Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2017, 16:21   #189
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Venoro! Ucieka!- krzyknął niespodziewanie Albrecht. Dopiero teraz zrozumiała, że dym zniknął na tyle, że dało się już coś zobaczyć dookoła. Kapłan wskazywał palcem na wejście do holu, którym właśnie wybiegał jeden z zielonoskórych. W tym samym momencie ten półork, który dźgnął Ricko w plecy wyłonił się z szarego obłoku nacierając na Helmitę. Kapłan sparował cios swoją tarczą i natarł buzdyganem dając wymownie do zrozumienia, że sobie poradzi z przeciwnikiem.
Paladynka skinęła prędko głową i bez słowa rzuciła się biegiem za uciekinierem. Była zdeterminowana dopaść go i skończyć tą chorą zabawę półorków.
Przebiegła przez zadymioną jeszcze komnatę i przemknęła przez krótki korytarz. Znalazła się w komnacie z kolumnami, gdzie wciąż leżały trupy dwójki półorków. Mimo ciężkiego pancerza i doskwierającego jej zmęczenia w mgnieniu oka dotarła do końca pomieszczenia, lecz zatrzymała się w miejscu, kiedy ujrzała, że całe przejście jest oblepione wielką, pajęczą siecią.

-Jesteś głupsza niż myślałem he he he… - usłyszała kpiący głos za plecami. Gdy się odwróciła ujrzała prowodyra tego krwawego spotkania. Półork zrzucił z głowy kaptur i uśmiechnął się pod nosem. Nim rycerka zdążyła cokolwiek zrobić, obok półorka upadł wielki pająk, który najwyraźniej zeskoczył spod sklepienia komnaty. Ten tutaj był jeszcze większy i brzydszy niż poprzedni.
-A to mój pupil…- przedstawił robala gestem ręki, lecz stwór nie czekał na znak od swego pana i czym prędzej pomknął w stronę Venory, zaś półork zaczął inkantować zaklęcie w nieznanym rycerce języku.
Paladynka była gotowa zaryzykować oberwanie od pająka, by tylko przerwać półorkowi inkantację, ale był daleko, a wielki paskud prawie dyszał jej nad głową. Venora przygryzła wargę i zdecydowała się postawić wszystko na jedną kartę. Pająk od razu się na nią rzucił i ostrymi kłami przerysował jej ramię. Kobiecie natychmiast zrobiło się gorąco, aż zakręciło jej się w głowie. Lecz ustała. I została na nogach nawet gdy maszkara próbowała ją powalić. Paladynka wykazując się determinacją i siłą odepchnęła pająka sobie z drogi. Ruszyła szarżą, prosto na półorka. W biegu skupiła się, by natchnąć swój atak energią karcącą zło, zakręciła wielki młynek mieczem i uderzyła z całym pędem w przeciwnika. Półork próbował odskoczyć, ale Venora trafiła go boleśnie w udo, rozrywając jego szatę i mięśnie. Pożoga dotkliwie przypaliła go, dodając cierpień. Przeciwnik zawył z bólu, przerywając tym samym inkantację czaru, który bezpowrotnie mu uleciał.
Venora licząc się z tym, że pająk jest tuż tuż, nie czekała tylko zaatakowała ponownie półorka, wkładając w uderzenie wszystko to co miała. Zaczerpnęła energii z głębi siebie, łącząc ją ze zdolnością do karania zła.

Przeczucia jej nie myliły i gdy tylko spojrzała przez ramię dostrzegła ośmionożną bestie, która bez pardonu próbowała uderzyć w nią z impetem całego swojego ciała. Służka Helma z niezwykłą finezją uniknęła zderzenia, a pająk zatrzymał się dobry metr dalej. Półork widząc, że rycerka nie pozwoli mu rzucić zaklęcia ruszył inną drogą. Jego laska z hukiem uderzyła w kolano Venory, lecz był to za słaby cios, który w większości stracił na sile przez zbroję. Venora nawet zbytnio nie odczuła bólu, a wręcz tylko się zmotywowała do ukrócenia tej farsy. Kolejny, potężny cios Pożogi spadł na niego z przerażającym mlaśnięciem, rozcinanego ciala. Półork zawył z bólu zataczając się do tyłu. Venora chciała doskoczyć i dobić przeciwnika, lecz w tym momencie na jej drodze pojawił się olbrzymi pająk, który ani myślał odpuścić. Stwór natarł przednimi odnóżami, lecz te nie dały rady przebić i tak pokiereszowanej zbroi Venory.
- Zejdź mi z drogi parszywa kreaturo! - warknęła paladynka i zamachnęła się na irytującego ją pająka, swym mieczem, który wciąż połyskiwał od energii, którą go natchnęła.

Silne pchnięcie przebiło chitynowy pancerzyk stwora, w miejscu na korpusie, gdzie łączyły się mięśnie odnóży. Pająk syknął z bólu, lecz wciąż nie odpuszczał, próbując ukąsić rycerkę w odsłoniętą szyję, lecz krwawiąca lepką mazią rana uniemożliwiała silniejsze ciosy. W tym samym czasie półork zdążył podnieść się do kolan i wymodlić kolejny psalm. Rycerka miała niemałe wyzwanie przed sobą. Na wyciągnięcie ręki, próbował ją kąsać rozjuszony pająk, za nim półorczy szaman właśnie podnosił się na nogi, a z nogawki jego spodni wypełzła szkaradna stonoga wielkości ludzkiej ręki. Za nią wylazło kilka żuków i innych robali. Przyzwane robactwo pełzło w stronę Venory utrudniając jej walkę jeszcze bardziej.
Paladynka przeklęła pod nosem. Zamachnęła się znów na pająka, który osłabiony ranami, niewiele mógł zrobić by uniknąć kolejnego ciosu. A ten trafił go prosto w paszczę, odcinając spory jej kawałek wraz ze szczękoczułkami. Ciało bestii drgnęło i opadło na ziemię bez życia.
Nim zrobiła krok do przodu już miała na butach wspinające się po niej robale. Żuki udało jej się strącić z wysokości kolana, lecz stonoga poślizgnęła sie pod nagolennik. Venora podejrzewała, że stworzenie może ją boleśnie ukąsić, jeśli tylko sie ruszy, ale ledwie dyszący półork zaczynał już inkantować kolejne zaklęcie. Rycerka nie miała nawet chwili do namysłu, musiała coś zrobić.

Venora oddychała ciężko, zmęczona walką. Jej spojrzenie, które spoczęło na półorku, było zimne i skupione, a twarz wyrażała determinację by to skończyć. Była zdecydowana, że niezależnie od tego ile wysiłku to ją będzie kosztować zrobi to. Strząsnęła soki życiowe pajęczaka z ostrza mocnym wymachem i ruszyła na półorka szykując się na odparcie bólu jaki mogło wywołać ugryzienie robactwa. Skupiła się po raz kolejny na energii, rozświetlając komnatę bladą poświatą, bijącą od jej oręża. Zagryzła zęby i ruszyła w kierunku przeciwnika. W krótkiej chwili poczuła silny ból w łydce i już wiedziała co się stało. Teraz jednak nie było wyjścia, musiała przynajmniej spróbować zaatakować. Rycerka nagle poczuła jak pieczenie w nodze się nasila i aż zakręciło jej się w głowie. Pech chciał, że właśnie w tej chwili wyprowadzała zamach mieczem. Pożoga miała dobić rywala, a minimalnie świsnęła nad czubkiem głowy zielonoskórego. Półork dokończył frazy inkantacji, a jego szata zaczęła pękać od zmieniającego się ciała półorka. Szaman pochylił się, a jego skóra całą porosła futrem. Chwile później półork zmienił się w tonowego niedźwiedzia. Zwierz zawył potwornie spoglądając na rycerkę spod byka.

Panna Oakenfold czuła jak opuszczają ją siły z powodu trucizny, z którą mimo wszystko nadal próbowała wytrwale walczyć. Nawet jeśli teraz miała przegrać starcie, to przynajmniej zrobi to tak, że przeciwnika jeszcze przy okazji to zaboli. Zagryzła mocno zęby, aż zgrzytnęły i robiąc krok do niego, zaatakowała przemienieńca.
Miecz uderzył w masywną łapę zwierza, lecz nie dość silnie by zrobić mu większą krzywdę. Niedźwiedź zawył i uderzył rycerkę potężną łapą. Venorze aż zakręciło się w głowie. Nawet nie była w stanie stwierdzić czy to przez truciznę, czy też od siły uderzenia niedźwiedziej łapy. Po chwili przestała widzieć na lewe oko i doszło do niej że pazury rozorały potężnie jej głowę i to jej własna krew przysłaniała pole widzenia.
Venora stęknęła z bólu, gdy zamrugała oczami chcąc odzyskać widzenie w oku. Niewiele jej to pomogło.
- Umrzyj w końcu! - krzyknęła na całe gardło, podchodząc bliżej do bestii i zamachnęła się, by ciąć w jego szyję.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 20-06-2017 o 16:50.
Nefarius jest offline