Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2017, 21:55   #41
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Pomóc, pomóc… Pewnie że zamierzała pomóc, nie trzeba jej było do tego namawiać. W końcu ona, Lest i Simon to była rodzinką, a rodzince się pomaga. Jakby teraz odwaliła numer taki jak ten facet, któremu nerwy nie wytrzymały to już by jej chłopaki natarli uszu. Albo i nie, w sumie to z nimi niekiedy różnie bywało. Mogliby nawet dojść do wniosku, że dobrze zrobiła nie pchając się w niebezpieczną sytuację. No bo czy nie powtarzali ciągle, że od załatwiania spraw to byli oni, a jej zadaniem było dbanie o to by mieli je czym załatwiać? I mieli rację, kiepski z niej był materiał do spraw siłowych ale ze związaniem dzieciaka chyba powinna sobie poradzić. Chociaż ten dzieciak do normalnych zdecydowanie nie zależał.
- Może by go kolbą w łeb? - zasugerowała próbując pomóc doktorkowi w wiązaniu, z którym to chyba nie bardzo sobie radził. Problemem była ta konieczność luzowania gówniarza, który mógł się w każdej chwili wyrwać. Jak nic dobrze by było go jednak najpierw ogłuszyć, później związać i dopiero myśleć nad tym co dalej. Zanim jednak zrobiła cokolwiek, spojrzała na Lestera czekając na jego zgodę, bo to co lekarz miał do powiedzenia to jej nie bardzo interesowało, a Sim zwykle decyzji brata nie podważał więc… No ale jakby się starszy Thorne nie zgodził to trzeba było wiązać na żywca, licząc że się chłopak jednak nie wyrwie. Tak źle i tak niedobrze…

Lester chyba zawahał się przez chwilę ale ciężko było mieć pewność gdy zmagał się z zaskakująco silnym dzieciakiem. - Dawaj! Trzepnij go! - krzyknął ciężko dysząc i te zapasy chyba były dla niego dość wymagające. Pozostała dwójka dorosłych wyglądała podobnie. Dzieciak zaś wyglądał makabrycznie. Przez tą całą krew zalewającą mu twarz, slinę ściekającą z ust, zdawało się, że najwyraźniejsza jest biel jego zębów tak charakterystyczna u ludzi z ciemną karnacją skóry. Kolba pistoletu trzasnęła w głowę chłopca. Rozległo się głuche uderzenie i na skórze pojawiło się kolejne wypełnione krwią wgniecenie. Dzieciak jednak coś nie zwalniał. Dalej był trudnym wyzwaniem dla trójki dorosłych. - Dawaj napierw nogi! Potem zrobimy resztę! - krzyknął Simon wskazując głową na kostki. Udało mu się nadal utrzymywać obie nogi razem więc gdyby je związać chłopak nawet gdyby jakimś cudem się wyrwał miałby ograniczoną możliwość ruchu. Nie było w zamieszaniu tylko wiadomo do kogo młodszy Thorne krzyczy. Do Jess, lekarza, faceta który przyniósł linę czy Lestera. Za to zotaczajacej gromadki płynęły dobre rady. “Załóż mu nelsona!”, “Podduście go!”, “Zastrzelcie!”, “Wywalcie go na zewnątrz!”.

Jess zaś uważała że mogliby się wreszcie zamknąć. Ten cały jazgot nie ułatwiał jej myślenia, które w obecnej sytuacji i tak miało spore utrudnienia w postaci nielogicznego przebiegu wydarzeń. Po jej ciosie dzieciak powinien paść nieprzytomny. Nie walnęła co prawda z całej siły ale nawet dorosły winien się w efekcie kontaktu z kolbą jej rewolwera, co najmniej zatrzymać, stracić orientację, zachwiać! A tu nic, kompletnie, całkiem jakby go puknęła plastikową butelką. Ba! Nawet tyle nie. Co tu było grane?
Z pytaniami mogła jednak poczekać trochę, a przynajmniej do czasu gdy ten… To zwierze, się uspokoi. Nie potrafiła go dłużej traktować jak istotę ludzką bo nie zachowywał się jak takowa. Nie marnując więcej czasu zgarnęła linę od doktorka i sama zabierając się za wiązanie. Zamierzała zrobić to, co podpowiadał Simon, bo co jak co ale obaj bracia znali się na tych sprawach lepiej niż ona. Odłożyć przy tym musiała na bok wszelkie ale, strach i słabości bo nie było to dla nich dobre miejsce. Później, gdy to się już uspokoi, skorzysta z bezpiecznych ramion jednego lub drugiego z braci i wywali z siebie tą nagromadzoną, toksyczną energię, która w niej buzowała. Musiała to zrobić nim zaśnie inaczej nie będzie w stanie utrzymać koszmarów na wodzy. Musiała zadbać o oczyszczenie głowy z emocji, bo inaczej… Jednak te myśli także nie były jej teraz do niczego potrzebne bo tylko wywoływały niebezpieczne pieczenie w oczach i drapanie w nosie. Te oznaki źle wróżyły wizerunkowi ich małej rodzinki, a wizerunek był cholernie ważny. Stłamsiła więc to wszystko, niczym grzeczna dziewczynka, pomna na nauki matki, choć w tej kwestii były to nauki braci. Zagryzła wargę i zabrała się do oplatania nóg chłopaka liną, a przynajmniej starała się zabrać. Najpierw jedną, później drugą i tak na zmianę i byle ciasno, byle ich nie rozerwał, byle się nie wyplątał, byle…
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline