Kapitan wyszedł na upartego osła i choć Wanker starał się tego nie okazywać, za złe miał marynarzowi, że miałkim ciulem był robiony. Ani pomóc łapać zabójcy nie chciał, ani go w ręce sprawiedliwości oddać, ani nawet bezpańskich koniom pokładu użyczyć.
Szczurołap zdał się na przyjaciół co do wyboru kimy i szynkwasu i nieco markotny przez ciążące z każdym dniem więcej zmartwienia na głowie, szedł za wszystkimi w milczeniu.
Herr Datz wybrał się do domu, a Bodo myślami wrócił do rodzinnego sioła. Drugi już rok szedł, kiedy on nie widział swoich. Kiedy dane mu będzie ich odwiedzić i czy heretyckie problemy nie ściągną kłopotów na najbliższych, nie wiedział. Czułym wejrzeniem omiótł zawadiacko człapiącego Szczekusia, który obwąchać musiał każdy róg kamienicy i obsiurać choć kapkę.
Od początku podróży czuł, że wrogowie krążą wokoło jak wilki w ciemnościach, jak Wanker pomiędzy pułapkami na szczury. Wszystko na nieszczęście wyszło po myśleniu Bodo i gdyby był durniejszy, to by pewnie martwić się zaczął, że nieszczęścia kracze. Nawet w ludnym mieście czuł, że go obserwują i nie tylko dlatego, że szczurołap w barwnym towarzystwie szlachetnienie urodzonych i nie na żarty kształconych się obracał. W ukryciu jakiś fachowiec podążał ich śladami. Jużci kolejny morderca lub jaki złodziej miejski.
***
Nieufnie przyglądał się dziewce kątem oka. Nadzieję miał, że szpiegująca dziewoja kroczy drogą Ranalda, a mordu się wystrzega i tylko listy chce im zawinąć. Że jej nie zaufa, to dałby sobie odrąbać dżdżownicę... Słuchać więc wolał, jak już mądrzejsi od niego głos zabrali, a i obaw przy niebezpiecznie podejrzanej osóbce i podejrzanie niebezpiecznej zresztą, dzielić z kumami nie chciał. Szczekuś znał się na ludziach. Jeśli by ją miał upierdolić za kostkę, znaczyć to wszak miało, że i po kaczym łbie poprawić należy bez paderonu, jak to mawiał emerytowany ochroniarz sołtysa, Herr Knufel.
Nim próg przekroczył splunął Bodo w rynsztok grzecznie, bo przez fetorek potu i niedomycia ziejącego od podróżnych, przebijał się zapach smażonej kiełbasy i łaskoczący po włosiach w nosie aromacik alkoholu.