Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2017, 18:54   #27
MatrixTheGreat
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
Plan: coś, co potem wygląda absolutnie inaczej

Któraś z komnat
Strażnica lorda Hetalana w Byrny
Region Miasta-Państwa Niezwyciężonego Suwerena


15 grudnia 4433 roku BCCC, środa, późny wieczór

Lodowato i pochmurnie

Katon poczekał, aż ostatni członek drużyny zamknie drzwi i upewniając się, że nie ma innych świadków, i czując na sobie spojrzenia drużyny, niektóre mniej lub bardziej ufne, a nie mając już wiele czasu do stracenia, rozpoczął wdrażanie towarzyszy do swojego planu.

- Byrny jest w stanie wojny. A na wojnie, jak na każdej wojnie da się zarobić. Nie nędzne miedziaki otrzymane od Hetalana, ale konkretny pieniądz, który pozwoliłby choć nieznacznie zrekompensować nasze niepowodzenie na wyspie. Jakkolwiek nasza ekspedycja została brutalnie przerwana, niewiadomym zrządzeniem losu znaleźliśmy się w tym miejscu. Zdaje się, że mamy w ręku potężne narzędzia, z których sprawę zdaje sobie chyba jedynie Hetalan. Dysponujemy zarówno magią, jak i umiejętnościami wyróżniającymi nas spośród mas innych pospolitych istot. I dopóki nie zmienimy, albo nie zmienicie swojego myślenia, nasze cele nie będą mogły być spełnione - czarodziej ciągnął dalej.

- Pierwsze, o czym pomyślałem po… przebudzeniu było, że problem Hetalana z gnomami można rozwiązać w bardzo prosty sposób, szczególnie, że obaj wodzowie dali nam niezbędne środki. Dziękować za to należałoby Anlafowi, który uleczył gnomiego króla. Nie przedłużając… zbrojni Byrny i gnomy w czasie ataku na Troll-wie najpewniej poniosą straty, nawet z naszą pomocą. Mniemam, że ludzie Hetalana, którzy już wcześniej ponieśli straty we wcześniejszych walkach będą jeszcze bardziej zależni od nas, przynajmniej w kwestii... na przykład ochrony transportów z wyrobami tutejszych kowali i zbrojmistrzów?

- Kompania najemnicza, którą obecnie legalnie mamy mogłaby się tym zająć, szczególnie, jeśli rekrutacją odpowiednich wojowników zajęliby się Oskar i Rashad. Hetalan, zamiast posyłać nas na misje, musiałby liczyć się z naszym zdaniem - czarodziej beznamiętnie spojrzał na obu wojowników. Dodatkowo, rozwiązałoby to problem Hetalana z gnomami. Jeśli obie strony byłyby osłabione, byłyby też zmuszone do współpracy. Problem, który poruszył grododzierżca rozwiązałby się sam, choć może niekoniecznie tak, jakby sobie tego życzył - zachichotał czarodziej.

- Liczyłem, że Amira I Rashad jako wprawni kupcy, szczególnie ze szlachetnego rodu znajdą również sposób na zapewnienie nam swego rodzaju… monopolu, albo chociażby sposobu na zdominowanie lokalnego... rynku? Nie znam się na kupieckich pojęciach, ale wciąż liczę na pomysłowość, szczególnie, że zdaje się poważnie myślicie o swoich politycznych planach. A na te plany potrzeba albo pieniędzy, albo mnóstwa ludzi. A najpewniej i jednego i drugiego czarodziej uśmiechnął się i ciągnął dalej.

- Stronników nie zdobywa się, pokazując, że jest się sługą. Stronników zdobywa się pokazując, że jest się silnym. Zacząłbym od publicznego stracenia pojmanych goblinów, o ile wycisnęliście z nich już wszystko co się dało. Najlepiej magią, aby mieszkańcy Byrny przekonali się o potędze zaklęć jakimi dysponujemy. Poprawiłoby to morale wśród zbrojnych, których poprowadzimy na drowy, jak i przekonałoby mieszkańców, że jesteśmy ich wybawicielami. No i prawdopodobnie zabezpieczyłoby nas nieco na wypadek… powiedzmy nietuzinkowego zachowania grododzierżcy - Katon zabębnił palcami po obwolucie książki i ciągnął dalej.

- Dodatkowo, możemy zapewnić Hetalanowi kolejną grupę interesów. Myślę, że krasnoludy z Thunderholdu byłyby zainteresowane swoją częścią zysku w rynku - elf spojrzał na Algrada.

- Negocjacje z drowami, jak widzicie nie przyniosą strat ani gnomom, ani ludziom Hetalana, który zamiast polegać na nas i traktować nas jak swoich wybawicieli, będzie miał wciąż siły zdolne zapewnić ochronę transportom. Kompania najemnicza którą jesteśmy, będzie mu więc potrzebna jedynie tak długo, jak tylko jest to konieczne i w dodatku wciąż będziemy traktowani jak słudzy. Jestem przekonany, że wolałby nas widzieć głęboko w podziemiach, szukających owej Kuli Cienia, z dala od swoich włości. Nie uśmiecha mi się jednak iść na śmierć za garść srebra i ubranie, które mamy na grzbiecie. Dlatego też nalegałem na walkę z drowami. Ludzie i gnomy powinny się osłabić, a nasze usługi powinny stać się nieco poważniej… cenione. Nie było moim zamiarem wybić bez litości twoich krewniaków Shillen. Mam zasadniczo głęboko w poważaniu rasowe uprzedzenia, choć przyznaję, nie płakałbym gdyby padło w walce zbyt wielu drowów. Wystarczy, jeśli ich stąd przepędzimy. Jeśli masz sposób, by ograniczyć straty wśród tych, których uważasz za… cennych… zacznij konstruktywnie planować jak ich ewentualnie ocalić. Jeśli jest twoją znajomą, mimo ryzyka, że jest opętana, wciąż może pamięta dawne życie. Może dałoby się wykorzystać jej dawne nawyki, lub jej charakter z pożytkiem dla nas, lub dla niej, jeśli ci na niej zależy - czarodziej skończył ogólnikowe wyjaśnianie swojego zamierzenia.

- W Troll-wie jest przedmiot, który pragnę mieć. Rashad wie co to jest. Poza tym pragnę mieć wystarczająco dużo spokoju na dokończenie moich magicznych studiów. A drowy czające się w ciemności, czy ghule głęboko w podziemiach to tylko tymczasowe problemy, które jednak usunąć należy. Po swojemu i w swoim tempie... - czarodziej spojrzał pytająco na towarzyszy, czekając na komentarze.

Amira siedziała cicho czekając, aż inni się wypowiedzą nie mniej jednak na jej twarz już w trakcie przemówienia Katona wpełzł uśmiech.

Rashad usiadł wciąż poddenerwowany, próbując ukoić nerwy łykiem piwa. W trakcie przemowy Katona słuchał z coraz większym zainteresowaniem. Kiedy skończył wymienił z Amirą porozumiewawcze spojrzenie a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu gdy odpowiedział Katonowi.

- Interesująca analiza, bardzo… zimna... muszę przyznać, że zasadniczo się z nią zgadzam. Sprawa inwazji ghuli i Kuli Cienia jest też oczywiście bardzo istotna, jeśli moje domysły co do powodu naszego powrotu do życia w Byrny są słuszne to stoją za tym potęgi powiązane z Prawem, które oczekują zapewne że będziemy kontynuować walkę z demonami Chaosu, jak ten Doresain, władca ghuli - pogładził w zamyśleniu rękojeść swojego wspaniałego rapiera.

- Ale oczywiście masz rację że potrzebujemy środków, ludzi i odpowiedniej pozycji, zarówno żeby walczyć z siłami Chaosu jak i realizować nasze bardziej osobiste zamierzenia… zdobywając Troll-Wie moglibyśmy potencjalnie przejąć je jako naszą bazę, wraz z kopalnią złota jak i przejąć dobra, które drowy uratowały ze swojego podziemnego miasta, wnioskując po prezentach od gnomów pewnie mogą mieć jakieś artefakty magicznej natury, dla nas bardzo użyteczne… a przy okazji zwiększyć bezpieczeństwo Byrny. Przy czym akurat w odniesieniu do Lorda Hetalana działałbym w dobrej wierze ograniczając cynizm, uważam, że los związał nas z nim z określonego powodu… Czyli rozumiem Katonie, że nie widzisz powodu by odwoływać naszą jutrzejszą wyprawę na drowy?

- Żadnego - czarodziej potwierdził skinieniem głowy - czekam jedynie na sensowny plan ataku - Katon spojrzał znacząco na Rashada, Oskara i Algrada - oraz wyraźną deklarację od Shillen, czy jest z nami. I jeśli chce ratować swoją znajomą, jaki ma na to pomysł, bo to jedyna niewiadoma po jej….wybuchu. Odnośnie ghuli…..zasadniczo dla elfów to legendy. Doresain był elfem, który zapragnął służby u mrocznych bogów, zdaje się jakiegoś zapomnianego boga śmierci czy ciemności.Podobno stał się wtedy pierwszym ghulem, dając początek tym ohydnym stworzeniom. Widząc skutki swojej służby, i chcąc naprawić zło, poprosił o pomoc elfich bogów, by pozwolili mu naprawić winy. Z tego powodu stara rasa jest odporna na dotyk ghuli. Dla mnie to bajki, opowiadane dla młodych elfów. Jeśli to jednak prawda… nie powstrzymamy ghuli mając za plecami enklawę drowów, i wewnętrzny konflikt Hetalana z gnomami. Tak czy inaczej, musimy rozegrać ich tak, aby na powierzchni zapanował względny balans sił. Fakt, że ów balans będzie przez nas sterowany to moim zdaniem wystarczająca nagroda za nasze wysiłki.

Shillen wpatrywała się nieobecnym wzrokiem przed siebie, myśląc o swojej kuzynce. Zastanawiało ją czemu ta nie dała jej żadnego znaku, że ten który zabił jej ojca nie kontroluje już enklawy i że może wrócić do domu. Może faktycznie Katon miał rację? Może Maharet faktycznie nie jest już sobą i została opętana? W głowie elfki kołatało się wiele męczących myśli, które w moment rozwiało spojrzenie elfiego czarodzieja, który jakby czekał na jakąś odpowiedź.

- O to, że was zdradzę nie musisz się martwić Katonie. Gdybym to zrobiła, to po porażce moich braci byłabym pewnie pierwsza która zadyndałaby na sznurku bądź została ścięta. Chciałabym uratować moją kuzynkę, ale jeśli jest opętana tak jak mówisz… - zacisnęła dłonie w pięści - To nie wiem czy śmierć nie będzie dla niej najlepszym wybawieniem - wydusiła cichym głosem.

Strach rani głębiej niż miecz

Dziedziniec
Strażnica lorda Hetalana w Byrny
Region Miasta-Państwa Niezwyciężonego Suwerena


16 grudnia 4433 roku BCCC, czwartek, przed świtem

Zimny wiatr, nadchodzi śnieżyca

Coś się stało. Na dziedzińcu wartowni pochodnie migotały jak rozpędzone machnięciem ręki świetliki, płynęły fale nerwowych szeptów. Przesuwaliście wzrokiem po przestraszonych twarzach Byrnejczyków. Niektórzy popatrzyli na was, jakby oczekując... Sprawiedliwości? Przecisnęliście się przez tłum żołnierzy i sług. Na surowych deskach wystawionego na zewnątrz stołu leżało zawinięte w płótno ciało, nad którym Aelorax odprawiał pożegnalne sakramenty.



Grododzierżca Hetalan i Aelorax, rektor świątyni Hefajstosa

- Almroth, jeden z żołnierzy Grondmossa - napotkaliście nachmurzone oblicze Hetalana.

- Ten czteroręki demon, o którym mówiliście - lord miał na myśli draeglotha - zabił go przez sen, samymi słowami! Rozumiecie? - poszukał zdumionym spojrzeniem waszych oczu.

- Wybuchł... Wszystko co Almroth miał... no... w środku głowy... wypłynęło... Uszami, oczami, nosem... - Hetalan długo szukał słów. - Żołnierze to widzieli. Są śmiertelnie przerażeni.

- To nie jest śmierć godna wojownika - Aelorax skończył obrzędy i rozprostował się. Trudno było odmówić racji potomkowi barbarzyńskich Altańczyków.

- Grondmossowi przyśniło się to samo - kontynuował zniżonym głosem dygnitarz - ale przeżył. Choć chyba tylko po to, żeby przekazać wiadomość od naszego... Wroga.

Spojrzeliście pytająco.

- “Wiemy wszystko o waszym planie. Zostawcie nas, a nie zginiecie.” Oboje wykrzyczeli to przez sen... Na naszą niekorzyść.

- Spójrzcie - Hetalan zwrócił was ku dziedzińcowi. Cały rozbrzmiewał podnieconymi i ściszonymi głosami. - Nikt nie chce walczyć. Widzę to w ich oczach. A nie zetnę przecież głów całemu oddziałowi. Strach rani głębiej niż miecz... i egzekucja kilku marnych goblinów magicznymi fajerwerkami na niewiele tu się zda - lord nawiązał do pomysłu Rashada.

- A jeśli w słowach demona jest choć cień prawdy... Nie mogę posłać ludzi na śmierć, mając tę świadomość. Musimy zmienić plan, bo już nim nie jest. Co najwyżej nadzieją. I to marną.


Rashad nie spodziewał się tak ponurych wieści, jego plany były oparte na zaskoczeniu nie przygotowanego przeciwnika. Najpierw oprychy kradną mu sakiewkę a teraz to… próbując odeprzeć ogarniającą go frustrację zacisnął rękę na swoim wspaniałym rapierze, jak zwykle subtelna aura broni uspokajała go…

- Tak lordzie, musimy zmienić na razie plan, dzisiaj nie zaatakujemy pełną siłą… jest bardzo niepokojące że drowy w jakiś sposób dowiedziały się o planowanym atakiem i odpowiedziały w ten sposób, chociaż z drugiej strony może to oznaczać że nas się obawiają - gdyby były pewne zwycięstwa to nie przesyłały by ostrzeżenia moim zdaniem tylko przygotowywały się na odparcie ataku… - w miarę jak mówił starał się by jego głos nabierał opanowania i pewności:

- Musimy zachować spokój wobec strachu żołnierzy, po pierwsze wraz z naszymi magami - skinął na Katona i Amirę - powinniśmy zbadać okoliczności ataku i zastanowić się jaką magią posłużyły się drowy, wtedy możliwe że będziemy mogli się przed nią obronić. Słyszałem o zaklęciu pozwalającym wpływać na sny, ale chyba po pierwsze ono może wpływać tylko na jedną osobę na raz, po drugie cel musi być znany rzucającemu zaklęcie, więc osoby które nie brały udziału w ataku na Troll-wie powinny być bezpieczne, Katon może to potwierdzić...

- Po drugie musimy poprawić morale żołnierzy, może moglibyśmy wyprawić się bez oddziału mniejszą grupą i na przykład zaatakować patrol drowów, może wziąć jeńców. Od goblinów dowiedzieliśmy się też więcej o przywódczyni drowów, nasza towarzyszka zna ją osobiście, może będziemy w stanie to wykorzystać.

Hetalan popatrzył jeszcze raz na dziedziniec.

- Aeloraxie, dziękuję za twą posługę. Możesz odejść - pożegnał się z kapłanem.

- Ściany w moim zamku mogą mieć uszy, a ja nie chciałbym, żeby ktoś dowiedział się o naszych planach... - przenieśliście się do dobrze znanej wam sali.

- Jestem lordem, nie bohaterem - zaczął - a moje życie to nie rycerska ballada, tylko żmudna praca: liczenie miedziaków, wydawanie praw i wysłuchiwanie narzekań ludzi. Dlatego póki mam wybór, nie poślę moich ludzi do żadnego ataku. Sam król Ardin zwątpił w to przedsięwzięcie, a zna mrocznych elfów lepiej niż my wszyscy powierzchniowcy razem wzięci.


- Jeszcze jedna istotna informacja lordzie, przesłuchując wczoraj wieczorem gobliny dowiedzieliśmy się, że służyły one bandycie imieniem Custalcon, który przed przybyciem drowów kontrolował Troll-Wie wraz ze znajdującą się tam kopalnią złota. Został on pojmany przez drowy i według uzyskanych informacji to on stał za atakiem na transport broni do Miasta Suwerena, transport powinien być w Troll-wie.

Hetalan popatrzył na was z powątpiewaniem.

- Agenci Czarnego Lotosu twierdzą co innego, jednak to słowa przeznaczone już tylko dla moich uszu... Rozkażę zabić goblina, bo robi wam wodę z mózgów. A potrzeba mi trzeźwych umysłów, nie bandy głupców.

- Jednak cały ten Custalcon... Będę potrzebował czasu, żeby to przetrawić.

I widząc obrażoną minę Rashada dodał:

- Wam też trochę czasu się przyda. Nerwowa atmosfera i pospieszne decyzje nikomu nie służą. Zejdźcie na śniadanie, porozmawiamy później - westchnął ciężko. Wyglądał na naprawdę zmieszanego. Nie chcieliście nadwyrężać jego cierpliwości, szczególnie Katon, któremu Hetalan rzucił chłodne, nieprzyjemne spojrzenie...


- Phe! - prychnął Anlaf chwilę po tym jak Hatalan opuścił pokój. - Gobliny robią nam wodę z mózgu, ale pan gradodzierżca i tak nic nam nie powie. Będzie czekać aż mroczne elfy zapukają mu do drzwi? Katonie, kilka dziesiątek drowów wystarczyło, żeby sparaliżować ich strachem. Co będzie jak przyjdzie im się mierzyć z armią nieumarłych? -Pamiętacie rudę, którą obrzuciły nas gobliny? Wolomok miał podobną. Odwiedzę go dzisiaj. Może kiedy mu wspomnę o tym Custalconie to będzie bardziej skory do rozmów.

- Tak jak mówiłem grododzieżercy, jakby te drowy uważały, że mają nad nami przewagę, to przygotowałyby kolejną zasadzkę by pokonać nasze siły w bitwie, a nie próbowały nas zastraszać... - odparł Rashad zaciskając pięści. - Faktycznie, tego Wolomoka może warto wybadać, on coś chciał od nas, może coś interesującego wiedzieć o Troll-Wie, banda Custalcona jest chyba wrogiem mrocznych elfów...

- Jeżeli chodzi o drowy, to może jednak warto by spróbować rozmowy w tej sytuacji, jeżeli nie atakujemy ich w tej chwili to przynajmniej zawieszenie broni należałoby potwierdzić… tylko jak mówiłem wcześniej bezpieczniej spróbować spotkać się na neutralnym gruncie niż iść do Troll-Wie, gdzie będą miały przewagę gdyby chciały nas zaatakować - Shillen, masz jakiś pomysł w tej kwestii?

- Co do tego, że nie mają nad nami przewagi i dlatego próbują nas nastraszyć możesz mieć Rashadzie rację, ale równie dobrze możesz się mylić. Moja rasa jest dość przebiegła, istnieje więc prawdopodobieństwo, że domyślili się iż pomyślimy, że mają za mało sił by nas zaatakować. Równie dobrze to może być pewnego rodzaju intryga, ale oczywiście mogę się mylić - elfka wzruszyła ramionami - Natomiast co do spotkania, to jestem jak najbardziej za, tylko trzeba byłoby przekazać wiadomość do enklawy o chęci zawieszenia broni. Pytanie też, czy powinniśmy o tym spotkaniu mówić naszemu gospodarzowi czy lepiej załatwić to na własną rękę? No i czy drowy przyjdą określoną przez nas liczbą czy zrobią nam niespodziankę i będzie ich więcej. Może gdy będziemy zmierzać na spotkanie z nimi to Anlaf zmieniłby się w jakieś latające stworzenie i wypatrzył ich liczbę z góry? - drowka spojrzała na druida.

- Dziwne zachowanie grododzierżcy… jak na władcę twierdzy od wieków odpierającej hordy gnolli, goblinów i innego plugastwa strasznie bojaźliwi ci ludzie. Trudno. Skoro ludzie nie chcą umierać za swoje domy i swobody, nie ma powodu, dla których my mamy to robić. Najlepiej byłoby, gdyby Hetalan jeśli chce wysyłać jakieś wiadomości do drowów, zrobi to sam. Może nie wszyscy mają gówno w portkach i jakiś odważny tam się znajdzie, który pojedzie z listem i jakąś białą płachtą. Nie sądzę, byśmy byli do tego potrzebni, chyba, że bardzo mocno nalegacie na uczestnictwo w tej bzdurze, którą wy nazywacie negocjacjami, a którą ja nazwałbym płaszczeniem się przed wrogiem z błaganiem o litość. Mogę mieć jedynie nadzieję, że nie oddacie Byrny w łapy drowów. Za to z miłą chęcią odwiedziłbym Wolomoka, jak mówi Anlaf. Przypuszczałem, że wątki bandytów i ich napadów są w jakiś sposób połączone z drowami. Teraz to już niemal pewność. Wydaje się, że łączy je co najmniej miejsce… Troll-wie. Szkoda byłoby nie łapać tropu, póki świeży. W międzyczasie może popracuję nad inną koncepcją. Gdzieś w górach jest podobno miejsce, w którym mieszkają wieszcze. Popytam o przewodnika, bo nie wydaje mi się, że zabieranie się za starożytne demony bogów śmierci w podmroku bez informacji czym jest Kula Cienia jest mądre. Jeśli w górach są potężni magowie lub kapłani, mogą pomóc i chociażby dostarczyć informacji, których potrzebujemy. Jest to jednak daleko, i mamy już dwa dni zwłoki. Mój plan póki co muszę odłożyć, i szukać czegoś doraźniejszego - czarodziej próbował nerwowym ruchem złapać się za brodę... której nie miał, co momentalnie go otrzeźwiło - wy też tak macie? Odkąd się obudziliśmy w tej krypcie, mam dziwne wrażenie, że czegoś mi brakuje, jakbym nie był… kompletny.

- Nie wiem czy jest sens abyśmy wszyscy razem odwiedzali Wolomoka, ktoś pewnie mógłby dowiedzieć się o postęp śledztwa w sprawie ataku na farmę przy Troll-Wie, chciałbym zrozumieć dlaczego została zaatakowana jeżeli drowy chcą uniknąć walki. Może moglibyśmy też poszukać w jaki sposób drowy dowiedziały się od żołnierzy o planowanym ataku - może moglibyśmy się tym zająć Katonie… w kwestii drowów jeżeli mają być rozmowy, wolałbym byśmy brali w nich udział, jak rozumiem Shillen chce zobaczyć stan swojej krewniaczki przewodzącej mrocznym elfom, może moglibyśmy ją nawet porwać gdyby negocjacje szły źle…

- Rashad potem na moment spojrzał na Katona, analizując jego ostatnie słowa… - Nie do końca wiem o czym mówisz, pewnie jakiś efekt uboczny tego co nas spotkało, może jakbyśmy znali powód sprawa byłaby bardziej zrozumiała.

- W jaki sposób drowy dowiedziały się o ataku? Narada była wczoraj, a zaklęcie snu ma długie działanie. Z tego wychodzi, że szpieg może być magiem lub kapłanem, bo tylko magia dotrze w ciągu kilku chwil z Byrny do Troll-wie. Jest zaklęcie pozwalające wysłać magiczną wiadomość do dowolnego odbiorcy. Kapłan czy mag nie musi być potężny. Podejrzewam alumna, albo ucznia nawet - Katon usmiechnął się ironicznie - a prostytutki mogą być dobrymi szpiegami. Szczególnie te obsługujące zbrojnych, podróżnych czy awanturników… - elf mrugnął okiem do Rashada. - Nie, Rashad. Jeśli w mieście jest wrogi mag, nie odmówię sobie konfrontacji z nim.

- Jeżeli ten Wolomok faktycznie miał cokolwiek wspólnego z drowami, to jeśli planujecie się z nim spotkać to chcę iść z wami - odezwała się Shillen. - Możliwe, że miał jakiś kontakt z Maharet i wie coś na jej temat. Byrny jak możecie się domyślać mało mnie interesuje, szczególnie teraz kiedy już wiemy, że to zwykła banda tchórzy, ale chcę wiedzieć co z moją kuzynką. To jest ten koleś co z taką niezwykłą w uprzejmością traktuje kobiety, tak? Może Amira też by z nim sobie pogadała? - uśmiechnęła się w stronę Orichalanki.

- To chcecie rozmawiać z Wolomokiem po dobroci czy go mocniej przycisnąć, bo tylko wtedy jest sens by Amira czy Shillen w tym uczestniczyły, on jest jak rozumiem mieszkańcem Byrny lub przynajmniej tu legalnie przebywa - jak zacznie krzyczeć że go drowka napastuje to mogą się nawet jakieś rozruchy zrobić z motłochem. Ja bym wspomniał Hetalanowi że podejrzewany Wolomoka o udział w tej bandzie i że się tym zajmiemy - odparł Rashad, rzucając skłonnej do przemocy drowce pobłażliwy uśmiech. - O tym że chcemy porozmawiać z drowami też bym wspomniał.

Następnie zwrócił się do Katona:

- Czyli twoim zdaniem drowy komunikowały się z kimś z oddziału Grondmossa za pomocą magii. Myślisz że jakbyśmy we dwójkę zbadali sprawę i przepytali żołnierzy moglibyśmy znaleźć szpiega?

- Niekoniecznie z kimś z oddziału. Sądzę, że to Wolomok może być szpiegiem który za pomocą kurew zbiera informacje, następnie je przekazuje swojemu panu w Troll-wie. Pewnie niejeden zbrojny korzystał z ich usług, a te potrafią wyciągać informacje. Zresztą ludzie przed ciężką walką zwykle spółkują ze sobą, niczym małpy… prymitywne zachowanie. Lubią też przy tym gadać, więc dla obrotnej kobiety nie byłoby to nic trudnego - czarodziej zmarszczył brwi. - Wolomok zaś, ma te same złoto co gobliny, te zaś twierdziły, że była tam siedziba pewnej bandy rzezimieszków czy rabusiów. Goblin mógł kłamać i sądząc z przytyku Hetalana najpewniej to robił, i banda zamiast być przepłoszona czy rozbita przez drowy, może być na ich usługach. Cele mają jakby zbieżne. Był by to logiczny ruch ze strony drowów, których obecność w Byrny byłaby podejrzana i najpewniej dostrzeżona. Kapłan i garść dziwek nie budzą podejrzeń. Ze względu na fakt, że Wolomok mienił się być kapłanem, a tacy władają magią, wolałbym być przynajmniej w momencie… powiedzmy aresztowania. Nic nie zaszkodzi, aby go przesłuchać i sprawdzić kapłana i nasze podejrzenia. Przepytać wszystkich zbrojnych zawsze możemy, ale to zajmie nam sporo czasu - Katon wzruszył ramionami.

- Ten pomysł, że kurwy Wolomoka mogą dla niego szpiegować jest dość możliwy, jednak podejście jakie ten facet ma do kobiet trochę ten pomysł wyklucza… Nie sądzę, żeby brał to co mówią na poważnie ponieważ uważa je za towar - wtrąciła Shillen. - Podobno jak byliście u niego pierwszy raz to dosłownie zlał Amirę ciepłym moczem, dlaczego miałby słuchać innych kobiet?

- Bo jego bezpośrednim szefem może być ów Custalcon, a nie drowka. Ale uwaga słuszna… być może to tylko zwykły kapłan, niezwykle traktujący kobiety - Katon zamyślił się analizując niektóre kwestie i to, co sam wiedział o drowach. - Zlał ją… czym? Daruj nam kryminalny język - skrzywił się czarodziej.

- Jakby to prościej? - zamyśliła się elfka - chodziło mi o to, że ją zignorował i potraktował jak powietrze - wyjaśniła elfowi.

Druid drapał się w zamyśleniu po czuprynie. - Cholera, ile ja bym dał, żeby znów wrócić na morze. Z Bellit to było prościej, sterburta na lewo, na prawo, abordaż, kotwica, a tutaj dziesiątki teorii i godziny planowania - zażartował. - Wspominałeś o wieszczach Katonie. Znałem kiedyś mędrców, którzy dzięki duchom przyrody i bóstwom doznawali niezwykłych objawień, a nawet spoglądali w przyszłość. Gdybym miał wystarczającą ofiarę może i nam by coś wyjawiły. A co do Wolomoka to z pewnością rozsądnie będzie dogadać się z nim pokojowo. Kolejna awantura w zamtuzie tylko nam zaszkodzi.

- Tak. Wieszcze. W górach. Znalazłem w księdze gnomów zaklęcie, które teoretycznie dawałoby szansę dotarcia tam w jeden dzień, o ile poszłoby się tam samemu, ewentualnie z przewodnikiem. Im dłużej tu siedzimy i dyskutujemy nad możliwościami, tym pomysł wydaje mi się sensowniejszy… - mruknął czarodziej.

- Tylko jak znam świat to ci wieszcze sobie za swoje wróżby dużo policzą, a my w bogactwo nie opływamy, jakieś miejscowe męty mi wczoraj sakiewkę ukradły... chyba, że damy za wróżby część skarbów od gnomów, ale pomysł nie jest zły, a żaden z was nie umie wróżyć? - Rashad spojrzał na Katona i Anlafa.

- Ci bandyci Custalcona mogą być zarówno po stronie drowów jak i ich wrogami, trzeba się dowiedzieć, nie możemy tracić całego dnia na dyskusję…

- Myślę, że Anlaf, ja i Oscar możemy porozmawiać z Wolomokiem, na razie pokojowo. Amira i Katon mogliby dowiedzieć się o śledztwo w sprawie wydarzeń na farmie gdzie podobno drowy rodzinę wymordowały. Shillen wspominała chyba, że ma jakieś kontakty, mogłaby się też coś dowiedzieć.

- Może wieczorem, jak sytuacja pozwoli, wyprawimy się wszyscy do Troll-Wie do tej farmy która była zaatakowana. To jest chyba na tyle blisko, że ptak mógłby zanieść list od Shillen do drowów i moglibyśmy wyznaczyć spotkanie gdzieś blisko Troll-Wie. Zawsze możemy przenocować poza Byrny. Poinformujemy też Hetalana o naszych planach, musimy być wobec niego uczciwi, w końcu wróciliśmy do życia przy posągu jego przodka.

- Gdybym miał moją starą księgę zaklęć, to bym mógł wróżyć do woli - czarodziej zerknął na druida - dopóki nie znajdę odpowiednich zaklęć, trzeba liczyć na bóstwa natury-


- Ano, wróżby to… kosztowny interes - zamyślił się Anlaf, po czym drgnął jakby nadepnął na igłę. - Właśnie! Hetalan. Może on da się przekonać. Zapytam... - zdanie przerwało mu ciche burczenie. - Zapytam go jak tylko coś zjemy. Po takiej nocy przyda się nam porządna strawa.

- I piwo - wtrącił Oscar - mimo tego ziąbu okropnie suszy. Udam się w takim razie z tobą Rashadzie do tego pokręconego kapłana. Ale jeżeli Shillen ma się kręcić po Byrny, to przyda jej się… obstawa.

- Jestem dużą dziewczynką Skandi, umiem o siebie zadbać - rzuciła elfka. - Jednak w mieście gdzie wybuchło dość spore zamieszanie z powodu mojej rasy może faktycznie nie powinnam iść sama. Hetalan wspominał coś o Czarnym Lotosie, jeśli węszą coś w okolicach Byrny to nie chciałabym się na któregoś z nich natknąć w pojedynkę…

- To może Amira mogłaby ci towarzyszyć, albo Algrad chociaż on wspominał coś o wyjeździe do Thunderhold… - odparł Rashad w przerwie pomiędzy kęsami.

- Co ty na to Amiro? - drowka spojrzała pytającym wzrokiem w stronę szlachcianki.

- To może skoro plan wbijania Wolomokowi szpilek pod paznokcie jest chwilowo odłożony, i zamierzamy z nim wieczorem kulturalnie porozmawiać, wybrałybyście się ze mną obie do tej wymordowanej wioski? - czarodziej zaproponował kobietom - w ten sposób Shillen będzie poza Byrny, więc nic jej nie zaczepi. W dodatku przyda mi się spojrzenie drowa, w razie gdyby morderstwo było przez nich dokonane.Chyba, że Amiro masz inne plany, w takim razie możemy chyba zrobić to sami - Katon zerknął na Shillen.

Amira skinęła głową, definitywnie wolała podróżować z Shillen niż rozmawiać z Wolomokiem czy podróżować z Katonem.

- Myślę, że warto wyjechać z tej dziury i zobaczyć co tam się dalej dzieje.

-To zbierajmy się co rychlej. Zdaje się, że zaczęło śnieżyć. Kilka godzin tak popada i na miejscu zbrodni będzie jedynie wielka kupa śniegu… idę przywołać nasze wierzchowce - Katon otworzył księgę na jednej z zakładek i wyszedł na dziedziniec.

Shillen wstała z krzesła i przeciągnęła się - Idę po Rahnulfa, myślę że jego węch może się nam przydać. Widzimy się za chwilę - spojrzała na Amirę, po czym wyszła z sali. Amira podążyła zaś za nią.

-Wydaje mi się że te farmę już wczoraj badali ludzie Hetalana, może wpierw z nimi porozmawiacie? - Rzucił Rashad do odchodzących, po czym zwrócił się do Oskara.

- My też się zbierajmy się jak skończymy jeść. Musimy jeszcze nasze zbroje odebrać. Jak Anlaf będzie rozmawiać z Hetalanem to niech mu może o naszych planach wspomni. Szkoda że ci złodzieje mej sakiewki zniknęli bez śladu, pokazałbym im jak mój ród się z takimi szumowinami rozprawia...
 
MatrixTheGreat jest offline