Orrin była naprawdę wnerwiony. "Dobrze moja panno, widzę że jesteś dobra w swoim fachu, ale wiedz że na ładna minkę mnie nie wejmiesz."-te słowa mówił jeszcze w miare spokojnie, jakby jego ton miał wzmocnić to co wykrzyczał potem-"Mów lepiej co robisz w moim pokoju i co ukradłaś!! I oddaj to natychmiast!!" Jak podejrzewał ludzie którzy przybiegli pannie na pomoc nie wierzą mu, ale nie obchodziło go to zbytnio. Sam by sobie nie uwierzył widząc taką dziewczyne i jego. Był dumnym przedstawicielem swego rodu. Nie za duzy ale i nie za mały jak na krasnoluda, z płomienno rudą brodą i piwnymi oczami. Moze broda była lekko brudna bo zalał ją dziś piwem ale i tak był z niej dumny, lecz nie przemawiało to na jego korzyść w oczach innych. Teraz widząc że pozostali obecni w pokoju moga w każdej chwili sie na niego rzucić powoli podniósł sztylet, lecz tym razem trzyma go na tyle mocno by nikt nie mugł mu go bezkarnie wytrącić z ręki. Był bardzo ostrozny ale szczegulną uwage poswięcił mnichowi od którego najbardziej spodziewał się ataku. Nie mugł w końcu wykluczyc że jest on w zmowie ze złodziejką.
__________________ Koniec świata nastał już tyle razy że już nawet nie ma na co specjalnie czekać |