Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 22:12   #33
Mazarian
 
Reputacja: 1 Mazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemuMazarian to imię znane każdemu
"Wasza wysokość"- cichy lecz stanowczy głos wyrwał cesarzową ze stanu półsnu.
Niewygodne drewniane siedzisko powodowało olbrzymi dyskomfort. Grymas bólu malujący się na jej twarzy elfki zdradzał pierwsze oznaki zbliżających się kłopotów. Oczy same zamykały się jej ze zmęczenia, pobladła cera i szkliste oczy wodziły beznamiętnie po sali.
"Mów ambasadorze Tryphon" - głos władczyni wykazywał oznaki zmęczenie - "Jakie wieści przynosisz o... ."
Lodowy elf nie zdołał usłyszeć ostatniego słowa. Cesarzowa zacisnęła dłoń w okolicy mostku po czym osunęła się z tronu. Reakcja Tryphona była błyskawiczna, podbiegając do tronu chwycił swą panią pod ręce i położył na ziemi i całym swym ciężarem przycisnął ją do podłogi. Oddech elfki był niespokojny, jej ciałem wstrząsały dziwne spazmy.
"OFICER !!!" - Nieludzki ryk rozległ się w całym zachodnim skrzydle zamku "GDZIE JEST OFICER !!!"

***

Jednorożec mknął z pełną prędkością już od dobrych czterech dni. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to że nie wysłano za wami żadnej pogoni. Przez cały ten czas Hrabia przebywał w swej kabinie pod opieką medyka.

Małomówny Carlini szwendał się po pokładzie bez wyraźnego celu. Zamienił z wami parę słów lecz widać było wyraźnie że nie ma ochoty na rozmowę, jedyne momenty w których ożywiał się na chwilę następowały gdy medyk składał mu codzienny raport ze stanu Hrabiego.

W końcu po dwóch dniach dotarliście do granicy błękitnej mgławicy.



Przypominająca swą konsystencją gęstą mgłę stanowiła naturalną barierę oddzielającą dziewięć miast od zewnętrznych terytoriów. Przeprawa przez nią była wyzwaniem dla nawigatora, lecz znany ze swej dokładności Anderton nie przejmował się tym zbytnio.

Essi

Mgławica była taka piękna, nigdy jeszcze nie widziałaś czegoś takiego... chyba. Z wyglądu przypominała chmurę wypełnioną setkami tlących się iskierek. Każda z nich poruszała się w innym kierunku, przypominając żywe stworzenie. Cały ten obraz psuło cichutkie brzęczenie dobiegające gdzieś z oddali. Nagle mgła zanikła a gdzieś w oddali ujrzałaś niewielką planetę do której okręt najwyraźniej zmierzał

Thanatos

I właśnie dla tego nie lubisz okrętów i statków. Straszliwy ryk silników połączony z ciągłym kołysaniem nie pozwalał ci się skupić. Dodatkowo ciągłe buczenie bliżej niezidentyfikowanej maszyny doprowadzało cię do stanu który ludzie mogliby nazwać złością

Latharias

"Poruczniku" - głos nawigatora wyrwał cię z odrętwienia - "Kapitan prosi Pana do siebie, mamy problem."
Nazwanie tego co usłyszałeś nie było problemem, bardziej pasowało by stwierdzenie katastrofa. Pomimo siedmiokrotnej korekty kursu okręt cały czas zmierzał w jedną stronę. Niechcianym celem waszej podróży była planeta Nikhos. Na samą myśl o tym świecie dostawałeś dreszczy. Miałeś już zadać pytanie gdy nagle do kabiny wbiegł zdyszany krasnolud.
"Lodowi korsarze na rufie" - zakrzyknął i wybiegł.

Zanim dostaliście się na pokład wymiana ogniowa trwała w najlepsze, trzy niewielkie okręty strzelały w waszą stronę raz za razem. Kolejne wiązki energii przelatywały nad głowami.

Thanatos
Kiedy obracałeś się w stronę sternika potężna dawka energii przeleciała nad twoją głową. Głośny huk i snop iskier nie wróżył nic dobrego. Wiązka trafiła w maszt, silniki zaczęły rzęzić i krztusić się. Miałeś tylko cichą nadzieję że kryształ napędowy uległ przegrzaniu a nie stopieniu.

Planeta złapała już wasz statek w szpony grawitacji



Okręt opadał coraz szybciej... jedno uderzenie serca... bariera chmur... kolejne... szczyty gór o które prawie się rozbiliście... ostatnie... potężny wstrząs kiedy nagle zapasowy silnik zaskoczył.

Zwalnialiście, powierzchnia planety przybliżała się coraz wolniej.

"Trzymajcie się !!!" - usłyszeliście krzyk bosmana. Zaraz po nim nastąpił wstrząs... zapadła ciemność.
 
__________________
"Wiem czego się boisz czarnoksiężniku - śmierci.
Wtedy wszystkie twoje medale i odznaczenia będą już tylko nic nie wartymi symbolami a ty pyłem niesionym przez wiatr" Trian Ó Ellet

Ostatnio edytowane przez Mazarian : 14-06-2007 o 22:45. Powód: błąd w zapisie
Mazarian jest offline