Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2017, 23:17   #141
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Post wspólny - Mike, Cohen, MG, Leminkainen

Padre sprawdził szybko czy drzwi do sali wykładowej się otworzą. Otworzyły się do nich. Pozostało tylko przedostać się przez barykadę. Niszczyć jej całej nie było sensu bo zaraz im będzie potrzebna, ale zrobienie dziury by jeden człowiek się przecisnął wystarczyłoby im.

Dowiedziawszy się czego chciał, Owain nie tracił czasu na dalsze zabawy z holokomunikatorem. Rzucił się do wyjścia, puszczając w biegu kilka serii bez celowania, w generalnym kierunku stworów, a gdy wpadł do przedsionka, zatrzasnął za sobą drzwi.

Black 0 zaczął przedzierać się przez improwizowaną barykadę ze stolików i krzeseł. Odrzucenie mebla i kolejnego nie stanowiło dla niego zbytniej trudności ale zauważalnie go spowalniało. To, że ugrzązł wykorzystał xenos który zdążył wskoczyć do wschodniego pomieszczenia. Jednym susem wskoczył na jeden ze stolików i próbował kąsać Zcivickiego.

Black 4 biegł przez zadymione pomieszczenie i kaskadę migających świateł. Biegł i śłyszał klekot pazurów po posadzce z każdym krokiem zbliżających się do niego. Wystrzelone na ślepo pociski chyba nie wyrządziły pościgowi krzywdy. Zdołał dopaść do drzwi i zatrzasnąć je. Właściwie w tym samym momencie z drugiej strony nastąpiło podójne uderzenie i rozzłoszczony skrzek.

Black 6 miał też co do roboty. Szczelina okna jak dla człowieka była wąska i mała. Ale dla tych małych kreatur była na tyle pojemna, że na raz obrabiało ją kilka z nich. Siatka jeszcze trzymała ale wyraźnie przegrywała walkę szarpana kłami i pazurami.

Wtedy coś uderzyło w ścianę. Od zewnątrz, od strony korytarza “Poziomy 1”. Uderzyło na tyle mocno, że ściana posypała się i powstał otwór przez który przez moment widać było jakieś cielsko. Po tym momencie cielsko znikła i dał się słyszeć potężny ryk czegoś wielkiego i potężnego. I zaraz nastąpiło kolejne uderzenie powiększające otwór. Był już na tyle duży by człowiek mógł przez niego się przecisnąć więc i małe xenos mogły to zrobić. Ściana miała szanse powstrzymać to coś na kilka następnych chwil ale jasne było, że ulegnie i gdy to coś zdecyduje się zdemolować coś tutaj to pewnie to coś zdemoluje.

- Zajmijcie się drobnicą - zawołał Black 6 ściągając z pleców karabin snajperski i celując przez dziurę w większe bydlę.

Owain nie zatrzymywał się, w ruchu wyciągając pakiet plastiku, który wrzucił do niestandardowego przejścia.
- Spierdalamy! - ryknął, przebiegając obok Szóstki i kierując się w stronę drzwi na klatkę schodową.
Widząc, jak Padre znęca się nad kurduplowatym stworkiem, minął go i kicnął przez barykadę.
- Z życiem, chcę wysadzać, zanim ten wielki skurwiel się tutaj przebije!

Black 6 zmienił broń na większą i potężniejszą. Wycelował w dziurę jaką wybił i wciąż wybijał wielki potwór i strzelił. Stwór zaryczał ale czy z bólu czy wściekłości tego strzelec wyborowy nie był pewny. Był natomiast pewny, ze z całej trójki został w tej chwili jako ostatni Parch i najbliżej tej rozwalanej ściany.

Black 0 wciąż prowadził swój pojedynek z pojedynczym xenosem. Małe rozmiary zdecydowanie sprzyjały przeciwnikowi podobnie jak jego ruchliwość. Okazywał się zajadłym i trudnym o trafienia przeciwnikiem. Zcivicki trafił kolba krzesło, stół, inny mebel przewrócił się i spadł ale ostatecznie to mała kreatura go użarła a nie on ją. Egzoszkielet wybronił właściciela przed częścią ciosów jednak część przedarła się przez słabsze miejsca.

Black 4 wydobył z przywieszki małą paczuszkę i cisnął ją w stronę wybitej dziury. Przedarł się przez otwarte wcześniej przez Padre drzwi i jego samego wciąż użerającego się z małą paskudą. Był już wewnątrz wschodniego pomieszczenia ale widział, że zaraz przez okna wskoczą tu następne kreatury a sądząc po odgłosach za plecami ten duży zaraz rozwali ścianę.

Wykorzystując chwilę spokoju, Owain ściągnął maskę przeciwgazową i gogle noktowizyjne, wyjął medpaka i wbił go sobie w udo.
Pozwalając cudownemu chemicznemu koktajlowi działać, wywołał mapę laboratorium i zaczął szukać schronu oznaczonego numerem dwa.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline