Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2017, 07:31   #149
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 23 - Newsy (34:00) (1/2)

Miejsce: zach obrzeża krateru Max; schron cywilny klubu Hell; 1750 m do CH Brown 3
Czas: dzień 1; g 34:00; 45 + 60 min do CH Brown 3



Brown 0


Oleg Kuzniecov. Nazywał się Oleg Kuzniecov, prawnik biznesmena rosyjskiego pochodzenia. Podobnie jak szef wydawał się być mimo nadzwyczajnych okoliczności nadzwyczajnie dobrze zadbany i ubrany. W przeciwieństwie jednak do niego poza personaliami sugerującymi słowiańskie pochodzenie nie przejawiał jego maniery w jego nawiązywaniu do tego. Co więcej okazało się, że Brown 0 miała okazję już go poznać nieco wcześniej. To był ten sam Oleg który ostatnio odprowadził ją do salonu gdzie czekała na jego szefa.
Teraz początek poszedł Vinogradovej zaskakująco łatwo. Roy wydawał się być zaskoczony okazaniem sympatii przez tak nietypowego skazańca ale chyba mu ta drobnostka poprawiła humor i gdy się rozstawali ona ruszała korytarzem a on wracał do pracy. Tym razem nad tym specyfikiem jaki powinien rozpuścić blokady antykoncepcyjne. Sama podróż do miejsca gdzie przebywał “gospodin” też poszła dość gładko. Strażnicy choć czasem mijali ją lub ona ich zerkali na nią ciekawie ale nie zatrzymywali. Nawet sam Morvinovicz nie robił o dziwo problemów. Choć to mogło mieć coś związek z tym, że właśnie rozwiązywał własny problem.

- Słucham cię słowiańska Różo? - zapytał uprzejmie i nawet uprzejmie się uśmiechnął. Naprawdę wyglądało jakby widok “rodaczki” sprawiał mu przyjemność. Kontrast tej szczerze uśmiechniętej słowiańskim uśmiechem twarzy z błyszczącymi czerwonymi kropkami o barwie krwistej czerwieni był przez to aż nadto widoczny. Dotąd gładko zaczesane, ciemne włosy teraz były w nieładzie i co nieco rozczochrane. Obrazu dopełniała dłoń z której z niej i z sygnetów ścierał chusteczką czerwono rozmazującą się ciecz. Gdy wyszedł do znanego już Brown 0 salonu drzwi nie domknęły się. Właściwie wyszedł przez nie z takim impetem, że trzasnęły o ścianę, odbiły się od niej, trzasnęły w futrynę o dopiero potem zaczęły chwiać się rozszerzając się i ukazując ten sam pokój który przelotnie widziała już wcześniej. Widać było jakieś krzesło i chyba przywiązaną do niej postać jakiegoś faceta. Przy niej krzątał się ten lekarz z którym prawie rozminęli się w laboratorium. Teraz chyba robił temu półprzytomnemu mężczyźnie jakiś zastrzyk.

Zanim drzwi się otworzyły z takim impetem Maya słyszała krzyk “gospodina”. Był wytłumiony przez zamknięte drzwi ale jednak dało się zrozumieć wystarczająco wiele.
- Taki z ciebie cwaniak?! Cwaniak ze stolycy co?! No to kurwa pokażę ci jak załatwiamy takich cwaniaków tutaj na odległej prowincji! - darł się wyraźnie rozwścieczony Morvinovicz. Z odgłosami jakie dochodziły zza zamkniętych jeszcze drzwi brzmiało jakby kogoś tam maltretowano. A potem właśnie wyszedł trzaskając drzwiami choć nie była pewna czy dlatego, że poprosiła o spotkanie czy dlatego, że ten facet chyba zasłabł bo “gospodin” wychodząc kazał go “postawić na nogi”. A potem wyszedł i gdyby nie te krwawe detale i drzwi zdradzające wcześniej odgłosami a teraz widokiem pewnie mógłby całkiem udanie zgrywać czarującego dżentelmena o słowiańskim rodowodzie. Ale zgodził się. Bez większych oporów dość niedbałym ruchem przywołał Olega i kazał mu porozmawiać ze “słowiańską Różą”. Więc rozmawiali.

Oleg Kuzniecov zaprosił Mayę do znanego już jej pokoju konferencyjnego z długim stołem ale tym razem rozmawiali we dwoje i w przeciwieństwie do salonu nie przeszkadzały im żadne hałasy. Oleg okazał bardzo biznesowe podejście do tematu.
- Jestem pięciogwiazdkowym prawnikiem. - zaczął w ramach przedstawienia się. Pięć gwiazdek w pięciogwiazdkowej skali. Dla zwykłych śmiertelników prawnicy w ich zwykłych, śmiertelnych sprawach byli realnie dostępni tych z jedną czy dwoma gwiazdkami. Trzy już był niezłym ewenementem mającym dziwne dobroczynne maniery lub przez jakieś okoliczności czy przekonania działającym w tak trywialnych sprawach. Czasem dla rozgłosu i wyrobienia nazwiska gdy prawniczo trywialna sprawa z jakichś powodów budziła ponadprzeciętne zainteresowanie mediów. A wyższe stopnie to pracowały już raczej w typowo korporacyjnych prawniczych wojnach i podchodach. Prawnik z pięcioma gwiazdkami był więc z prawniczej elity. Kolejne słowa tylko potwierdziły tą opinię.
- Jestem drogi. Biorę tysiąc kredytów. Za minutę. To moja najniższa stawka dla przyjaciół i krewnych. - lekko kiwnął głową jakby już przedstawiał sprawę swojej potencjalnej klientce. Chwilę czekał jakby oczekując jakiejś odpowiedzi czy reakcji choć to, że Parchy czy inni więźniowie mają zamrożone Klucze a więc za nic zapłacić nie mogą było powszechnie wiadome. Więc pewnie wiedział o tym i prawnik. - Ale Mayu. Mogę tak do ciebie mówić? - prawnik nagle uśmiechnął się ciepło zupełnie jakby był jej najlepszym przyjacielem i położył jej dłoń na ramieniu. - Jak to mawia, mój szef, nie każą usługę trzeba opłacać kredytami prawda? Można przecież wymienić się usługami. Usługa, za usługę. - uśmiechnął się cofając dłoń jakby znalazł rozwiązanie trudnego problemu.

- Sprawa jest bardzo prosta Mayu. Złam to i zdobądź dla mnie namiar ich statku. Chcę z nimi rozmawiać. Bez świadków. I tylko mnie podasz te dane. Reszcie powiedz co uznasz za stosowne. - powiedział spokojnie kładąc na blacie stołu znany już jej środek łączności nad którym pracowała wcześniej. Ale zdołała jedynie powierzchownie zbadać zawartość urządzenia zdobywając najświeższe dane. Danych jakich oczekiwał od niej Kuzniecov pozwoliłyby mu pewnie wystąpić w rolę poprzedniego właściciela tego ustrojstwa a więc dałoby mu dostęp do negocjacji w sprawie miejsca na tym statku. Tego miejsca którego tam chyba nie było zbyt wiele.

- Wiem, że możesz powiedzieć o tej rozmowie mojemu szefowi. A nawet pokazać mu nagranie z Obroży. Wtedy widząc po tym w jakim jest obecnie nastroju zapewne mnie zabije. Wówczas Mayu zostaniesz tu sama, ze swoim wyrokiem i bez konsultacji pięciogwiazdkowego prawnika. Ale jeśli dasz mi to czego chce to zajmę się twoją sprawą. Prześlij mitu dane ze swojej sprawy. - dłoń prawnika przesunęła na blacie stołu mały nośnik danych na który Vinogradova mogła zgrać z Obroży swoje akta. - Zajmę się twoją sprawą z bezpiecznego miejsca. Jestem pewny, że na pewno wygramy tą sprawę i coś na niej da się ugrać. Na czym ci zależy? Na widzeniach? Może na widzeniach rodzinnych? Takich w jednym pomieszczeniu a nie przez szybę bezpieczeństwa? Wiesz, że jeśli pracowałaś dla sektora publicznego nawet po prawomocnym wyroku tobie, twojej rodzinie oraz wskazanemu partnerowi należy się zniżka na transport publiczny? W tym międzysystemowy? A matki w ciąży mają całe wiadra uprawnień a i są sztuczki że prawnie stan pociążowy, przedłużać w lata. Mówiłaś o służbie zastępczej? Też można tutaj podziałać. To kwestia sprytu i uporu obydwu stron Mayu. Ja jestem bardzo sprytny i bardzo uparty. I jeszcze niezawisły sąd. Sztuka trafić na ten sąd by był niezawisły w odpowiednią stronę. Wszystko to można coś podziałać Mayu. Do tego są potrzebne tylko dwa elementy. I ty i ja musimy do tego momentu utrzymać się przy życiu. - prawnik mówił rzeczowo, spokojnie i klarownie zupełnie jakby już teraz przedstawiał sprawę w sądzie.

- Nie mamy dużo czasu Mayu. Tamten kretyn zaraz pęknie a Morvinovicz jak nie jest akurat wściekły myśli całkiem trzeźwo więc zaraz dojdzie do niego, że ten dureń powiedział już wszystko co wie. Wtedy przypomni sobie o tym cudeńku i o tobie. - pięciogwiazdkowy prawnik popatrzył wymownie przez drzwi przez które niedawno przeszli. Jeśli “gospodin” wezwałby ją do złamania kodów pewnie by chciał tego samego. Danych by podszyć się pod tego ktosia z Red Ball lub po prostu nawiązać łączność ze lądownikiem lub innym promem jaki mógłby zabrać kogoś z powierzchni na orbitę. Mogła zaś być wierna tylko jednemu z nich a drugi musiałby odejść z kwitkiem. Przynajmniej Kuzniecov tak chyba widział sprawę.

Zza drzwi doszło jakieś zamieszanie. Przez szybę w drzwiach widać było ruch. Morvonovicz, wciąż z czerwonymi “piegami” na twarzy usiadł wygodnie na jednym z foteli. W dłoniach ładował staromodny rewolwer. Dwóch silnorękich rzuciło przed nim jakiegoś zakrwawionego faceta zmuszając go by klęczał na kolanach.
- Nie! To jakaś pomyłka! Nie możecie mnie tu z nimi zostawić! - facet był na skraju paniki i zerkał w panice na swoich oprawców, na “gospodina” który słysząc to wesoło się uśmiechnął. I załadował kolejny nabój do bębna. To na jakieś holo którego Maya widziała pod zbyt ostrym kątem by zobaczyć detale.

- Tak mi przykro John. Ale nie bój się zadbamy o twoją rodzinę. Zostanie jej wypłacone pełne odszkodowanie za ten nieszczęśliwy wypadek podczas pracy. Sam rozumiesz, że taki detal nie może wpłynąć na wizerunek firmy. - z holo dochodził jakiś spokojny i cierpliwie tłumaczący głos jakby tłumaczył świeżemu pracownikowi podstawowe rzeczy. Anatolij Morvinovicz uśmiechnął się szerzej ładując kolejny nabój do bębna.

- Nie! Ja jeszcze żyję! Nie możecie mi tego zrobić! Jak mnie tu zostawicie to wszystko im powiem! - facet miotał się jakby chciał się zerwać na równe nogi ale dwaj silnoręcy gospodarza skutecznie przytrzymali go w klęczącej pozycji.

- Oj John. Jeśli rozmawiamy w tych okolicznościach to już coś specjalnie więcej powiedzieć nie możesz. Przykro mi. - holo zgasło i w ostatniej wypowiedzi tego ktosia pobrzmiewała nutka złośliwej satysfakcji.

- Oj chyba już nie jesteś takim ulubionym pracownikiem szefa jak przed chwilą mówiłeś. - wyszczerzył się z humorem uśmiechnięty Morvinovicz z dziwnie głośnym trzaskiem zamykając rewolwer. John wyciągnął rozpaczliwie rękę w stronę kolan biznesmena zostawiając na nim czerwony znak. Ten z obrzydzeniem na twarzy trzasnął go rewolwerem w twarz przez co John upadł na puszysty dywan.

- No Mayu. Bo to już długo nie potrwa jak widzisz. - ponaglił spokojnie prawnik kończąc obserwować scenę przez szybę drzwi. Brown 0 wiedziała, że ci na orbicie wiedząc już, że ktoś tutaj pokrzyżował im plany mogli zmienić kody czy miejsce spotkania. Ale mając ten namiar na responder samego statku na jakim zależało Kuzniecovowi nadal można było próbować nawiązać z nim łączność.


Miejsce: zach obrzeża krateru Max; klub Hell; 3200 m do CH Green 5
Miejsce: zach obrzeża krateru Max; klub Hell; 2250 m do CH Black 2
Czas: dzień 1; g 34:00; 60 + 180 + 60 min do CH Green 5
Czas: dzień 1; g 34:00; 60 + 60 min do CH Black 2


Green 4; Black 2, 7 i 8


- Dobry wieczór państwu, mówi Simon Kruse z IGN i Twoich Wiadomości. Przedstawiam państwu admirała Rajko Cerkieza dowodzącego XIII Flotą. - holoekran rozbłysnął ciepłym, profesjonalnym wnętrzem studio i równie profesjonalnym i rozpoznawalnym prezenterem o nieskazitelnym wyglądzie. Jego gościem był starszy jegomość w poważnie wyglądającym mundurze Floty.

- Dobry wieczór państwu. - skłonił się uprzejmie admirał choć na twarzy zachował typową dla wojskowych powagę.

- Panie admirale przejdźmy od razu do rzeczy. Od jakiegoś czasu otrzymujemy różne sygnały jakoby sytuacja w Sektorze 11 ciągle się zaognia. Pojawiają się nawet plotki o stanie wyjątkowym czy nawet buncie niektórych federacyjnych oddziałów. Czy pan jako oficer Floty może to jakoś skomentować? - zapytał dziennikarz siedzącego po drugiej stronie stolika oficera. Ten lekko przymknął oczy i gdy ten jeszcze mówił zaczął delikatne ale stanowcze przeczące ruchy głową.

- Te plotki są bezpodstawne. Zapewniam, że do żadnego buntu ani we Flocie ani w Armii nie doszło. Każdy kto powtarza takie rzeczy bezrozumnie rozpowszechnia wrogą naszej federacyjnej idei propagandę i sugerowałbym mu udać się do psychiatry. - admirał mówił pewnie i spojrzał prosto w obiektyw kamery jakby chciał zgromić wzrokiem każdego komu przyszłoby do głowy powtarzać takie wierutne bzdury.

- Czy ja i nasi widzowie mamy przez to panie admirale rozumieć, że sytuacja w Sektorze 11 nie odbiega od normy? - dziennikarz skinął głową, w przeciwieństwie do wojskowego, był to ruch potakujący i zadał kolejne pytanie patrząc na oficera.

- Nie bardziej niż zazwyczaj. Nie ma powodów do niepokojów. - zgodził się łagodnym głosem oficer w studio.

- Sytuacja w Sektorze 6 jest taka jak zazwyczaj? W systemie Relict również? - Simon Kruze zawiesił i wzrok i głos wpatrzony w rozmówcę.

- W systemie Relict jest przeprowadzana akcja antyterrorystyczna. Terroryści z organizacji “Dzieci Gai” mieli zamiar sabotować proces terraformowania jednego z księżyców w tym systemie. Walki wciąż trwają ale nie ma powodów do niepokojów. Zapewniam, że sytuacja w tym systemie nie jest do pozazdroszczenia ale absolutnie nie zagraża innym mieszkańcom Sektora 6. Rząd Federacji oraz zarówno Flota jak i Armia zrobią wszystko co w ich mocy by sytuacja w systemie Relict wróciła do normy i obywatele mogli znów czuć się bezpiecznie. - admirał z poważnym głosem odparł spojrzenie dziennikarza ale szybko spojrzał w obiektyw kamery i mówił spokojnym niosącym otuchę tonem. Brzmiało i wyglądało jakby jakiekolwiek plotki z tego systemu były przesadzone i połączone siły Federacji lada chwila miały opanować sytuację.

- Rozumiem panie admirale. A jak pan wyjaśni silne zgrupowanie jednostek Floty jakie w ciągu ostatniego miesiąca skierowano do Sektora 11 z czego właśnie większość do układu Relict? Czy regularne jednostki Armii i Floty są niezbędne do rozprawy z terrorystami skoro sytuacja jak pan mówi nie jest groźna? - dziennikarz zadał kolejne pytanie i admirał spojrzał znowu na niego zamiast w jedną z kamer. Pokiwał lekko potakująco głową i uśmiechnął się lekko choć bez cienia radości.

- Przypominam państwu, że w tą porę mają miejsce coroczne manewry połączonych sił jakie zwykle odbywają się właśnie w Sektorze 11. Skoro te siły i tak przebywały w Sektorze głupotą z naszej strony byłoby z nich nie skorzystać. Prawda? - oficer floty przybrał ton i twarz jakby wyjaśniał podstawy strategii przedszkolakom. Na końcu zadał pytanie dziennikarzowi IGN rozkładając przy tym dotąd złożone dłonie.

- Nie jestem ekspertem w dziedzinie kosmicznej strategii, jestem dziennikarzem panie admirale. - Simon Kruse rozłożył ręce powtarzając gest oficera i do tego uśmiechnął się rozbrajająco jak to tylko cywil potrafił uśmiechnąć się wojskowemu. - Ale pozwoli pan, że zapytam bo otrzymaliśmy liczne zapytania od widzów. - dziennikarz w studio wyczekał moment umiejętnie podnosząc rangę pytania i skupiając na nim, na sobie uwagę tak rozmówcy jak i widzów. - Czy to prawda, że podczas tej jak pan mówi, operacji antyterrorystycznej, użyto kontrowersyjnej jednostki specjalnego przeznaczenia złożonej z więźniów. Czy użyto jednostki Parchów? - facet w garniturze zadał w końcu pytanie facetowi w mundurze. Facet w mundurze przez jakiś ułamek sekundy mierzył go w milczeniu wzrokiem ale odpowiedział całkiem szybko i pewnie.

- Tak to prawda. Zapewniam jednak, że ta jednostka specjalnego przeznaczenia nie została i nie zostanie użyta przeciwko obywatelom Federacji. - szybko zapewnił admirał od razu wyjaśniając jedną z najczęstszych powtarzanych w Federacji fam, że jednostki używa się do czarnych operacji i robienia wszystkiego od mordowania przeciwników politycznych po przeprowadzanie czystek etnicznych na zlecenie rządu Federacji. A potem ich się likwiduje zaraz po zlikwidowaniu ich ofiar by nie zostawić świadków.

- No dobrze panie admirale ale w takim razie przeciwko komu jest obecnie używana ta jednostka w systemie Relict? - zapytał pozornie beztroskim tonem uprzejmie uśmiechający się dziennikarz. Oficer Floty chwilę wahał się z odpowiedzią jednak będąc w audycji na żywo nie wypadało się wahać zbyt długo.

- Są używani zgodnie z ich statutem do misji w których istnieje zbyt duże ryzyko odniesienia ran, śmierci lub kalectwa przez wykwalifikowany personel zarówno Floty, Armii, Policji czy nawet zwykłych obywateli Federacji. Przypominam, że to ochotnicza jednostka i każdy z jej członków został skazany pełnoprawnym wyrokiem sądowym za ciężkie przestępstwa. W niej nie ma niewinnych. Służba w tej jednostce pozwala przestępcom odpracować swoje zbrodnie i zwrócić dług jaki zaciągnęli wśród nas swoimi zbrodniami. - admirał Cerkiez odpowiedział poważnym głosem przypominając widzom jaki jest oficjalny status tej kontrowersyjnej jednostki złożonej z uzbrojonych skazańców. Na końcu znowu przeniósł wzrok w oko kamery by podkreślić jak wielki dług ci wszyscy skazańcy mają i, że każdy z nich zgłosił się na ochotnika.

- Ale przeciwko komu są tam używani w tych ryzykownych misjach ci ochotnicy skoro nie przeciwko obywatelom Federacji? Większość terrorystów również pochodzi z Federacji i ma jej obywatelstwo więc na polu walki chyba mógłby nastąpić pewien kłopot z rozróżnianiem kto jest kto. - dziennikarz dociekał dalej i znów zaliczył poważne spojrzenie ze strony swojego rozmówcy.

- Zapewniam państwa, że jednostka Parchów, nie jest używana przeciwko ludziom. Zgodnie ze statutem jest używana przeciw obcym formom życia. - przyznał w końcu oficer kiwając do tego głową.

- Czyli na księżycu w systemie Relict, dokładnie na Yellow 14, są obecne obce formy życia i do walki z nimi użyto jednostki Parchów? - dziennikarz zdawał się triumfować swoim uśmieszkiem nad poważnym generałem. Teraz on zdawał się spoglądać wręcz wyzywająco to na oficera Floty na w stronę oka kamery.

- Niestety terrorystom z “Dzieci Gai” udało się wyprodukować te monstra na Yellow 14. Księżyc jest w większości niezamieszkały i dopiero poddaje się go terraformingowi. Jest więc mnóstwo kryjówek gdzie terroryści mogli założyć swoje laboratoria produkujące te monstra które obecnie mordują naszych obywateli. Jednak nie tylko jednostka skazańców którą pan chyba tak hołubi walczy z tymi wytworami terrorystycznej inżynierii genetycznej ale wiele dzielnych kobiet i mężczyzn we wszelakich mundurach a nawet i bez stawia im mężny odpór. Razem, zjednoczeni zwyciężymy i ta abominacja zostanie zniszczona raz na zawsze! Co więcej i tak siły połączone miały wydać komunikat ale korzystając z okazji mogę ogłosić go i teraz. We wszystkich miejscach wcześniejszego pojawienia się xenos dało się udowodnić wcześniejsze pojawienie się i działalność terrorystów z Dzieci Gai. Związek między nimi a pojawianiem się tych obrzydliwych kreatur wydaje się więc dość oczywisty. Nie są to jeszcze pewne dowody ale poważne poszlaki. Jeśli więc ktoś z obywateli Federacji miałby na ten temat jakieś wiadomości proszę o skontaktowanie się z odpowiednimi władzami Federacji. - admirał przeszedł w pewny siebie ton, nawołujący do sumienia i solidarności obywateli Federacji w obliczu wspólnego wroga i jego wytworów. Organizacja Dzieci Gai była uznawana za jedną z największych wrogów wewnętrznych Federacji i znana była z ekstremizmu i licznych ataków terrorystycznych.

- Dobrze panie admirale, dziękuję, że właśnie u nas wygłosił pan ten apel. - skinął z uśmiechem dziennikarz na co rozmówca również skinął swoją głową w niemym podziękowaniu. - A co z Yellow 14? - zapytał dziennikarz.

- Akcja antyterrorystyczna i dexonosyfikacji trwa. Na pewno zwyciężymy. Nie ma powodów do obaw. - zapewnił gładko admirał gdy wyglądało, że rozmowa zmierza ku pozytywnemu zakończeniu.

- No dobrze panie admirale ja i nasi widzowie już więcej pytań do pana nie mamy. Ale może ma je jeszcze nasz korespondent przebywający obecnie na Yellow 14. Olimpio oddaję ci głos. - Simon Kruse uśmiechnął się uprzejmie zarówno do admirała jak i do telewidzów i gładko przeszedł do kolejnego punktu programu. Operatorzy kamer i technicy jednego z najpopularniejszych serwisów informacyjnych w Federacji również gładko poradzili sobie z przełączeniem obrazu ze studia do odległego księżyca z Sektora 11.

Obraz na holokamerze zmienił się diametralnie. Zamiast ciepłego i jasno oświetlonego studia pokazał szare, betonowe ściany rozświetlone nerwowymi, żółtymi światłami alarmowymi.
- Dobry wieczór Simon. Tu mówi Olimpia Conti z księżyca Yellow 14. Obecnie znajdujemy się w śluzie schronu pod znanym i popularnym tutaj klubem “Hell&Haven” w zachodnich rejonach krateru Max. Jesteśmy kilkadziesiąt kilometrów za linią frontu znajdującego się na przeciwległych rejonach krateru. - reporterka pewnie przedstawiła zarówno siebie jak i wstępną sytuację. Na ekranie pojawiła się twarz zdecydowanej, poważnie wyglądającej młodej kobiety o kasztanowych albo czerwonych włosach. W rogu ekranu zaś pojawiła się mapa wspomnianego krateru uprzejmie ukazująca widzom omawianą lokalizację. Migająca kropka na obiekcie zaznaczonym na mapie przy jednym krańcu krateru wyglądała dość mizernie w tych dziesiątkach kilometrów od najbliższych sojuszniczych jednostek.

- Cóż masz dla nas Olimpio z tego wysuniętego tak daleko miejsca? - zapytała utrzymująca się w drugim rogu ikonka dziennikarza. Trzecia ikonka z poważnym i skupionym admirałem na razie nie zabierała głosu.

- Mam relację na żywo od jednego ze świadków i uczestników tych walk. Amando możesz coś powiedzieć do kamery dla widzów IGN? Nadajemy na żywo do studia. - obraz ukazał młodą dziewczynę i podartym ubraniu, i twarzy przybrudzonej i brudem i czerwonymi kroplami z wyżłobieniami czystszych pasków zaczynającej się od oczu. Dziewczyna wyglądała na rozkojarzoną. Popatrzyła niezbyt przytomnie na reporterkę i kamerę.

- Do kamery? Ojej a ja jestem taka brudna i niepomalowana. I mi rozczochrało włosy. - powiedziała blondynka zerkając przez chwilę do kamery ale szybko zaczęła patrzeć na rozmówczynię. Nerwowo przygryzła przy tym paznokcie które były chyba jeszcze brudniejsze i bardziej zakrwawione od jej twarzy. - I połamałam tam paznokcie. - poskarżyła się reporterce jakby na dowód machając zakrwawioną dłonią. Na niej miała improwizowany opatrunek zrobiony chyba z jakiegoś kawałka ubrania.

- Amando świetnie ci poszło. Bez ciebie nie dalibyśmy sobie rady. - powiedziała uspokajającym tonem Conti kładąc równie uspokajającym gestem dłoni położyła ja na ramieniu blondynki.

Jakoś jednak musiała uruchomić co trzeba bo na obrazie ukazał się wysportowany, nagi kobiecy brzuch gdzie pod spoconą i brudna skórą zdawały się pracować wszystkie mięśnie. Wyglądało jakby był na poziomie kamery albo i nawet wyżej. Oko kamery skierowało się wyżej na naprężone podobnie mięśnie ramienia na którym zawisło ciało obecnie zakłopotanej i roztrzęsionej blondynki.
- Dajcie kratę! - krzyknęła ta Amanda z odgrywanego kawałka uwieszona pod sufitem u wylotu jakiejś kratki wentylacyjnej.

- Ojej ale jestem brudna! - jęknęła z przejęciem blondynka. - Czemu to tak nagrałaś? Nie mogłaś mnie nagrać jak byłam czysta? Albo jak występ robiłam? - zapytała z wyrzutem Amanda krzywiąc się na pokazywany obraz i znów przygryzając palce zabandażowanej i pokiereszowanej dłoni.

- A jakim rodzajem występów się zajmujesz? - reporterka spróbowała zmienić temat rozmowy i ton myśli Amandy.

- Pracuję tutaj. Tańczę. Lubię tańczyć. - zabieg chyba pomógł bo dziewczyna skupiła wzrok na czymś i dłoń jej również się uspokoiła. - I lubię Płomyczka. Bardzo ją lubię. Nie chciałabym by coś jej się stało. Ale ona została tam za drzwiami. - skupiony wzrok blondynki znów zmienił kierunek i spojrzała gdzieś w bok. Kamera podążyła za nią i widzom okazały się potężne drzwi jak najbardziej pasujące do ciężkich drzwi ciężkiego schronu. Głos i oczy Amandy wyglądały i brzmiały jakby zaraz miała się rozpłakać.

- Kim jest Płomyczek? - zapytała od razu reporterka nie chcąc by rozmówczyni podążała obecnym torem myśli i rozmowy.

- To moja dziewczyna. Znaczy nie wiem. Nie wiem czy by chciała ze mną chodzić. Bo tak wszystko szybko było. Nie zdążyłam jej spytać. A teraz ona została po drugiej stronie. Ale ona mnie uratowała. A teraz została po drugiej stronie. - Amanda która na chwilę się skoncentrowała i wróciła spojrzeniem do Conti ale gdy wróciła do osoby po drugiej stronie drzwi znów jej się zebrało na płakanie.

- Ale kim jest Płomyczek? Co się dzieje tak szybko, że nie zdążyłaś jej zapytać? Co jest po drugiej stronie? - korespondentka IGN łagodnie nakierowała rozmowę na temat jaki pozwalał dziewczynie trzymać się w kupie.

- No Chelsey. Ona mnie uratowała. Ma miotacz ognia to dlatego mówię jej Płomyczek. A nie zdążyłam jej zapytać bo wszędzie wyłaziły te potwory! One są po drugiej stronie! Przecież też tam byłaś to co się pytasz?! Wszędzie są! Wszędzie wyłażą! Ze ścian i w korytarzach nawet w windach! Zamknęliśmy się z tym doktorem ale one przyszły ze ścian! Taka czerwona dziewczyna nas uratowała ale one były wszędzie! I ci dwaj chłopcy z nią byli! Elenio i Johan. Oni są bardzo mili. Występowałam dla nich kiedyś. Zanim to się zaczęło. Na wieczorze kawalerskim. Karl miał. On jest Raptorem. Ale jest taki zakochany w tej swojej Sarze, że nawet poza rozbieraniem to wtedy nic ode mnie nie chciał. A przecież bym mu zrobiła bo był taki sympatyczny. Nawet teraz jak całowałyśmy się z Płomyczkiem na schodach to nie przyszedł. A mówiłam mu przecież, że może. Chelsey też. Ta Sara to musi być prawdziwa szczęściara. A potem była winda i oni spadli. Elenio i ta czerwona dziewczyna. Zapomniałam jak ma na imię… - Amanda nagle jak zaczęła mówić to mówiła w jednym ciągu, szybko i chaotycznie. Mówiła jakby w ogóle zapomniała o oddychaniu zacięła się dopiero gdy chyba próbowała przypomnieć sobie imię kobiety o jakiej mówiła.

- Czerwona dziewczyna? Chodzi ci o czerwone włosy? - zapytała Olimpia a gdy Amanda ze znów roztargnionym wzrokiem pokiwała głową.

- Tak, ona chyba ma kłopoty z mówieniem. Zapomniałam. Płomyczek mówiła ale zapomniałam. Jestem taka głupia i beznadziejna. - blondynce chyba zrobiło się przykro gdy nie mogła sobie przypomnieć tego detalu i znów nosek i usta zaczęły jej się marszczyć jak do płaczu.

- Nieprawda Amando byłaś bardzo dzielna. W zdenerwowaniu każdemu może się zdarzyć coś zapomnieć. A osoba o której mówisz ma kod wywoławczy Black 8. A co było dalej z tą windą? - reporterka była jak zwykle czujna i nie dała się rozpłakać rozmówczyni przekierowując jej uwagę na inne tematy.

- Oj Płomyczek to jakoś inaczej na nią mówi… - blondynka posłała szatynce nagle czujne spojrzenie mrużąc do tego oczy. Ale pomogło bo znów się nie rozpłakała. - Ale ona chyba wszystkich nazywa po swojemu. Dlatego jest taka zabawna. - myśl o Płomyczku pierwszy raz wywołała coś podobnego do uśmiechu na przeciętych ustach blondynki. Reporterka grzecznie zgodziła się skinieniem głowy. - A w tej windzie to oni potem spadli. Ja za dużo nie widziałam bo tam była tak czarna chmura. Ale Elenio mnie wyciągnął z niej. Albo Johan. Już nie wiem. Ale potem się porzygałam i prawie nic nie widziałam. A one były wszędzie. I czekaliśmy na windę doktor mówił, że już jedzie a te drzwi ciągle były zamknięte. A gdy się otwarły to zaraz potem Johan kazał im się trzymać i spadli. My też. Krzyczałam bo myślałam, że się zabijemy w tej windzie. Ale Johan wcisnął hamulec i jakoś tylko się wywaliliśmy. Potem nam kazał z doktorem ich nieść a on tam strzelał i rzucał granaty bo one wciąż wychodziły. Bałam się co się stanie. Chciałam uciec ale nie chciałam zostawić tej czerwonej dziewczyny. Bo ją niosłam. A doktor Elenio. Nie chciałam jej zostawić bo ona wcześniej mnie wyciągnęła. I nikogo nie chciałabym zostawi tym potworom. No a potem przybiegła Chelsey! I ten duży. Wujaszek. Chelsey tak na niego mówi. On jest duży i metalowy. Trochę straszny bo mu twarzy nie widać ani nic. Ale Chelsey go bardzo lubi. Właściwie to namawiała by mu obciągnąć. No to wtedy trochę się bałam. Teraz też. Ale teraz mogłabym mu obciągnąć po tym wszystkim. Właściwie mogłabym obciągnąć każdemu byle tylko Płomyczek do mnie wróciła. No ale Wujaszkowi trudno bo on ma tą całą zbroję czy co i by musiał najpierw z niej wyjść bo tak to mu nie ma co obciągać. - Amanda podjęła wątek i nawet się rozgadała znów mówiąc bardzo szybko i bardzo chaotycznie. Pod koniec gdy doszła do tematu o obciąganiu brwi Conti podjechały trochę w górę a obydwaj panowie w studio wydawali się wyraźnie zakłopotani ale blondynka bez zawahania dalej parła w słowotok.

- A potem biegliśmy tutaj. Wujaszek niósł Elenio i tą czerwoną dziewczynę. A potem spotkaliśmy Karla i on razem z Wujaszkiem pobiegli do Płomyczka i reszty. A my dobiegliśmy do basenów ale tam też wychodziły! I ta dziewczyna z czerwonymi włosami i Elenio już byli na chodzie to strzelali. I ona kazała założyć kratę no to skoczyłam. Ale mnie dopadły! I mi wlazły we włosy! Dlatego takie potargane teraz są. I złamałam paznokcie bo mnie tam gryzły i drapały a mi palce utknęły w kracie i nie mogłam ich wyjąć. A potem spadłam no i mnie podniosłaś i biegłyśmy tutaj. Ale Płomyczek został tam. Razem z tym z mieczem. Ale Wujaszek i Karl do nich pobiegli mam nadzieję, że im pomogli. Teraz to też tam zostali. Właściwie to wszyscy tam zostali. Tylko my przebiegłyśmy. - oczy blondynki znów się zaszkliły gdy jak zwykle temat wrócił do pozostawionego po niewłaściwej stronie drzwi Płomyczka. Reporterka jednak znów pomogła jej się pozbierać.

- Ależ Amando na pewno wrócą cali. - zapewniła ją Conti znów kładąc na jej ramieniu dłoń w pocieszającym geście. Amanda oderwała wzrok od zamkniętych pancernych drzwi i spojrzała na nią wdzięcznie. Rozległ się zgrzyt metalu i praca siłowników hydraulicznych otwierających przeciwległe drzwi od tych które dotąd wzbudzały takie zainteresowanie obydwu kobiet i kamery. - Masz jeszcze sporo do zrobienia. Chelsey na pewno wróci do ciebie a pamiętasz co jej obiecałaś? - reporterka uśmiechnęła się ciepło do rozmówczyni.

- No pewnie! Że będzie mnie mogła zerżnąć jak tylko zechce! No albo ja ją jeśli woli. Co tylko Płomyczek sobie wymyśli to ja się zgadzam. - oczy tancerki rozjaśniły się i pokiwała z zaangażowaniem głową patrząc to na reporterkę to na jej kamerę jakby składała jakąś obietnicę. Conti chyba trochę zamurowało bo miała wyraz twarzy jakby dostała strzała w twarz taką odpowiedzią.

- Tak. Chelsey na pewno będzie zachwycona. - kiwnęła głową szatynka jakoś przełykając gulę. I tak chyba zareagowała szybciej i płynniej niż ikonki dwóch mężczyzn na ekranie które chyba jeszcze nie przetrawiły odpowiedzi blondynki. Odpowiedź Olimpii zaś wyraźnie uspokoiła Amandę. - A czegoś nie było jeszcze? - zapytała mrużąc nieco oczy pytająco. Brwi tancerki zmarszczyły się w skupieniu.

- A no tak! Ale ja jestem głupia! No miałam jej przygotować coś do jedzenia! No i muszę się umyć. I uczesać. I umalować. Przecież nie mogę jej się pokazać w takim stanie. - twarz Amandy rozbłysła radością gdy przypomniała sobie o czym jeszcze rozmawiała przed rozstaniem z Płomyczkiem. Ale w końcu spojrzała na siebie trzeźwym wzrokiem jakby dobitnie do niej dotarło w jakim opłakanym stanie się obecnie znajduje.

- Dziękuję ci Amando za udzielenie wywiadu naszym widzom. - powiedziała na zakończenie Conti i Amanda kiwnęła jeszcze blond grzywą i czmychnęła za zamykające się już pancerne drzwi wystawiając przez tą krótką chwilę poprawione i poranione świeżymi pręgami plecy. Drzwi zamknęły się a sama reporterka została w środku tej śluzy schronu.

-To była Amanda, mieszkanka księżyca Yellow 14, obywatelka Federacji oraz świadek i uczestnik bieżących wydarzeń na tym księżycu. Jak samo państwo widzieli relacja była z pierwszej ręki i na świeżo z ostatnich minut. Korzystając z chwili przerwy chciałabym zapytać pana admirała o parę rzeczy. - reporterka przeszła do kolejnego punktu rozmowy i mówiła pewnym głosem o zauważalnej nucie pośpiechu.

- Słucham cię Olimpio. - zapytał oficer Floty w studio czekając na pytanie reporterki.

- Czy Yellow 14 został już skreślony? - krótko zapytała Conti nie bawiąc się w przydługie przemowy.

- Ależ Olimpio skąd ten pomysł? To absurdalne! Sytuacja jest pod kontrolą i Federacja uczyni wszystko co w jej mocy by zapewnić pomoc i wsparcie dla jej obywateli. - zapewnił solennie admirał patrząc uważnie na reporterkę przebywającą w podziemnym schronie na odległym księżycu.

- To dlaczego od od 8 dni nie wylądował tutaj żaden transport z żołnierzami i sprzętem? W końcu została użyta nawet jednostka Parchów. Wszyscy doskonale wiemy w jakiej sytuacji jej się używa. - Conti nie dała się gładko uspokoić i dalej napierała pytaniami na oficera Floty.

- 8 dni? Niemożliwe. Na pewno nikt z obsługi tej operacji nie dopuściłby się tak poważnego zaniedbania. Zwracam jednak uwagę, że przebywa pani w okolicach kosmoportu a nie wszystkie transporty muszą na nim lądować. - admirał Cerkiez zaprzeczył tak słowem jak i przeczącym ruchem głowy absolutnie nie zgadzając się z pomysłem reporterki. Sprzęt wojskowy jednak był tak pomyślany, że nie musiał korzystać z cywilnych kosmoportów potrzebnych większości jednostek cywilnych.

- A co z jednostką Parchów? - korespondentka terenowa IGN wróciła pytaniem do drugiego członu swojego poprzedniego wątku.

- Została ona użyta zgodnie ze swoim statutem. W końcu tego typu zadania są ich głównym przeznaczeniem dla jakiego stworzono tą jednostkę. Skoro więc pojawiła się okazja do jej użycia to użyto tej jednostki. - admirał wydawał się być pewny siebie i spokojny o tą odpowiedź.

- Czy jednostka Parchów walczy wspólnie z lokalnymi siłami z obcymi formami życia? To już chyba nie jest w ich statucie? - szatynka zmrużyła oczy unosząc lekko brew czekając i na reakcję przedstawiciela Floty i na otwarcie zewnętrznych drzwi. Admirał chwilę zastanawiał się nad tym pytaniem.

- Jednostka Parchów zgodnie ze statutem może zostać wykorzystana do bardzo wielu zadań. W tym również do wspólnej walki razem z innymi siłami Federacji jak i działaniu w izolacji. To bardzo uniwersalna jednostka którą można wyprofilować pod bardzo różne zadania. W takim celu i z taką myślą ja stworzono. - odpowiedział oficer dowodzący XIII Flotą jak głosił napis pod jego ikonką. Reporterka gładko przyjęła odpowiedź kiwając głową o ciemnych włosach.

- A czy to prawda, że na Yellow 14 nałożono kordon sanitarny? - zapytała reporterka nagle zmieniając temat. Oficer przez chwilę wydawał się zaskoczony ale tylko przez chwilę.

- Taki krok jest brany pod uwagę. - potwierdził w końcu po chwili milczenia.

- Jakie są dowody na istnienie zagrożenia zagrożenia biologicznego? - padło kolejne pytanie reporterki.

- To standardowa procedura w tego typu wypadkach. - admirał odpowiedział uspokajającym tonem.

- Ale zazwyczaj tego typu procedury przewidują kwarantannę na statkach lub bazach na orbicie. Czym się różni przypadek Yellow 14 od poprzednich? - Conti nie odpuszczała i dalej drążyła temat. Admirał lekko przesunął językiem po cienkich wargach.

- Obecnie obawiamy się,że terroryści dodatkowo rozsiali zarodniki mikrobów. Czynią one straszne spustoszenie w narządach wewnętrznych. Nie jestem lekarzem ale raporty służb medycznych są alarmujące. Zainfekowany organizm wytwarza niespotykane przy innych chorobach nadciśnienie w żyłach i narządach. W ciężkich przypadkach może nawet doprowadzić do eksplozji przez co ciało wygląda na rozsadzone od środka. Ale jak mówię, mogłem coś pokręcić przy czytaniu tego raportu. W każdym razie chcielibyśmy zminimalizować ryzyko i uchronić od niego obywateli Federacji łącznie z załogami statków i baz na orbicie. Przy nieznanym środku biologicznym musimy być szczególnie ostrożni. Nikt przecież nie chce by ta straszna zaraza rozniosła się na resztę Sektora 11 czy nawet dalej prawda? - admirał tłumaczył uśmiechając się przepraszająco gdy wspominał o swojej niewiedzy na medyczne tematy. Był w końcu admirałem floty a nie lekarzem czy epidemiologiem. Pod koniec jednak spojrzał uważnie i bystro w obiektyw kamery. Zarazy były straszne i tak stare jak ludzkość. Tak samo jak strach przed nimi. Zarażonych ludzi czy miasto było szkoda ale gdy dochodziło do głosu “albo on albo ja” to ludzie z żalem lub bez ale z reguły stawiali na siebie i własny komfort, bezpieczeństwo czy przetrwanie.

- A czy w pierwszej kolejności nie wypadałoby poinformować o tym mieszkańców Yellow 14? - zapytała reporterka unosząc do góry brew. Ale zanim admirał odpowiedział drzwi zewnętrzne szczeknęły, zgrzytnęły i o razu z zewnątrz wdarły się odgłosy wojny. Strzały, wybuchy, krzyki ludzi i skrzeki xenos.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 27-06-2017 o 19:05.
Pipboy79 jest offline