Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-06-2017, 21:44   #261
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
- No, skoro tak mówisz - bartnik odrzekł niepewnie Marwaldowi drapiąc się w głowę - nie pomyślał o tym, że przecież wcale nie muszą iść do świątyni na szczycie. Panicznie obawiał się zagubienia w tych podziemiach - pomimo podjętych środków ostrożności - i wolał ufać ich młodemu przewodnikowi. Może jednak rzeczywiście ich cel nie znajdował się tam, gdzie prowadził ich Simon?

- Poradzisz sobie chłopcze, jeśli pójdziemy tam, gdzie Marwald wskazuje? Znasz owe korytarze?
 
snake.p jest offline  
Stary 24-06-2017, 13:26   #262
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Bohaterowie nabrali sił bo krótkim odpoczynku. Chociaż z drugiej strony upływ czasu w takim miejscu - bez widoku nieba - odczuwa się zgoła inaczej, także nie byli do końca pewni ile zajął im postój. Na pewno zdążyli się posilić, odciążyć nogi a nawet chwilę przekimać. Nie byli bardzo zmęczeni, gdyż z powodu Waightstilla musieli iść bardzo wolno, lecz jak wiadomo nawet zwykłe stanie może zmęczyć.

- Jasne! - entuzjastycznie odpowiedział Simon na ostatnie pytanie Waightstilla, lecz Horst miał przeczucie że młody nie jest z nimi do końca szczery. Nie był do końca pewien o co może chodzić, lecz czuł jakby Simon nie był zadowolony z faktu że idą tą droga - choć nie wiedział dlaczego. Na szczęście przeczucia drwala nie sprawdziły się - nie były proroctwem czarnego scenariusza, gdyż Simon poruszał się po tych jaskiniach równie sprawnie jak wcześniej.

Marwald prowadzony przez Simona i swoje przeczucia szedł cały czas przed siebie, wbrew pozorom to właśnie on a nie Bartnik miał najcięższe zadanie. Waightstill musiał sie gimnastykować, ale to mózg Kolekcjonera był pod ciągłym obciążeniem. Teraz, gdy był już pewny tego gdzie ma iść pojawił się kolejny problem. Następne - już trzecie - źródło magii pojawiło się okolicach miejsca z którego przyszli. Było ono bardzo słabe, lecz ciągle się zbliżało wiec i jego natężenie rosło z chwili na chwilę. Początkowo Marwald nie czuł nic, później jego mózg podświadomie pomijał ten fakt z uwagi na silniejsze źródła, lecz teraz to "coś" było na tyle blisko ze Marwald doskonale je czuł. Prawdziwy natłok informacji:

Jedno źródło, w okolicy świątyni, które Kolekcjoner czuł coraz słabiej, co oznaczało iż się od niego oddalali. Rodzaj magii był Marwaldowi znany tylko teoretycznie, gdyż nigdy się z takim nie spotkał.

Drugie źródło, do którego właśnie się zbliżali, znajdowało się wewnątrz góry. W miarę zbliżania się do niego, Kolekcjoner czuł dokładniej jego moc. Dokładny rodzaj magii dalej był dla niego tajemnicą, lecz teraz był już prawie pewien tego że te wiatry towarzyszyły mu właściwie przez całe życie, czy w rodzinnej wsi czy tu, u ludzi gór.

Natomiast trzecie źródło, które poruszało się szybciej niż oni byli w stanie "uciekać", nie było bliskie Marwaldowi, lecz miał on w głowie dość świeże wspomnienie z nim związane. Mimo usilnych prób Kolekcjonerowi nie udało się przypomnieć niczego więcej, aniżeli to że było one związane z kamieniem z narysowanym nań znanym znakiem - miejscem obrządku. Sam kamień był miejscem mocy, nie związanym z żadną dziedziną - także to raczej nie o głaz konkretnie chodziło.
***

W pewnym momencie bohaterowie zauważyli że korytarz się rozszerza, a u jego wylotu widać małą jaskinię, biło od niej jasne światło, takie samo jak w tunelach, lecz widocznie tam specyficznych roślin musiało być dużo więcej. Światło nie było oślepiające, bohaterowie doskonale widzieli co znajduje się po drugiej stronie jaskini. Gdy tylko bohaterowie wyszli z tunelu Marwald poczuł silne uderzenie mocy, spora energia właśnie się uwolniła, i nawet Kolekcjoner nie miał pojęcia co mogło to oznaczać. Wszyscy bohaterowie poczuli delikatne tąpnięcie i zauważyli że z pomiędzy skał, na obrzeżach, wydobywa się jaskrawozielona ciecz która po zetknięciu się ze skalną roślinnością w mgnieniu oka trawi ją nie pozostawiając nawet suchego badyla. W powietrzu czuć było duszący zapach siarki i spalenizny. Były tylko dwa wyjścia z jaskini, jedno - kolejny korytarz - prowadzący dalej w kierunku źródła energii do którego mieli zamiar się dostać, które teraz, podobnie jak jaskinia, było zalewane przez zielonkawą, żrącą ciecz. Drugie wyjście było tym z którego właśnie przed chwilą wyszli, lecz teraz dochodził z niego niepokojący dźwięk, tąpnięcie nie wywołało tylko wycieku kwasu, z korytarza raz to raz z impetem wypadały mniejsze i większe kawałki skał i kamienie. Jakby tego było mało, w tunelu widać było parę oczu, świecących na biało/jasnoniebiesko. Zbliżały sie do jaskini dość szybkim tempem, ich posiadacz zdawał się również uciekać do jaskini kuśtykając przy tym. Gdy tylko dobiegł do krawędzi zatrzymał się i schował z boku. Uskoczył w ostatnim momencie, gdyż zaraz za nim zwalisko kamieni zablokowało przejście. Osobą która właśnie uniknęła śmierci, był nikt inny jak Max, który nomen omen, niedawno został pochowany.





Nie mogło być wątpliwości, postać wyglądała dokładnie jak ich znajomy łowca, tylko jego oczy były bielsze a skóra bardziej niebieska. Pomimo panującego zimna odziany był .... niezbyt przyzwoicie. W jaskiniach nie było tak zimno i wietrznie jak na zewnątrz, lecz przechadzanie się w samej przepasce, prędzej czy później zabiłoby każdego normalnego człowieka. Max nie wyglądał na to aby było mu zimno, wręcz przeciwnie, większym problemem były rany pokrywające jego ciało. Balsamy używane do konserwacji zwłok nie pomagały w ich zagojeniu, nie taką miały pełnić funkcję. Bohaterowie nie mogli wyjść ze zdziwienia, gdy żegnali się ze swoim zmarłym druhem w jaskini cmentarnej doskonale czuli chłód jego ciała, był zimny jak lód, więc nikomu nie przyszło do głowy aby sprawdzić oddech czy puls. Łowca był nieuzbrojony, miał tylko przepaskę i wyglądał na zdezorientowanego, lecz jednocześnie starał się zachować fason. Kuśtykając ruszył w stronę bohaterów którzy podświadomie ustawili się na środku pomieszczenia - z dala od żrącego kwasu. Widocznie mu również zaczęły przeszkadzać opary, widać było że kaszle i próbuje zasłonić usta ręką.

- Dobrze Was widzieć - zaczął Max gdy tylko oddalił sie od kwasu i złapał oddech. Z bliska wyglądał jeszcze gorzej, rany na jego ciele mogły być bardzo głębokie, zwłaszcza te po strzałach które wbiły się w korpus.

- Co się stało, gdzie jesteśmy, czemu leżałem z tymi zwłokami, co tu się dzieje? - z ust łowcy wylewał się potok pytań, podobnie jak żrący kwas ze skał.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 24-06-2017, 16:26   #263
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy usłyszeli ten straszny huk drwal wziął w swoje ręce włócznię paląc się do walki, ale zamiast wroga zauważył, że zbliża się... Max, który wydał mu się strasznie chory. Bez wahania doskoczył do druha i jął go podtrzymywać, aby nie upadł.
- Strasznie wyglądasz! Stało ci się coś? Możemy ci jakoś pomóc? - z troskliwie pytał towarzysz i zaczął go prowadzić do reszty drużyny gorączkowo rozglądając się po nich w poszukiwaniu najlepszej metody ratunku dla Maxa.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 27-06-2017, 21:08   #264
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Rumor za plecami był tym, czego od początku obawiał się Waightstill - skalny chodnik zawalił się, a oni stracili możliwość odwrotu. Teraz jak nic zagubią się i nie wiadomo, czy opuszczą podziemia. Na domiar Coś skradało się za nimi - bartnik zamarł na widok świecących oczu, zwiastujących nadejście nieznanego niebezpieczeństwa.

- Dziw idzie! - wyszeptał ze zgrozą. Rzeczywistość okazała się jeszcze upiorniejsza - z korytarza wyłonił się ich zmarły druh, co go niedawno Waighstill pomścił.

- Na wszystkich bogów, jakem Waighstill, chyba żeśmy zeszli w dziedzinę zmarłych! - powiedział z napięciem - Marwald, gdzie żeś nas wyprowadził! A! To coś idzie do nas! - krzyknął ostrzegawczo w chwili, gdy Horst rzucił się w kierunku nachodzącej postaci, która zamiast rozerwać drwala na kawałki, jak gdyby nigdy nic przywitała się.

Wywołało to u bartnika niepomierne zdziwienie:

- Max, przecie ty nie żyjesz! Żyjesz?!
 
snake.p jest offline  
Stary 28-06-2017, 11:11   #265
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację

Marwald głaszcząc swojego przyjaciela szedł dalej, starał się nie myśleć pochopnie. Wyszukiwał energii, co dziwne nie było to trudne, jednak tych mocy było znacznie więcej niż bohater się spodziewał. Simon zdawał się coś ukrywać i nie było to aby nie znał drogi, a jednak coś zupełnie innego.

- Oddaliliśmy się od świątyni doskonale to czuje, ale teraz czeka na nas coś innego. - komentował na głos to co sam wiedział, aby drużyna była na bieżąco z tematem.

Nie lada zaskoczeniem było, że magia którą czuł teraz była obecna przez całe jego życie, jak gdyby było coś czego nie wiedział, coś co dopiero odkryje.

Gdy zobaczył zieloną maź nie miał nawet zamiaru aby tego nie sprawdzić, było to coś fascynującego, a dodatkowo możliwe, że przydatnego. Bohater chciał już teraz się tym zająć, ale jednak czas nie pozwolił mu na to, bo nagle z korytarza z którego wyszli pojawił się nikt inny jak ich odmieniony przyjaciel Max. Czy był to ten sam człowiek, czy może to obłudne przewidzenie. Bohater postanowił to ustalić. Co prawda na widok ten zamarł, ale to też pozwoliło mu aby zastanowić się nad sytuacją. Nie miał zamiaru brać za pewnik, że jest to ten sam przez niego tak lubiany Max, a ochłonąć z emocji.

Nie mogło być wątpliwości, postać wyglądała dokładnie jak ich znajomy łowca, ale właśnie to czyniło różnicę, jego oczy były bielsze a skóra bardziej niebieska.

- Nie mam pojęcia jak jest to możliwe - powiedział z fascynacją Marawld lekko się zbliżając - Jak nas znalazłeś? - Marwald wiedział, że Max może powołać się na zostawioną przez nich włóczkę, jednak może jest coś czego nie wiedzą.

- Z tego co ja wiem, to zostałeś zabity przez ludzi kapłana w wiosce. Ten zapłacił za swoje występki, tak samo jego ludzie. Chcieli nas wszystkich zabić, jednak udało nam się zapanować nad sytuacją.

Marwlad miał pewien pomysł i nie miał zamiaru z nim zwlekać, miał dokładnie to kilka pomysłów, ale te wymagały czasu.

- Może uda mi się odpowiedzieć na kilka pytań, ale pozwól, że na chwilę położę na twojej szyi mą dłoń. Muszę coś sprawdzić.


Jeśli bohater nie miał nic przeciwko to śmieciarz podszedł bliżej, prosząc bartnika aby zrobił to samo, w ten sposób był bezpieczniejszy niż stojąc tam sam. Następnie dotknął delikatnie szyi Maxa sprawdzając puls, czy wyczuje coś, to czy jego skóra dalej jest zimna, a dalej przyszło na bardziej zaawansowane rzeczy. Postanowił skorzystać z dwóch zaklęć jednego z księgi, które miało pozwolić mu na określenie czy jest to mutacja i jaka jesli jest to takową, zaklęciem nadającym się do tego było Natura rzeczy, a drugi gdy bohater był świadomy tego w jakiej sytuacja stoją, postanowił go spróbować leczyć. Nie byli na polu bitwy, więc miał czas na wszystko.
 
Inferian jest offline  
Stary 28-06-2017, 20:05   #266
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Horst od razu poczuł jak bardzo wyziębione jest ciało jego towarzysza, jednakże z drugiej strony drwal nie zaobserwował zarówno gęsiej skórki, drżenia ani również specyficznego obłoczku w oddechu.

- Dziękuje za miłe słowo - ironicznie odpowiedział Max który zachowywał się trochę inaczej niż zazwyczaj, lecz póki co Horst nie wyczuł w jego wypowiedzi żadnych negatywnych intencji.

- Przydałoby się zrobić coś z moimi ranami, i wody ... proszę dajcie mi wody. - Max nie czekał na odpowiedź tylko sam sięgnął po naczynie i prawie duszkiem wypił sporą część zimnej cieczy.

Gdy tylko odrodzony łowca zaspokoił pragnienie i złapał oddech odpowiedział również na pozostałe pytania.

- I tak się właśnie czuje Waightstillu, tak jakbym właśnie z martwych wstał, ni mniej ni więcej. Tylko jakoś gnić mi nie przyszło, pewnie przez tą pogodę. Chociaż raz się na coś zdała.

- No ale ja przecież żyje - poirytował się Max - Jak mogli mnie zabić ... pamiętam jak mnie gonili, a gdy już dogonili to postrzelili - łowca pomacał jeszcze świeże rany na klatce piersiowej i od razu tego pożałował

- sssss... boli. A jak już upadłem to chyba odpłynąłem, a obudziłem się dopiero w tej jaskini. Jeśli winni zostali złapani to dobrze, ale ja o tym nie wiedziałem i za nic nie chciałem do nich iść, postanowiłem więc iść waszym tropem. A skąd wiedziałem gdzie mam iść? W jaskini cmentarnej jest trochę ziemi, wiedziałem w nich odciski dużych rakiet śnieżnych, dominujących rozmiarem nad innymi, doszedłem do wniosku że należą do naszego Bartnika, a skoro tam był to było bardzo możliwe że reszta również przeżyła i kieruje się do świątyni. Na początku pochodziłem po pobliskich korytarzach aż w końcu natrafiłem na świeże plamy błota - znaczy że ktoś najpierw był np na cmentarzu a później przez śnieg wszedł w ten korytarz nanosząc trochę sniegu i błota do środka. Cofnąłem się do wyjścia, faktycznie, ślady na śniegu potwierdziły obecność Waightstilla. To było wystarczające wskazanie drogi - opowieść gościa choć przydługa i czasami niezrozumiana przez Marwalda i Waightstilla była potwierdzeniem że osoba która przed nimi stoi faktycznie była łowcą i to dość dobrym, podobnie jak ich druh Max.

- A dalej to już szedłem po resztkach sznurka który zostawiliście za sobą i jak widać miałem rację - dokończył zręcznie maskując dumę w głosie.

Max bez słowa sprzeciwu zgodził się na to co Marwald chciał z nim zrobić, odwrócił się do niego plecami ręką przytrzymując włosy i jednocześnie odkrywając szyję. Kolekcjoner bez problemu wyczuł tętno na lodowato zimnej skórze - nie odbiegało znacząco od normy.

Marwald postanowił użyć magii, krótkie zaklęcie i już po chwili w głowie Kolekcjonera pojawiła się wizja. Osoba stojąca przed nim skażona była mutacją fizyczną drugiego poziomu. Drugie zaklęcie, podobnie jak i pierwsze, również wyszło za pierwszym razem. Po ciele pacjenta przeszła widoczna iskra a jego rany zaczęły się powoli zasklepiać.

- Dziękuje ci Marwaldzie, już mi lepiej, dużo lepiej, najchętniej bym się położył, ale .. chyba mamy mały problem - Max wskazał na zieloną maź powoli wspinającą się na wzniesienie na którym stali bohaterowie.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 04-07-2017, 11:31   #267
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację

Marwald był uradowany, że tak dobrze wyszły mu zaklęcia. Nie musiał powtarzać zabiegu ani tłumaczyć się dlaczego tak długo. Zamiast tego miał widowiskowy pokaz jak leczy niedawno martwego towarzysza.

Bohater w ciągu dalszym miał lekkie wątpliwości co do Maxa, ale postanowił poczekać i zobaczyć na rozwój wydarzeń. "Mutacja fizyczna to by się zgadzało" - pomyślał po czym wybił go słowa właśnie Maxa, przypominając mu o tym co chciał zrobić.

- Tak, zielona maź - powtórzył za Maxem - Zaczekajcie chwilę i idziemy

Marwald postanowił sprawdzić czy tę zieloną maź może nabrać do jednej ze szklanych buteleczek w których miał do tej pory mikstury. Spojrzał na obie, jedna z nich była ze specyfikiem, który budził w człokiewu szał, mogła się przydać, druga zaś była oszukana i nie robiła nic. Tę postanowił wylać i przez szmatę starał się nabrać trochę tej dziwnej galaretowatej substancji. Jednak okazało się, że szmata jest trawiona i nie uda się w ten sposób nabarać tej dziwnej substancji.

Marawld był bardzo ostrożny tak aby w żaden sposób nie dotknąć tego specyfiku, a także obserwował czy to coś nie niszczy szkła. Szkło okazało się być nie tknięte. Miał w ten sposób nadzieje, że będzie w stanie mieć to zamknięte i użyć w sytuacji zagrożenia. Nie był w stanie nabrać substancji mechanicznie, więc postanowił zrobić to za pomocą magi. Marwald był miał w pogotowiu już przygotowany czar, kóry postanowił użyć było to nic innego jak czar dotyku na odległość, wpychając ciecz do buteleczki.

- Mam przeczucie, że może to nam się przydać. - powiedział, w rzeczywistości mając takie uczucie, ale także to że nie mógł przejść obojętnie bez wzięcia trochę tego.

Z pewnością jego przydomek jaki miał z rodzimej wsi nie wziął się z niczego.

Po tym Śmieciarz był zgodny do tego że należy ruszyć dalej w kierunku wiatru magii, który tak dobrze wyczuwał. Był jednak jeden problem, bo drogę w tamtym kierunku zagradza właśnie ta dziwna substancja. Marwald przez chwilę miał pewien kolejny pomysł. Spojrzał na fiolkę z tą dziwną substancją i był pewien, że ona tam jest, co oznaczało, że nie jest to jakaś tam iluzja a rzeczywista maź.

- Jak przedostaniem się przez to? Skoro to zjada wszystko, wszystko oprócz szkła, ale nie mamy niczego tak wielkiego aby móc na tym stanąć.

Marwald przyglądał się otoczeniu i analizował głośno:

- Istnie szalonym byłoby iść przez tą ciecz. Moglibyśmy iść ścianą, wspinać się, ale nie widzę korzeni aby się dobrze złapać w ten sposób brzmi to równie szalone, a i jak spadniemy tam to sami wiecie co się stanie - Marwald zatrzymał się na moment i po chwili kontynuował - Ten kwas trwi wszelką roślinność i moją ścierkę też, można by tak te kamienie, bo są też i większe - wskazał na te które spadły - wrzucić tam i spróbować po nich przejść, im więcej wrzucimy tym łatwiej powinno być znaleźć się po drugiej stronie.

Gdyby ten pomysł nie skutkował bohater miał w zanadrzu kolejny na czarnagodzinę.

- No albo w ostateczności mógłbym użyć czaru, ale w tedy może dałbym radę pojedynczo was przenieść nad tym czymś. Jednak może warto abym najpierw sam przeleciał tam i sprawdził czy ma to sens, bo może nie ma tam nic i nie warto wcale tam iść, pomimo, że wyczuwam właśnie ten wiatr magi. Musiałbym tylko sprawdzić czy dam radę przemieścić się razem z tobą przyjacielu. - zwrócił się do bartnika

Marwald po rozmowie jeśli bohaterowie zdecydują się na magiczne rozwiązanie postanowił działać. Rzucając na siebie podniebny chód miał zamiar sprawdzić jak daleko ciągnie się ta maź i co jest po drugiej stronie tego. Jeśli był tam dalej teren bezpieczny to wskazywało na to, że może transportować po kolei bohaterów.

 

Ostatnio edytowane przez Inferian : 05-07-2017 o 00:04. Powód: niepotrzebne zdanie
Inferian jest offline  
Stary 04-07-2017, 22:48   #268
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Nowe zagrożenie odciągnęło uwagę Waightstilla od odrodzonego Maxa, do którego odważył się podejść, towarzysząc Marwaldowi przy badaniach. Jak coś było z krwi i kości, to bartnik był zuch, ale jak dziw, to Waightstill wolał, żeby się nie zbliżało. Jednak Maxa dało się w ostateczności na plasterki, ale maź? Bartnik zupełnie nie wiedział, co poradzić na ten nowy dziw, wszak jak tu rąbać ciecz? Do tego taką, co łazi jak żywa.

- To żyję! Idzie po nas! Simon, czyś ty coś takiego widział w tych pieczarach? - Już się oglądał i chciał odgruzowywać korytarz, którym tu dotarli, gdy z nastroju paniki wybił go spokój Marwalda.

- Tylko ostrożnie! - komentował głośno, chyba z nerwów, działania Marwalda, gdy ten usiłował nabrać cieczy do flaszki. Efekty nie napawały optymizmem - Jesteśmy zgubieni! - zauważył, gdy maź pochłonęła bez śladu tkaninę. Tymczasem Marwald niezmordowanie szukał sposobu uniknięcia śmierci (To już drugi raz w tym tygodniu - policzył Waightstill).

Przejście trawersem po ścianie zdecydowanie nie przypadło bartnikowi do gustu - jeden błąd i lepiej nie myśleć, co się stanie. Waightstill aż zbladł na samą myśl. Pomysł z kamieniami wydał mu się znacznie lepszy - Da się! - przytaknął, a nawet kila głazów rzucił w maź, by zobaczyć, co się stanie.

- Sprawdzaj! Sprawdzaj! Byle szybko! - rzucił Waightstill na ostatnią propozycję Marwalda.
 
snake.p jest offline  
Stary 04-07-2017, 23:27   #269
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Horst widział jak Max wraca do sił, aż serce mu rosło... Jednak musiał szybko wrócić do ponurej rzeczywistości. Gdy usłyszał rady śmieciarza ochoczo rzucił się do poszukiwania kamieni, które miały posłużyć im za prowizoryczną przeprawę.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 08-07-2017, 13:18   #270
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Marwald postanowił nabrać mazi do naczynia, lecz był z tym nielada problem. Kolekcjoner musiał zrobić to szybko, aby zbytnio nie wdychać być może trujących oparów. Nie mógł również zrobić tego na bezdechu, gdyż w takim przypadku nie mógłby wypowiadać zaklęć. Jednakże większym problemem było skupienie wiatrów magii, mogłoby się zdawać prosty czar nie udał się a Kolekcjoner poczuł na końcu dużego palca u nogi, dziwnie gorący smak. Musiał również poświęcić chwilę na ogarnięcie się, aby móc dalej działać. Victoria uczyła go o tym, Marwald wiedział że to co przed chwilą poczuł nie oznacza nic dobrego, lecz teraz już nie da się nic z tym zrobić i należy mieć nadzieje że natura łagodnie obejdzie się z użytkownikiem magii i ten nie oszaleje całkowicie.
Po chwili, gdy Kolekcjoner doszedł do siebie, zauważył fiolkę której próbował użyć - leżała na granicy mazi. Marwald mógłby bezpiecznie wziąć ją do ręki i spróbować jeszcze raz, lecz na samą myśl o tym robiło mu się słabo, a po plecach przeszedł mu zimny dreszcz. Wtem przypomniał sobie - o zgrozo! - że za pazuchą ma jeszcze drugą fiolkę, na samą myśl o niej nerwowo zrzucił się z siebie płaszcz i przy pomocy kija wysunął ją z kieszeni. Teraz był bezpieczny i mógł założyć kurtę, oczywiście po uprzednim jej wytrzepaniu - wszakże w jaskini było dość chłodno. Kolekcjoner zadowolony z siebie wyprostował się, omiótł wzrokiem jaskinię, lecz na jego nieszczęście wokoło było całe jezioro mazi, co zatrwożyło go zupełnie. Pobiegł na środek jaskini, aby być jak najdalej od niej, a następnie przykucnął, złapał się rękoma za kolana i zaczął bujać .. w przód ... i w tył... i w przód.... i w tył... Patrząc z boku, Marwald wyglądał jak małe, śmiertelnie przestraszone dziecko które bezradnie chowa się w kącie przytłoczone wszystkim co go otacza. Póki co nie było z nim żadnego kontaktu.

- To żyje! Idzie po nas! Simon, czyś ty coś takiego widział w tych pieczarach? - Bartnik zadał pytanie młodemu przewodnikowi, lecz jego uwagę odwrócił Marwald, a teraz gdy Kolekcjoner był "zablokowany", Bartnik chciał uzyskać odpowiedź na wcześniej zadane pytanie. Jednakże był jeden problem, nigdzie nie było Simona, ani żadnego śladu że był z nimi. Jakby tak się zastanowić to bohaterowie pamiętali jak wchodził z nimi do jaskini, lecz nic później. Ponadto żadnych krzyków, wołania o pomoc czy innego hałasu.

Zbieranie kamieni było ułatwione, z zawalonego przejścia wypadło sporo głazów których mogli użyć, a nawet te zakleszczone mogliby jakoś poruszyć aby spadły. Max oraz Host toczyli głazy do Waightstilla który następnie miotał nimi w maź tworząc ścieżkę. Czasami jakaś kropla powstała od pluśnięcia dosięgła Bartnika, lecz jego gruba skóra nie została znacząco naruszona. Horst jako drwal był dość umięśniony, także był w stanie nosić większe kamienie, lecz Max zawsze był raczej smukłym łowcą także wybierał te raczej mniejsze. Waightstill zauważył że kamienie noszone przez niego są jakby chłodniejsze, a gdy łowcy udało sie przytoczyć większy głaz, co zajęło mu więcej czasu, Bartnik miał problem aby go unieść, gdyż jego powierzchnia była dość śliska. Gdy przyjrzał się mu bliżej zauważył że pokryty jest warstwą szronu.

Przygotowanie przeprawy było trudniejsze niż myśleli. Korytarz ciągnął się daleko w głąb jaskini, a jeśli chcieli stworzyć bezpieczne przejście aż do końca mogliby nie zdążyć. Z drugiej strony prowizorka była szybsza w wykonaniu, lecz zdecydowanie mniej bezpieczna. Horst mógłby sobie poradzić, Marwald przelecieć - o ile wyszedłby ze swojego transu, lecz Waighstill ... jego rozmiary mściły się na nim kolejny raz.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172