Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2017, 22:06   #134
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Polska, Warszawa, hotel Hilton, 16 luty 2017 roku, 9.21 czasu lokalnego
Były już po śniadaniu i Nuke ostatni raz obchodziłą apartament, czy niczego nie zapomniały. Służbowy telefon Kalipso rozdzwonił się informując o przychodzącym połączeniu od Jakuba Fibińskiego.
Obdarzona bez wahania odebrała połączenie.
- Witam pana, coś potrzeba? - zapytała. - My właśnie zbieramy się na lot.
- Pilna sprawa. Potrzebujemy konsultacji, która nie jest na telefon. Prosimy o wizytę w Legionowie.
Erika zmarszczyła brwi zaskoczona jego prośbą.
- Jasne - odparła w końcu. - Zaraz wsiadamy do taksówki to będziemy wkrótce u was.
- Dziękuję. Pozwoliłem sobie wcześniej załatwić dla was służbowy transport. Powinien być za kilka minut pod hotelem. Do zobaczenia.
- Przygotowany - mruknęła do siebie po rozłączeniu rozmowy.
- Zmiana planów? - zapytała Nuke.
- Tak, zmiana planów - potwierdziła jej Erika. - Ciekawe czego dowiedzieli się od tych dwóch typów - dodała zakładając, że to o to chodziło Fibińskiemu.
Nuke spojrzała na ich spakowane torby.
- Bierzemy je ze sobą, czy później wrócimy? Mówił ile to zajmie?
Kalipso wzruszyła ramionami.
- Cholera wie. Ale wymeldowujemy się z hotelu. Najwyżej wrócimy tu - odparła lekko się krzywiąc.
- Ok - skinęła głową przyjmując to do wiadomości.
Pięć minut później były już poza hotelem, jadąc służbową Kią kombi ponownie do podwarszawskiego Legionowa.

Legionowo, baza SPdO, 10.18 czasu lokalnego
Byli na miejscu bardzo szybko, pomimo sporych korków. Kierowcy nie patyczkowali się, tylko wyciągnęli koguty i przejechali jako pojazdy uprzywilejowane.
Powitał ich ponownie porucznik Fibiński.
- Proszę tędy - zaprowadził kobiety do swojego biura, Kurt został na zewnątrz zajęty rozmową z oficerami, z którymi zdążył się zaprzyjaźnić.
- Jesteśmy po pierwszych przesłuchaniach obu Obdarzonych - zaczął porucznik, gdy już zamknęły się za nimi drzwi. - I sądzę, że odnieśliśmy spore sukcesy. A sprawa dla której tu panią ściągnąłem dotyczy jednej z informacji, którą wyrwaliśmy od Macieja Lisickiego, a którą potwierdził Paweł Drwal. Właśnie Drwal jest w bliskiej relacji z Adrią Lorencz. Potwierdziliśmy jej tożsamość - podał Erice świeżą teczkę personalną, na której widniało zdjęcie dobrze jej znanej młodej blondynki. - Pomyślałem, że chciałaby i w sumie powinna, się pani dowiedzieć jako pierwsza... zanim podejmiemy jakiekolwiek działania.

Meksyk, baza SPdO, 10 marca 2017 roku, 12.22 czasu lokalnego
Lekarze twardo ustawali przy tym, żeby ciągle mieć Theo pod obserwacją i zabraniali mu przemiany. Zmuszony był pozostawać w obrębie szpitala i w sumie to niezbyt często opuszczać swoje łóżko.
Na szczęście Dean operował jak przedłużenie jego woli. Jeszcze tego samego dnia gdy podjęli decyzję o współpracy McWolf zlokalizował lokalne biuro włoskiego banku, o którym wspomniał Theo. Okazało się jednak, że pod określeniem “lokalne” mieści się znaczenie “jedyne w Ameryce Północnej”.
Żeby je odwiedzić czekała ich podróż do Los Angeles.
Tymczasem do bazy wrócił Jack Vellanhauer i zaprosił Theo na rozmowę.
Uprzejmy pielęgniarz nalegał, by Obdarzony usiadł na wózku, pomimo tego, że mężczyzna był w stanie sam dojść na miejsce. To okazało się znajdować w byłej hali gimnastycznej, teraz przerobionej na miejsce do przemiany Obdarzonych. W najwyższym punkcie hala mierzyła jakieś osiem metrów i właśnie tam stał Obdarzony w postaci zbroi.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/53/e8/c3/53e8c31b87ee7d9558c9c213b495ee87.jpg[/media]

Właściwie to Obdarzona, bo tak wyglądała po przejęciu kolejnej mocy. Jej zbroja nie zmieniła się drastycznie, ale dosyć wyraźnie. Urosła do siedmiu metrów, a pancerz stał się odrobinę masywniejszy.
Była to jej druga przemiana. Do pierwszej doszło rankiem tego dnia. Czuła się dobrze a na ręce po powrocie do ludzkiej postaci została tylko blizna, która trochę swędziała.
Ostatnie dni się jej raczej nudziło. Lovan odpisał jej krótkiego smsa, w którym wyraził swoje nagłe zwątpienie tym, że wspomnienie Dove o przystojnym lekarzu było tylko żartem. Później kontakt z nim prawie się urwał. Po raz kolejny kobietę mogły najść wątpliwości czy to z powodu pracy.
Luckas był jeszcze raz gdzie wyprosił od niej jej aktualny numer telefonu i pożegnał się z nią, gdyż leciał załatwiać przenosiny do Argentyny. Nie zamierzał tracić czasu i postanowił czekać na nią już w Buenos Aires.
Dean nie zajrzał już ponownie do niej. Gdy poprosiła o kontakt, to okazywało się że zawsze miał coś do roboty i akurat był niedostępny.
W każdym razie Smaug o niej pamiętał i gdy dostała wreszcie od lekarza prowadzącego przyzwolenie na przemianę, to tego samego dnia postanowił załatwić ich sprawę. Dlatego teraz stała w formie zbroi czekając aż Vellanhauer zacznie przesłuchanie. Jej rola była w tym wszystkim oczywista

- Musimy wyjaśnić parę kwestii - zaczął Smaug, gdy pielęgniarz opuścił halę, zostawiając wcześniej Theo przy stoliku, przy którym siedział już Nadzorca Światła na Amerykę Północną. - Według kilku raportów jakie dane mi było przetrzymać, wzbudziły się we mnie wątpliwości co do pańskiej mocy bazowej. Mógłby pan jeszcze raz opisać na czym ona polega?

Nieznane miejsce, nieznany czas
Czas mijał. W pomieszczeniu pozbawionym okien i jakiegokolwiek czasomierza było to doznaniem traumatycznym. White miał wrażenie jakby minął rok od czasu jego przebudzenia się. Światło włączało się bardzo nieregularnie, jedynie na zmianę kroplówek, które często zdarzało mu się przesypiać. Kilka razy odwiedzał go fizjoterapeuta, który rozmasowywał jego kończyny, zapewne żeby zniwelować odleżyny. To i tak nie miało większego znaczenia, bo Elliot mało co czuł.
Wtedy też zaczynał jeszcze bardziej się bać. Co jeśli to nie był rok, tylko… kilka dni? W końcu nie miał jak tego zmierzyć, a jego postrzeganie rzeczywistości było nieustannie zaburzone. Nadal nie miał kontroli nad tym kiedy się budził a kiedy zasypiał.

- Wiesz dlaczego trafiając do Mroku nie zabili cię od razu? - ocknął się z półsnu. Ponownie przy jego łóżku siedział ten starszy mężczyzna. I tak nie potrafił rozpoznać jego rysów. Jakby wzrok mu się pogarszał. - Ponieważ dzięki łasce Kalipso miałeś już wtedy dwie moce. Tak, wiem o tym co naprawdę wydarzyło się tego dnia, gdy zginęli twoi rodzice - pokiwał głową. - Kalipso dała ci szansę, która ocaliła ci życie po ataku w samolocie nad Kanadą. W Mroku szanują Obdarzonych… ale dopiero takich gdy mają minimum dwie moce. Wiesz jak mówią na “jedynki”? Mięso. Mają chore pojęcie o tym, że nie należy marnować mocy. Nie liczą się życia. Tylko moce. Też taki jesteś?
Zamilknął na chwilę, po której kontynuował.
- Sądziliśmy, że zginąłeś, ale teraz twoja historia się wyklarowała. Trafiłeś pod opiekę Malcolma von Mazzentropa, który dał ci szansę powiększyć swój dorobek mocy i wzmocnić jego armię. Czyż nie? - zawiesił głos po tym retorycznym pytaniu.
- Byłeś tak obiecującym uczniem. Dobre wyniki w szkole, zawodach sportowych, popularność wśród przyjaciół… Duma rodziców. Czy myślisz, że dobrze oceniliby to jak wykorzystałeś swoją szansę? Że całe ich poświęcenie dla jedynego syna skończyło się tym? Że to wszystko na co cię stać?

Polska, Legionowo, baza SPdO, 16 lutego 2017 roku, 14.11 czasu lokalnego
Po przesłuchaniu miał już spokój do końca dnia. Podano mu całkiem dobre posiłki, lepsze niż wcześniej. Zresztą strażnicy zaczęli się lepiej w stosunku do niego zachowywać. Nawet podrzucili mu gazety sportowe, żeby mógł sobie coś poczytać.
Dopiero po południu kolejnego dnia przyszli po niego. Była to pora na kolejną dawkę środka przeciwko przemianie. Tym razem jednak nie było nikogo ze strzykawką. Pielęgniarz wyciągnął mu wenflon z przedramienia, po czym podał gazę i kazał przytrzymać by nie krwawiło. Kilkanaście minut później wyprowadzili Maćka na zewnątrz. Było dosyć chłodno, ale raczej następowała już odwilż.
To co jednak wprawiło Lisickiego w dreszcze nie była jednak temperatura ale siedemnastometrowy Obdarzony lewitujący kilkanaście centymetrów nad ośnieżonym trawnikiem nieopodal parkingów.

[media]http://pre03.deviantart.net/8918/th/pre/i/2003/37/a/6/mecha_2.jpg[/media]

Zaprowadzono go tuż obok i zostawiono samego, zdejmując kajdanki.
- Przemień się - usłyszał głos oficera SPdO, który go przesłuchiwał dzień wcześniej, a teraz trzymał megafon, przez który wydał ten rozkaz.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline