Gustaw uśmiechnął się gdy Alfons powiedział wreszcie nazwisko na które czekał.
- Ciekawe rzeczy mówisz. No ale teraz nie pora na pogaduszki i trzeba się wycofać.- Baron rozejrzał się po zebranych.
Sierżant podszedł do leżącego Olega.
- Uspokój się! Na nogi i wybywamy stąd. Niebawem wreszcie pohasasz sobie po łące czy lesie, ale teraz weź się w garść.- Mówił spokojnym tonem do z lekka opętanego żołnierza.
- Coś znalazłeś?- Spytał Detlefa i spojrzał na wracającego do żywych Leo.
- Alfons. Do czego te klucze?- Spytał dość uprzejmie, ale słychać było, że sierżant nie z toleruje wykrętów i krętactw.
- Pomożenie młodemu?- Ni to rozkazem ni to prośbą zwrócił się do Waltera i Olega. Nie chciał nadal używać imion kompanów bo jak świat długi i szeroki zawsze gdzieś może być ukryte ucho jakiegoś szpicla.
- Zaskakujesz mnie z każdym dniem.- Zwrócił się do Loftusa gdy ten sprawił, że laga zaczęła świecić.
- Idźcie przodem.- Zwrócił się do krasnoluda i Truskawy.
- Miejcie oko na pułapki- Zwrócił się już ciszej by nie usłyszał ich Alfons.
- A Ty Roland. Miej baczenie na naszego gagatka.- Szepnął do ucha weteranowi.
- Następnie ja ze światłem.- Kiwnął głową na oddziałowego maga.
- Ranni i na końcu. Wy dwaj zamykacie pochód.- Zwrócił się do obydwóch Karli.
- Ty wiesz co robić.- Dodał ciszej do Altmeiera. Tak jak Baron wcześniej zamierzał, chciał by ten pozbył się według rozkazu herszta i wydobył od niego jak najwięcej informacji.