Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 09:27   #32
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację

Ledwo weszła między drzewa, a usłyszała za sobą miarowy bieg. To był Jack, który z uśmiechem na ustach dołączył do leśnej eskapady. Annika pokazała chłopakowi znalezisko sprzed kilku godzin i zrobiła kilka zdjęć zaschniętych odchodów. Następnie ruszyli w zieloną gęstwinę, oddalając się coraz bardziej od ośrodka, jednocześnie oznaczając drogę, by łatwiej było złapać odpowiedni kierunek powrotny. Gdzieniegdzie między krzakami przebijały pozostałości starych ścieżek, które natura zagospodarowała po swojemu. Na drzewach najpierw mignęła im spiesząca się gdzieś wiewiórka, a potem uczepiona brzozy kuna, która przyglądała im się ciekawsko przez chwilę, by w końcu jednym zgrabnym ruchem czmychnąć gdzieś w listowie.

Przeszli więc dalej, a Annika chłonęła przyrodę całą sobą. Czuła przyjemny, ciepły wiatr, słyszała wesoły świergot ptaków wśród drzew. Od razu robiło jej się cieplej na sercu. Jackowi w sumie nie robiło to większej różnicy - widok, jak widok, las jak las. W międzyczasie natrafili na niemal zatarte ślady kopyt, co mogło oznaczać, że gdzieś tutaj kręciły się łosie i jelenie. Zresztą, Annice przypomniało jej się, że w lasach Minesoty można było spotkać nawet wilka, o niedźwiedziu nie wspominając, a gdy podzieliła się tą myślą z Brooksem, postanowili wracać do obozu. Dosłownie po kilku krokach usłyszeli trzask łamanej gałązki za sobą, nieco po prawej stronie.

Odwrócili się i dostrzegli poruszenie w wysokich krzakach. Coś szybko zbliżało się w ich kierunku. Jack po męsku stanął przed Anniką, gdy na wąską nitkę ścieżki wyskoczył z krzaków... niewielki borsuk! Nie mniej zaskoczony, niż dwójka nastolatków obnażył kły, syknął i błyskawicznie zniknął im z oczu w krzakach, oddalając się w pośpiechu. Williams i Brooks odetchnęli z ulgą i niemal jednocześnie parsknęli śmiechem.

Do obozu dotarli w świetnym nastroju.


Śmiało można było przyznać, że pierwsze wspólnie spędzone w ośrodku popołudnie wyjaśniło, jak również skomplikowało co nieco między niektórymi uczniami, a mnogość przeróżnych relacji mogłaby z pewnością posłużyć jako pomysł na scenariusz do serialu o nastolatkach. Widać to było zwłaszcza przy kolacji - niektórzy ze sobą nie rozmawiali, inni pojawili się tylko, żeby zgarnąć posiłek i zjeść na osobności. I choć większość nastolatków utrzymywało pozory normalności, w powietrzu czuło się wzbierającą niechęć, czy obojętność. Lub też coś więcej, co skrywali w swoich wnętrzach, nie zamierzając dzielić się tym z otoczeniem.

Potem przyszedł czas na plażową imprezę, a nastroje niektórym poprawiały się w miarę, jak donoszono kolejne butelki piwa, czy mocniejszego alkoholu. Chłopaki rozpalili ognisko w przeznaczonym do tego miejscu, a nauczyciele dali im wolną rękę, upominając raz jeszcze o zakazie picia w okolicy jeziora (który i tak uczniowie mieli zamiar zignorować) a także o zakazie oddalania się od ośrodka. Nawet Lulu McKenzie, zwykle spokojna i trzymająca się zasad dziewczyna siedziała na jakimś kawałku drzewa nieopodal ogniska i wpatrywała się w tańczące płomienie, popijając z wolna Coorsa. Najwyraźniej mocno przeżywała rozstanie z Danny'm a być może i styl, w jakim chłopak to zrobił. Samantha siedziała z nią, próbując pocieszyć, ale najwyraźniej niewiele to dawało.

Sam Calistri nie pojawił się na imprezie, a Vesna, Annika i Dean widzieli, jak z dwoma zgrzewkami piwa wchodzi do bawialni. Kim również nie miała nastroju na imprezowanie, więc z książką skierowała się do jadalni. Dość niemile się zaskoczyła, widząc w głównym pomieszczeniu sprawdzającego filmy na blu-ray Danny'ego, jednak szybko znalazła sobie kąt, w którym została sama, nie musząc spędzać z tą zdegenerowaną jednostką choćby minuty więcej. Claire dotarła na ognisko po czterdziestu minutach i tylko ona wiedziała, co ją zatrzymało, natomiast Jerry był jedynym, który zwrócił uwagę, gdzie postanowiła zaszyć się Kimberly, więc odosobnione miejsce mogło być nawet lepszą opcją na szczerą rozmowę. Jack kręcił się koło Anniki, zaś delikatnie już wstawieni Marty i Dean szukali dla siebie odpowiedniego miejsca.

Lindsay jak zwykle spędzała czas w towarzystwie swojego misiaczka, Vesna przemknęła z Byronem obok zbieraniny przy ognisku i zaszyli się gdzieś dalej, w spokojniejszym miejscu, gdzie Chorwatka mogła pograć na gitarze. Ktoś puścił z telefonu jakąś elektroniczną muzykę, która z ledwością przebijała się przez gwar rozmów i właściwie nikt nie zwracał na nią większej uwagi, zajęty ciekawymi tematami i procentami. Harold kręcił się to tu, to tam, niczym zjawa, zawsze pozostając z boku towarzystwa. Tak samo jak Kaya, która tego wieczoru wybrała spokój i samotność na molo, w towarzystwie pięknych widoków i własnych, ponurych myśli. Słońce niemal schowało się za horyzontem, wciąż jednak było jasno, ciepło i przyjemnie. Szum wody relaksował, wiatr zupełnie ustał - pogoda pozwalała im spędzić ten wieczór w najlepszy możliwy sposób.

Mieli przed sobą całą noc przeróżnych wrażeń.



 
Tabasa jest offline