Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2017, 19:57   #81
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Erven i Echo, karczma rozmowa z Najsłabszym

- A co z “Najsłabszym”? Swoją drogą gdzie on polazł? Nie mówcie że załatwił co swoje i dał nogę? - zapytała Jackelin wracając do sprawy która ją interesowała.
- Nie zdziwiłbym się… - mruknął wyraźnie rozbawiony Erven - ...a tak szczerze to nie wiem. I tak będziesz mieć ręce pełne roboty z Oddziałami.
- Szukał mędrczyni wiedzy - powiedziała krótko Echo.
- Mędrczyni wiedzy tutaj? - zapytał Erven lekko zdziwiony spoglądając na anielicę - To rzadkość ich spotkać. Wiedział może jak wygląda? Ogólnie mówił coś więcej?
- Dokładnie nie wiedział. Ponoć dziewczynka.
- O! Wyprzedził mnie... - stwierdziła przybyszka - Miałam ich sobie przedstawić.
- Nic nie jest jeszcze stracone. - odpowiedział Erven - Możesz przedstawić mnie.
- Zobaczymy. Ale mędrczyni jest raczej małomówna.
- Nawet bardziej niż małomówna. - oznajmił młody chłopak wchodząc po schodach.
- Shujin! Udało się? - zapytała drakonia Darrii podchodząc do niego razem z Meiko.
- Yhym. Nie było łatwo, ale doszliśmy do porozumienia. Wróćcie do stolika i zaczekajcie na mnie. Opowiem wam co nasz czeka, ale najpierw załatwię drobną sprawę. Ty jesteś Jackelin’O? {Shujin}
- A ty to “Najsłabszy”? {Jackelin}
- Jestem Shujin, ale jeśli tak jest wam łatwiej zapamiętać. Aichi - Mędrczyni wspomniała, że ty z kolei masz sprawę do mnie. Jestem ci coś winny, że ją tu sprowadziłaś. {Shujin}
- Zrządzenie losu. - machnęła dłonią by nie dziękować - Uzgodniliśmy wspólną podróż dla bezpieczeństwa, a potem usłyszałam, że ktoś dał zlecenie by ją znaleźć. Więc pomyślałam, że jeśli nie stanowi to dla niej problemu to mogę skorzystać. {Jackelin}
- Nie mieliście problemów. Słyszałem różne plotki o gupach polujacych na mędrczynię wiedzy. {S}
- Na szczęście nie. Wracając. Chciałam, trochę ładunków wybuchowych, ale zdążyłam się już dogadać z tutejszym oddziałem stolicy. Podobno mają nitroglicerynę. - rzekła uradowana {J}
- O! Sądząc po tutejszej produkcji to zaskakujące. Nie gotują jej aby w kotle. - zaśmiał się przybysz.
- No coś ty! - Odparła uśmiechem.
Zero i herbia zrobiły usta w kreskę, zakrywając to dłonią lub kuflem.
- Wezmę więc tylko umówioną zapłatę. {J}
- Przystanę na propozycję. Dziś krucho stoję z zaopatrzeniem. Mam jedynie kilka kryształów żywiołowych i woreczek trotylu. Sporo czarnego prochu i innych specyfików zdałem w Lofar. A właśnie. Jak będę wracał, zabieram ze sobą Mędrczynię. W ramach części zapłaty mam ją przerzucić do Lofar. {S}
- Dobrze się składa. Właśnie myślałam co jej powiedzieć, bo mam zamiar tu stacjonować przez jeden sezon. Wracając jednak do twojego zaopatrzenia... {J}
- Chcesz je?{S}
- Jeśli to nie problem. Mogę wziąć w zamian za zapłatę.{J}
- Żaden. To i tak resztki. - odpiął od pasa dwie sakiewki.
Jedna zawierała w sobie coś podobnego do kamieni, a raczej małych klejnotów. Druga była dość masywna z granulatem przypominającym toffi.
- Mocniejsze od prochu, ale nie nadaje się do muszkietów. - wyjaśnił dla zebranych - Resztki z ostatniej partii. Jak interesują cię eksplozje, to planowałem zabrać się za produkcję C4 a raczej tutejszego odpowiednika. Niestety brak mi sprzętu. A że chwilowo nie stacjonujemy w Uni, nie mam okazji zajrzeć na platformę. Jak jednak ruszy produkcja to dam znać.
- Jak już uruchomisz produkcję daj mi znać. - powiedział z lekkim uśmiechem Erven - Pytaj o Erven’a Sharsth’a… Może będę w okolicy.
- Wracając jednak do Mędrczyni… prosiłbym o wszystkie informacje o niej jakie posiadamy które nie padły do tej pory. - tu spojrzał na Jackelin, Najsłabszego i Zero.
- Erven Sharsth? Brzmi znajomo... Nie, nie kojarzę. - odparł Shujin.
- Na pewno? Udziały w górnictwie, projektant magicznych przedmiotów. Coś jeszcze? - zapytała Herbia kierując wzrok na rzeczoną osobę.
- Ah tam… nic co byłoby warte wspomnienia... - powiedział lekko Erven machając dłonią - ...choć zdarzyło mi się wspierać wysiłek militarny Unii na rzecz wojny z demonami.
- Wybaczcie. Może mam głębokie znajomości w Rockviel, ale ostatnio byłem naprawdę zajęty nadrabianiem straty. Jedynie tyle, co przy posiłku w jadłodajni, słyszałem o jakimś filantropie hipokrycie, co to wszędzie wciśnie palec by zarobić. Szczegółów jednak nie znam. - wzruszył obojętnie ramionami.
- Filantrop hipokryta… - mruknął rozbawiony nekromanta - ...nawet mi się podoba. Widzisz mój drogi przyjacielu, popularność, władza i majątek zawsze wzbudzały i będą wzbudzać zazdrość, a tak się składa, że moje udziały w przemyśle górniczo-hutniczym… istnieją, ale w zamian mają ułatwioną pracę.
Zaśmiał się radośnie i krótko.
- Filantrop hipokryta. Naprawdę mi się to podoba.
- To się cieszę. Bo to już się przyjęło, dlatego nie znałem z imienia. Z resztą w ekonomii nie siedzę. Tyle co do własnych potrzeb. Raczej kojarzę osoby z mojej działalności i tych współdziałających. - rozłożył ręce na znak, że nic z tym nie może zrobić - Ale mniejsza o tobie. Chciałeś coś wiedzieć o mędrczyni. Co już wiesz?
- To, że taka istnieje i jest tutaj. Tak w skrócie. - odpowiedział pogodnie Erven.
- A jeśli powiem, że to nie prawda? - zapytał z zadziornym uśmiechem
- Eee...Że jak!? - zapytała Jackelin w stanie konsternacji.
- Nieważne. - Machnął dłonią - To tylko moje przypuszczenia. Póki co się nie mylisz, choć wiedzę nazwałbym znikomą. Mędrców jest pięciu, każdy to znamienitość pod pewnymi względami. A przynajmniej tak powiadają. Reszty nie spotkałem, a plotki bywają różne. Na wzmianki o mędrczyni natrafiłem szukając wiedzy i pewnych odpowiedzi. Jak się okazuje, plotki nie były czcze. Mędrczyni Wiedzy to chodząca encyklopedia, albo raczej cała biblioteka. Jednak wszystko ma swoją cenę. {S}
- Neutralność? {Jackelin}
- Też pasywność, bierność i surowość. Na szczęście plotki mówiły o handlu więc się odrobinę przygotowałem. Jak się okazuje... nie na wszystko ale w każdym razie swoje ugrałem.
- Z ciekawości, co przehandlowałeś? - zapytał Sharsth.
- Majonez i parę drobniejszych informacji. {S}
- Eee.. {Herbia}
- Nie pytaj. Improwizowałem. {S}
- Podoba mi się ta mędrczyni... - stwierdził z szerokim uśmiechem Erven - ...ale majonezu z sobą nie noszę.
Po tych słowach roześmiał się radośnie.
- Ja też nie, ale przepis pamiętam. W ostateczności mógłbym też coś z mojej dziedziny. Jednak wyjawianie sposobów produkcji materiałów wybuchowych i chemikaliów, osobom trzecim bez pewnej renomy, jest niebezpieczne. W każdym razie, uzyskałem zadowalające odpowiedzi. Albo... jak to się mawia. Jeżeli wiesz o co pytać, to znajdziesz odpowiedź.
- A co cię interesowało? - zapytała Zero. - O ile to nie tajemnica.
- Niezbyt. Nie będę się jednak wdawał w szczegóły bo nie lubię konkurencji. Pytałem o klucz Ziemi i jego aktualną formę.{S}
Erven spojrzał na Najsłabszego i trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy czy oczu.
- Jeśli można… dlaczego klucz?
- Trudno wybrać dobry argument. Bo to coś o wielkiej mocy i w zasięgu zdobycia. Co to jedna ze wskazówek powrotu do rodzimego świata. Bo chcę dopiec Uveworldowi. Bo jest to coś co może pomóc spełnić moje cele. Bo jest to coś co miałem, mieliśmy już praktycznie w garści. Po trochu wszystkiego. - Odparł wyliczając na palcach.
Demonolog pokręcił głową przecząco i przemówił.
- Nie zdziwiłbym się, jeśli Uverworld sam stworzył bajkę o tym, że klucze spełniają marzenia i otwierają drogę do domu. Oczywiście tylko po to by samemu ich nie szukać, a pozyskać w mniej legalny sposób, wliczając w to morderstwo, od osób które go znalazły. Nie wiemy co jest za Czarną Bramą i czy jej otwarcie nie sprowadzi zagłady na ten świat. Klucz daje potęgę, ale wielka potęga i wielka władza wymaga wielkiej odpowiedzialności. Nie daj się wodzić za nos emocjom. Jak to mówią w moich stronach… kto pierwszy okaże emocje, pierwszy umiera. Wszak emocje... mącą rozsądek, a ty przyjacielu… nie wyglądasz mi na głupca.
- Cóż... Faktycznie w całym tym bajaniu jest sporo dziur. Ale widzę to trochę inaczej. - skrzyżował ręce na persi - Czarna brama istnieje. Tak jak i klucze. Strażnicy oznaczeni są, zapewne, symbolami odpowiednich kluczy, które widnieją na bramie. Walczyłem tylko z jednym, ale mogę założyć, że z pozostałymi jest podobnie. Coś mi nie pasuje w tym “powrocie do domu”, ale jeśli założyć, że “powrót” jest tylko jedną z możliwości... w takim razie ten cały spełniacz życzeń staje bardziej wiarygodny. Coś czuję, że jest w tym coś głębszego. Przynajmniej, jeśli moja dedukcja jest właściwa. A co do grupy... mam wrażenie, że nie tyle oni nie chcą kluczy, co nie mogą ich zdobyć. Słyszałeś zapewne wiele o tej grupie... a klucze wciąż pozostają niezdobyte. Choć może być jeszcze jedna opcja, wcale nie wykluczająca tej. Może specjalnie ich nie zdobywają... z jakiegoś powodu. Ech. Sporo pozostaje jeszcze w domysłach. Liczę, jednak że niedługo się to rozwikła.
Erven przez chwilę patrzał beznamiętnie na Najsłabszego. Czy on na pewno słyszał co do niego mówił? W jego oczach był słabym, zaślepionym emocjami dzieckiem które nie widziało tego co on… a on widział i przeżył dość w służbie Białej Dłoni. Dość by nieść blizny na ciele i umyśle do końca życia... Poza tym, jego logika nie trzymała się całości, a że na zimne lepiej dmuchać...
- Rozumiem. - kiwnął głową na znak aprobaty i delikatnie się uśmiechnął unosząc brew do góry. - Kto był Strażnikiem? Ponoć bywałeś długo w Rockveil… to tam było?
- Kto? Raczej co! Strażnikiem klucza ziemi był olbrzymi skalny golem, którego znaleźliśmy w jednej kotlinie. Z resztą praktycznie go wykończyliśmy... gdyby nie wstrząs. Akurat, kurwa, w jebanym ataku wykończeniowym. Nosz chuj by to strzelił. - Shujin uniósł się nader głośno. W sali zapadła cisza, a jego towarzyszki wstały z miejsca.
Po głębokim wdechu, dał im gest dłonią, by usiadły.
- Teraz jest zabawniej, bo strażnik się rozpadł na drobniejsze fragmenty.
- Sugerujesz… że zarówno strażnik jak i forma klucza uległy zmianie? - zapytał kontrolnie i spokojnie Erven.
- Strażnik, Tak. Klucza na oczy nie widziałem. Mam pewne podejrzenia co do niego, ale gdybanie raczej mi nie leży. Aktualnie nadrabiamy stratę.
- Zatem co zrobisz? Świat jest wielki, a klucz nie jeden. - zapytał białowłosy.
- Kluczy nie szukam sam. Poza moją drużyną znam jeszcze 2 aktywnie ich poszukujące. Było jeszcze Aiefyu... niestety okoliczności nie sprzyjały bym wyruszył im na odsiecz. Więc nie wiem, czy znaleźli klucz, czy polegli w poszukiwaniach. Swego czasu było o nich głośno... - posmutniał przez moment - A co z tobą? Po wcześniejszych słowach mam wrażenie, że klucze cię nie interesują.
- Nie za bardzo. - odpowiedział wzruszając ramionami mag - Jeśli jakiś mi się napatoczy i przypadkiem znajdę to zawalczę, ale tylko po to, by nie wpadł w niepowołane ręce. Wolę sam wykuć swoją przyszłość niż złożyć życzenie które znając życie ono zwróci się przeciwko mnie. Jak to mówią… “uważaj czego sobie życzysz, bo może się to spełnić”. Widzisz, związałem się z Unią i nie zostawię jej w obliczu wojny tylko po to by szukać jakiegoś tam Klucza…
- Ach tak. - przytaknął Najsłabszy posyłając Ervenowi spojrzenie braku głębszego zainteresowania. - Nie mam temu nic do zarzucenia. Z drugiej strony dobrze. Mniejsza konkurencja. - Wzruszył ramionami.
W reakcji na słowa Ervena Zero przytaknęła dumnie.
- A właśnie. - Shujin przypomniał sobie coś, podążając jakimś nieznanym nikomu tokiem rozumowania. - Zapomniałem zapytać mędrczyni. Znacie może kogoś kto ma jedną z nieskończonych włóczni aniołów?
- Coś mi świta… - mruknął Erven - ...ale po co ta wiedza?
- Znalazłem kryptę z jedną z nich. Niestety do jej zdobycia zwykle potrzeba innej włóczni. Co kretyn wymyślił takie zabezpieczenia... - mruknął Najsłabszy.
Z wiedzy ogólnej dostępnej dla Echo: anioły rzadko kiedy tworzą artefakty. Przeważnie każdy artefakt ze słowem boskość, światło, anioł nie zostało stworzone bezpośrednio przez anioła, choć takowy mógł brać udział w procesie powstawania. Choć z drugiej strony, artefakty takowe są chętnie przez anioły zgarniane. Nieskończone włócznie to jeden z nielicznych setów, których prawdziwa moc jest wyzwalana właśnie w rękach anioła. Głębsza wiedza na temat tego zbioru jest mało znana, może któryś z Tronów lub Cnota Wiedzy wiedzieli by coś więcej.
- Jedną z włóczni miał kapitan Henryk. Aktualnie przeszedł w stan spoczynku, w Lofar. Jednak nie wiem nic o tym czy przekazał włócznię. - Odparła Herbia.
- Twoja towarzyszka na pewno sorzystałaby z takiej broni - wtrąciłą się milcząca do tej pory Echo.
Erven spojrzał kątem oka na Herbię. Fakt, Henry miał, ale on nie chciał się tak łatwo dzielić tą wiedzą. No cóż… strata została poniesiona przez dobrotliwość i gadatliwość magini… Na szczęście jeszcze nie wszystko było stracone.
- Jest tylko jeden sposób by sprawdzić czy nadal ją ma… - powiedział z uśmiechem Erven po czym przybrał minę głębokiego zamyślenia - ...choć może być problem z pozyskaniem bez referencji. Kto wie, może gdybyś nam pomógł w wojnie to i jakieś by się znalazły?
- Zapytam osobiście. - odparł beznamiętnie - Z każdym wojem idzie się dogadać. A jak nie z nim to z powiernikiem. Ostatecznie, zamiast pożyczenia może wezmę ową osobę na krótką eskapadę. Zobaczymy... - mruknął do siebie.
- Powodzenia. Przepraszam, ale zostawię was póki co - Echo wstała i poczłapałą do pokoju jakie został jej zamówiony. Tam w końcu postanowiła, że sugestie do nauczenia sie nowej formy są dość podstawne. Dlatego też zaczęła długi i męczący proces uzyskania nowej formy. Jej ciało zmieniło się w świetlistą bryłę kiedy powolutku analizowała ludzi i to jak się ruszają oraz zachowują. Powoli forma kształtowała się na podobną ludziom.|


Erven i mędrczyni wiedzy

Kiedy wcześniejsze ustalenia doszły do konkluzji Erven powiedział.
- Jackelin? Może przedstawisz mnie mędrczyni?
“Najpierw mędrczyni… potem wicehrabia.” pomyślał.
- No to chodźmy. Powinna być jeszcze na dole. Uprzedzam, że w konwersacji nie pomogę. - dodała z drobnym uśmiechem.
Dwójka odstąpiła od stolika i udała się do piwnicy. Skierowali swe kroki ku stolikowi na samym środku sali. Skład grupy posiedzeniowej niewiele się zmienił. Jedynie Four opuściła popijawię, razem z całym towarzystwem.
Przy stoliku,do którego zasiedli siedziała drobna zakapturzona postać. Pod stolikiem nie było za duzo miejsca na nog bo leżała tam jakieś obszerny pakunek owinięty materiałem.
- Hejka. To ja. Słyszałam, że wyruszasz z Najsłabszym. Przyszłam się więc pożegnać i polecić swoje usługi na przyszłość.
- Affirmative. Zapamiętam. Dziękuję. - Odparła dźwięcznym lekko mechanicznym głosem, którego nie dało się pomylić z niczym innym niż głosem małej dziewczynki.
- Ten osobnik chciał cię poznać. Raczej nie ma złych... zamiarów? Emm.. Zostawię was samych. - rzekła wymijająco oddalajac się. {Jackelin}
Erven uśmiechnął się delikatnie i skinął mędrczyni głową.
- Jestem tylko badaczem. - powiedział - Nic złego nikomu nie grozi z mojej strony jeśli ich czyny nie grożą mi, ani Unii. Czy mogę usiąść? - zapytał wskazują drobnym gestem dłoni krzesło.
Delikatny ukłon, wskazujący na potwierdzenie. Spod kaptura przyglądało się Ervenowi jedno fioletowe oko.
Erven usiadł więc na krześle i delikatnie pochylił się do przodu, ręce na stole.
- Zwą mnie Erven i słyszałem, że możesz mi pomóc znaleźć coś czego szukam. W zamian mogę podzielić się wiedzą na temat demonicznych planów i być może zdradzić pewne pożyteczne zaklęcie w ramach wymiany. Jak bardzo te warunki są korzystne?
- Zgodnie z terminologią użytkowaną przez tutejszych zowię się Aichi.- Odparła dziewczynka - Processing. Linking. Połączenia w zasobie wiedzy, dział “demony”, podzbiór “postęp chronologiczny”. Response. Podprogram przewidywania, dedukcji i zależności wskazuje że plany demoniczne są znane... - Odparła równie mechanicznie - “Pożyteczne zaklęcie”. “Poszukiwane informacje”. - Powtórzyła słowa użyte przez Ervena.
Mag słuchał uważnie każdego słowa używanego przez dziewczynkę i choć nie rozumiał części z nich to czuł, że ma przed sobą logicznego potwora. Na nic tu jego urok. Nie zdziwiłby się, gdyby i na allure była odporna. Trzeba było zmienić taktykę.
- “Nieumarłe rzemiosło”. Zaklęcie które pozwala tworzyć skomplikowane przedmioty niewielkich kształtów poprzez obróbkę magiczną kości. Jaki odbiór?
- Podfunkcja “rozkład lingwistyczny”. Przetwarzanie “ Zaklęcie Nieumarłe Rzemiosło”. Podfunkcja “kategoryzacja”. Result. Dział: “Magia”. Podział: Nekromancja. Kategoria: “Kreacja - Produkcja”. Researching. Return: zero. Brak danych. Conclusion. Accept. “Poszukiwana wiedza”?
- Lokalizacja pewnej osoby. Kaela Narath z mojego świata. - odpowiedział Erven. Co prawda miał pewne przypuszczenia. Icegard był zbyt prymitywny by uprawiać alchemię, ale był najbliżej ich pochodzeniu. Zostawały więc dwa miejsca… Sanderfall i Selvan.
- Connecting Root. Request function Data Search. Objekt: “Kaela Narath”. Waiting...
Zapadła cisza.
- Response. Function Complete. Result Zero. Brak danych. Prawdopodobne przyczyny: Obiekt “Kaela Narath” nie występuje w zbiorze wiedzy. Obiekt “Kaela Narath” nie został przyporządkowany do bazy wiedzy. Obiekt “Kaela Narath” występuje pod inną nazwą. Obiekt “Kaela Narath” nie istnieje. Postępowanie wtórne. Pozyskanie szczegółowych danych opisujących obiekt “Kaela Narath”. Przykłady: wygląd, kod aury, kod magii, dane genetyczne, zainteresowania, umiejętności, informacje personalne, informacje zależnościowe, obszar przeszukiwania, obszar ostatniej aktywności, okres ostatniej aktywności, informacje obiektów zależnych. Co o niej wiesz? - zapytała na końcu, bardziej zrozumiałym stwierdzeniem.
Erven się zastanowił chwilę. Choć zaginęła lata temu, to całkiem niedawno pojawili się pierwsi przybysze w tym świecie. Widać czas tutaj płynął inaczej i wątpił by się wiele zmieniła od tego czasu.
- Pięć stóp siedem cali wzrostu, szczupła, ale nie atletyczna, dobrze rozwinięte piersi. Niebieskie, lodowate oczy, jasna karnacja i białe włosy. Pieprzyk na lędźwiowej części pleców po prawej stronie w połowie drogi między kręgosłupem a bokiem. Wybitne zdolności alchemiczne. Z zachowania wobec większości chłodna i obojętna. Skupiona na celu. Bystra i kreatywna. Obyta z nożem. Z zainteresowań alchemia, zielarstwo i nauki pokrewne.
- Obiekty zależne? Pupil, chowaniec, biżuteria, broń, obiekty codziennego użytku?
- Mogło się to zmienić, ale miała naszyjnik z czterema szlifowanymi akwamarynami i tarczą sierpu księżyca w złocie po środku między nimi. Z broni to sztylet, prosty, obusieczny. Dalszych danych brak.
- Oczekuj odpowiedzi. Connecting Root. Request - Broadcast search processing. Sending: “additional data” code “Kaela Narath”. Processing. Response: Node Two. Response: Node Three... Response: Node Five Root. Result 15. Znaleziono piętnaście wyników - obiektów pasujących opisowi. Filtration. Wykryto obiekt dodatkowy kod “naszyjnik z czterema szlifowanymi akwamarynami i tarczą sierpu księżyca w złocie”. Rozpoczynanie procesu powiązania zależności. Error. Out of memory exception. Wznawianie procesu powiązania zależności. Error. Out of memory exception. Rozpoczynanie procesu chronologizacji. Process completed. Connecting Root. Request - Cloud Dependency Connection. Waiting... Response: Process Completed. Rozpoczynanie procesu zapisywania do zbioru danych. Waiting... Proces Completed. Rozpoczynanie procesu dedukcyjnego w zbiorze chronologicznym. Aktywacja podprocesu kodowania aury. Error. Rozpocznanie podprocesu kodowania magii. Error. Błąd podprocesu spowodowany analizą przeszłych danych. Connecting Root. Request - Broadcast signal detection. Response 0.
Processing Completed. Przedstawić ścieżkę działania? Przedstawić wynik? - Cała operacja z dużą dozą niezrozumiałych stwierdzeń trwała kilkanaście minut.
- Tak, poproszę. Zarówno ścieżkę, jak i wynik. - odpowiedział Sharsth, a nóż się czegoś nauczy? Wszak większość z tego było czystym bełkotem… przynajmniej dla niego.
- Wysyłamy żądanie poszukiwania obiektu “Kaela Narath” rozszerzonego o dodatkowe informacje do wszystkich węzłów. Odnaleziono 15 pasujących opisowi obiektów w tym amulet. Wykonałam operację rozkładu czasowego pasujących danych. Dane zostały przetworzone procesem dedukcyjnym. Nie zdołałam określić cech lokalizacyjnych obiektu. Wszystkie operacje powiodły się bezproblemowo. - odparła z mogłoby się wydawać lekkim uśmiechem. - Wynik. Obiekt określony skróconym kodem “naszyjnik“ został odnaleziony w Selvan. Zgodnie z programem dedukcyjnym do pierwszego spotkania z obiektem “Kaela Narath” mogło dojść w lokalizacji kod: X2550Y1314Z430 SanSerandinas, lub lokalizacji kod... port Ettelgen. Daty odpowiednio 12 dzień wiosny lub 13 dzień wiosny. Według procesu dedukcyjnego oba spotkania są identycznie prawdopodobne. Obiekt “naszyjnik” został zlokalizowany w [kod] targowisko portowe Selvan, okręg 560-720m od informator Z007. Daty zależne 10-5 dni temu. Pozyskane informacje wskazują na zakup go przez sprzedawcę w okresie 89 dzień wiosny do 2 dzień lata. Data zależna przybliżona : 90 dni temu. Sprzedawca obiektu naszyjnik. Kierował się do lokalizacja [kod] Icegard. Proces dedukcyjny i lokalizacje pozostałych wystąpień obiektu “Kaela Narath” potwierdzają obecności obiektu w lokalizacji Selvan. Wystąpienie obiektu “Kaela Narath” lokalizacja Sanderfall został usunięty w procesie dedukcyjnym. Trzy spotkania z obiektem “Kaela Narath” nie zostały połączone programem dedukcyjnym. Są to odpowiednio. Informacje o zdolnym alchemiku w ukrytej wiosce stali. Data 56 dzień lata. Informacje o pojmanej kobiecie zabranej do Warownia Indygo. Koieta z informacji miala pasowac do zbioru informacji dodatkowcyh. Data 72 dzień lata. Naoczne lokalizacja obiektu spełniającego informacje dodatkowe, wioska Wanaheim. Data zależna 4 dni temu. Podsumowując istnieje 72.3% szansy znalezienia obiektu “Kaela Narath” w lokalizacji Icegard.
- Rozumiem. - odpowiedział mag - Jak obiecałem podzielę się swoją wiedzą. Piekielne wyrwy znajdują się w Londynium, tam rezyduje Zaafiel, pod Osadą, tam rezyduje Croatan, oraz pod starą twierdzą przy jeziorze, tam znajduje się Czerwona Korona. Co do zaklęcia…
Tutaj spędził kolejny tuzin minut dzieląc się podstawami niezbędnymi do nauki zaklęcia.
- Z ciekawości, pozostałe 27,7% wskazują jaką lokalizację? - zapytał jeszcze na chwilę powracając do poprzedniego tematu.
- System wnioskowania opisuje 3 możliwości. Jeżeli opuściła lokalizację Icegard. Wartiant pierwszy - powrót do Selvan. Wariant drugi - lokalizacja oznaczona kodem [kod] znana potocznie pod nazwami “Kraj Ognia”, “Pola płomieni”, “Kraniec świata”. Wariant trzeci zakłada użycie magii przemieszczenia przestrzennego dalekiego zasięgu. W wariancie trzecim należałoby ponownie przepuścić program lokalizacyjny i dedukcyjny z dołączoną filtracją na taką możliwość. Założenia 3 wariantu mogłyby więc nie wykluczyć lokalizacji Sanderfall, jako lokalizacji odrzuconej poprzez program dedukcyjny.
- Nie, nie trzeba, choć bym chciał. - pokręcił smutno głową na boki - Mamy za mało danych by uzyskać jakąś większą pewność. Za dużo niewiadomych.
Erven westchnął ciężko i przygarbił się trochę, by po chwili się wyprostować z cwanym uśmiechem na twarzy.
“Kali jest w Sanderfall…” pomyślał “...jeśli Kaela tam jest i poszczęści to się spotkają. Będę musiał go przepytać jak wróci. Zresztą, pewnie zauważy zjawisko dziwne, że kobieta w której formie byłem jest tam. Jest bystry, więc zajarzy, ale… czy będę miał tyle szczęścia?”
- Niestety interesy wzywają. - powiedział do mędrczyni - Nie będę już niepokoił.
Po tych słowach wstał z zamiarem udania się z powrotem na górę. Miał Zero do przepytania… i bynajmniej chodziło o Kaelę, chociaż nie… na to będzie czas później.
Po odejściu Ervena.
- Connection accepted. Request processing. Object: “Erven Sharsth”. Response: lokalizacja [kod] - Garollo. Date: Dziś. Data zależna: Minutę temu. W kontakcie. Response Send. Waiting... Request processing. Response: Pozyskanei danych o obiekcie “Kaela Narath“. Database up to date. Response. Send Request: Kto zadał pytanie? Waiting... Response processing. Database update: object “Kaela Narath“. Aktywacja podfunkcji skanu magicznego. Aktywacja podfunkcji skanu aury. Function Completed. Object “Erven Sharsth” jest namierzalny. Connection Close.|
- Hyh. - mędrczyni westchnęła poprawiając coś pod płaszczem. - Testing. Podfunkcja Mating match...

Erven i Zero, Karczma

Erven pewnym, równym krokiem wszedł do pomieszczenia na parterze. Podszedł do stolika który zajmowała Zero i jak gdyby nigdy nic zasiadł przy nim.
Najsłabszy do powrotu Ervena zdążył się ulotnić do swojej grupy.
- Zero. - powiedział - Potrzebuję wszystkie informacje jakie posiadasz na temat Centralnych Włości i Zachodnich Równin. Wszystko. Produkcja, skup, stosunki handlowe i dyplomatyczne, podatki. Wszystko. Włącznie z informacjami na temat wicehrabii. Każdy szczegół się liczy… Wiedza to władza Zero, bez tego nic nie uhandluję w imieniu Oddziałów i Unii.
- E... Ervenie. Co to ma wspólnego z umacnianiem linii frontu? - zapytała przezornie Herbia - Zachodnie równin jeszcze bym zrozumiała, ale centralne włości?
- Przypominam, że mamy negocjacje z wicehrabią? -zapytał mag unosząc brew ku górze.
- Tak. W sprawie umocnienia linii frontu i walki z demonami. - Odparła Herbia
- Już, już, Herbio. Filantrop hipokryta pewnie ma jakiś plan. - zaśmiała się Zero. - Może chce zakupić ziemię, żeby straty poszły na niego? Viscount będzie zadowolony.
- Ech. Ty to wszystko widzisz w dobrych kolorach. Czyżby to że wojna, dobrze wpływało na twój humor? {Herbia}
- A jakże! - rzekła dumnie Zero - Od czego tu zacząć. Two?
- Hay. Zachodnie włości nie przodują w żadnej produkcji. Garollo i Loungher zajmowały się głownie pożywieniem dla zwierząt z racji Gildii. Podatki standardowe. Viscount to wój Margrabi Nadmorskich Krańców. Osadzony u władzy w porozumieniu z Ruperdem i Alexandrem. Nigdy nie miał zbytnich aspiracji politycznych, ale raduje się bogactwem. Choć w układy obopólnego zysku lepiej z nim nie wchodzić. Swego czasu Londynium także należało pod jego terytorium, ale z biegiem czasu przestało być zyskowne więc zostało wydzierżawione. Tym samym Centralne włości zyskały dostęp do zasobów z morza. Pomijając nieoficjalne działania w tym kierunku. Viscount ma smykałkę do zysku i bogacenia się, ale nie lubi ryzyka. Aktualnie stosunki polityczne z Rubieżą oraz Marżą są raczej oziębłe. Z jednej strony przez śmierć Ruperda, z drugiej przez nowego Gubernatora, będącego za stabilizacją pozycji przybyszów. Spora liczba szlachciców Centralnych Włości widzi Równiny za źródło statusu i przyszłych awansów, tak jak tutejsza szlachta celuje w Stolicę.
- Interesujące… - mruknął Erven po czym wzruszył ramionami grając swoją grę - ...czy ja wiem czy skup to dobry pomysł? To same problemy są. Linia frontu w wojnie która może nigdy się nie skończyć. Potem odbudowa, zarządzanie… cóż, przynajmniej teraz wiem jak z nim rozmawiać. Ogólnie w jego interesie leży by zbudował umocnienia i wzmocnił swoją armię. - tutaj uśmiechnął się paskudnie i złowieszczo - Wejdziemy mu na chciwość i strach utraty tego co ma jeśli nie podejmie stosownej akcji. Przy odrobinie szczęścia nasze koszty będą minimalne.
- Widzę że do dwóch określeń przydałoby się jeszcze trzecie. Lis. - mruknęła Herbia - Coś mi się wydaje Ervenie, że minąłeś się z powołaniem. Zamiast piąć się ku mistrzostwu magii może trzeba było skupić się na polityce? - rzekła kąśliwie
- To hipokryta nie znaczy tyle co cwany lis? - zapytał mag lekko zdziwiony po czym wzruszył ramionami - Swoją drogą i tak nie wiem co znaczy filantrop… - tutaj uśmiechnął się szeroko - ...ale brzmi obiecująco.
Zaśmiał się lekko i pokręcił głową na boki po czym powiedział z uśmiechem.
- Tak czy inaczej moja droga Herbio… Przetrwałem w moim świecie w bardzo niesprzyjających warunkach. Kiedy człowiek wita się ze śmiercią co drugi dzień to nabiera charakteru. Jednak “Lis” brzmi przyjemnie dla ucha… jak tak dalej pójdzie to jeszcze dacie mi łatkę “Biały Lis”...
Na tą myśl znów się roześmiał, tym razem krócej, ale nadal z dużą dawką radości.
- Ehh… - Erven westchnął głęboko i spojrzał w sufit - ...polityka mówisz? Może kiedyś polityka się o mnie upomni. Na tą chwilę jednak jestem ukontentowany pozycją doradcy i człowieka od brudnej roboty.
- [Biały Lis...] - zamruczały pod nosem Herbia i Zero. Widocznie określenie to wpadło im w ucho.
Erven, nie słysząc cichych pomruków swoich towarzyszek, jeszcze przez parę sekund patrzył w sufit nad czymś mocno się zastanawiając. W końcu jednak spojrzał na te z którymi dzielił stolik.
- No cóż, na mnie pora. Jeszcze tylko coś załatwię i zobaczę kogo jeszcze da się dzisiaj zrekrutować. - powiedział i wstając dodał - Pijcie, odpocznijcie, jutro czeka nas wiele roboty.
Po tych słowach wyszedł z karczmy i skierował swoje kroki do rezydencji Viscounta. Najwyższa pora na audiencje… w cztery oczy. Choć co prawda miał pewne wątpliwości czy skupić ziemię… ale wszystko zależało od ceny. Tak czy inaczej, nie dowie się jak nie spróbuje. Poza tym, miał też drugi cel w tej rozmowie… rozeznanie. Jedno to słyszeć o człowieku, drugie go spotkać, a to mogło być korzystne z punktu widzenia właściwych negocjacji.


Erven, Rezydencja Viscount’a

Dom a raczej rezydencja Viscounta znajdowała się tuż na granicy miasta. Był to opasny budynek raczej w nie tutejszym stylu.

Przed budynkiem znajdowała się fontanna i ogród pełen kwiatów. Bramy strzegło dwóch mięśniaków z pałkami. Z jednym z nich rozmawiał mężczyzna we fraku, zapewne tutejszy zarządca posiadłości.

Erven podszedł do mężczyzn równym miarowym krokiem.
- Moje uszanownie, jestem Erven Sharsth . - powiedział skinajac głową mężczyźnie który wyglądał na lokaja - chciałbym widzieć się z wicehrabią. Przybywam w interesach. W interesie wicehrabiego jest mnie wysłuchać w cztery oczy.
- Dzień dobry. Jestem Sebeastian główny lokaj posiadłości. Jak rozumiem nie był pan umówiony. Więc, to czy spotkanie będzie w interesie Viscouta zależy tylko od niego. Pozatym odradzam używania zwrotu “wicehrabia”. Status mego pana Viscounta Gerwazego został podniesiony do stopnia władczego i preferuje on używanie tegoż właśnie tytułu. To tak jakby Króla tytułować Baronem. I nie mam tu nikogo szczególnego na myśli.
- Rozumiem i proszę o wybaczenie. Nie mniej panie Sebastianie pragnąłbym widzieć się z jego miłością. - Powiedział uprzejmie Erven.
- Przejdźmy się więc do mego pana. Aktualnie nie ma nic na głowie z naszego punktu widzenia.
Viscount zasiadał w salonie urządzonym na wzór sali tronowej. Jednak jak to salon posiadła dywan, stół i dwie sofy.
Na obszernym fotelu stylozowanym na tron zasiadał
- Viscount Gerwazy
razem z konkubiną?

- Oh. Sebastianie, nie pamiętam bym miał dzisiaj umówione jakiekolwiek spotkanie? Kogóż więc tu sprowadzasz?
- Erven Sharsth mój panie. - powiedział lekko się kłaniając mag - Proszę wybaczyć to nagłe najście o tej nieprzyzwoitej porze. Jednakże czas działa na moją niekorzyść i nie mam zbytniego luksusu posiadania go wolnego. Mam nadzieję, że mimo wszystko dane nam będzie porozmawiać o interesach.
- A o jakiż to interesach przyjdzie nam rozmawiać - zapytał głaszcząc piersi konkubiny.
- Ta część mojej obecności tutaj jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla waszych uszu wasza miłość. Nikt nie może się dowiedzieć o temacie który tutaj poruszymy. Przynajmniej do końca wojny. Jednakże, jeśli wszystko pójdzie dobrze, będzie to dopiero początek naszej obopólnie korzystnej współpracy. *
- Jestem ciekaw. Sebastianie, zostaw nas samych. A ty piękna, zaczekaj w sypialni. Niedługo do ciebie dołączę. - Wskazane osoby posłusznie opuściły pomieszczenie - A więc panie Erven Sharsth cóż za ważna sprawa sprowadza pana do mnie?
- Nim przejdziemy do sedna sprawy chciałbym zasięgnąć kilku informacji które będą miały wpływ na moją ofertę. Która tak czy inaczej zostanie złożona. Nie ma złych odpowiedzi. - powiedział Erven - Czy wasza miłość jest skora na to pójść w imię przyszłego zysku?
- Wciąż nie wiem o czym mowa... doradzam się sprężyć - powiedział ponaglając
- Wojna jest za pasem, a Loungher stracone… odbudowa pochłonie krocie prawda? Do tego są to tereny wojenne i nie raz front będzie się przesuwał w tą i we wtą, a to głównie walka z Zieloną Koroną… Czy wasza miłość ma zdolnego maga zdolnego oczyścić tereny ze skażenia? - zapytał Erven starannie podkreślając straty i koszty… związane z najczerniejszym ze scenariuszy. Oczywiście ten scenariusz nie musiał się spełnić, ale… chodziło o to, by Gerwazy myślał w kategoriach minimalizacji strat. Dużych strat.
- O ile będzie sens to odbudowywać... A i zlecenie się znajdzie jeśli takowa sprawa wyniknie. Lecz nie wcześniej niż po wojnie. W czasie zawieruchy nienajlepszym pomysłem jest coś zakładać. Wielu tak już próbowało, i to ja kończyłem z zyskiem, na ich stracie. - odparł machając dłonią
- Nie mniej, w Unii nie ma zdolnego maga ścieżki Vitael. Trzeba by było udać się do Lasu… a ich konflikt z Północną Rubierzą… raczej nie będzie sprzyjał pozyskaniu pomocy. Z kolei Selvan się odizolowało od reszty świata. Do tego dochodzą koszty wojenne i zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. - powiedział Erven - Prawdę powiedziawszy nie wygląda to przyjemnie z punktu finansowego.
- Wystarczy mag światła znający Purification albo inne tego typu zaklęcie z sąsiednich dziedzin. Widać małe jeszcze twe doświadczenie. Choć w kwestiach finansowych się nie mylisz. A i z lasem staram się nie wchodzić w konflikty, choć nie powiem bym przepadał za tymi nie ludźmi. - Wyjaśnił z dozą wyższości - Jakaż więc twa propozycja?
- Jak to mówią… to tylko nieludzie. Można robić z nimi interesy i trzymać jako kochanki, ale nigdy nie będą traktowani na równi z nami, prawda? - zapytał z cwanym uśmiechem po czym powiedział poważnie - Proponuję rozwiązanie tego drobnego problemu interesów. Obydwoje się zgadzamy, że wschodnie tereny Równin są… niewygodne w mniejszym lub większym stopniu. Jeśli cena będzie dobra mogę je odkupić. Pozbędziesz się, wasza miłość, problemu z łożeniem złota na coś co może nigdy się nie zwrócić, a ja przejmę obowiązki odbudowy i oczyszczenia terenów ze skażenia. Jak wszystko się dobrze ułoży to będzie to początek naszej udanej i owocnej współpracy. Jak nie, to przynajmniej wyjdziesz na plus, bo straty będą po mojej stronie.
- Twierdzisz, że chcesz zostać moim lennikiem tych terenów? A może planujesz zaistnień na ten jakże to niestabilnej mapie? Skomplikujesz sobie życie panie Erven. - rzekł drapiąc się po brodzie.
- Lenno dostaje się za zasługi i wtedy kiedy dany władca pragnie oddelegować zarządzanie części swoich włości. Mówimy o odkupie ze wszystkimi prawami z tym związanymi. Oficjalnie będę niezależnym podmiotem na mapie politycznej Unii… nieoficjalnie… to już zależy wiele od tego jak się sprawy potoczą, ale jestem skory do rozmów. Niestety, na ten czas nie jestem w stanie nic obiecać.
- Bardzo je skomplikujesz. Nawet widzę, że wyczekał pan najlepszej okazji by ziemia straciła na wartości. Widzi pan panie Erven. Podsumujmy... Pragnie pan nabyć część przynależącej mi ziemi. Moim zyskiem miałaby być kwota pieniężna i mniej zmartwień po stronie zarządzania ziemią. Nie mniej tracę na tym część gruntów, jak na razie nie dyspozycyjnych. Mało. Co dalej? - rzekł z bardzo niemiłym uśmiechem.
Erven się zaśmiał krótko i lekko po czym pokręcił głową na boki.
- Wyczekiwać okazji? Nie. Co to to nie. Po prostu… - jego twarz przybrała lekko drapieżny wyraz - ...zauważyłem okazję. Poza tym, sprzedaż jest waszej wielebności na rękę. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale z moich źródeł wynika, że Targas jest w komitywie z demonami. Prędzej czy później Północna Rubież obróci się przeciwko Unii, a ten skrawek ziemi między nimi, a wami? Stanie się kolejnym polem bitwy, a ja znów ruszę w bój, lecz tym razem z większą determinacją, bo będę chronił co moje.
- To wciąż mało z mojego zysku. A tak poza tym zdajesz sobie sprawę że posiadanie ziemi, bez tytułu czy przynależności szlacheckiej plasuje cię na miejscu chłopstwa? - Uśmiechnął się pogodnie. Choć w tym uśmiechu nie było grama uprzejmości.
- Załóżmy, nawet jeśli przygotował bym taki dokument, to w świetle tutejszych praw byłbyś moim lennikiem pracującym i gospodarującym ziemią wedle mojego uznania. No chyba, że przyznano by ci tytuł szlachecki w ramach tych terytoriów. Które polegają pod moją władzę... Heh. Aż dziw, że przyszedłeś do mnie tak nieprzygotowany. Więc? Mam przygotować rzekomy dokument... ach ale wpierw czy się na niego stać? Bo gotowy dekret zyska pełnomocnictwo wraz z jego utworzeniem. Włącznie z nakazem jego zakupu. Lecz nie widzę sensu jeśli nie będziesz w stanie go spłacić... - rzekł złowieszczo.
Erven uśmiechnął się lekko i pogodnie. Przynajmniej dowiedział się czegoś nowego, a jego plany ekspansji stanęły pod dużym znakiem zapytania. Trzeba będzie przemyśleć całą taktykę od podstaw…
- Przemyślę Twoją ofertę. - powiedział spokojnie bez emocji - Jest jeszcze dużo czasu do końca wojny, a jak już wspominałem, wszystko rozbija się o kluczowe pewne kluczowe elementy. Czy wasza miłość ma do mnie jakąś sprawę, czy mogę wracać do mojego oddziału? Mamy Garollo do umocnienia.
- Jest pan wolny. Gdyby jednak się pan rozmyślił, drzwi stoją otworem. - rzekł, z tym razem, łagodniejszym uśmiechem.|
(Erven)

Rezydencja viscount’a, Viscount Gerwazy i konkubina

Kilka chwil później... sypialnia.
- Już skończyłeś mój panie. - rzekła nałożnica rozkładając się kusicielsko na świeżej pościeli łoża.
- Taaak. {Gerwazy}
- A więc... {nałożnica}
- Zaczekaj chwilę. Spiszę tylko jeden dokument. {Gerwazy}
- O! Gratuluję udanego targu. {nałożnica}
- Wręcz przeciwnie, wręcz przeciwnie - oznajmił z diabolicznym uśmiechem. - Zuchwały przybysz, któremu przyda się lekcja.
- Erven Sharsth, tak mu było? Może należałoby pozbawić go wszystkiego? Kto wie co już uzyskał. - zasugerowała przyglądając się paznokciom.
- Ten przybysz? Nie czekaj. - zatrzymał pióro nad pergaminem - Możesz mieć rację. Ktoś z takim podejściem mógł zabłysnąć w Serandinas. O! He he he. To mi się podoba Lulo. Zawołaj resztę... mam dziś ochotę na trochę więcej uciechy. Skończę nim wrócisz.
- Dobrze, mój panie.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline