- Mój dobry... człowieku. - powiedział surowo Ostatni Sprawiedliwy, celując w kwadratowego typa nadgryzionym ogórkiem, zawahawszy się niemal niezauważalnie, nim zaliczył go do swego gatunku. - Ja tu piję zdrowie kierownika, a ty mnie tu z takim chamstwem? Czyżby nie było już żadnych świętości i zostało samo skurwysyństwo na tym świecie? - zapytał retorycznie, napełniając ponownie czarkę i biorąc ją do ręki, ale nie podniósł jej do ust. - Ja, dla przykładu, jestem wielce zniesmaczony takim brakiem szacunku dla tutejszego pryncypała i jestem pewien, że nie jestem osamotniony w tym uczuciu. Uważam, że powinieneś postawić wszystkim obecnym kolejkę, byśmy ten despekt mieli czym zmyć. - dokończył, chrupiąc ogórkiem.
Jeśli postawny dżentelmen zmierzał będzie dalej do konfrontacji, cóż, chluśnięcie gorzałą w ryj i kop w jaja powinny wystarczyć na początek.
A potem się zobaczy.
__________________
61, 24, 17, 34, 1, 76
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |