Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2017, 19:26   #335
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Cytat:
Wielmożny Panie von Essing,

Jestem wielce zaniepokojony tym, co przeczytałem w Pańskim liście skierowanym do mojej skromnej osoby. Jako człowiek mający na uwadze dobro mego miasta, jego mieszkańców i mojej rodziny, w takiej właśnie kolejności, chciałbym wyrazić chęć do spotkania z Wielmożnym Panem, w celu uzyskania szczegółów spraw, o których Wielmożny Pan raczył napomknąć we wspomnianym liście. Liczę, że skorzysta Wielmożny Pan z zaproszenia, jakie do Niego kieruję i spotkamy się dziś wieczorem w mym domu na Adel Ring na skromnej wieczerzy.

Uniżony sługa Wielmożnego Pana,
Heironymus Ruggbroder


- Ach, powitać Waszmościów - odezwał się napotkany gdzieś w mieście Doktor Malthasius. Był nieco wstawiony, o czym świadczyła wylewność jego gestów i czerwieńszy niż zwykle nochal. - Cóż to u Was słychać? Schwytaliście już jakiegoś złoczyńcę?

- A wiecie, co? - kontynuował po chwili konspiracyjnym szeptem pochylając się do przodu tak bardzo, że istniała obawa, iż upadnie. - Sędzia Richter zachorzał. Zachodzę tam do niego do namiotu, bo pomyślałem sobie, że może jeszcze raz spróbuję coś od miasta wysępić za tego mojego goblina-niecnotę. A tu patrzę, Richtera nie ma. Zamiast niego sędziuje jakiś ponurak ze skwaszoną miną, radny Gorvintz, który w sprawę zupełnie nie był wprowadzony. Ta jego asystentka, miła dzieweczka, powiedziała mi, że w pewnym momencie bardzo źle się poczuł, był cały blady i roztrzęsiony, tak bardzo, że poszedł do domu.

Malthasius jeszcze chwilę opowiadał farmazony typowe dla podpitego człowieka, po czym oznajmiając, że postanowił wyjechać, oddalił się lekkim zygzakiem w stronę terenów, gdzie poza murami odbywało się święto.


Do spotkania z Radnym Fredrichem Magiriusem doszło w dwóch etapach. Po raz pierwszy zostali przyjęci przez tego miłego, tryskającego energią mężczyznę w jego biurze w Gildii Kupieckiej. Gdy okazało się, w jakiej sprawie i z czyjego polecenia awanturnicy do niego przybywają, Magirius oświadczył, że jest to dłuższy temat i zaprasza wszystkich na obiad do Złotego Pstrąga - wykwintnej oberży, znajdującej się w pobliżu biur.

Nieco później, znów w towarzystwie Radnego zostali wpuszczeni do środka klubu. Tylko dzięki obecności Fredricha mogli tam spożyć posiłek, gdyż Złoty Pstrąg nie obsługiwał gości "z ulicy". Zostali zaprowadzeni do osobnej loży, gdzie podano przekąski, potem wina, następnie główne dania i desery. Przez cały czas posiłku Magirius unikał rozmowy na poważne tematy, mówiąc o rzeczach błahych i codziennych. Dopiero później, gdy zamówił butelkę bretońskiej brandy i rozparł się wygodnie w fotelu, wyraźnie syty i zadowolony przeszedł do meritum.

- Ordo Septenarius można nazwać swoistym klubem. Większość członków pochodzi z kupieckich rodzin. Ogółem stowarzyszenie liczy czterdziestu dziewięciu członków - czterdziestu dwóch zwykłych i siedmiu wchodzących w skład Wewnętrznej Rady. Reprezentujemy swego rodzaju elitę wewnątrz gildii, współpracujemy ze sobą, by w ten sposób osiągnąć jak największe zyski. Czynimy dotacje dla świątyń, a w Jamie, wraz z świątynią Shallyi prowadzimy kuchnię dla ubogich.

- Powody, dla których pragniemy pozostać anonimowi są różne. Wielu z naszych członków to radni, jak ja. Wielu innych mogłoby kandydować do tego urzędu, gdyby chciało. Ludzie o takiej pozycji staliby się celem oskarżeń o przekupstwo i oszustwa wyborcze, gdyby wyszło na jaw ich zaangażowanie w działalność charytatywną. Przyniosłoby to tylko szkodę tym wszystkim biedakom, gdyby okazało się, że boimy się coś dla nich zrobić.

- Poza tym nasza współpraca handlowa mogłaby wzbudzić zawiść w naszych konkurentach. Gdy jest jak teraz, ludzie zdają sobie sprawę z pewnego rodzaju współpracy, ale nie wiedzą kto bierze w niej udział. Dlatego nie mogą mścić się na pojedynczych osobach ani przedsięwziąć środków odwetowych. Ich podejrzenia działają przeciw nim samym, dając nam jeszcze większą przewagę.

- Rozumiecie więc naszą potrzebę tajności. Ujawnienie istnienia Ordo Septenarius przysporzyłoby korzyści politycznych licznym osobom, a i niektórzy spośród naszych młodszych członków mogliby w takiej propozycji upatrywać własny interes. Musimy zaoferować im pewną... zachętę do przestrzegania praw stowarzyszenia. Właśnie z tego powodu działania Ordo ukryte są pod płaszczykiem rytuałów... Powinienem powiedzieć raczej, czegoś w rodzaju rytuałów - z różnymi ceremoniami, składaniem przysiąg, stopniami inicjacji. Stwierdziłem, że nic nie zespala tak, jak uczestnictwo w ceremonii i obietnica awansu.

- Teraz już wiecie czym jest Ordo, jak działa i dlaczego. Mam nadzieję, że rozjaśniłem nieco ten temat. Więcej raczej powiedzieć nie mogę, ale możecie spróbować mnie wypytać. Być może jeszcze jest coś co mogę zdradzić.
 
xeper jest offline