Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 22:16   #120
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side* Kayla Knylenn

Jawa to Jedi. Prawda ta była tak oczywista, jak wszystko co dementują w holonecie. Kayly nie specjalnie to nie zdziwiło, takie rzeczy nie zaskakują osoby której pierwszym świadomym wspomnieniem jest mistrz Yoda (z czasów gdy był jeszcze od niej wyższy). Zapewne w normalnej sytuacji poczułaby się zawiedziona, że rada przysłała "opiekunkę do dzieci". Tyle, że teraz wcale nie czuła się normalnie. Nie trzymając w rękach to coś, przez co powoli zaczynała się czuć chora. Mimo to zdołała zachować spokój, ba nawet wydobyła z siebie głos.

- Nie. Nie stajemy się lepsi ani nie zyskujemy harmonii. Ale czy to znaczy, że mamy mu pozwolić czaić się w ukryciu?

Chciała mówić dalej. Chciała mówić o pewnym Jedi postrzeganym przez wielu za mędrca, który okazał się wężem. Wężą tego nikt nie dostrzegł zanim nie było za późno. O tym jak swoim jadem zaraził pół galaktyki przynosząc zniszczenie i cierpienie miliardom istnień. Cierpienie doprowadzało niektóre osoby do szaleństwa. Zaś szaleństwo dalej napędzało zaklętą spiralę rozpaczy. Chciała mówić o tym, że jeśli widzi się zło można mu przeciwdziałać. Można zapobiec tragedii. Można uratować tych których się kocha. Chciała powiedzieć to wszystko, ale milczała mierząc Jawę wzrokiem. Milczała gdyż Kayla Knylenn nie tolerowała u siebie słabości a za takową uważała ukazywanie własnego emocjonalnego pobojowiska przed kimś z kim zamieniła jak dotąd jedynie trzy zdania. Nie zależnie od tego kim ta osoba była.

Technicy wędrowali wzrokiem od Jawy do młodej Jedi i z powrotem mając wrażenie, że nagle znaleźli się w domu wariatów. Nie zamierzali nawet próbować zrozumieć o co tej dwójce chodzi. Przypomniawszy sobie o nich Kayla przeniosła ku nim spojrzenie.

- Dziękuję panom za pomoc, okazała się wręcz nieoceniona. – powiedziała kłaniając się lekko. – Ale teraz obawiam się, że musze wrócić na statek, gdyż trzeba przedsięwziąć pewne działania związane z tym znaleziskiem. Mogliby nas panowie odprowadzić, bo nie wiem jak tamten pan ale ja sama drogi powrotnej nie znajdę.
 

Ostatnio edytowane przez Lirymoor : 12-06-2007 o 22:41.
Lirymoor jest offline