Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2017, 16:12   #85
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
RIGÓ

Skryta przed światem w ciszy własnego domu miała wreszcie czas na odpoczynek po tej fatalnej nocy, która jednak całkowicie zmarnowana nie była. To, co zobaczyła krążąc po innej części Płocka okazało się odkryciem godnym zbadania swej natury. Gdzieś w środku była także nie do końca pewna znaczenia swego znaleziska, bo nigdy nie można być pewnym z czym ma się do czynienia, gdy wchodzi w grę sztuka, jaką nieliczni się posługują. Była to oczywiście zasługa dzikiego zapału tępienia wiedzy przez jedyną i prawdziwą wiarę, w jakiej szpony także najwyraźniej oddawali się także Spokrewnieni; w najlepszym wypadku dla powodów czysto pragmatycznych, w najgorszym - ze źle ulokowanych potrzeb duchowych lub po prostu potrzeby gięcia przed czymś karku.

Jednakże głupcami wszak są ci, którzy wyśmiewają siłę, jaka może nieść za sobą zagrożenie... ale Rigó zakładała, że coraz mniej osób na tym świecie posiada wiedzę jak walczyć z zagrożeniem sztuk jakimi parali się ci, na których po koniec świata będzie polować cały klan Tzimisce.

Rozmyślania nad kwestią nadrzędną zostały jednak zakłócone przez przybycie wysłanego do niej śmiertelnika, z iście... interesującą wiadomością.

.

Przysłana do Tzimisce wiadomość poprzez osobnika, którego można było posłać co najwyżej do ghula lub podlejszego członka pośledniego klanu, sprawiła że Rigó poczuła się znieważona, jednak patrząc po wydarzeniach ostatnich dwóch nocy najwyraźniej niektórzy byli po prostu ślepcami. Nie dość, że nadawca na posłańca wybrał śmierdzącego, zapijaczonego śmiertelnika, którego potrzeba obecności w tym miejscu była do zakwestionowania, to jeszcze nie raczył w wiadomości poinformować od kogo ona nadeszła. Spodziewał się, iż Rigó od razu będzie znała jego tożsamość? Najwyraźniej, skoro chciał, aby go znalazła. Prócz "panów" C., E. i F. to mogła być każda inna osoba z nocnej gromadki lub nawet ktoś spoza...

Śmiertelni, nieśmiertelni... Każdy jeden pies.

Od razu rozgryzła ten "szyfr", jaki rozgryzłby każdy, kto obserwuje ich zbieraninę. Skojarzyła nadawcę po miernym opisie jako Gabriela, jaki to opis został jej podany, gdy o owego nadawcę zapytała. Niemniej reszta... właśnie. Reszta.

Nie znała tak naprawdę żadnego z nich wystarczająco, aby przez jakąś małą wiadomość zaufać tym słowom. Nie wiedziała także jak ma wyglądać to zagrożenie ze strony pana E... Prócz wspomnienia o klątwach i pozbawianiu przytomności... nie mówiąc o tym, że byli pewni jego zgonu, więc co się zmieniło? Zaświaty go odrzuciły?

Całość przekazu była po prostu mętna, nawet jeżeli pominąć absolutnie bzdurne założenie, że Rigó zaraz pobiegnie do pana C. w jakimś przestrachu przed panem E. jaki spowodować miała ta wiadomość. Przecież Tzimisce nawet nie znała tak naprawdę pana C., aby się przejąć czy chociaż mieć jakiekolwiek pojęcie gdzie urządził sobie gniazdko na dzień. Ktoś tu chyba chciał wzbudzić jakąś panikę, której możliwe i sam się poddał.

I niech lepiej nadawca zrozumie, że Rigó nie jest jego ghulem, aby dawać jej polecenia i oczekiwać ich wykonania z powodu... Właśnie. Z powodu czego? Solidarności tak naprawdę nieznanych sobie wampirów, z których każdy może się rzucić drugiemu do szyi?

Urocze.

.

Nauka nie była wybaczająca i delikatna, a za popełnione błędy karała okrutnie. Tzimisce wiedziała o tym, jednak nie zawsze uchroniła ją ta wiedza przed konsekwencjami. Niczym uderzenie rosłego mężczyzny dosięgające wiotkiej niewiasty, Rigó padła na podłogę własnego domu, obalona niespodziewanie, jednak nim zdołała zebrać siły, zebrać myśli...

...poczuła obecność kogoś... czegoś... poważnego. Bytu starego, potężnego. Bytu zaciekawionego, obserwującego ją z jakąś niezdrową wręcz fascynacją. Kiedy Rigó poczuła drażniące jej skórę dotknięcie dłoni przesuwających się badawczo, chciała przekręcić głowę, spojrzeć w oczy napastnikowi... jednak wtedy jej szyja została przymuszona do pozostania przy ziemi. Nie miała sił walczyć, a napastnik najwyraźniej badał ją, obserwował...

Nagłym szarpnięciem zostały rozkrzyżowane na posadzce ręce leżącej Rigó i nim ta zdołała podjąć obronę, przepełniła ją ekstaza połączona z przerażeniem, gdy ogarnęło wampirzycę nieznane do teraz doznanie spijania przez innego krwi wprost z jej szyi.


 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline