-
Tak. - poniosło się po okolicy.
Opancerzony pojazd z szaroniebieskim maskowaniem wykręcił ustawiając się bokiem, aby zapewnić maksymalną osłonę żołnierzom (i w razie czego móc od razu zjechać z zablokowanej drogi). W międzyczasie zasobnik na dachu rozłożył się wystrzeliwując wokół siebie i wywróconego transportowca kilka pojemników pozostawiających za sobą smugi szarego dymu.
W ciągu paru chwil pozycję konwoju zasłoniła siwa chmura. Na insecticony powinno to wystarczyć... Zaawansowane systemy optyczne ludzi bez problemu przebijały się przez rozpylone kłęby gazu. Zaś sam Remedy póki miał z nimi łączność wiedział gdzie jest każdy i nie istniało ryzyko, że przypadkiem kogoś rozjedzie.
-
Jesteśmy atakowani. Bądźcie gotowi. - sucho przemówił Remedy do swoich pasażerów ignorując odzywkę Blackrock.