Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 09:29   #115
Vivian
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Pilot uśmiechnął się pojednawczo. W jego oczach można było wyczytać pewien rodzaj szacunku, specyficzny – taki, jakim prawdziwy Macho darzy kobiety... ( istoty z zasady gorsze, słabsze i mniej zdecydowane... służące jednemu... no, od biedy kilku przyjemnościom mężczyzny)... Ruszył za nią pogwizdując wesoło, jakby chciał przez to powiedzieć “I tak było warto... taki tyłeczek, mniam mniam .... Podaj mi piwo kobieto"...
Jednak starał się panować nad swoją mina i nie uśmiechać się zbyt szeroko...

Lili zdążyła przejść jakieś kilkanaście kroków, zanim sygnał komunikatora nie zakłócił wątpliwej melodii wygwizdywanej przez Dżeja. Dziewczyna oparła się plecami o ścianę i zatwierdziła przekaz. Z głośniczka wydobył się niemal nieprzekształcony głos Freia:

- Mam podstawowe informacje dotyczące Ravena IV i kody uwierzytelniające nas u tamtejszych władz. Niestety to Huttowie.- tu rozmówca westchnął nieznacznie i nie było się czemu dziwić. Huttowie. Pięknie.

- W kwestii Mistrza Dune nie udało mi się nic dowiedzieć, wydaje mi się jednak że Amman jest Jedi, z tego co twierdzi przybył tu po to by sprawdzić nas. - urządzenie umilkło na chwilę, jakby dając czas dziewczynie na spokojne przetrawienie podanych informacji.

"Mnie się dotąd mogło wydawać, ale właściwie nie miałam wątpliwości. Jeżeli twierdzi, że przyszedł nas testować, to sprawa jest raczej jasna. Oj, pomarańczowy... Twoja pewność siebie kuleje na obie nogi..."
Mistrz Dune? Przestał ją obchodzić odkąd nabrała podejrzeń co do tożsamości Ammana. Jego obecność gwarantowała prawdziwość rozkazów i zwalniała ich, jako padawanów, z obowiązku myślenia o dalszych losach bazy. Przynajmniej częściowo. W końcu "góra" z pełną premedytacją pozostawiała enklawę bez ich opieki. No i Dalila nie musiała już szukać łącza, kiedy odpowiedni Jedi był na miejscu...

- A jak tam przygotowania do odlotu ? - zapytał po chwili głośniczek.

Dotychczasowe wiadomości poprawiły jej humor, a Huttowie nie zdołali go zepsuć. No i cóż z tego, że właśnie oni? Po prostu tak wyszło i już.
Uśmiechnęła się do komunikatorka i odpowiedziała:

- Przygotowania...? Cudownie. Mamy do zalepienia mały krater w statku i na razie nie wiadomo, czym go zatkać. Przed momentem pilot próbował w akcie przedziwnej rozpaczy namówić mnie do przyspawania jego własnej osoby, ale zlitowałam się nad biedakiem i obecnie wędrujemy do techników. Przynieść ci kawę z bazy? - mówiła spokojnie, trochę wesoło, zupełnie jakby plotkowała o zakupach w dobrym towarzystwie. Jedynie ironiczna treść wskazywała na charakter przekazu.

Komunikator mruknął głosem Freia coś na kształt krótkiego śmiechu, po czym przemówił:
- Nie, dziękuję za kawę, pomedytuję w swojej kajucie. Jakby mnie ktoś szukał, to tam będę. Powodzenia. Bez odbioru.

Urządzenie wyłączyło się, a Lili jakby nigdy nic kontynuowała spacer po blachę.
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"

Ostatnio edytowane przez Vivian : 12-06-2007 o 09:37.
Vivian jest offline