Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2017, 17:13   #211
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Venora i jej świta udała się do jadalni, gdzie obok rudowłosej Okhe siedział starszy z jej bratanków Ergon.
-Ciociu!- krzyknął na jej widok i zerwał się z krzesła. Wyglądał dobrze. Nie był ani pobity, ani posiniaczony, choć czas spędzony w rękach kultystów nie wpłynął na niego za dobrze. Był blady i wychudzony. Lecz żył i miał w sobie jeszcze dość energii by rzucić się do młodej rycerki i mocno ją przytulić.
Venora na chwilę zapomniała o wszystkich swoich zmartwieniach. Przyklękła i wzięła chłopca w ramiona, delikatnie przytuliła by nie zrobić krzywdy tej delikatnej istocie.
- Skarbie, jak ja się cieszę, że cię znaleźliśmy - mruknęła, nie mogąc powstrzymać łez szczęścia, które spłynęły jej po policzkach. Dłuższą chwilę tak stali, aż w końcu puściła go, przetarła łzy i przyjrzała mu się uważnie chłopcu. - Jak się czujesz?
-Dobrze… Ciociu Ven, a gdzie jest Netir?- spytał przyglądając jej się badawczo.

- Szukamy go - odparła mu szczerze i poczochrała go po czarnej czuprynie. - Znajdziemy go, nie martw się o to - uśmiechnęła się pocieszająco. - A gdy to się stanie to wszyscy razem wrócimy do domu - to mówiąc ponownie przytuliła bratanka. Wtedy też spojrzała na Okhe. - Dziękuję ci - powiedziała do kapłanki Kossutha. Rudowłosa skinęła lekko głową -[i]Umowa to umowa[/]i- odrzekła.
Panna Oakenfold wyprostowała się i spojrzała na kompanów.
- Ergon, poznaj moich towarzyszy, którzy ruszyli ze mną by cię znaleźć - wskazała na elfkę i kapłana. - Grittę możesz już kojarzyć, to ona cię tu znalazła. A to jest Albrecht, mój przyjaciel z zakonu, który dba o moje bezpieczeństwo.
Elfka posłała chłopakowi ciepły uśmiech i pomachała mu ręką, zaś Albrecht podszedł bliżej i położył dłoń na chudym ramieniu Ergona.
-Twoja ciotka to prawdziwy bohater…- wyjaśnił mu wskazując dłonią Venorę.
-Wiem!- odrzekł chłopak nie kryjąc dumy -Wujkowie też!- dodał wesoło.
-Możemy porozmawiać?- Okhe spojrzała z powagą na rycerkę, oczekując jej reakcji.
- Oczywiście - skinęła głową Venora i spojrzała na bratanka. - Pilnuj się Albrechta dopóki nie wrócę, dobrze? chłopak spojrzał wesoło na Grittę i od razu zagaił do niej, na temat jej elfiej urody. Venora i Okhe spokojnym krokiem skierowały się do ogrodu, gdzie słoneczne promienie i chłodna bryza znad morza umilały pogadanki.

-Dowiedziałam się, że kultystka Bane’a wywiozła drugiego z chłopców ze sobą. Towarzyszy jej oddział tuzina zbrojnych. Szykują się do czegoś. Póki co wiem że ruszyli na południe w kierunku niewielkiego osiedla Donderderl- oznajmiła Okhe.
- Będzie ciężko - westchnęła w zamyśleniu Venora. Wspomniała jej się walka z kultystami. Poradziła sobie wtedy sama z Grittą, przeciw trzem poplecznikom Bane’a. Chciała wierzyć, że obstawa kultystki będzie podobnym wyzwaniem. - Zastanawia mnie czy kultystka w ogóle bierze pod uwagę, że tu jestem - pokręciła głową i spojrzała na kapłankę. - Ricko już ci się chwalił jak nam poszło? - zapytała zmieniając na chwilę temat.
-Nie. Ale po dobrych nastrojach domyślam się, że wszystko poszło po naszej myśli. Malvoin opowiedział mi nieco o boju w Podmroku. Słyszałam legendy o ukrytym w ruinach potworze, który śpi i czeka na coś.- Okhe uniosła brew -Odpocznijcie. Jutro będę wiedziała, gdzie dokładnie są kultyści, jeśli mój człowiek nie zawiedzie- Okhe wejrzała przez ramię na bratanka Venory, który bawił się z Grittą w korytarzu, w domu -Za sześć dni, wysyłam okręt do Suzail. Mogę chłopaka odprowadzić do rodziców- zaproponowała rycerce.
- Znając moje szczęście to pewnie ten demon czekał tam na mnie - westchnęła, ale w jej słowach nie było pychy, a pogodzenie się z własnym losem. - Był naprawdę potężnym przeciwnikiem - dodała. Skinęła głową na propozycję co do jej bratanka. - Tak będzie najlepiej, choć żywię wielką nadzieję, że uda nam się już wtedy razem wrócić do domu tym statkiem.
-Oby tak sie stalo- Okhe usmiechnela sie nieznacznie.

- Oby - odparła Venora i lekko się uśmiechnęła. - Ważne jednak, że chociać Ergon jest już bezpieczny.
Paladynka po tej krótkiej rozmowie udała się do swojego pokoju by zdjąć zbroję i doprowadzić się do względnego porządku. Nie prosiła jedna tym razem o pomoc Albrechta, dając mu przestrzeń by przemyślał sobie wszystko na spokojnie, nim zacznie z nim rozmawiać, tak jak to obiecała. Wróciła po jakiejś chwili do swoich towarzyszy by zjeść coś w końcu.
Zaraz po posiłku, Venora zajęła się zabawą ze swoim bratankiem. Była zmęczona, ale chłopiec wymagał teraz jej uwagi. Na jej szczęście, malec nie miał więcej od niej energii i po raptem godzinie, gdy emocje po powitaniu opadły, już zaczął słaniać się na nogach. Miał za sobą bardzo ciężkie chwile.
Dlatego też Venora niosąc go na rękach udała się do swojej izby. Tam, po poproszeniu starki o jakieś ubranie dla niego, przebrała chłopca i razem położyli się do łóżka. Chłopiec wtulił się w nią i prędko zasnął. Venora, choć zmęczona była podróżą, walką i tymi cholernymi schodami to jednak nie była w stanie usnąć. Wpatrywała się w sufit, głaszcząc malca po plecach. Martwiła ją kolejna wyprawa i zamartwiała się o Albrechta.

W końcu po długich i bezowocnych staraniach by zasnąć, Venora ostrożnie wstała ze swojego łóżka, opatuliła Ergona kołdrą, po czym na szybko ubrała się w codzienne szaty.
Cicho wyszła z pokoju udając się do pokoju Albrechta. Zapukała do drzwi.
- Mogę wejść? - zapytała. Venora usyszala jakis ruch w izbie kaplana, lecz mezczyzna nie odpowiadal na jej glos. Zapukała więc ponownie. Dopiero teraz helmita się przebudził i zaspanym, powolnym krokiem podszedł do drzwi by wpuścić pannę Oakenfold. W izbie panował zaduch, a dopalająca sie świeca blado rozświetlała ściany.
-Co sie stało?- spytał, gładząc się ręką po czole.
- No właśnie chcę w końcu z ciebie to wyciągnąć - odparła mu, nie zrażona faktem że go obudziła. - Martwię się o ciebie, a twoje milczenie w niczym nie pomaga.
-I dlatego mnie budzisz? - spytał by się upewnić.
- Dokładnie tak - stwierdziła wprost.
-I nie dasz mi spokoju?- spytał, lecz chyba dobrze znał odpowiedź -Ile przeżyłaś wiosen w ogóle?- patrzył na rycerkę z niedowierzaniem.
- Osiemnaście - odparła mu i weszła do środka. - Jednak sam sir Krispin przyznał, że przydarzają mi się rzeczy, z którymi problem mieliby i bardziej doświadczeni rycerze - dodała zaraz, krzyżując ręce przed sobą.
-Nie watpie… - skomentował helmita. Mężczyzna usiadł na łóżku i nakrył się kocem.
Venora zajęła miejsce na krześle i spojrzała wyczekująco na kapłana.
- Wiem też, że dużo łatwiej jest znosić przeciwności losu, gdy możesz się z nich komuś zwierzyć - powiedziała, widząc, że nadal ją zbywa. - Wielokrotnie ty mi przychodziłeś wtedy z pomocą, więc pozwól mi teraz ci pomóc - przyglądała mu się z troską.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 02-07-2017 o 17:35.
Nefarius jest offline