Grzmot stał przy drzwiach, niecierpliwie przebierając palcami po toporze. Rozkaz go, lekko mówiąc, nie zadowolił. Spojrzał gniewnie w kierunku Sybilli ale nie zdecydował się podważyć autorytetu Walkirii. Nie po tym co widział. Zmielił tylko przekleństwo w ustach i zaczął przebierać nogami jak młody panocek tuż przed pokładzinami. Śpieszno mu było do bitki.
- Ty, żołnierzyku lepiej trzymaj się naszej liderki. Ktoś w końcu mianował się tutaj „tarczą” – odparł buńczucznie. – Grzmot nie nadaje się do podkradanek czy zabawy w kotka i myszkę. Dajcie mi tylko nasze nowe zielone kłykacze a szybko nikt nie zbliży się do gołębnika. Zrobimy taki raban, że w Wodnym Krysztale nas usłyszą!
__________________ you will never walk alone |