Otwin ucieszył się z ubicia wilkołaka, naprawdę się ucieszył, gdyż w porównania do cerbera w poprzednim pomieszczeniu, ta bestia była o wiele silniejsza i sprytniejsza. Nie było wcale takie oczywiste kto z tej walki wyjdzie żyw a kto nie.Z zamyślenia nad tym co przed chwilą zaszło, wyrwał go głos Oswalda, na które odpowiedział krótko: - Dobrze.
Randulf co prawda też coś tam mówił, lecz strzelec był za daleko, aby jego głos sie przebił się do świadomości Otwina. Truchtając podbiegł po broń, zahaczając i przy okazji dobijając czołgającego się rannego kultystę, a następnie do pozostałych, kotłujących się przy drzwiach. Skoro mieli już kogoś do przesłuchania nie musieli przejmować się braniem jeńców, lecz z drugiej strony kolejna szarża ... Otwin był już zmęczony. Z czasem gdy zauważył sylwetki kultystów, przystanął i uderzył dwukrotnie mieczem o tarcze, aby zwrócić ich uwagę. Nie chciało mu się już łazić, miał nadzieje że sami do niego podbiegną ułatwiając mu atak poprzez skrócenie dystansu.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |