Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-06-2007, 21:43   #111
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
--> Kayla

Kyla

Droid gdy usłyszał pytanie o nienaturalne zachowanie wykpił się nieznajomością określenia i barkiem danych w na temat zachowań Jedi ... Droid zapewnił Kyale ze cała baza została wykonana zgodnie projektem , a słysząc pytanie o niepokój droid stwierdził ze nie posiada w swoim oprogramowaniu symulacji niepokoju i bardzo przeprasza , ale nic takiego nie odczuwa ...
Natomiast prośbę o odnalezienie technika przyjął z największa radością na jaka było go stać . natychmiast skierował się w stronę części bazy zupełnie nie znanej Kyali do tej pory .
Nawiasem mówiąc dopiero teraz docierał do niej ogrom pomieszczeń , śluz , magazynów i warsztatów ...
Cała baza była niewielkim miasteczkiem , skrytym głęboko pod powierzchnia lodowca ...
W końcu po kilkunastu minutach dotarli Wydawało się ze pomieszczenia zajmowane przez techników , to najdalszy zakątek bazy , lecz i tutaj widać było , ze praca nie została skończona . Ogromy świder , który służył do drążenia lodowca stał cicho .
Dwóch nieogolonych techników właśnie jadło obiad ...
Poderwali się na równe nogi , widząc jedi ... jedne z nich , młodszy bladyn upuścił miskę z papka z miejscowych automatów na ziemie ...

„Czym możemy służyć „ powiedział po chwili starszy z techników ...

Lili

Można powiedzieć ze reakcja na działanie Lili była niezwykle gwałtowna ...
Spojrzał na urządzenie trzymane w rękach kobiety ... ale to nie wizja oparzeń lub śmierci wydała mu się
Najstraszliwsza ... t a młoda Jedi trzymała w rękach spawakre o której wartości zapewne nie miała pojęcia ...
„No już dobrze „ powiedział uspokajająco „przepraszam „ – tylko na wiedział ile go te słowa kosztowały ...
Jednocześnie wyciągnął ręce w kierunku urządzenia ... nie żeby ja chwycić i wyrwać , ale ochronić je przed ewentualnym upadkiem ...”Chocmy w końcu bo nas tu emerytura zastanie „
 

Ostatnio edytowane przez denis : 11-06-2007 o 22:02.
denis jest offline  
Stary 12-06-2007, 00:00   #112
 
Vivian's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Widziała jak pilot podskoczył i szczerze przerażony nie mógł się zdecydować, co powinien uważniej obserwować: uzbrojoną Dalilę czy drogocenną spawarkę. Ostatecznie starał się za wszelką cenę nie zaniedbać obu obiektów, a to dawało całkiem ciekawy efekt wizualny. Po pierwsze patrzył badawczo w oczy dziewczyny i starał się zażegnać niewygodną sytuację przepraszając ją uspokajającym głosem terapeuty. Po drugie zaś w jego wzroku i gestach było coś z nieudolnego tatusia, którego kilkuletnie dziecię dorwało się do zapalnika nieprzeciętnie dużej bomby... I najwyraźniej ojczulek uznał za słuszne przekonać malca, żeby grzecznie odłożył zabawkę na miejsce.

Właściwie Jacob chyba nie do końca wiedział, co ma z tym fantem zrobić. Mając nadzieję, że "przepraszam" załagodziło konflikt, spróbował przejść do dalszej części planu:
- Chodźmy w końcu, bo nas tu emerytura zastanie... - wymamrotał pojednawczo, choć chyba nie całkiem wierzył w zakończenie sprawy: wciąż wyciągał ręce w kierunku urządzenia, aby ochronić je przed ewentualnym upadkiem...

Właściwie Kluseczka osiągnął to, o co tak zabiegał. Jego niedorzeczne zachowanie zrównoważyło częściowo... poprzednie niedorzeczności. Sytuacja sprzed chwili traciła na znaczeniu. Mięśnie mimiczne rozluźniły się, zmiękczając rysy twarzy i umożliwiając ewentualny uśmiech. Opinia o "kapitanie" ponownie nabierała odcieni szarości, zamiast rysować się za pomocą czarnych i białych plam. On nie był zły. On tylko osiągnął znaczny poziom zidiocenia i postąpił jak szczeniak.
Jedyne co pozostało, to niemal niedostrzegalna iskierka smutku w jej oczach... Ale tego nie można było tak łatwo zatrzeć.

- Nic się nie wydarzyło. - powiedziała sucho, przyciskając bok spawarki do torsu pilota tak, aby mógł urządzonko objąć jak utraconą szmaciankę - I nie wydarzy. Jeżeli to zapamiętasz, to już połowa drogi do udanej współpracy.

Uśmiechnęła się. Nieznacznie i na krótko. A potem tylko kiwnęła na Jacoba głową i poszła dalej.
Mogła powiedzieć pilotowi, żeby radził sobie sam i już teraz wrócić do hangaru. Pewnie, że mogła. Jednak później bardzo trudno byłoby odezwać się do siebie ponownie...
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"

Ostatnio edytowane przez Vivian : 12-06-2007 o 08:43.
Vivian jest offline  
Stary 12-06-2007, 00:03   #113
 
cynis's Avatar
 
Reputacja: 1 cynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skał
Ciemna Strona

Siedział sobie pod ścianą i spokojnie przyglądał się walce. Właściwie pokazowi akrobatyki Matta oraz potędze umysłu Assaji. Kedy przymknął na chwilę oczy i dostroił się do mocy płynącej w pomieszczeniu wydawało mu się, że widzi jakieś ruchy i ataki wokół czerwonookiego. Być może wydawało mu się. Równie dobrze mógł wpaść na pasmo iluzji mistrzyni wysyłanej w kierunku ofiary. Otworzył jedno oko gdy poczuł wygaśnięcie tego zjawiska. „Przydałaby mi się ta moc. Chociaż...„ Zastanowił się chwilę czy to by mu odpowiadało. Perspektywa władania innymi bez podnoszenia miecza była kusząca, nawet bardzo. ’Później.” pomyślał. ”Teraz obserwuj.” upomniał sam siebie. Ale w zasadzie nie było czego oglądać. To było już zakończone. Kolejne cięcie i dłoń poleciała w powietrze. Drran spojrzał z niesmakiem na to co leżało teraz przed nim. Czy to nie ta dłoń miała pokazać Ventress gdzie jej miejsce. Cóż takie rekwizyty zazwyczaj są usuwane by nie przeszkadzały w przyszłości. Drran zastanawiał się chwilę czy nie podnieść ręki i nie użyć jej do czegoś. Czy nie użyć jej do jakiegoś... Potrząsnął trochę głową bo złapał się na tym, że sięga po odciętą kończynę kogoś kto jeszcze żyje. Dziwne. Wstał i podszedł do niedoszłego sparing partnera Assaji. Kiffar już nad nim stał i męczył go. Nie było sensu. Nad śmieciami się nie zatrzymuje i nie mówi do nich. Spojrzał tylko raz. Tylko chwilę patrzył w te gasnące oczy pyszałka. Wtedy zarejestrował dwie rzeczy. Pierwsza Kiffar pyta o personalia, w sumie słusznie. Druga rzecz to wyjście rudej. -A tą co ugryzło...- mruknął Masstru patrząc w stronę drzwi. Odwrócił wzrok w stronę drugiego towarzysza. -Jak się nazywam...? Masstru, Drran Masstru. Więcej nie będzie potrzebne...- nie podał mu ręki. Nie było to potrzebne ani nie było to na miejcu. Nie tu, nie teraz, nie w TYM życiu. -A do ciebie jak mówić...?- po czym zaproponował skinieniem głowy wyjście z sali. Śmierdziało tu rychłą śmiercią...
 
__________________
Nie bój się śmiać z samego siebie. W końcu jest szansa, że przegapisz żart stulecia.
cynis jest offline  
Stary 12-06-2007, 08:19   #114
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
*Light Side* Frei Zuun

Wbił wzrok gdzieś pomiędzy pryczę a swoją podróżną torbę...

Mistrz Amman ? nigdy o nim nie słyszał. Oczywiście to nic nie znaczyło. Tak wielu, choć tak nie wielu już Jedi zostało...

Przypomniał sobie ukochanego przez najmłodszych nauczyciela - Mistrz Yoda wyglądał równie niepozornie co Jawas. Z racji wieku można by nawet przypuszczać, że jest nieszkodliwy. Tragiczna pomyłka dla nieobeznanych ze ścieżkami mocy. Zielono skóry starzec nie dość że niesamowicie inteligentny i roztropny, skrywał w swym malutkim ciele prawdziwą potęgę Mocy. A szkolił uczni już od 800 lat...

Odpiął od pasa komunikator i wybrał częstotliwość Dalili. Gdy tylko urządzenie szczęknęło sygnalizując odbiór Zuun odezwał się spokojnie:
- Mam podstawowe informacje dotyczące Ravena IV i kody uwierzytelniające nas u tamtejszych władz. Niestety to Huttowie.- westchnał nieznacznie
- W kwestii Mistrza Dune nie udało mi się nic dowiedzieć, wydaje mi się jednak że Amman jest Jedi, z tego co twierdzi przybył tu po to by sprawdzić nas. umilkł na chwilę, jakby dając czas dziewczynie na spokojne przetrawienie podanych informacji

- A jak tam przygotowania do odlotu ?- Kel Dor obawiał się że, przy aktualnym stanie statku, który raczej nie był zbyt dobry sadząc po wymijających odpowiedziach droid, start odwlecze się niemiłosiernie wystawiając na ciężką próbą cierpliwość młodych Jedi...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 12-06-2007, 09:29   #115
 
Vivian's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Pilot uśmiechnął się pojednawczo. W jego oczach można było wyczytać pewien rodzaj szacunku, specyficzny – taki, jakim prawdziwy Macho darzy kobiety... ( istoty z zasady gorsze, słabsze i mniej zdecydowane... służące jednemu... no, od biedy kilku przyjemnościom mężczyzny)... Ruszył za nią pogwizdując wesoło, jakby chciał przez to powiedzieć “I tak było warto... taki tyłeczek, mniam mniam .... Podaj mi piwo kobieto"...
Jednak starał się panować nad swoją mina i nie uśmiechać się zbyt szeroko...

Lili zdążyła przejść jakieś kilkanaście kroków, zanim sygnał komunikatora nie zakłócił wątpliwej melodii wygwizdywanej przez Dżeja. Dziewczyna oparła się plecami o ścianę i zatwierdziła przekaz. Z głośniczka wydobył się niemal nieprzekształcony głos Freia:

- Mam podstawowe informacje dotyczące Ravena IV i kody uwierzytelniające nas u tamtejszych władz. Niestety to Huttowie.- tu rozmówca westchnął nieznacznie i nie było się czemu dziwić. Huttowie. Pięknie.

- W kwestii Mistrza Dune nie udało mi się nic dowiedzieć, wydaje mi się jednak że Amman jest Jedi, z tego co twierdzi przybył tu po to by sprawdzić nas. - urządzenie umilkło na chwilę, jakby dając czas dziewczynie na spokojne przetrawienie podanych informacji.

"Mnie się dotąd mogło wydawać, ale właściwie nie miałam wątpliwości. Jeżeli twierdzi, że przyszedł nas testować, to sprawa jest raczej jasna. Oj, pomarańczowy... Twoja pewność siebie kuleje na obie nogi..."
Mistrz Dune? Przestał ją obchodzić odkąd nabrała podejrzeń co do tożsamości Ammana. Jego obecność gwarantowała prawdziwość rozkazów i zwalniała ich, jako padawanów, z obowiązku myślenia o dalszych losach bazy. Przynajmniej częściowo. W końcu "góra" z pełną premedytacją pozostawiała enklawę bez ich opieki. No i Dalila nie musiała już szukać łącza, kiedy odpowiedni Jedi był na miejscu...

- A jak tam przygotowania do odlotu ? - zapytał po chwili głośniczek.

Dotychczasowe wiadomości poprawiły jej humor, a Huttowie nie zdołali go zepsuć. No i cóż z tego, że właśnie oni? Po prostu tak wyszło i już.
Uśmiechnęła się do komunikatorka i odpowiedziała:

- Przygotowania...? Cudownie. Mamy do zalepienia mały krater w statku i na razie nie wiadomo, czym go zatkać. Przed momentem pilot próbował w akcie przedziwnej rozpaczy namówić mnie do przyspawania jego własnej osoby, ale zlitowałam się nad biedakiem i obecnie wędrujemy do techników. Przynieść ci kawę z bazy? - mówiła spokojnie, trochę wesoło, zupełnie jakby plotkowała o zakupach w dobrym towarzystwie. Jedynie ironiczna treść wskazywała na charakter przekazu.

Komunikator mruknął głosem Freia coś na kształt krótkiego śmiechu, po czym przemówił:
- Nie, dziękuję za kawę, pomedytuję w swojej kajucie. Jakby mnie ktoś szukał, to tam będę. Powodzenia. Bez odbioru.

Urządzenie wyłączyło się, a Lili jakby nigdy nic kontynuowała spacer po blachę.
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"

Ostatnio edytowane przez Vivian : 12-06-2007 o 09:37.
Vivian jest offline  
Stary 12-06-2007, 14:39   #116
 
Macavity's Avatar
 
Reputacja: 1 Macavity nie jest za bardzo znany
*DARK SIDE* Aristea' Ira Cruenta

Niewiarygodne… Jest życie na tej planecie! Pomyślał Kiffar. Po raz pierwszy ktoś tutaj mu normalnie odpowiedział. Może nie uprzejmie, ale zawsze.
Jęki rannego były coraz bardziej irytujące. Śmierć mu nie groziła, w końcu rana od miecza nie krwawi… Ale kwiczał, jakby mu za to płacili. Aristea’ spokojnym, wprawnym ruchem kopnął leżącego w skroń, tymczasowo posyłając go w niebyt.
Przez sekundę wyraźnie rozkoszował się ciszą. Po chwili jednak, żeby nie przedłużać, odpowiedział

- Nazywam się Aristea’ Ira Cruenta. Aristea’, to imię, ale jeśli musisz, możesz mówić mi Ira.
I podejrzewam, że nie wiesz, jak się nazywa mała, ruda, nerwowa…


Skłonił się, przyginając lekko kolana i skłaniając głowę, jak to było w zwyczaju Kiffarów, poczym ruchem ręki zaprosił Drrana do wyjścia.

- Nie ma sensu wąchać tego ścierwa, wygląda na to, że mamy sporo pracy…

Spokojnym krokiem wyszedł w ślad za kobietami.
 
Macavity jest offline  
Stary 12-06-2007, 19:37   #117
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Frey

Młody Jedi został sam w małej , nieco dusznej kajucie .
Gdy komunikator zamilkł usiadł na twardym łózku ... pozowlił by mysli przepływałemy w wolnym tepie przez jego umysł ...Jakby dostrajał się do monotonnego pulsowania wszechswiata ... narodziny – zycie – smierc ... odwieczny porzadek wszechrzeczy ... jednak im dluzej zagłebiał się w swoje odczucia i mysli ... tym mocniej cos nie dawalo mu spokoju ... niczym mały kamien w bucie wedrowca w jego mysli wkradał się jakis niepokoj ... jakby niemal niedostrzegalny powiew mroznego powietrza ... jakby czuł gdzies w poblizu coraz mocniej emanujaca , choc niezwykle subtelna obecnosc ciemnej strony ...

Cos jakby wypychalo go z kajuty , i szarpało wewnatrzny spokoj , alarmujac o nadchodzacym niezbeszpieczenstwie ...

Lili

Pilot , jalby od niechcenia wsłuchiwał się w kazde slowo Lili które wypowiadała do komunkiatora ...
Jednak nie powiedział ani słowa , szedł miarowo za młada jedi ...
Postanowił ze na dzis zakonczy ofwajanie młodej lwicy ... co za duzo na jeden dzien ... to zniezdrowo .
Nawet Jedi maja granice spokoju ... a ta Jedi wydawala się blisko tej granicy ...
Ze spokojem przygladał się posladkom Lili , z mina ktora mowiła , ze przyjdzie czas na ...
 
denis jest offline  
Stary 12-06-2007, 19:57   #118
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side* Kayla Knylenn

Gdy miska upadła na podłogę Kayla uniosła lekko brew. Wyglądam aż tak źle, czy aż tak dobrze? A może panowie mają coś na sumieniu? Jakieś poślizgi w planie, nieukończone prace? Cóż i tak nie mam o tym zielonego pojęcia, więc po co wnikać? Cierpliwie czekała aż któryś z techników otrząśnie się na tyle by przypomnieć sobie, do czego służą struny głosowe, jednocześnie szukając w pamięci ich imion. Obu stronom powiodło się mniej więcej w tym samym czasie.

- Czym możemy służyć. – odezwał się po chwili starszy z nich.

- Głownie rozmową i towarzystwem. Wyniknęła pewna sprawa i chciałabym zasięgnąć opinii panów. Oczywiście jeśli nie macie teraz nic ważnego do zrobienia. – odparła uśmiechając się przyjaźnie, ale bez przesady. Nie zamierzała się znowu pakować w dwuznaczne sytuacje. Wystarczy jak na jeden dzień.

Tak jak się spodziewała, nawet jeśli mieli coś do zrobienia to zastało to natychmiast zapomniane, a prośbę o oprowadzenie jej po bazie przyjęto niemal z entuzjazmem. Chyba dostarczano im stanowczo za mało rozrywek, skoro zabawa w przewodnika wzbudzała aż taką reakcję. Gdy zagłębiali się w plątaninie kolejnych korytarzy, Kayla zaczęła zadawać pytania. Głównie o Mistrza Dune i jego zachowanie. Niestety technicy byli niewiele bardziej pomocni niż droid. Pilnowali własnych spraw, tak naprawdę obchodziło ich tylko to by skończyć pracę tak szybko jak tylko się da i wrócić do domu. Co do samego Mistrza to mimo iż wyraźnie nie znał się na tym co robili dość żywo interesował się budową bazy, niemal codziennie odwiedzał ich i sprawdzał stan prac, po czym oddalał się w nieznanym im kierunku. Czy kręcił się po bazie? A jak tak to gdzie? Skąd mogli wiedzieć, oni mieli ręce pełne roboty. Po chwili jednak jeden z nich dodał z wahaniem, że stary Jedi zdawał się znać dobrze rozkład pomieszczeń. Cóż w końcu był odpowiedzialny za funkcjonowanie enklawy, wiec nie dziwiło ich to zbytnio.

W czasie spaceru musiała się przyznać sama przed sobą, że zgubiłaby się w tym metalowym gąszczu po pięciu minutach. Było tu chłodniej gdyż z racji nie ukończonych robót klimatyzacja działa mniej efektywnie. Z ust Kayli unosiły się drobne obłoczki pary. Zwiedzali akurat kolejny magazyn, tym razem mieszczący okryty plandeką zapasowy świder. Przechodziła akurat koło maszyny lekko już znudzona, gdy to się pojawiło.

Wibracja była ulotna niczym szept z oddali. Niemal uwierzyła, że się jej tylko zdawało. Zatrzymała się gwałtownie. Przez chwile koncentrowała na wrażeniu całą swoją uwagę. Technicy zamarli kilka kroków przed nią. Ich twarze zdawały się mówić „No ładnie, kolejny pomylony Jedi.” jednak nic nie powiedzieli na głos. Zrobiła kilka ostrożnych kroków, jakby poruszała się po terenie wroga. Zamknęła oczy gdyż wzrok mógłby zaburzać jej odczucia. W pełni koncentrowała się wibracji. Nie miała już wątpliwości. Czuła to coraz wyraźniej, choć wrażenie dalej było bardzo słabe, niosło ze sobą chłód i ciemność. Jej krew zdawała się drgać ostrzegawczo.

- Czy wszystko w porządku? – spytał jeden z techników, nawet nie zwróciła uwagi który.

- Nie wiem. – odparła zgodnie z prawdą, otworzyła oczy i rozejrzała się ponownie tym razem uważniej. – Jak długo to tu stoi?

- Od momentu wykończenia wentylacji. Póki co główny świder trzyma się całkiem nieźle, nie było potrzeby żeby ruszać ten. – odparł starszy z techników.

Skinęła głowa jej wzrok przesuwał się po powierzchni plandeki, szukając jakiejkolwiek nieprawidłowości w jej ułożeniu, czegokolwiek co mogło się zdawać podejrzane. Niczego takiego nie dostrzegała. Ale Moc tego wrażenie też sobie nie uroiła.

- Czyli teoretycznie ten sprzęt mógłby tu sobie tak stać do samego końca. Czy jest jakoś konserwowany?

Miny techników wyraźnie świadczyły o tym, że nie mieli na to czasu, zapomnieli albo się im zwyczajnie nie chciało. Tak jak sobie obiecała na początku powstrzymała się od komentarza, nie była tu po to by ich oceniać. Z resztą przecież mieli dużo na głowie.

- Pomóżcie mi. – poprosiła ciągnąc za plandekę. Mężczyźni wymienili zdezorientowane spojrzenia, po czym wzruszyli ramionami i dołączyli do niej. Świder nie różnił się specjalnie od tego który już widziała. Masywne, dość toporne urządzenie zdolne do przedarcia się przez najtwardsze lody planety. Tym razem jednak Kayla natychmiast wypatrzyła nieprawidłowość. Jako, że maszyny nie ruszano od jakiegoś czasu jej powierzchnię pokrywał kurz, który przez niską temperaturę i zwiększoną wilgotność przykleił się do powierzchni tworząc rozłożony równomiernie szary osad. Poza jednym miejscem, które było zadziwiająco czyste. Klapy stanowiącej wrota do krainy kabli i przewodów otaczających napęd maszyny.

- Czy jesteście pewni, że nikt nie konserwował tego świdra? Wiedzielibyście gdyby ktoś to zrobił prawda? - Spytała po raz kolejny.

- Może… nie wiem, ale zdawało mi się, że nie. – odparł starszy wzruszywszy ramionami.

Otwarcie klapy nie nastręczało wielu problemów, poradziła sobie nawet bez narzędzi. Uczucie mrocznego chłodu nasiliło się, choć wciąż nie wskazywało na bezpośrednie niebezpieczeństwo, nie ulegało już wątpliwości, że Ciemna Strona dotknęła czegoś w tej okolicy. Pytanie tylko czego.

Jedyne co dostrzegała na pierwszy rzut oka to kable, ale pierwsze wrażenie aż nazbyt często było mylące. Mimo ostrzegawczego drżenia włożyła ręce do środka kierując się nie tyle dotykiem co Mocą. Zdołała się nie wzdrygnąć gdy jej dłonie natrafiły na coś czego tam stanowczo nie powinno być. Jej twarz była pozbawioną emocji maską kiedy wyciągała przedmiot i delikatnie otrzepywała go z kurzu. Przez chwile uważnie go oglądała wodząc palcami po powierzchni, dopiero potem odwróciła się do techników.

Pudełko z ciemnego drewna, wysokie i szerokie na jakieś piętnaście centymetrów, za to długie niemal na pół metra. Trzymała jej przed sobą pewnie, ale z widoczną na twarzy rezerwą. Otaczała je aura Ciemnej Strony, nie mocna ale wyraźna.

- Co to u licha… - spytał młodszy mężczyzna przyglądając się przedmiotowi, zaraz jednak jedno zdziwienie przeszło w inne. – Nie ma zamka.

Istotnie, przy zarysowanym przez cienką szparę wieczku nie było żadnej konstrukcji przypominającej standardowe zamknięcia.

- Jest, ale dość nietypowy. – powiedziała spokojnie po czym dodała w myśli. Nietypowy bo otwierany tylko za pomocą Mocy.
 
Lirymoor jest offline  
Stary 12-06-2007, 20:23   #119
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Na chwile w pustym magazynie zapadła cisza . technicy specjalnie nie przejeli się znaleziskiem ...
Jedi to pewna grupa istot , które choc szanowane , sa zupełnie nie rozumiene przez innych , nigdy „zwykły „ człowiek nie spojrzy na swiat oczami Jedi ... niestety na odrót również ... Jedi zagłebiajac się w jedna ze scierzek , dokonujac pewnych wyborów , traca mozliwosc postrzegania swiata takim jaki jawi się on zwykłym szarym ludziom ... Pryzmat mocy z kazda chwila oddala jedi od tych , których maja chronic ... boadz mimo rzadzic ...

„ To co idziemy dalej ? „ zapytał starszy z techników ...

Niespodziewanie w wejsciu do magazynu pojawiła się niewielka istota .
Jawa najwidoczniej stał w przejscu już kilka chwil , lecz zajeci poszukiwaniem ludzie nie zwrocili uwagi na mała istote

„Czy poszukujac zła stajamy się lepsi , a może odnajdywanie go , powoduje ze nasza harmonia z moca staje się silniejsza ? „ zapewne Jawa chciał cos przez to przekazac , ale na pewno tresc tego przekazu była poza zasiegiem techników ... „Odnalałas to czego szukałas ...” ni to Jawa zapytał , ni to stwierdził ...
 
denis jest offline  
Stary 12-06-2007, 22:16   #120
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side* Kayla Knylenn

Jawa to Jedi. Prawda ta była tak oczywista, jak wszystko co dementują w holonecie. Kayly nie specjalnie to nie zdziwiło, takie rzeczy nie zaskakują osoby której pierwszym świadomym wspomnieniem jest mistrz Yoda (z czasów gdy był jeszcze od niej wyższy). Zapewne w normalnej sytuacji poczułaby się zawiedziona, że rada przysłała "opiekunkę do dzieci". Tyle, że teraz wcale nie czuła się normalnie. Nie trzymając w rękach to coś, przez co powoli zaczynała się czuć chora. Mimo to zdołała zachować spokój, ba nawet wydobyła z siebie głos.

- Nie. Nie stajemy się lepsi ani nie zyskujemy harmonii. Ale czy to znaczy, że mamy mu pozwolić czaić się w ukryciu?

Chciała mówić dalej. Chciała mówić o pewnym Jedi postrzeganym przez wielu za mędrca, który okazał się wężem. Wężą tego nikt nie dostrzegł zanim nie było za późno. O tym jak swoim jadem zaraził pół galaktyki przynosząc zniszczenie i cierpienie miliardom istnień. Cierpienie doprowadzało niektóre osoby do szaleństwa. Zaś szaleństwo dalej napędzało zaklętą spiralę rozpaczy. Chciała mówić o tym, że jeśli widzi się zło można mu przeciwdziałać. Można zapobiec tragedii. Można uratować tych których się kocha. Chciała powiedzieć to wszystko, ale milczała mierząc Jawę wzrokiem. Milczała gdyż Kayla Knylenn nie tolerowała u siebie słabości a za takową uważała ukazywanie własnego emocjonalnego pobojowiska przed kimś z kim zamieniła jak dotąd jedynie trzy zdania. Nie zależnie od tego kim ta osoba była.

Technicy wędrowali wzrokiem od Jawy do młodej Jedi i z powrotem mając wrażenie, że nagle znaleźli się w domu wariatów. Nie zamierzali nawet próbować zrozumieć o co tej dwójce chodzi. Przypomniawszy sobie o nich Kayla przeniosła ku nim spojrzenie.

- Dziękuję panom za pomoc, okazała się wręcz nieoceniona. – powiedziała kłaniając się lekko. – Ale teraz obawiam się, że musze wrócić na statek, gdyż trzeba przedsięwziąć pewne działania związane z tym znaleziskiem. Mogliby nas panowie odprowadzić, bo nie wiem jak tamten pan ale ja sama drogi powrotnej nie znajdę.
 

Ostatnio edytowane przez Lirymoor : 12-06-2007 o 22:41.
Lirymoor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172