Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 13:26   #262
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Bohaterowie nabrali sił bo krótkim odpoczynku. Chociaż z drugiej strony upływ czasu w takim miejscu - bez widoku nieba - odczuwa się zgoła inaczej, także nie byli do końca pewni ile zajął im postój. Na pewno zdążyli się posilić, odciążyć nogi a nawet chwilę przekimać. Nie byli bardzo zmęczeni, gdyż z powodu Waightstilla musieli iść bardzo wolno, lecz jak wiadomo nawet zwykłe stanie może zmęczyć.

- Jasne! - entuzjastycznie odpowiedział Simon na ostatnie pytanie Waightstilla, lecz Horst miał przeczucie że młody nie jest z nimi do końca szczery. Nie był do końca pewien o co może chodzić, lecz czuł jakby Simon nie był zadowolony z faktu że idą tą droga - choć nie wiedział dlaczego. Na szczęście przeczucia drwala nie sprawdziły się - nie były proroctwem czarnego scenariusza, gdyż Simon poruszał się po tych jaskiniach równie sprawnie jak wcześniej.

Marwald prowadzony przez Simona i swoje przeczucia szedł cały czas przed siebie, wbrew pozorom to właśnie on a nie Bartnik miał najcięższe zadanie. Waightstill musiał sie gimnastykować, ale to mózg Kolekcjonera był pod ciągłym obciążeniem. Teraz, gdy był już pewny tego gdzie ma iść pojawił się kolejny problem. Następne - już trzecie - źródło magii pojawiło się okolicach miejsca z którego przyszli. Było ono bardzo słabe, lecz ciągle się zbliżało wiec i jego natężenie rosło z chwili na chwilę. Początkowo Marwald nie czuł nic, później jego mózg podświadomie pomijał ten fakt z uwagi na silniejsze źródła, lecz teraz to "coś" było na tyle blisko ze Marwald doskonale je czuł. Prawdziwy natłok informacji:

Jedno źródło, w okolicy świątyni, które Kolekcjoner czuł coraz słabiej, co oznaczało iż się od niego oddalali. Rodzaj magii był Marwaldowi znany tylko teoretycznie, gdyż nigdy się z takim nie spotkał.

Drugie źródło, do którego właśnie się zbliżali, znajdowało się wewnątrz góry. W miarę zbliżania się do niego, Kolekcjoner czuł dokładniej jego moc. Dokładny rodzaj magii dalej był dla niego tajemnicą, lecz teraz był już prawie pewien tego że te wiatry towarzyszyły mu właściwie przez całe życie, czy w rodzinnej wsi czy tu, u ludzi gór.

Natomiast trzecie źródło, które poruszało się szybciej niż oni byli w stanie "uciekać", nie było bliskie Marwaldowi, lecz miał on w głowie dość świeże wspomnienie z nim związane. Mimo usilnych prób Kolekcjonerowi nie udało się przypomnieć niczego więcej, aniżeli to że było one związane z kamieniem z narysowanym nań znanym znakiem - miejscem obrządku. Sam kamień był miejscem mocy, nie związanym z żadną dziedziną - także to raczej nie o głaz konkretnie chodziło.
***

W pewnym momencie bohaterowie zauważyli że korytarz się rozszerza, a u jego wylotu widać małą jaskinię, biło od niej jasne światło, takie samo jak w tunelach, lecz widocznie tam specyficznych roślin musiało być dużo więcej. Światło nie było oślepiające, bohaterowie doskonale widzieli co znajduje się po drugiej stronie jaskini. Gdy tylko bohaterowie wyszli z tunelu Marwald poczuł silne uderzenie mocy, spora energia właśnie się uwolniła, i nawet Kolekcjoner nie miał pojęcia co mogło to oznaczać. Wszyscy bohaterowie poczuli delikatne tąpnięcie i zauważyli że z pomiędzy skał, na obrzeżach, wydobywa się jaskrawozielona ciecz która po zetknięciu się ze skalną roślinnością w mgnieniu oka trawi ją nie pozostawiając nawet suchego badyla. W powietrzu czuć było duszący zapach siarki i spalenizny. Były tylko dwa wyjścia z jaskini, jedno - kolejny korytarz - prowadzący dalej w kierunku źródła energii do którego mieli zamiar się dostać, które teraz, podobnie jak jaskinia, było zalewane przez zielonkawą, żrącą ciecz. Drugie wyjście było tym z którego właśnie przed chwilą wyszli, lecz teraz dochodził z niego niepokojący dźwięk, tąpnięcie nie wywołało tylko wycieku kwasu, z korytarza raz to raz z impetem wypadały mniejsze i większe kawałki skał i kamienie. Jakby tego było mało, w tunelu widać było parę oczu, świecących na biało/jasnoniebiesko. Zbliżały sie do jaskini dość szybkim tempem, ich posiadacz zdawał się również uciekać do jaskini kuśtykając przy tym. Gdy tylko dobiegł do krawędzi zatrzymał się i schował z boku. Uskoczył w ostatnim momencie, gdyż zaraz za nim zwalisko kamieni zablokowało przejście. Osobą która właśnie uniknęła śmierci, był nikt inny jak Max, który nomen omen, niedawno został pochowany.





Nie mogło być wątpliwości, postać wyglądała dokładnie jak ich znajomy łowca, tylko jego oczy były bielsze a skóra bardziej niebieska. Pomimo panującego zimna odziany był .... niezbyt przyzwoicie. W jaskiniach nie było tak zimno i wietrznie jak na zewnątrz, lecz przechadzanie się w samej przepasce, prędzej czy później zabiłoby każdego normalnego człowieka. Max nie wyglądał na to aby było mu zimno, wręcz przeciwnie, większym problemem były rany pokrywające jego ciało. Balsamy używane do konserwacji zwłok nie pomagały w ich zagojeniu, nie taką miały pełnić funkcję. Bohaterowie nie mogli wyjść ze zdziwienia, gdy żegnali się ze swoim zmarłym druhem w jaskini cmentarnej doskonale czuli chłód jego ciała, był zimny jak lód, więc nikomu nie przyszło do głowy aby sprawdzić oddech czy puls. Łowca był nieuzbrojony, miał tylko przepaskę i wyglądał na zdezorientowanego, lecz jednocześnie starał się zachować fason. Kuśtykając ruszył w stronę bohaterów którzy podświadomie ustawili się na środku pomieszczenia - z dala od żrącego kwasu. Widocznie mu również zaczęły przeszkadzać opary, widać było że kaszle i próbuje zasłonić usta ręką.

- Dobrze Was widzieć - zaczął Max gdy tylko oddalił sie od kwasu i złapał oddech. Z bliska wyglądał jeszcze gorzej, rany na jego ciele mogły być bardzo głębokie, zwłaszcza te po strzałach które wbiły się w korpus.

- Co się stało, gdzie jesteśmy, czemu leżałem z tymi zwłokami, co tu się dzieje? - z ust łowcy wylewał się potok pytań, podobnie jak żrący kwas ze skał.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline