Frey
Młody Jedi został sam w małej , nieco dusznej kajucie .
Gdy komunikator zamilkł usiadł na twardym łózku ... pozowlił by mysli przepływałemy w wolnym tepie przez jego umysł ...Jakby dostrajał się do monotonnego pulsowania wszechswiata ... narodziny – zycie – smierc ... odwieczny porzadek wszechrzeczy ... jednak im dluzej zagłebiał się w swoje odczucia i mysli ... tym mocniej cos nie dawalo mu spokoju ... niczym mały kamien w bucie wedrowca w jego mysli wkradał się jakis niepokoj ... jakby niemal niedostrzegalny powiew mroznego powietrza ... jakby czuł gdzies w poblizu coraz mocniej emanujaca , choc niezwykle subtelna obecnosc ciemnej strony ...
Cos jakby wypychalo go z kajuty , i szarpało wewnatrzny spokoj , alarmujac o nadchodzacym niezbeszpieczenstwie ... Lili
Pilot , jalby od niechcenia wsłuchiwał się w kazde slowo Lili które wypowiadała do komunkiatora ...
Jednak nie powiedział ani słowa , szedł miarowo za młada jedi ...
Postanowił ze na dzis zakonczy ofwajanie młodej lwicy ... co za duzo na jeden dzien ... to zniezdrowo .
Nawet Jedi maja granice spokoju ... a ta Jedi wydawala się blisko tej granicy ...
Ze spokojem przygladał się posladkom Lili , z mina ktora mowiła , ze przyjdzie czas na ... |