Rumor za plecami był tym, czego od początku obawiał się Waightstill - skalny chodnik zawalił się, a oni stracili możliwość odwrotu. Teraz jak nic zagubią się i nie wiadomo, czy opuszczą podziemia. Na domiar Coś skradało się za nimi - bartnik zamarł na widok świecących oczu, zwiastujących nadejście nieznanego niebezpieczeństwa.
- Dziw idzie! - wyszeptał ze zgrozą. Rzeczywistość okazała się jeszcze upiorniejsza - z korytarza wyłonił się ich zmarły druh, co go niedawno Waighstill pomścił.
- Na wszystkich bogów, jakem Waighstill, chyba żeśmy zeszli w dziedzinę zmarłych! - powiedział z napięciem - Marwald, gdzie żeś nas wyprowadził! A! To coś idzie do nas! - krzyknął ostrzegawczo w chwili, gdy Horst rzucił się w kierunku nachodzącej postaci, która zamiast rozerwać drwala na kawałki, jak gdyby nigdy nic przywitała się.
Wywołało to u bartnika niepomierne zdziwienie:
- Max, przecie ty nie żyjesz! Żyjesz?! |