Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 00:00   #112
Vivian
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Widziała jak pilot podskoczył i szczerze przerażony nie mógł się zdecydować, co powinien uważniej obserwować: uzbrojoną Dalilę czy drogocenną spawarkę. Ostatecznie starał się za wszelką cenę nie zaniedbać obu obiektów, a to dawało całkiem ciekawy efekt wizualny. Po pierwsze patrzył badawczo w oczy dziewczyny i starał się zażegnać niewygodną sytuację przepraszając ją uspokajającym głosem terapeuty. Po drugie zaś w jego wzroku i gestach było coś z nieudolnego tatusia, którego kilkuletnie dziecię dorwało się do zapalnika nieprzeciętnie dużej bomby... I najwyraźniej ojczulek uznał za słuszne przekonać malca, żeby grzecznie odłożył zabawkę na miejsce.

Właściwie Jacob chyba nie do końca wiedział, co ma z tym fantem zrobić. Mając nadzieję, że "przepraszam" załagodziło konflikt, spróbował przejść do dalszej części planu:
- Chodźmy w końcu, bo nas tu emerytura zastanie... - wymamrotał pojednawczo, choć chyba nie całkiem wierzył w zakończenie sprawy: wciąż wyciągał ręce w kierunku urządzenia, aby ochronić je przed ewentualnym upadkiem...

Właściwie Kluseczka osiągnął to, o co tak zabiegał. Jego niedorzeczne zachowanie zrównoważyło częściowo... poprzednie niedorzeczności. Sytuacja sprzed chwili traciła na znaczeniu. Mięśnie mimiczne rozluźniły się, zmiękczając rysy twarzy i umożliwiając ewentualny uśmiech. Opinia o "kapitanie" ponownie nabierała odcieni szarości, zamiast rysować się za pomocą czarnych i białych plam. On nie był zły. On tylko osiągnął znaczny poziom zidiocenia i postąpił jak szczeniak.
Jedyne co pozostało, to niemal niedostrzegalna iskierka smutku w jej oczach... Ale tego nie można było tak łatwo zatrzeć.

- Nic się nie wydarzyło. - powiedziała sucho, przyciskając bok spawarki do torsu pilota tak, aby mógł urządzonko objąć jak utraconą szmaciankę - I nie wydarzy. Jeżeli to zapamiętasz, to już połowa drogi do udanej współpracy.

Uśmiechnęła się. Nieznacznie i na krótko. A potem tylko kiwnęła na Jacoba głową i poszła dalej.
Mogła powiedzieć pilotowi, żeby radził sobie sam i już teraz wrócić do hangaru. Pewnie, że mogła. Jednak później bardzo trudno byłoby odezwać się do siebie ponownie...
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"

Ostatnio edytowane przez Vivian : 12-06-2007 o 08:43.
Vivian jest offline