- Po pańskich słowach wnioskuję, że już kogoś do różnych specjalnych zleceń macie i delikatnie dajecie do zrozumienia, że nas nie potrzebujecie. Cóż, warto było spróbować. A gdyby zlecenie jednak się pojawiło, to pewnie kilka dni będziemy jeszcze dostępni -Lothar dopił wino, wstał i opuścił pomieszczenie.
Po wyjściu z Ratusza rozejrzał się za posłańcem od Ruggbrodera, a jeśli go nie zauważył gestem przywołał jakiegoś mniej brudnego ulicznika.
Rzucił mu miedziaka i spytał:
- Wiesz gdzie jest karczma Koniec Podróży? - a gdy chłopak skinął głową, szlachcic kontynuował - Pobiegniesz tam i zapytasz karczmarza, czy jest jakiś list do Pana von Essinga. Jak będzie, to mi go dostarczysz. Jeśli nie - to zostaniesz i będziesz tam czekał dopóki nie przyjdę. I będziesz się przysłuchiwał, czy ktoś o von Essinga nie wypytuje. Jakby tak było, zapamiętaj kto i daj mi znać. Tak czy inaczej dostaniesz za to drugą taką monetę. Tyle że srebrną.
Później udał się z resztą do radnego Magiriusa, zastanawiając się czy wszyscy członkowie organizacji są czarownikami (wtedy będzie trzeba ruszyć do lokalnego władyki i cierpliwie wysiadywać korytarze, mając nadzieję, że uwierzy i wyśle siły) czy tylko jeden czy dwóch (co da szansę na zwycięstwo i okrycie się chwałą... i zysk przeliczalny na brzęczące monety - rodzinny majątek się sam nie odzyska). Po słowach Wolfganga i Zinggera widział, że nie tylko on się zastanawia.
- Myślę, że co najmniej czterech członków już znamy - co najmniej po jednym z trzech głównych rodzin plus radny Magirius. A może i pięciu, zapytam Ruggbrodera, jeśli zgodzi się mnie przyjąć - zazgrzytał zębami ze złości, że to od kupca zależy czy spotka się ze szlachcicem, a nie odwrotnie.