Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 00:03   #113
cynis
 
cynis's Avatar
 
Reputacja: 1 cynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skał
Ciemna Strona

Siedział sobie pod ścianą i spokojnie przyglądał się walce. Właściwie pokazowi akrobatyki Matta oraz potędze umysłu Assaji. Kedy przymknął na chwilę oczy i dostroił się do mocy płynącej w pomieszczeniu wydawało mu się, że widzi jakieś ruchy i ataki wokół czerwonookiego. Być może wydawało mu się. Równie dobrze mógł wpaść na pasmo iluzji mistrzyni wysyłanej w kierunku ofiary. Otworzył jedno oko gdy poczuł wygaśnięcie tego zjawiska. „Przydałaby mi się ta moc. Chociaż...„ Zastanowił się chwilę czy to by mu odpowiadało. Perspektywa władania innymi bez podnoszenia miecza była kusząca, nawet bardzo. ’Później.” pomyślał. ”Teraz obserwuj.” upomniał sam siebie. Ale w zasadzie nie było czego oglądać. To było już zakończone. Kolejne cięcie i dłoń poleciała w powietrze. Drran spojrzał z niesmakiem na to co leżało teraz przed nim. Czy to nie ta dłoń miała pokazać Ventress gdzie jej miejsce. Cóż takie rekwizyty zazwyczaj są usuwane by nie przeszkadzały w przyszłości. Drran zastanawiał się chwilę czy nie podnieść ręki i nie użyć jej do czegoś. Czy nie użyć jej do jakiegoś... Potrząsnął trochę głową bo złapał się na tym, że sięga po odciętą kończynę kogoś kto jeszcze żyje. Dziwne. Wstał i podszedł do niedoszłego sparing partnera Assaji. Kiffar już nad nim stał i męczył go. Nie było sensu. Nad śmieciami się nie zatrzymuje i nie mówi do nich. Spojrzał tylko raz. Tylko chwilę patrzył w te gasnące oczy pyszałka. Wtedy zarejestrował dwie rzeczy. Pierwsza Kiffar pyta o personalia, w sumie słusznie. Druga rzecz to wyjście rudej. -A tą co ugryzło...- mruknął Masstru patrząc w stronę drzwi. Odwrócił wzrok w stronę drugiego towarzysza. -Jak się nazywam...? Masstru, Drran Masstru. Więcej nie będzie potrzebne...- nie podał mu ręki. Nie było to potrzebne ani nie było to na miejcu. Nie tu, nie teraz, nie w TYM życiu. -A do ciebie jak mówić...?- po czym zaproponował skinieniem głowy wyjście z sali. Śmierdziało tu rychłą śmiercią...
 
__________________
Nie bój się śmiać z samego siebie. W końcu jest szansa, że przegapisz żart stulecia.
cynis jest offline