Znaleziona karteczka przez Bernhardta ucieszyła w duszy maga.
- No to się dowiemy kto przewodzi tej maskaradzie. Musimy przyjrzeć się wielkiej siódemce. Za jednym zamachem zobaczymy kto jeszcze para się magią.- Podsumował swoje plany na wieczór.
- Teraz z Lotharem idziemy do sędziego. Gdzie się spotkamy by popatrzeć na gości?- Zwrócił się dość konspiracyjnie Techler.
- Może w naszej kwaterze? Przygotujemy się na noc pełną wrażeń.- Uśmiechnął się pod nosem i ruszył za szlachcicem by odwiedzić chorego Richtera.
Czekali chwilę na możliwość odwiedzenia sędziego. Kobieta biadoliła i z tego co mówiła to coś dziwnego się działo. Potwierdzenie tego przyszło chwilę później gdy weszli po medyku do pokoju. Z początku Wolfgang wstrzymał się przed podejściem, ale po chwili po słowach Lothara przyjrzał się biedakowi.
- Dziwna sprawa. Nie uważasz, że podobne objawy już gdzieś spotkaliśmy?- Spojrzał na szlachcica i dodał.
- Brat radnego Tuegena podobne miał objawy.- Mówił dalej i zaczął przyglądać się choremu i pokojowi swoim wiedźmim wzrokiem.