Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2017, 20:05   #266
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Horst od razu poczuł jak bardzo wyziębione jest ciało jego towarzysza, jednakże z drugiej strony drwal nie zaobserwował zarówno gęsiej skórki, drżenia ani również specyficznego obłoczku w oddechu.

- Dziękuje za miłe słowo - ironicznie odpowiedział Max który zachowywał się trochę inaczej niż zazwyczaj, lecz póki co Horst nie wyczuł w jego wypowiedzi żadnych negatywnych intencji.

- Przydałoby się zrobić coś z moimi ranami, i wody ... proszę dajcie mi wody. - Max nie czekał na odpowiedź tylko sam sięgnął po naczynie i prawie duszkiem wypił sporą część zimnej cieczy.

Gdy tylko odrodzony łowca zaspokoił pragnienie i złapał oddech odpowiedział również na pozostałe pytania.

- I tak się właśnie czuje Waightstillu, tak jakbym właśnie z martwych wstał, ni mniej ni więcej. Tylko jakoś gnić mi nie przyszło, pewnie przez tą pogodę. Chociaż raz się na coś zdała.

- No ale ja przecież żyje - poirytował się Max - Jak mogli mnie zabić ... pamiętam jak mnie gonili, a gdy już dogonili to postrzelili - łowca pomacał jeszcze świeże rany na klatce piersiowej i od razu tego pożałował

- sssss... boli. A jak już upadłem to chyba odpłynąłem, a obudziłem się dopiero w tej jaskini. Jeśli winni zostali złapani to dobrze, ale ja o tym nie wiedziałem i za nic nie chciałem do nich iść, postanowiłem więc iść waszym tropem. A skąd wiedziałem gdzie mam iść? W jaskini cmentarnej jest trochę ziemi, wiedziałem w nich odciski dużych rakiet śnieżnych, dominujących rozmiarem nad innymi, doszedłem do wniosku że należą do naszego Bartnika, a skoro tam był to było bardzo możliwe że reszta również przeżyła i kieruje się do świątyni. Na początku pochodziłem po pobliskich korytarzach aż w końcu natrafiłem na świeże plamy błota - znaczy że ktoś najpierw był np na cmentarzu a później przez śnieg wszedł w ten korytarz nanosząc trochę sniegu i błota do środka. Cofnąłem się do wyjścia, faktycznie, ślady na śniegu potwierdziły obecność Waightstilla. To było wystarczające wskazanie drogi - opowieść gościa choć przydługa i czasami niezrozumiana przez Marwalda i Waightstilla była potwierdzeniem że osoba która przed nimi stoi faktycznie była łowcą i to dość dobrym, podobnie jak ich druh Max.

- A dalej to już szedłem po resztkach sznurka który zostawiliście za sobą i jak widać miałem rację - dokończył zręcznie maskując dumę w głosie.

Max bez słowa sprzeciwu zgodził się na to co Marwald chciał z nim zrobić, odwrócił się do niego plecami ręką przytrzymując włosy i jednocześnie odkrywając szyję. Kolekcjoner bez problemu wyczuł tętno na lodowato zimnej skórze - nie odbiegało znacząco od normy.

Marwald postanowił użyć magii, krótkie zaklęcie i już po chwili w głowie Kolekcjonera pojawiła się wizja. Osoba stojąca przed nim skażona była mutacją fizyczną drugiego poziomu. Drugie zaklęcie, podobnie jak i pierwsze, również wyszło za pierwszym razem. Po ciele pacjenta przeszła widoczna iskra a jego rany zaczęły się powoli zasklepiać.

- Dziękuje ci Marwaldzie, już mi lepiej, dużo lepiej, najchętniej bym się położył, ale .. chyba mamy mały problem - Max wskazał na zieloną maź powoli wspinającą się na wzniesienie na którym stali bohaterowie.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline