Baron spojrzał na Abelarda z pierwszego stopnia schodów,
pamiętając, że były śliskie.
- Jak tam chcesz. Nie zapomnij o młodym.- Kiwnął głową na Leo.
- Musimy zaraz się wynosić.- Rzucił i wszedł ostrożnie po schodach.
- Co tu się dzieje!- Krzyknął sierżant widząc trzaskający ogień i siedzących Olega i Niklausa a ganiającego przy płomieniach Khazada i Loftusa.
- Zbieramy się. Piwnicą jest przejście. Wszyscy na dół.- Powiedział i złapał za ostatnie naczynie z wodą i chlusnął na jeden z punktów zajętych ogniem.
- Prowadź. Uratowaliśmy Tobie tyłek i dzięki nam teraz Ty tu rządzisz. Jeśli chcesz się odwdzięczyć to gadaj kto stoi za zamachem w garnizonie. Jak nie to koledzy lubią rozmawiać z opornymi.- Warknięciami Baron mówił i łupał na schody za ostatnimi maruderami oddziału.