Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2017, 10:59   #207
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Co tam się dzieje?!- krzyknął krasnolud, który dopiero teraz dostrzegł szamotaninę pod klatką. Nawet Ricko doskoczył do rycerki stając u jej boku.
Venora nie zamierzała pozwolić opętanemu się podnieść. Przydusiła go tarczą do ziemi, napierając na niego całym swoim ciężarem.
- Czarcie - Powiedziała do diabła. -[/i] Uwolnimy cię, a ty nam pomożesz w walce z tym złem i nie odwrócisz się przeciw nam. A po pokonaniu go nasze drogi rozejdą się i ty natychmiast odejdziesz w pokoju do swego świata. Przyrzeknij![/i] - krzyknęła do więźnia rozważnie dobierając słowa.
-Przyrzekam - odparł rycerce.
Panna Oakenfold intensywnie myślała nad tym czy właśnie nie zmierza do popełnia wielkiego błędu. Ale jak krasnolud mówił, demon z tego miejsca wszystkich nie nawidził po równo, a czart z klatki naprawdę się go bał i choć to dziwnie brzmiało, to Venora nie czuła od niego złych intencji.

- Umowa stoi. Ricko, uwolnij go! - krzyknęła, samej nadal mocując się z kapłanem i starając się mu wyrwać z ręki buzdygan. Przeszło jej przez myśl, żeby aktywować moc zaklętą w tarczy, ale zrezygnowała w obawie, że może to jakkolwiek skrzywdzić Albrechta.
Teraz jak się tak nad tym zastanowić, to nie dziwiło, że ze wszystkich demon wybrał właśnie jego. Paladynki nie był w stanie opętać i choć w tej kwestii pewności nie miała to jednak takiej możliwości nie dopuszczała nawet do myśli, by nawet na chwilę w siebie nie zwątpić.
Natomiast Albrecht nie dość, że dawał wszystkim olbrzymie wsparcie w walce nie tylko orężem,lecz i magią kapłańską, to był też tą osobą, na której pannie Oakenfold zależało najbardziej i pewnym było, że nie podniesie na niego ręki, ani nie pozwoli by ktokolwiek inny go skrzywdził. - Albrechcie, weź się w garść, bo nie mamy na to czasu! - warknęła zła na własną bezsilność.
Albrecht dostał nagle przypływu siły, zapewne płynącej z opętania przez demona. Mężczyzna z łatwością odepchnął ręce Venory i złapał ją potężnie za szyję. Kobieta poczuła jak w sekundę traci dech i siły. Kapłan cisnął ją w bok i wstał prędko łapiąc za buzdygan. Venora na szczęście też szybko oprzytomniała i prędko podniosła się na nogi dobywając miecza profilaktycznie.
-Zdechniecie tu wszyscy…- warknął Helmita kręcąc młyńca w powietrzu.

W tym samym czasie Ricko siłował się z klatką, w której był uwięziony diabeł. Czart wskazał palcem łańcuch, na którym zawieszona była klatka.
-Łańcuch głupcze, łańcuch!- krzyknął, Ricko próbował się wdrapać, lecz ciężka zbroja skutecznie mu to unieszkodliwiła.
Nagle głębia jaskini buchnęła płomieniami i ich oczom ukazał się paskudny stwór wielkości trolla. Jego paskudna morda oszpecona była wieloma bliznami, oraz ogromnymi zębiskami. Stwór uniósł rękę i w tym samym momencie Albrecht natarł na Venorę. Jego buzdygan uderzył w naramiennik Venory, lecz pozostawił jedynie drobne wgniecenie w pancerzu. Widząc to wszystko Malvoin dobył zza paska mały toporek do rzucania. Brodacz lekko ugiął nogi i wycelował, po czym cisnął toporem w powietrze. Tymora znów im sprzyjała, gdyż rzut był niemal perfekcyjny. Ogniwo łańcucha pękło, lecz klatka jeszcze wisiała na łańcuchu. Wtedy zamknięty w niej czart i wiszący na niej Ricko próbowali ją zerwać.
Malvoin podniósł z ziemi swój topór i pognał w stronę potwora.


Ogniwo w końcu pękło i klatka spadła z głośnym hałasem rozpadając się w drzazgi, Ricko upadł na plecy, a diabeł rozprostował ręce i dobył falowanego miecza
-Zgwałcę twoje zwłoki a potem zrobię z nich potrawkę!- warknął diabeł ruszając śladem Malvoina w kierunku demona. Venora chciała pomóc w boju, lecz na jej drodze stał opętany Albrecht, który atakował ją nie na żarty, a jego oczy nieustannie pulsowały żarem Otchłani.
Rycerka nieustannie i intensywnie myślała o tym jak mogłaby wyrwać kapłana spod władania demona. Kątem oka spoglądała na poczynania pozostałych.
Niestety jedyne co jej przychodziło do głowy to to, że będzie musiała pozbawić go w jakiś sposób przytomności.
- Albrecht, wiem że jesteś w stanie się mu oprzeć - warknęła i natarła na niego, samej osłaniając się tarczą, chcąc go z całych sił pchać na ścianę, co może go ogłuszy.
Opętany kapłan odsunął się o krok i gdy Venora obok niego przebiegła uderzył ją potwornie w plecy. Kobieta czuła jak promieniujący z łopatki ból pozbawia ją na chwilę tchu.
Gdzieś tam za jej plecami trwał zażarty bój z demonem, ale Venora nie mogła na chwilę spuścić z oczu Albrechta.

- Helmie pomóż mi opanować twego sługę - wycedziła przez zęby Venora. Lecz to, że oberwała sprawiło, że odrobinę łatwiej jej przyszło podjęcie decyzji o użyciu właściwości tarczy i wyzwoliła z niej moc ochrony przeciw złu.
Tarcza zalśniła bladą poświatą, która po chwili otoczyła ciało Venory. Mimo to Albrecht nie miał zamiaru odpuszczać i znów natarł buzdyganem. Boska aura z mocy tarczy spłynęła na pannę Oakenfold, lecz silny cios kapłana znów sprawił rycerce wiele bólu.
Venora syknęła. Zacisnęła dłoń na mieczu, ale mimo wszystko nadal starała się tylko powalić kapłana, nie robiąc mu przy tym krzywdy. Rycerka natarła na kompana i uderzyła go tarczą, lecz kapłan odepchnął ją bez problemu
-Najpierw zetrę w proch twoich przyjaciół a potem wezwę tuzin demonów by rżnęli twoje żałosne truchło godzinami!- warknął do niej Albrecht.
Słowa demona, które włożył w usta kapłana wywołały w Venorze zimny dreszcz, który przeszedł jej po całych plecach. A to wywołało odruch nad którym tylko po części zapanowała. Zamachnęła się mieczem w głowę i tylko w ostatniej chwili ustawiła go płazem, by uderzyć nim jedynie na odlew.

Venora uderzyła płazem miecza w skroń kapłana, na tyle mocno by rozciąć skórę. Stróżka krwi spłynęła po jego twarzy, lecz on tylko się uśmiechnął złowrogo. Albrecht wyprowadził zamaszysty cios buzdyganem, ale Venora zdołała uskoczyć w tył unikając kolejnego kuksańca.
Powiedzieć, że miała wyrzuty sumienia było mało. Łudziła się że może chociaż kapłan ocknie się, lecz to się nie stało.
- Albrechcie, potrzebuję cię - powiedziała zbolałym tonem głosu. Znów zamachnęła się mieczem, ale celowała w uda, ponownie ustawiając miecz płazem.
Miecz nie wyrządził większej krzywdy Albrechtowi, sam zaś odpłacił jej agresywnym ciosem w bok. Buzdygan wgniótł kolejną płytkę w napierśniku Venory, w ogóle jej nie żałując.
Panna Oakenfold zdała sobie sprawę, że w ten sposób niczego nie zdziała i da się tylko zabić. Demon miał nad kapłanem kontrolę i bawił się zapewne przednio ich kosztem.
~ Uwolnię cię ~ paladynka zrobiła krok w tył, osłoniła się tarczą i położyła dłoń na sobie by uleczyć się całą posiadaną mocą. Teraz musiała wytrwać. Zaszarżowała na demona, wkładając w cios energię karcącą zło.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline