|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-06-2017, 01:19 | #321 |
Reputacja: 1 | Grzmot stał przy drzwiach, niecierpliwie przebierając palcami po toporze. Rozkaz go, lekko mówiąc, nie zadowolił. Spojrzał gniewnie w kierunku Sybilli ale nie zdecydował się podważyć autorytetu Walkirii. Nie po tym co widział. Zmielił tylko przekleństwo w ustach i zaczął przebierać nogami jak młody panocek tuż przed pokładzinami. Śpieszno mu było do bitki. - Ty, żołnierzyku lepiej trzymaj się naszej liderki. Ktoś w końcu mianował się tutaj „tarczą” – odparł buńczucznie. – Grzmot nie nadaje się do podkradanek czy zabawy w kotka i myszkę. Dajcie mi tylko nasze nowe zielone kłykacze a szybko nikt nie zbliży się do gołębnika. Zrobimy taki raban, że w Wodnym Krysztale nas usłyszą!
__________________ you will never walk alone |
30-06-2017, 08:31 | #322 |
Reputacja: 1 | Balkazar już miał odpowiedzieć Aximowi, ale coś zwróciło jego uwagę między budynkami. - W tej chwili to byłby samobójczy atak. - odparł brązowy ork wpatrzony przed siebie - Jak byliśmy w wieży to oddział skręcił na północ. W tym momencie maszerują w kierunku tego zielonego budynku. W tej sytuacji trzeba przeczekać i wtedy oczyścić teren. Balkazar odwrócił się do grupy i omiótł ich wzrokiem. - Ci najbardziej zwinni z nas mogą spróbować się przekraść i zrobić zwiad. Ryfui w powietrzu jest zbyt widoczna.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |
01-07-2017, 23:35 | #323 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Kryjąca się na dachu kuźni Ryfui, w końcu z ulgą zobaczyła, jak towarzystwo pakuje się do wieży, by zniknąć z pola widzenia ewentualnych wrogów... których całkiem sporo wylazło z pobliskiego lasku. Więc jednak nie byli tylko bandą narwanych ćwoków, siekących wszystko na prawo i lewo, jeden czy drugi miał jednak nieco oleju w głowie. Harpia schowała na powrót strzałę do kołczanu. Skoro reszta bandy się schowała, trzeba było również samemu o to zadbać... jej wzrok spoczął na kominie kuźni. Mogła się za nim schować, będąc poza wzrokiem sporego oddziału zielonych. Jednak, dlaczego pilnowano kuźni? Ork i 2 Gobliny na straży nie stały tam na darmo. Może warto zajrzeć do środka, jaki był powód ich warty? Zarzuciła łuk na plecy, po czym chwyciła za Wykrwawiacza. Wzruszyła ramionami, spoglądając raz jeszcze w kierunku wieży, po czym dała susła w komin kuźni...
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
04-07-2017, 04:41 | #324 |
Reputacja: 1 | Tak to nas niemalże nie zauważają, tak "weź się ktoś przekradnij" to nagle se o nas przypominają. Kurcze to my jesteśmy - "przynieś, wynieś, pozamiataj"? Westchnął w myślach Edgar. Ciężkie życie najemnika, a jeszcze takiego, który dołącza do zgranej już trochę drużyny. Cóż taki los, nikt nie obiecywał, że będzie lekko. Poprawiwszy ekwipunek przecisnął się bliżej wyjścia z wieży. Szybkim spojrzeniem dookoła ocenił sytuację w zasięgu pola widzenia. Odwrócił się do reszty i wyszukał wzrokiem drugiego łotrzyka. - Draug podobno też jesteś "bardziej zwinny". Idziesz? - Zapytał i w sumie nie czekając na odpowiedź choć licząc po cichu na reakcję ruszył bezszelestnie przed siebie lekko na ukos od wyjścia z wieży tak, aby znaleźć schronienie za środkowym s trzech małych domów. Póki co nikogo w zasięgu wzroku ani słuchu nie zarejestrował. |
04-07-2017, 04:58 | #325 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Nagle się okazało, że ci tak zwani "bardziej zwinni" są jednak potrzebni. O ironio pomyślał sobie. Nie narzekał jednak. Lubił to co robił mimo wszystko. Na zadane pytanie odpowiedział bez zastanowienia. - Jasne, że idę. Co tu będę tak stał. - Rzucił w kierunku Edgara przeciskając się ku wyjściu z wieży. Gdy tam dotarł łotrzyk był już w połowie drogi do najbliższego budynku w poszukiwaniu osłony przed niepożądanymi spojrzeniami. Rozejrzał się uważnie we wszystkich kierunkach. Ani żywej duszy. Używając wszystkich swoich talentów łotrzyka, w tym skradania się i cichego poruszania przeskoczył przez otwarty teren w ślad za Edgarem. Stali oparci plecami o mur budynku. Cisza. Żadnych podejrzanych odgłosów. - Ale masz jakiś plan? - Zapytał szeptem towarzysza?
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
07-07-2017, 23:50 | #326 |
Reputacja: 1 | Walkiria myślała jak przedostać się do gołębnika by nikt nie został zauważony. Spojrzała po towarzyszach oceniając ich atuty i słabości. - Musimy się chwilowo podzielić - odezwała się w końcu Sybill. - Pierwsza to Grzmot, Agako, Draug, Balkazar, Olaf, Esmond i jego... zbroja. Druga to ja, Edgar, Axim i Rozpruwacz. Dzięki temu każda grupa ma szanse wyjść z nieplanowanego starcia. Opis działania w komentarzach] ([Komentarze] Mystia: Na ratunek królowi) Arunsun opowiedziała, co która grupa ma robić i gdy nikt nie wniósł stanowczego sprzeciwu pozostawało już tylko przystąpić do działania. |
11-07-2017, 11:37 | #327 |
Reputacja: 1 | Balkazar nie miał powodu dla którego miałby się powstrzymać przed wyrażeniem swojej opinii. - Nie jestem przekonany czy budowanie mieszanych grup to dobra strategia. Draug i Edgar dobrze współpracują razem i mają podobny styl. Poza tym nie wiem czy dobrą decyzją jest rozdzielanie Agako i Rozpruwacza.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |
11-07-2017, 13:04 | #328 |
Reputacja: 1 | Esmond zabrał strzały należące do goblinów, niestety nic bardziej wartościowego nie mieli przy sobie. - Jak każesz Panie. – Odpowiedział Esmondowi szkielet zimnym głosem. Po usłyszeniu pytania o imię przez dłuższą chwilę milczał, wahał się je wypowiedzieć lub nie potrafił sobie go przypomnieć. Po kilku dłuższych sekundach milczenia z smutkiem w głosie wypowiedział je. – Sir Erskine Heartton, tak się nazywam, raczej nazywałem. – Postura szkieleta w zbroi trochę się przygarbiła pod wpływem przypływu kilku niewyraźnych wspomnień zza życia. Para łotrzyków ruszyła przodem przeczesując teren w poszukiwaniu wrogiej aktywności. Gdy zatrzymali się przy środkowym domu usłyszeli skrzeki dwóch goblinów. Wyglądało na to, że mniejsze budynki mogą być zamieszkane przez wroga. Ryfui widząc, że towarzysze wybrali opcję skradania się sama wskoczyła do wnętrza komina, zsuwając się wewnątrz hamowała szponami prędkość ślizgu, aż z małym przytupem spadła w sadzę paleniska pokrywając się jej ciemnymi warstwami. Tłumiąc kaszel wyślizgnęła się z dawno już wygasłego paleniska i rozejrzała po pomieszczeniu. Częściowo sklep z ladą, a częściowo pracownia kowala i płatnerza. Wokół porozrzucanych było wiele narzędzi oraz kawałków metalu przypominających części i elementy zbroi. Na jednym z manekinów wisiał lekki kobiecy pancerz +3, który mógł zainteresować harpię. Grupka przeciwników wciąż stała na warcie przed kuźnią. Zza zamkniętych drzwi przy ladzie dobiegły stłumione krzyki bólu i płaczu. Gdy Ryfui zbliżyła się do nich przez szpary w drzwiach zobaczyła związaną ludzką kobietę, a przy niej ciało zmasakrowanego krasnoluda, który ledwo oddychał. Nad nimi dominował spasły świnoludź odziany w czarne skóry, z której wystawały liczne zęby różnych zwierząt i ostre kawałki metali. - Zaraz skończysz jak te ścierwo! Gadaj , gdzie są skradzione zapasy z obozu! – Zbliżył pięść, z której wystawały kościste szpony zwierząt i zaczął powoli ciąć jej czoło. Kobieta krzyknęła z bólu. Tymczasem reszta sprzymierzeńców na zewnątrz podzieliła się na dwie drużyny. Grupa różowa w składzie Grzmot, Agako, Kargul, Draug, Balkazar, Olaf, Esmond i Sir Erskine przedarli się o budynek dalej, od tego przy którym stali łotrzykowie. W tym budynku także ktoś się krzątał w środku. Grupa powoli czekała, aż resztka żołnierzy skończy skręcać na północ. Grupa żółta w składzie Sybill, Edgar, Rag, Bjorf, Axim i Rozpruwacz ruszyła skrajem lasu za warsztatem myśliwego. Tak jak planowali udało im się dotrzeć biegiem pod osłoną warsztatu na jego skraj. Walkiria powoli wychyliła głowę zza rogu budynku i ujrzała końcówkę kolumny orków skręcających w kierunku północnym. Jeszcze chwila i będą mogli przekraść się do wnętrza potężnego budynku przed nimi. Nagle Sybill poczuła potężny cios w plecy, który z impetem wyrzucił ją przed gołębnik (-3pż). Amulet zdążył wystrzelić kolce w tył raniąc napastnika (-1PŻ). Plecy i prawe ramię kobiety zapłonęły bólem, a następnie zostały unieruchomione pokrywając się lodem. Prawe ręka i większa cześć pleców to teraz nieruchoma lodowa skorupa. - Do mnie Watahaaaa!!! Ludzie próbują się przekraść do obozu wodza!!! – głos Rozpruwacza obiegł sąsiadujące uliczki. Kolumna z odziałem orków powoli zatrzymała się by spojrzeć na leżącą na ziemi Sybill i górującym nad nim orczym kapitanem. - Chrzanić twego boga i ciebie paniusiu! Niebawem to ja będę przewodzić hordzie, która pokryję ten świat! Wrahahaha!!! – Kapitan splunął na leżąca Walkirię. – Uważajcie, za tamtym budynkiem jest cała grupa wrogów i zdrajców! – Wskazał nadbiegającym wojownikom różową grupę. Kolumna wroga rozdzieliła się na dwie części. Jedni zmierzają za mały dom, drudzy lecą ku Sybill nie mogącej używać prawej ręki pokrytej lodem. Rozpruwacz przesunął się plecami w kierunku drzwi do gołębników. - Pożegnajcie się ze swoimi ptaszyskami i posiłkami! – Rozpruwacz wszedł do budynku i zatrzasnął za sobą drzwi. Mapa Brąz - Balkazar Fiolet - Sybill Niebieski - Axim Jasnoniebieski -Draug Pomarańcz - Bjorf Zielony - Esmond Czerwony - Rag Cielisty - Edgar Szary - Kargul Żółty - Olaf Jasnozielony - Ryfui Biały - Grzmot Ostatnio edytowane przez Ranghar : 11-07-2017 o 13:31. |
11-07-2017, 20:56 | #329 |
Reputacja: 1 | - Skurwysyn! - warknął Axim w rycerskiej zbroi. Nie zdążył zareagować, kiedy zdradliwy Rozpruwacz powalił Walkirię i umknął do gołębnika.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
12-07-2017, 17:05 | #330 |
Reputacja: 1 | Grzmot warknął pod nosem. Palce zacisnęły się na stylisku topora i maczugi. Nie dość, że musiał walczyć obok orków i szkieletowych pokrak to te jeszcze zdecydowały się splunąć im w twarz na okazaną łaskę. Krew zawrzała w nim na widok tak perfidnej zdrady i dał temu wszystkiemu upust w prostych żołnierskich słowach. - Kurwa jego w dupę jebana przez kozę mać! Jak dorwę tego zielonego skurwysyna to mu jaja wtłoczę do rzyci toporem i zakręcę kilka razy!! Do stu krzywych kutasek i martwych dziwek zrobię mu z odbytnicy pochodnie!! Wywrzeszczał to wszystko niemalże na jednym dechu. Nie było co próbować udawać, że ich tutaj nie ma. Dało się słyszeć, że oddział orków ich otaczał. - Kargul, Olaf ze mną kurwa, przebijamy się do Walkirii a potem do gołębnika. I tak jesteśmy już w głębokim gównie, postarajmy się więc wyciągnąć trochę zabawy – uśmiechnął się szalenie. Jego oczy błyszczały na samą myśl o nadchodzącej walce, oraz zapewne śmierci. Nie przewidywał jednak tego losu dla swoich towarzyszy. - Draug i Esmond wy lepiej spierdalajcie czym prędzej do reszty. Może uda się wam gdzieś zabunkrować gdy my będziemy ich odciągać. A wy … - spojrzał z pogardą na towarzyszące im orki. Cały szacunek jaki nabył dla Balkazara uleciał niczym dym z ogniska – róbcie sobie co chcecie, tylko nie właźcie mi pod topór. Grzmot ruszył z bojowym okrzykiem wprost na biegnących w jego kierunku orków. Broń nastawił do morderczego tańca pełnego krwi, zniszczenia oraz śmierci. Radosnej, takiej jaka powinna towarzyszyć wojownikowi. Dopóki starczyło mu płuc darł się w niebogłosy niczym niedźwiedź polarny. Potem zaś był tylko świst kling i mlaskania rozpłatywanego cielska. Ruch
__________________ you will never walk alone |