- Potrzebuję nowy pancerz, i granaty, w chuj granatów, Weźmy claymory i obstawmy dach póki mamy chwilę czasu.
- Ustaw claymory, ja podpalę drzwi i podłogę przed nimi, potem odstrzelę zamek wtedy odpalisz najpierw jeden potem drugi. Ja poprawię granatem, albo dwoma. Szóstka bierz ile wlezie granatów i claymorów i pancerz dla siebie pod pachę. I wbijamy się do środka, może to nam da osłonę przed artylerią. - mówiąc to Padre władował sobie w żyłę dwa stimpacki. - A gdyby się nam miało nie udać to powtarzajcie za mną: Requiem aeternam dona eis, Domine, et lux perpetua luceat eis. Requiescant in pace. Amen.
Gdy tylko Owain zatrzasnął za sobą drzwi, wyciągnął kolejny pakiet ładunków plastycznych, zaminował nim drzwi i dodatkowo zostawił pod nimi dwa pozostałe mu claymore’y.
Następnie ruszył w stronę kapsuły, wycofując się poza pole rażenia. - Wyczekajmy, aż się prawie przebiją, wtedy podpalaj, a ja wysadzę. - powiedział, wyciągając medpaka i rzucając go Black 6. - Ty to wiesz, jak podkręcić to gówno, nie? Pierdolnij mi jakiegoś złotego strzała, jeśli łaska. - Nie mamy czasu na czekanie, cofamy się/ Podpalę drzwi i okolicę, odstrzelę zamek, jak wybiegną odpalasz pierwszego claymora, gdy ruszy reszta, która ocalała odpalasz drugiego. Jak będzie coś jeszcze żyło odpalasz plastik. - powiedział Padre - Coś mi mówi, że inaczej będą kłopoty.
Black 4 wciąż rozkładał materiały wybuchowe pod drzwiami w których szyba już pękła i leżała pod nimi a siatka która jeszcze blokowała pierwsze xenos przed przedarciem się przez drzwi wyglądała jakby miała zaraz puścić. Black 6 wciąż był we wnętrzu kapsuły a zwiadowcę osłaniał Black 0. Wtedy na dach wskoczyły pierwsze xenos jakie dotarły tu po ścianach. Wskoczyły trzy, dwa z jednej i jeden z drugiej strony dachu. W ciągu kilku sekund mogły dopaść trójkę ludzi na dachu. Podobnie mogła wytrzymać siatka w drzwiach blokująca dotąd drogę stworom na klatce schodowej. - Spierdalaj! - wrzasnął Padre podrzucając do ramienia karabin i puszczając po serii w dwa włażące na dach ufoki.
Owainowi nie trzeba było powtarzać dwa razy, tym bardziej, że sam już załapał, iż pora na rączy odwrót. Hycnął ku Padre i odpalił ładunki. |