Bill
Ledwie skończyli wysłuchiwać sprawozdania zadzwonił telefon Adriana. Przez chwile wibrował na stole po czym szef wilków podniósł go i powiedział: - Słucham.
Przez chwile faktycznie słuchał, po czym: - To wasze wewnętrzne sprawy, jeśli wyjdą poza Instytut zareaguje.
Chwila ciszy. - Cieszy mnie to, daj Rozjemcę do telefonu. - po chwili - Kim jesteś?
Odpowiedź najwyraźniej była prawidłowa więc kontynuował. - Ok, wysłuchaj co mają do powiedzenia i zorientuj się w sytuacji.
Włączył głośnomówiący i położył komórkę na stole. Michael
Taksówka odjechała a mag ruszył raźnym krokiem do dyżurki. - Co? pechowy poranek? - zagadnął znany z widzenia ochroniarz na widok temblaka. nagle jednak zmarszczył brwi i sięgnął po broń. - Co tam chowasz pod tą szmatą? - Wyjął broń, ale na razie trzymał ją opuszczona wzdłuż nogi. To czego świadom był Michael, to to, że drugi ochroniarz wysunął przez okienko lufę karabinka. Oliver
- Budynek na pewno przestanie istnieć - odparł Dragor. - A to popsuło by nam dzień - powiedział Król Palm. Coś mówiło Oliemu, że powinien go rozpoznać, ale nie potrafił. Było to uczucie dokuczliwe niczym ból zęba. - Rozjeb wszystkich aghh - królowa nie dokończyła szarpnięta za włosy. - Dzięki układowi przeżyjesz Eve - odparł Dragor.
Obrazowe powiedzenie gdzie może sobie wsadzić takie życie zostało stłumione w zarodku przez Króla Palm. - Starczy tego. Pogruchacie potem. Co jeszcze chcesz wiedzieć Rozjemco? |