Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-06-2017, 22:06   #671
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Nie było możliwości uniknięcia tej walki, choć Oswald z chęcią by ją odpuścił gdyby tylko mógł. Teraz jego przeciwnikami nie była banda obdartusów, a śmiertelnie niebezpieczny potwór.

Nie dając mu przejść inicjatywy, Bosch wyprowadził dwa szybkie ciosy. Pierwszy rozciął lewe udo potwora, a gdy ten odruchowo cofnął ranioną kończynę, rycerz zawrócił ostrze i nie mniej dotkliwie zranił drugą. Przynajmniej to powinno nieco utrudnić przeciwnikowi walkę i zmniejszyć jego mobilność. Oswald doskonale zdawał sobie sprawę jakie dystanse może przeskoczyć taka bestia i jak szybko potrafi się przemieszczać.

WW=19 Obr 6+4+1=11
WW=38 Obr 8+4+1=13
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 13-06-2017, 21:54   #672
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
- O ja $#&*%@!#^! - zaklął Otwin wstając i otrzepując sie z niewidzialnego kurzu. Jakiś głos mówił mu iż pragnie śmierci, lecz była to wierutna bzdura, gdyż jedyne czego teraz pragnął to %@^@^$# to coś i wszystko inne co stanie na jego drodze, a śmierć raczej by mu w tym nie pomogła. Z tą myślą, odrzucając wszystkie inne ruszył biegiem na bestię. Miał nadzieje że pęd jego ciała wraz z mieczem zadadzą większe obrażenia aniżeli sam miecz.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 13-06-2017, 22:41   #673
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Randulf odczuł ten bodziec, który mówi uciekaj albo walcz. Jednak sam wybrał te druga opcję. Nie miał zamiaru zostawić towarzyszy samych sobie. Uskoczywszy wyprostował się, dobrze przymierzył i strzelił. Obie strzały dosięgły celu jakim był wielki wilkołak. Strzały wbiły się nie na żarty. Wyglądało jak gdyby jedna weszła pomiędzy ścięgna, tak że wilkołak przez chwilę miał problemy z poruszaniem ręką. Jednak po chwili porządnie szarpnął strzałą wyrywając ją tym samym z ciała. Trysnęła krew. Wilkołak zawył złowieszczo spoglądając na Randulfa i rzucił strzałą w jedną ze ścian. Było pewne, że zaraz się rzuci w jego kierunku. I już chciał skoczyć gdy to Oswald postanowił wykorzystać tę sytuację.

Oswald był wyjątkowo doświadczony w kwestii tego co taka bestia potrafi. Dodatkowo zwracając uwagę na to, że prawdopodobnie właśnie tak wyglądał tej pamiętnej nocy. Cóż bohater musiał atakować, bo pewnym było jedno, że bestia z pewnością zaatakuje. A takiego stwora ataki są znacznie silniejsze niż stworzenia spotykane dotychczas, które okazały się być przeciwnikiem. Ataki bohatera były celne i silne. Pierwszy zgodnie z założeniem spowodował cofnięcie kończyny i tak samo później z drugą. Słusznym było zakładać, że to powinno utrudnić takiemu stworzeniu jego zwinne poruszanie się, chociaż w małym stopniu. Stworzenie po raz kolejny zawyło donośnie odwracając się tym razem w kierunku Oswalda. W oczach stworzenia było widać wściekłość. Już miało atakować gdy to z drugiej strony zaatakował Otwin.

Otwin szarżował dzisiejszego dnia porządnie. Teraz gdy potwór był zajęty Oswaldem ten rozpędził się z samym mieczem na wilkołaka. Chciał chyba go nadziać jak szaszłyka na kij. Ruszył biegiem na bestię. Atak był celny i co najważniejsze bardzo silny. Wbił miecz w okolice lędźwi potwora. Biegnąc dalej chcąc jak jak najgłębiej przebić potwora. Kreatura zawyła zaskoczona ciosem z tyłu. Otwin parł z całej siły jak tylko się dało. Bohater pchnąć potwora minęli Oswalda i tuż obok niego potwór wywrócił się o przewrócony stół. Miecz zmienił kąt, a Otwin zaskoczony nagłą zmianą poleciał na miecz i potwora. Broń nabiła się jeszcze głębiej. Zwierze leżąc na ziemi zawyło donośniej łapiąc za miecz chcąc go jak najszybciej wyciągnąć. Otwin pewnie napierał na miecz, chociaż było coraz trudniej, bo bestia zaczęła odrywać jego ręce od broni. Stworzenie nie dając sobie rady, obróciło się szybko zwalając z siebie bohatera. Ten ruch wcale nie był taki dobry, jednak bestia zachowywała się dość bezmyślnie. Miecz zagnieździł się jeszcze głębiej poprzez ruch jaki wykonał. Złapał broń i wyciągnął go z miejsca. Pociekła krew, a zwierzę, rozwścieczone rzuciło miecz w przeciwległym kierunku, a samo skoczyło w kierunku Otwina. Skok nie było do końca pewny, bo widać było, że nogi stworzenia były bardzo ranne i obolałe. Będąc wystarczająco blisko bohatera, który właśnie wstawał zawyło i miało już uderzyć, gdy nagle zatrzymało się w miejscu, po czym zaczął powoli opadać na bohatera.

Upadł tuż obok Otwina, a za nim stał Albert drżąc ze strachu. W plecach stworzenia była dosyć wielkich rozmiarów strzykawka. Substancja została prawdopodobnie wstrzyknięta w stworzenie.


A to co się działo było wręcz fascynujące. Stworzenie dychało i zaczęło się zmniejszać jak gdyby się odmieniało, zaczęło opadać futro, a kształt coraz bardziej zaczynał przypominać ten człowieczy. Jednak sylwetka była bardzo dziwna, wyglądało jak gdyby Otwin ją kojarzył, te rany utrudniały identyfikację, ale z pewnością kogoś mu przypominała. Jednak co najdziwniejsze sylwetka także zaczęła znikać za nim ktokolwiek zdołał zobaczyć dokładnie kim mógłby być takowy człowiek. Chwila, a po potworze zostało tylko leżące na ziemi futro.

Albert westchnął głośno, a niemal w tym momencie Oswald stracił świadomość, upadając na ziemię. Albert prędko podbiegł do bohatera starając się go obudzić, co też mu się udało. Bohater otworzył oczy i przed sobą widział Alberta.

- Wszystko w porządku ? - zapytał

Bohater odczuwał ból w plecach i nogach. Miał uczucie jakby stado koni po nim przeleciało. To z pewnością nie było normalne i znacznie utrudniało poruszanie się. Bohater był w stanie poruszać się opierając na Albercie lub innych towarzyszu.

- Jeśli macie zawsze takie przygody to nie wiem jak jeszcze żyjecie. - powiedział zaskoczony medyk.

Oswald słyszał, że kultyści są w pomieszczeniu, coś robili, jak gdyby starali się coś otworzyć. Był to dźwięk, który doszedł jego uszu.


 
Inferian jest offline  
Stary 14-06-2017, 07:25   #674
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Walka zakończyła się w sposób, który całkowicie zaskoczył Randulfa. Wilkołak po prostu zniknął, pozostawiając po sobie futro, które Randulf wolał ominąć szerokim łukiem.
- Zostawmy wyjaśnienia i rozmowy na później - zaproponował. - Dogońmy wytłuczmy do końca tych plugawych kulrystów.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-06-2017, 21:41   #675
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Gdy tylko się uspokoiło, Boschowi momentalnie pociemniało przed oczami. Jakby organizm tylko czekał na tę chwilę kiedy będzie mógł zawieść. Na szczęście po chwili przeszło, kiedy Albert zmaterializował się przed jego oczami z dość głupim pytaniem.

- A wyglądam jakbym się dobrze czuł? Oswald zapytał z grymasem bólu na twarzy i spróbował się podnieść, co mu się udało z małą pomocą cyrulika. - Czuje się jakby mnie kijami obtłukli i tak zostawili żebym cierpiał. Przy tym stole coś się stało. Ta magia jakoś na mnie zadziałała. Przetarł oczy, starając się wrócić do pełni przytomności.

- Właśnie! Skąd wzięło się to bydle? Zapytał rozglądając się dookoła. - Jeno kudły po nim się ostały. Pokręcił głową i końcem miecza przegrzebał kłaki, jakby szukając pośród nich truchła. - Ki cholera... Skomentował pod nosem.

Cyrulik spoglądał na bohatera z lekkim zaskoczeniem po czym zaczął:

- Na magii się nie znam, jednak wiem co nieco o miksturach. Niektórzy czasem mawiają, że to to samo. Z tego co ja wiem, to ta bestia przypominała Ciebie paniczu, nie widziałem Cię dokładnie wtedy w nocy, ale ten kolor i postura były bardzo podobne do takiej jaką przyjąłeś tamtego czasu.

Oswald wzruszył ramionami. - A cholera wie. Ja tym bardziej się nie znam. Czasem czy wszystkie wilkołaki nie wyglądają tak samo? W końcu jeden pies…

- Ten, drugi jeśli dobrze pamiętam, panicz Luis był białego futra, reszta prawie to samo. - cyrulik wpadł w zamyślenie - Zaiste ciekawe od czego to zależy, kolor futra, kto by pomyślał.

- Zaiste… Powtórzył sarkastycznie Bosch.

***


Gdy Randulf zaproponował pościg, Bosch przytaknął.

- Słychać jak się tam mocują z czymś na dole. Ten pod stołem nich tu czeka. Raczej nigdzie nie ucieknie, a jak będzie próbował... Stanął nad kultystą i przyłożył mu sztych do gardła. - Zmęczony jestem, więc nie kombinuj bo jeno umrzesz zmęczony. Zrozumiał? Powiedział chłodno i spróbował zrobić parę kroków w stronę schodów.

- Bogowie, ależ mnie nogi naopierdalają. W takim stanie to nie dam rady tym schodom. Skomentował nieco sfrustrowanym głosem i usiadł na podwyższonej krawędzi kręgu, wydając bolesne syknięcie. - Otwinie, Randulfie, zajmiecie się resztą? Bo w takim stanie to wam się chyba tam nie przydam. Zdjął hełm i zrezygnowany pokręcił głową, czego zaraz pożałował gdy pod czaszką odezwał mu się tępy ból.

***


Gdy po chwili poczuł się lepiej, podszedł do przygniecionego i popatrzył na niego z obrzydzeniem, niczym na prawdziwie paskudnego robaka.

- Cośta tu robili? Jeno nie kłam, bo prawda zawsze się z gówna wygrzebie na wierzch. Szczególnie jak zaczniemy cię przypiekać niczym wieprzka nad ogniem... Zagroził.

Kultysta z początku się lekko wystraszył, jednak po chwili będąc na sytuacji i tak już przegranej zaczął dosyć swobodnie, co mogło być bardzo podejrzane, gadać.

- I tak zniszczyliście wszystko, plugawe szumowiny. Powinieneś być martwy… ty… - zatrzymał się, prawdopodobnie szukając słowa - … ty

- Psie? Oswald dokończył wyraźnie z siebie zadowolony.

- eee miałem na myśli coś co trzyma boga, demona w sobie, ale tak też może być. - splunął, jednak plwocina jedynie przykleiła się do jego policzka, zważywszy na niezbyt sprzyjającą pluciu pozycję. - i tak zginiecie, moi bracia was zabiją, teraz pewnie rozprawiają się w tymi dwoma idiotami, twoimi towarzyszami. - zachichotał - więc pomóż mi wstać i odejść.

- Wstać? I odejść? Powtórzył zamyślony Oswald, a następnie oparł nogę o stół, dodatkowo przyciskając rannego.

- Aauua. Zabierz to… - krzyknął z bólu

- Pomyślę. Gadaj co wiesz o tym trzymaniu demona w sobie, a przysięgam że pozwolę ci odejść. Jednak śpiesz się zanim wróci reszta. Ponaglił.

Kultysta zobaczył iskrę nadziei, bo jasnym było, że albo naprawde naiwnie wierzy, że Otwin i Randulf nie dadzą sobie rady z kilkoma kultystami, albo grał na czas i chciał przestraszyć w jakiś sposób Oswalda.

- Powiem, powiem - krztusił się - jeden z naszych widział cię w nocy jak się zamieniłeś w wielkie stworzenie, co to silniejsze jest od dziesięciu chłopa. W naszych księgach nazywamy to Lupus, to zwierze nocy, co nasycić się musi krwią i mięsem. W naszych księgach wiele o nim było, to i bracia uznali, że taką sytuację należy wykorzystać i cię …. - spojrzał na bohatera, bo prawdopodobnie wiedział, że te słowa mogą mu się nie spodobać - cię zabić, bo potrzebny był tylko ten byt, tylko to stworzenie, aby zaprowadzić nowy porządek na świecie, aby nasze bractwo przejęło władzę nad tym parszywym światem. Aby wyjść z ukrycia. [/i] - pokiwał głową - to tyle, czy mnie puścisz?

- Zaraz. Czyli to we mnie siedzi. A da się tego pozbyć jakoś inaczej? Zapytał Oswald, zdejmując nogę z przyciskającego kultystę stołu.

Kultysta zmarszczył brwi i biorąc głębszy oddech odparł:

- W naszych księgach nie było nic o tym aby osoba była w stanie przeżyć taki rytuał, bracia byli tym zaskoczeni, bo mogłoby to znaczyć, że jesteś znacznie silniejszy niż normalny człowiek. Kim jesteś ? - zapytał zaskoczony

- Jestem, który jestem...- Odpowiedział filozoficznie Oswald.

- Tej nocy walczyłeś ze sobą samym, w tej zdawało by się groźniejszej formie, a ja widząc to zaczełem wątpić w nasz kult. Księga którą się posługiwaliśmy zawiodła, a w niej istnieje wiele zaklęć, które także mogą być zawodne. -



- No dobra. Ostatnia rzecz. Wioska. Ludzie o was wiedzą? Pomagają? Zastraszyliście ich? Bosch spojrzał w oczy jeńcowi.

- Nikt o nas nie wie…. ,- przerwał jak gdyby myśląc - prócz jednej rodziny i kilku ludzi. Nasz przywódca to człowiek, którego nigdy nikt z nas nie widział na oczy, zawsze przekazuje informacje przez kogoś, ostatnio dostaliśmy zaszyfrowaną wiadomość od Borga, tutejszego grabarza, z tym, że ten nic nie widział, tylko miał to przekazać jednemu z naszych który nie wyróżnia się w tłumie, aby ten przekazał ją dalej. - - wyglądało jak gdyby specjalnie gadał nie dając większych konkretów

- Ta rodzina wam pomaga?-

- Rodzina? - zapytał głupio jak gdyby zapomniał o czym właśnie mówił.

- Ta o której wspomniałeś. Czy czasem córki nie mają? Xandry?-

- Tak - odparł zaskoczony - ale to tylko głupie dziecko. Odkąd widziało jednego z nas zaczęło chcieć być jednym z nas, jest bardzo zdolna, ale to tylko dziecko.

- A pomagają wam z własnej woli, tak?- Dopytał Oswald.

- Tak.. znaczy nie wszyscy. Dziewczynka sama, ale niektórzy nie chcieli, ale są zbyt ważnymi osobami i potrzebujemy ich aby więcej znaczyć. -

- Hmm… Ciekawe. A teraz chyba już na ciebie czas. Oswald wyprostował się...

- Tak, dziękuję - odparł kultysta starając się wygrzebać, jednak nie za bardzo mu to wychodziło, gdyż mebel był niespotykanie ciężki. Ewidentnie starej, solidnej konstrukcji.

… i wbił jeńcowi sztych miecza w serce.

 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 14-06-2017 o 22:57.
Cattus jest offline  
Stary 15-06-2017, 23:44   #676
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Otwin ucieszył się z ubicia wilkołaka, naprawdę się ucieszył, gdyż w porównania do cerbera w poprzednim pomieszczeniu, ta bestia była o wiele silniejsza i sprytniejsza. Nie było wcale takie oczywiste kto z tej walki wyjdzie żyw a kto nie.Z zamyślenia nad tym co przed chwilą zaszło, wyrwał go głos Oswalda, na które odpowiedział krótko:

- Dobrze.

Randulf co prawda też coś tam mówił, lecz strzelec był za daleko, aby jego głos sie przebił się do świadomości Otwina. Truchtając podbiegł po broń, zahaczając i przy okazji dobijając czołgającego się rannego kultystę, a następnie do pozostałych, kotłujących się przy drzwiach. Skoro mieli już kogoś do przesłuchania nie musieli przejmować się braniem jeńców, lecz z drugiej strony kolejna szarża ... Otwin był już zmęczony. Z czasem gdy zauważył sylwetki kultystów, przystanął i uderzył dwukrotnie mieczem o tarcze, aby zwrócić ich uwagę. Nie chciało mu się już łazić, miał nadzieje że sami do niego podbiegną ułatwiając mu atak poprzez skrócenie dystansu.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 16-06-2017, 12:29   #677
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Walki kończą się poprzez eliminację jednej ze stron, tak też było i w tym przypadku. Bohaterowie pozbyli się potężnego wilkołaka, który zniknął podobnie tajemniczo jak i się pojawił. Bohaterowie mieli jeszcze kilku z kultystów, którzy jak widać starali się dać nogę.

Randulf ruszył za Otwinem na dół po schodach. Oswald został przy leżącym pod stołem kultystą. Bohater miał co do niego plany niż zabić. Bohater zaczął go przesłuchiwać.

Otwin biegnąc do kultystów spostrzegł kultystę ze strzałą w nodze i w boku. Stał się on dojść do pozostałych. Ortwin prędko dobił kultystę na ziemi i dobiegł do tych co to starali się otworzyć drzwi. Bohater chciał zwrócić ich swoją uwagę, ale z początku ci nie wyglądali na zainteresowanych. Starli się otworzyć zardzewiałe drzwi, które jednak nie chciały puścić. Widząc bohatera postaci się rozdzielili. Jak widać drzwi musiały być mocno zabezpieczone, bo całe próby otwarcia i tak musiały trwać dobrą klepsydrę, tyle co walka z wilkołakiem. Dwóch kultystów rzuciło się na bohatera. Bohater usłyszał świst i zobaczył jak jeden z kultystów przewraca się ze strzałą w piersi. Otwin zamachnął się mieczem przecinając kolejnego kultystę w okolicy podbrzusza; Kultysta złapawszy się za brzuch, mógł mieć uczucie, że zaraz z jego brzucha wszystko wyleci. Zatrzymał się i powoli zaczął siadać na ziemi. W tym momencie panika jaka ogarnęła kultystę była większa niż strach przed bohaterem.

- Pomóż mi - warknął do towarzysza, starającego się otworzyć drzwi, lecz tamten nie wyglądało jak gdyby zwracał na to uwagę, był pochłonięty otwieraniem drzwi.


Rzucał jakieś zaklęcia na nie, to ogień to inne. Ręce drżały, stres dosięgał go porządnie. Ale gdy drzwi się otworzyły, kultysta nie miał szans uciec bo w niemal w tym samym momencie strzałą przebiła jego rękę zatwierdzając ją do drewnianej ramy, a niemal w tym samym momencie Otwin zdzielił go porządnie po plecach, tak mocno, że ten bezwładnie upadł na ziemię.

Za drzwiami był kolejny ciemny korytarz.

 
Inferian jest offline  
Stary 16-06-2017, 13:27   #678
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dobra walka to taka, która nie dość, że kończy się zwycięstwem, ale i przynosi odpowiednie zyski. Najlepiej materialne, ale oprócz tego mogły to być informacje...

- Ten mi wygląda na najlepiej poinformowane go. - Randulf wskazał na kultystę, który otworzył drzwi. - Może warto by uzyskać kilka odpowiedzi i wyjaśnić kilka spraw - zaproponował. - Potem pójdziemy dalej. Ta wioska pełna jest tajemnic.
 
Kerm jest offline  
Stary 16-06-2017, 13:49   #679
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Otwin nawet się nie zmęczył, co go ucieszyło. Dobił jednego kultystę, a następnie podszedł do drzwi aby przyjrzeć się temu przyszpilonemu do drzwi. Profilaktycznie przywalił w brzuch i jednym ruchem wyrywając strzałę "uwolnił" rannego.

- No już, nie drzyj japy, to tylko ręka, patrz - wskazał pobojowisko - temu łeb urwało a się nie drze.


Otwin spojrzał pytająco na Randulfa, lecz ten nie kwapił się do przysłuchiwania także on sam wywlókł go do rogu, byle dalej od wyjść i rzucił pod ścianę.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 19-06-2017, 20:45   #680
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Kultysta z raną w brzuchu dosyć szybko był zimny. Przy życiu pozostali jeden z strzałą w brzuchu, a drugi ze strzałą w ręce.
Otwin postanowił zająć się właśnie tym, który był najbliżej wydostania się z pomieszczenia. Zachowanie było brutalne i bezpośrednie.

Kultysta był zaiste przestraszony, a do tego ranny. Z ręki sączyła się krew, a sama rana wyglądała parszywie, po tym jak Otwin pociągnął ją łamiąc strzałę.


- To jeszcze nie koniec, parszywe szumowiny. To jeszcze nie koniec - śmiał się szyderczo. - To była tylko jedna z bitew. Nasz pan jest wielki i zniszczy was i wasze rodziny. - zawołał kultysta

Człek z licznymi zmianami skórnymi, wyglądającymi na mutacje. był co prawda roztrzęsiony, ale ciągle parszywie się śmiał.

Chłop spokojnie czekał aż jeniec skończy się śmiać, lecz gdy zorientował sie iż może to potrwać dłużej aniżeli się spodziewał, postanowił utemperować jego pewność siebie. Podszedł bliżej i bez zbędnych ceregieli wbił miecz w podudzie, równolegle do nogi, dokładnie pomiędzy kość piszczelową i strzałkową. Zmienił chwyt - złapał za jelec - i spojrzał prosto w oczy kultysty. Jego spojrzenie było zimne niczym lód, czego nie musiał nawet udawać. Z czasem gdy pierwszy szok minął a jeniec spojrzał na Otwina, ten bardzo powoli zaczął obracać miecz. Zapewne kultysta wiedział że niedługo ostrze zaklinuje się pomiędzy kośćmi, a jeśli nie to przesłuchujący miał zamiar przekazać mu to w bardziej bezpośredni sposób, ani na chwilę nie odrywając od niego wzroku.

Kultysta zaczął krzyczeć w niebogłosy z bólu. Nie był w stanie wykrztusić dobrze tego co chciał, ale z pewnością chodziło mu aby przestać.

Otwin cofnął ostrze, nie wyjął go, ale odkręcił aby nie uciskało na kości

- Co? - zapytał ze spokojem.

- Co ty do cholery chcesz w ogóle wiedzieć ? - wymamrotał uciskając nogę
- Ja? Ja już wszystko wiem. Zresztą przecież i tak mi nic nie powiesz, hm?

Otwin rzucił na chwilę okiem na ostrze - było zagłębione - a następnie powrócił do obracania ostrza. Zatrzymał je na chwilę zanim dosięgnęło kości, musiał poprawić ułożenie dłoni, a przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy jeńca.

- Pobawię się i cię zabije.

Jego głos jak i spojrzenie ciągle były chłodne i pozbawione emocji. Otwin chciał dać kultyście chwilę, a nuż sam zacznie gadać.

Kultysta miotał się jak by nie wiedząc co ma powiedzieć. Wyglądało, że to zauważył Randulf, który go naprowadził na to co chcą wiedzieć.

- Kto jest waszym panem. Co to za kult?

Kultysta spojrzał na Randulfa, a to na Otwina i zaczął:

- Darujecie mi życie prawda. - po czym kontynuował - Nigdy go nie widziałem, zawsze wysługuje się przesłanymi skrawkami, informacjami. Nikt go z nas nie widział. Nie kontaktuje się z nami bezpośrednio. Nasz kult świętuje z każdym dniem, gdy pojawia się choroba, gdy ludzie gdy giną ludzie. Nasz bóg ma nas w swej opiece. - zasyczał, chwaląc się tym

- Ilu jest was w wiosce?

- Tutaj byliśmy prawie wszyscy z podziemia, ale mamy też naszych ludzi wśród wioskowych. We wsi mamy przywódcę, którego nikt nie widział, i jeszcze ze cztery osoby.

- Kto wam pomaga?

- Każdy, ale nie każdy robi to świadomie. To tak jak i wy, też nam pomogliście niejeden już raz.

- Gdzie jest główna siedziba kultu?

- Główne miejsce to tutaj, nie ma innych. Czasem traktujemy opuszczone domy jako miejsca rytuałów.

- Gdzie najbliższa związana z wami grupa?

- Nie wiem, działamy z poleceniami przywódcy. Ale z tego co wiem większośc przybyła tu z Altdorfu, tam będąc w kanałach przywędrowali aż tutaj.

- Dokąd chcieliście uciec, dokąd prowadzi ten korytarz?

- To wyjście na wierzch. Niedaleko starej karczmy.

- Nie chrzań. Nazwiska, wszystkie, po kolei, gadaj. I że niby kiedy Wam pomogliśmy?

Kultysta zawiesił się patrząc na bohatera

- Eeee, zabiliście już karczmarza był to jeden z naszych, no i kowal. No a wy na przykład, pomogliście nam, niosąc informację, że wszystko przebiega zgodnie z planem.


Otwin walnął jeńca ręką z liścia w twarz, a że miał na sobie metalową rękawice, był to najmocniejszy liść jakiego doznał.

- No dalej, na co czekasz, gadaj dalej. Co, dwóch ich tam tylko było? Jaką informacje.

Kultysta zaklął pod nosem łapiąc się za twarz i zaczął zastanawiać się, nagle jak gdyby mruknął pod nosem i zaczął:

- Jeszcze jest ta, jak ona Sara. To ona i jej mąż robili zamieszanie związane z opętanymi domami. - zatrzymał się na chwilę i kontynuował - A tak informację, chodzi o naszego w więzieniu w Fjern, miał zostać uwolniony i być w drodze na miejsce.

- No dobra, to czwórka, i co, nikogo więcej? Jestes pewien? Czy może mam ci przedziurawić druga nogę?

Kultysta uśmiechnął się parszywie.
- Gunter jeszcze, ale on był tylko od tego aby wydostać więźnia. Teraz pewnie nie będzie chciał nic mieć z nami wspólnego. Parszywa szumowania.

- Czym ich przekupiliście?

- Że ich nie zabijemy na przykład, czasem odrobiną złota. Nasz pan ma pieniądze, przyjechał tu chyba z Altdorfu. Tak samo jak i część nas, ale nikt nie widział go na oczy, jak żem powiedział.

Otwin rozejrzał się za jakimś rozpalonym ogniem w którym przez przypadek leżałby rozgrzany kawałek stali.

- Czasem sami chcą pomagać, a czasem wierzą, że robią coś w dobre imię. Tak samo jak ty, myślisz, że tylko ty masz rację. Pewnie myślisz, że nasz kult jest czymś złym, ale możesz się mylić. W ten sposób nigdy nie dowiesz się, co to jest błogosławieństwo i jak to jest być otoczonym łaską boga. Na tym świecie jest nierówność, bogaci ścierwa i biedni, co to resztki zjadać muszą, co zdania swego mieć nie mogą, chłopi i szlachcice, co to uważają innego człeka za własność. Mogą go zabić i nic im się nie stanie. Jednak wiesz co, wszyscy tak samo umierają. Pozostają po nich tylko krew, ciało i kości i smród...


Chłop niby słuchał tego co mówi kultysta, ale szczerze powiedziawszy mało go to interesowało. Z czasem gdy zorientował się że więcej się niż nie dowie zwyczajnie walnął jeńca w szczękę aby ten stracił przytomność.

Przesłuchanie było zakończone, chłop zerknął czy przygotowany przez niego sztylet już zdążył nagrzać się do czerwoności i wyciągnął miecz z nogi przesłuchiwanego aby … odciąć mu noge a krwawienie zatamować rozgrzanym metalem. Otwin działał w przypływie emocji i coś mówiło mu że ten kultysta może mu się zaraz przydać, o ile przeżyje. A jeśli nie to cóż … mówi się trudno.

Otwin wstał od jeńca i poszedł w stronę korytarza który rzekomo miał prowadzić do wyjścia, ale jako że niezbyt ufał tym szumowinom, szedł uzbrojony i z tarczą na przedzie. Kątem oka widzał Oswalda, który jako tako się trzyma a nawet przesłuchuje swojego jeńca - co znaczy że jakoś bardzo źle z nim nie jest i sobie poradzi.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172