Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2017, 22:15   #201
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Spróbowaliście chociaż?- spytała.
- Tak, próbowaliśmy przez cały ten czas odnaleźć to cholerne świecidełko - odparła jej mrużąc gniewnie oczy. - Przeczesaliśmy fort narażając życie, pozbyliśmy się bandy półorków pod wodzą szamana i niezliczone ilości zajadłych pająków - wymieniła spokojnym, ale zdecydowanym tonem. - A przecież zadanie jakie nam dałaś nie obejmowało przeszukiwania lochów i ruin. Przysługa miała polegać na tym, że mamy bezpiecznie doprowadzić twojego negocjatora do gigantów, a on miał z nimi rozmawiać - wspomniała - Wszystko to wypełniliśmy co do joty. Nie było mowy o żadnym zadaniu by wkupywać się w łaski gigantów. A to jest już wyprawa do Podmroku, to już zupełnie inna sytuacja. A mi czas się kończy - powiedziała z naciskiem. - Nie twierdzę, że nie pomogę pani w tym zadaniu, lecz mogę do niego podejść dopiero, gdy skończę to po co tu w ogóle przybyłam.
-Czegos sie dowiedzialam. Wiem o kaplance Bane’a. Moi informatorzy zdobyli informacje, gdzie moze przebywac, powtarzam moze. Nim bede miala pewnosc, minie jeszcze dzien, moze dwa. - oznajmila rycerce.

Venora zamknęła oczy i westchnęła przeciągle by uspokoić myśli. Ta informacja nieco ją ukoiła.
- Proszę mi powiedzieć - zaczęła i otworzyła oczy, wbijając spojrzenie w rudowłosą. - Tak szczerze... Czy naprawdę nie może sprawa z gigantami poczekać aż odzyskam bratanków? - zapytała, ale już zeszła z tonu, spokojniej wypowiadając słowa. - Bo jeśli ja obiecam, że pani w tym pomogę to dotrzymam słowa, nie zniknę bez słowa odpływając pierwszym lepszym statkiem do Cormyry. Lecz jeśli ja będę zwlekać za długo, wyruszę jutro do Podmroku, to kiedy pani potwierdzi miejsce pobytu kultystki, ja mogę nie wrócić na czas, albo po powrocie nie być w stanie wstać z łóżka kilka dni. Ona wtedy znów zniknie a ponowne znalezienie jej, będzie równać się z cudem.
-Wiem, że kapłanka udała się z kilkoma ludźmi na południowy wschód od Ilipur. Nie wiem jeszcze gdzie dokładnie, ciągle czekam na wiesci. Będziesz czekać bezczynnie? - spytała unosząc brew -Ja nie mogę sobie na to pozwolić. Najwyżej wyślę samego Ricko- dodała na koniec.
Okhe poruszyła bardzo ważny temat. Czy Venora byłaby w stanie wysiedzieć w miejscu, oczekując tylko aż informacje wrócą? Nie, nie byłaby i była tego doskonale świadoma wspominając 3 dniową podróż na statku gdzie czuła jak zamartwianie się i brak zajęcia zaczyna ją zapędzać na skraj obłędu. No i Ricko. Panna Oakenfold zdawała sobie sprawę, że bez niej i Albrechta to chłopaka czeka pewna śmierć.
- Pomówimy o szczegółach ponownej wyprawy w tamto miejsce po kolacji, dobrze? Teraz jestem tak zmęczona, że nie jestem w stanie trzeźwo myśleć - odparła Venora, a co mogła kapłanka uznać za zgodzenie się na udział w zadaniu.

-Niech tak będzie- odpowiedziała rudowłosa, nalewając sobie do pucharu odrobinę wina.
Panna Oakenfold skinęła jej głową i wyszła z jej izby. Na korytarzu stała chwilę, nie wiedząc co z sobą począć. W końcu skierowała swoje kroki do części posiadłości, gdzie mieściły się pokoje gościnne. Po drodze poprosiła Emmę by przygotowała dla niej kąpiel.
Wróciła do swojego pokoju z zamiarem rozebrania się, wykąpania i znalezienia Albrechta by z nim omówić swoje wątpliwości. Plany te jednak musiały ulec drobnym modyfikacjom, gdy zdała sobie sprawę z pewnej niedogodności. Mianowicie bez pomocy kapłana to prędzej zaśnie niż zdejmie sobie sama pancerz. Dlatego też do razu stanęła przed drzwiami towarzysza i zapukała w nie.
- Albrechcie, jesteś? - odezwała się.
-Wchodź, wchodź!- krzyknął zza drzwi. Gdy rycerka stanęła w progu ujrzała kompana pierwszy raz bez górnej partii ubrania. Albrecht był dobrze zbudowany, lecz nie był wyrzeźbiony jak młodzi giermkowie ćwiczący tężyznę fizyczną po treningach szermierki.
Kapłan siedział na łóżku czyszcząc swój buzdygan.
-Porozmawiałyście?- spytał.

Panna Oakenfold stojąc w drzwiach zawahała się czy wejść, czy wyjść. Wydawało jej się być nie na miejscu by nachodzić mężczyznę w takim momencie. Lecz gdy Albrecht kontynuował rozmowę to paladynka się przemogła i podeszła bliżej.
- Tak, wyjaśniłam jej kilka spraw, ona też pokazała swój punkt widzenia - odparła spoglądając niepewnie na kapłana. - Opowiem ci, ale czy mógłbyś mi... Najpierw pomóc zdjąć zbroję? - zapytała czując się, nie wiedzieć czemu, odrobinę skrępowaną. Albrecht skinął głową i wstał -W twojej izbie?- pytając sięgnął po koszulę i nałożył ją widząc zakłopotanie Venory.
Czarnowłosa skinęła głową, bo jakoś tak nie była w stanie powiedzieć słowa, a na jej bladej twarzy pojawił się rumieniec. Szybko skierowała się do drzwi i przeszła do swojego pokoju. Tam zaczęła odpinać pas z mieczami.
- Jak... Się czujesz? - zapytała kapłana odzyskując nieco rezon.

-Całkiem dobrze. Nie gorzej niż ty- odparł uśmiechając się tajemniczo -Przyjdzie kiedyś dzień, że przestaniesz martwić ludzi którym na tobie zależy swoją brawurą i predyspozycją do ładowania się w tarapaty?- spytał zabierając się za rzemienie z napierśnika.
Venora przeczesała włosy odsłaniając przy tym świeże blizny na skroni, które całkiem zgrabnie kryły się za kosmykami czarnych jak smoła włosów.
- To chyba będzie trudne w wykonaniu… - mruknęła, blado się uśmiechając. Miała dziwne wrażenie, że wciąż pieką ją policzki. Możliwym było, że zwyczajnie były otarte po walce z sowoniedźwiedziem. - Ale ja naprawdę nie robię tego specjalnie. Staram się być ostrożna jak to tylko możliwe - zaczęła się tłumaczyć.
Albrecht pokręcił głową i odpiął lewy naramiennik, kładąc go na ziemi obok łóżka -Co powiedziała ci Okhe?-
- Mniej więcej ustaliłyśmy tyle, że my swoją część umowy wykonaliśmy. Nie wymaga od nas udziału w poszukiwaniach klejnotu gigantów i jeśli zdecydujemy się uczestniczyć to już to będzie inna przysługa - zaczęła. - Ma też już pierwsze informacje o tym gdzie udała się kultystka, ale potrzebuje dnia, dwóch, a może i kolejnych trzech by to potwierdzić, więc... Możemy zostać tu do czasu aż potwierdzą się informacje, albo jutro wyruszyć spowrotem, jutro rano i liczyć że wrócimy tu na czas - widać było po niej niezdecydowanie. - Jesteś w tym ze mną razem i nie chce sama podejmować decyzji co zrobimy - stwierdziła spoglądając mu prosto w oczy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline