Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2017, 22:08   #94
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Jak gdyby nigdy nic, po postoju wszyscy wrócili na swoje miejsca i wyruszyli dalej, ku... przeznaczeniu. Droga, prosta jak strzelił, dobrze utrzymana, a do tego patrolowana przez dozorców, pozbawiona była jakichkolwiek niespodzianek. Trakt był uczęszczany, często spotykali ciągnące z przeciwnej strony, od Sułtanatu karawany wyładowane egzotycznym towarem, tabuny koni lub stada wołów. Nie było niespodzianką, gdy po południu Hamadrio zatrzymał swój wóz na poboczu drogi i przywołał Okara, a ten zarządził zmianę kierunku jazdy. Nie uszło uwadze Enki ani Cedmona kilka porozumiewawczych spojrzeń między "starymi" najemnikami. Zjechali z traktu i skierowali się wolno na północ, wgłąb lądu, ku wyraźnie widocznemu w ścianie gór wyłomowi.


Gdy nastał wieczór, wozy tradycyjnie zostały ustawione w okrąg, konie spętane i puszczone na trawę, a Muta z pomocą Valdra wzięli się za przyrządzanie posiłku. Z mieszkalnego wozu Hamadrio zostały wyniesione dwie pokaźnych rozmiarów beczułki, które stanęły nieopodal ogniska.

W tym czasie, korzystając z chwili spokoju ghagańska zwiadowczyni niezauważona opuściła obozowisko. Biegnąc, nisko pochylona między trawami wypatrywała miejsc, które mogłyby pomóc grupie w ucieczce. Zatoczyła szeroki krąg wokół obozu, natrafiając na skalistą bruzdę prowadzącą w kierunku gór. Być może ucieczka w tamtą stronę była dobrym pomysłem. Korzystając z ostatnich chwil dnia, przyjrzała się jeszcze zboczom na północy. Porośnięte były lasami, poprzecinane wąwozami, dzikie.


Z kręgu wozów dochodził cudowny zapach gotowanego w korzennych przyprawach mięsa. Enki weszła między wozy - a Khazra poklepał pokaźny bukłak, dając jej znać, że truciznę, którą wyszukała już zdołał wymieszać z winem. Wszystko było przygotowane. Trzeba było liczyć na łut szczęścia.

- Przyjaciele - zagaił Hamadrio, gdy już wszyscy zasiedli do posiłku. - Wciąż jestem w doskonałym nastroju. Cieszcie się razem ze mną! Zarobiłem na niewolnikach krocie, a w najbliższej perspektywie mam kolejne gigantyczne zyski. Ale tym razem wy będziecie mieli w nich udział!

Odszpuntowano beczki. Ktoś niewtajemniczony nie zorientowałby się, że z jednej beczki Halbart nalewa dla swoich, a z drugiej dla nowych. Khazra puścił w ruch swój bukłak, który obszedł kolejkę i wrócił do niego niemal pusty. Ciemności jakie zapadły sprzyjały ukradkowemu wylewaniu zaprawionego trucizną wina na ziemię. Wszyscy bawili się doskonale!

Cedmon, udając że idzie za potrzebą, upewnił się, że konie są przygotowane do drogi. Ianus wybrał dogodny moment i zataczając się powędrował na stronę, tuż za Johenem, który przystanął między dwoma wozami i oddawał mocz. Jęk ulgi towarzyszący strumieniowi uwalnianej uryny został nagle zastąpiony przez zduszony krzyk bólu. Thoer z zimną krwią wbił okaryjskiemu najemnikowi miecz w plecy.

- Patrzcie! Tam! - krzyknął Khazra, wskakując na wóz i pokazując palcem na coś w ciemności. Oczy wszystkich powędrowały we wskazanym kierunku. Okrzyk podchwycili Cedmon i Mumamba, którzy podnieśli się z ziemi i pobiegli w ciemność, na skraj obozowiska. Podstęp najwyraźniej zadziałał, bo pozostali najemnicy poderwali się i ruszyli za nimi.

- Mój brzuch - jęknął Muta i zgiął się w pół.
 
xeper jest offline