- Panowie - zaczął mówić już z daleka cyrulik nietypowym dlań mocnym głosem. - Spirytus się skończył i to nie są żarty - zakończył.
Gdy podeszli bliżej rzucił okiem na Telchara.
- No to będzie ciężko. Jeśli któryś z was ukrywa przed kolegami mocny alkohol w bagażu to pożegnajcie się albo z flachą albo z Ziraką - skomentował stan rannego monotonnym głosem wydobywając cały arsenał igieł, od malutkich po takie wielkości gwoździ, pakuły i druciane cążki.
- Będzie trzeba trochę pogrzebać za pociskiem - skwitował wzruszając ramionami.
A ponieważ niespecjalnie po latach praktyki rozpraszało go w rozmowie grzebanie w krwawiącym ciele słuchał rozmowy towarzyszy.