18-06-2017, 00:06
|
#44 |
| Makhar przyglądał się z uznaniem, jak małpoludy padają od ostrzy i strzał jego kompanów. Pogratulował im. Póki co jego moce nie były niezbędne, musiał być jednak przygotowany na konfrontację z czarownikiem małpoludów.
Podczas rozmowy z jeńcami chłonął czujnie każdą informację, gładząc w namyśle wąsa. Gdy usłyszał o artefakcie, ciemne źrenice stygijskiego czarnoksiężnika rozbłysły. Następnie, kiedy Bossończyk spróbował przycisnąć Zuagirów, postanowił go wesprzeć. Przeszył młodzieńców złowrogim spojrzeniem, niczym najmarniejszych z niewolników, wyciągając w ich stronę swoją czarną laskę zwieńczoną gotującą się do ukąszenia głową kobry. -A ile tych małpoludów widzieliście? Jak mądrze mówi mój przyjaciel Berwyn, powinniście być w stanie walczyć o waszą wolność i życie i zaatakować wraz z nami centralną świątynię, odpowiecie też oczywiście na wszystkie nasze pytania.... - Wskazał na Nameelę - Ona jest waszą księżniczką tak? A co z jej bratem, o którym wspominała, jest gdzieś w tych ruinach?
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 18-06-2017 o 00:10.
|
| |