Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2017, 10:08   #54
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie da się ukryć, że nie była to pierwsza przelana przez Maelara krew. Chociaż zbyt wielu lat po tym świecie nie chodził, a wśród elfów zaliczany był di młodzieńców, zdarzało mu się wziąć udział w paru potyczkach, a i tak się też zdarzyło, że dusza jednego z jego przeciwników powędrowała do Ogrodów Tahary. Radością go to nie napawało, ale gdy był wybór "on albo ja", nie można było się zastanawiać.
Na pokładzie 'Gołębicy' Maelara również nie dręczyły żadne wątpliwości, a jedyne, czego żałował to to, iż pierwsza strzała nie była tak skuteczna, jak powinna... a żal się pogłębił gdy okazało się, że przeciwnicy są dużo silniejsi, niż by sobie to Maelar wymarzył.

Nagłe zniknięcie magii stanowiło dla elfa potężny szok. Poczuł się tak, jakby nagle ktoś go ścisnął za gardło, pozbawiając dostępu powietrza, a potem jeszcze dodatkowo walnął w głowę.
Ktoś rozproszył magię...
Maelar słyszał o czymś takim, oczywiście, ale do tej pory nie miał wątpliwej przyjemności spotkać się z tym zjawiskiem, na dodatek aż tak osobiście. To, że Galadion odczuł to o wiele mocniej nie było w najmniejszym stopniu pocieszające. Wprost przeciwnie.
No ale nie można było położyć się na pokładzie i poczekać, aż wszystkie złe odczucia miną. Naiwniak, który by tak postąpił, zapewne już nigdy by nie zdołał się podnieść i zamieniany deski pokładu na deski trumny. Lub żołądki ryb.

Maelar nie miał zamiaru powoływać się na ważną misję, której celem miała być siedziba Nester, nie sądził bowiem, by to imię miało moc powstrzymania napastników. Zdecydowanie większą wiarę pokładał w orężu. A dokładniej - w łuku. Swoim oczywiście.
Cofnął się o dwa kroki, by nieco oddalić się od napastników, i, próbując opanować drżenie rąk, strzelił do demona, który wydał mu się najgroźniejszym przeciwnikiem.
 
Kerm jest offline