Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2017, 20:23   #195
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
-Ten tego…- zaczął elokwentnie Doc zerkając to na rudą i jej biust, to na Vis nie bardzo wiedząc co zrobić z sytuacją jaką zastał. Ot Bix w ramach… darmowego ruchanka wpuścił ową… Rose North siedzącą przed nim i Vis. Stali w kuchni, z garków której dochodziły całkiem smakowite zapachy.
-... kontrakt, tak? A może opowiesz o jego szczegółach? Co niby masz robić w ramach tego kontraktu?- powinien zwymyślać Bixa za jego brak profesjonalizmu, ale widząc krągłości rudej… cóż… nie bardzo mu się dziwił, że uległ.
Vis, która nie bardzo radziła sobie z nowymi osobami w otoczeniu, zamiast wypytywaniem tej całej Rose, zajęła się obserwowaniem reakcji doktorka na tą kobietę. Jej spojrzenie spoczęło na chwilę tam gdzie Doc’a, a następnie przeniosło niżej, na jej własny biust. Coś ją niemiło ukłuło ale nie bardzo była w stanie stwierdzić co konkretnie.
- I co właściwie potrafisz? - wtrąciła swoje pytanie, które nie było pozbawione podtekstu, z którego jednak Darakanka nie bardzo zdawała sobie sprawę w przeciwieństwie do jej ogona, który gniewnie obijał się o kuchenną szafkę.

- Czeeeść skarbiki! - Rose uśmiechnęła się do obojga szeroko, po czym cmoknęła Doca w policzek, po czym to samo zrobiła z Vis, nawet ją nieco obejmując - Będziemy razem szaleć, czy jesteście z obsługi? - Mrugnęła wymownie.
- No wiesz misiu... - Zwróciła się do Bullita, uśmiechając prowokacyjnie, po czym zerknęła na Darakankę - Mam wiele specjalizacji… ale w DP jestem wyjątkowo dobra - Parsknęła - Tak gadają… no jak co mam robić? Chyba jakieś gotowce są, czy idziemy na spontana?
- DP?- zapytał zdezorientowany Doc. Nagle jego oczy rozszerzyły się gdy dotarło do niej co właściwie wygadywała Rose i powoli składał wszystko do kupy.- Zajmujesz się produkcjami porno, grasz? Achaaaa… no tak… to by…- zamyślił się drapiąc po brodzie.- Ten wózek w garażu to twój? Umiesz go prowadzić? Jeździsz nim jak szatan?
- 78 nie zapłaconych mandatów, a cio? - Uśmiechnęła się słodko, próbując tego, co gotowała, wyjątkowo prowokacyjnie języczkiem kilka razy oblizując łyżkę.
- Bo to… nie jest czysto produkcja porno. Mamy ambicję na mainstream z ostrymi scenami dla pikanterii. Więc będzie cała fabuła… być może ze sceną pościgu.- zaczął zmyślać Doc i splótł dłonie przedstawiając siebie.- I dobrze byś umiała jechać szybko. Vis zajmuje się stroną techniczną, ja mam na imię Dave i jestem głównym scenarzystą. Ochroniarza planu już ponoć dogłębnie poznałaś.
Vis z kolei przeskakiwała wzrokiem od doktorka do tej nieco zbyt nachalnej dziewczyny i czuła się coraz bardziej nieswojo. Jakie filmy porno? Scenarzysta? Ochroniarz? Nie miała pojęcia dlaczego Doc po prostu nie wyprowadzi tej całej Rose z błędu i się jej nie pozbędzie. No ale pytać go o to nie zamierzała, a przynajmniej nie przy tej kobiecie.
- Przydałoby się zrobić parę ujęć próbnych - mruknęła pod nosem, zdradzając nieco więcej objawów zdenerwowania, jak chociażby pocieranie dłonią o rogi. No ale skoro doktorek zamierzał ciągnąć tą grę to… No przecież nie będzie mu wszystkiego psuła.
-Poradzisz sobie z tymi zdjęciami sama, czy potrzebujesz wsparcia? - zapytał cicho Doc obejmując czule Vis.
- To zależy czy potrzebujesz ją zobaczyć w jakiejś konkretnej roli… czy pozie - odpowiedziała, bezczelnie ignorując kobietę i skupiając uwagę tylko na doktorku. Nie zrobiła tego oczywiście specjalnie, tak już po prostu miała. No i bardzo ale to bardzo chciała wiedzieć o co w tym wszystkim ma niby chodzić.
- Pojedziemy razem? Pojedziemy?! - Ucieszyła się Rose, spoglądającą na Vis i przyklaskując w dłonie, i nawet podskakując w miejscu… a jej biust razem z nią, przyciągając oko.
- Pewnie tak.. choćby sprawdzić jak dobrze… noo… jeździsz.- chrząknął Bullit i dodał.- Dialogi będą spontanicznie robione, dostaniesz tylko wskazówki co do motywacji postaci. Stawiamy na realizm, ale jak wspomniałem… scenariusz jest w pisaniu. No i chyba nie liczysz na zapłatę z góry, co?
- On tu rządzi - Vis wzruszyła ramionami i nawet się uśmiechnęła bo zachowanie kobiety trochę ją zaczynało bawić. - Zanim jednak cokolwiek to musimy jeszcze obgadać szczegóły - dorzuciła wskazując na siebie i doktorka.
-Właśnie… poczekasz tu chwilę? - rzekł Bullit wstając i podając dłoń Darakance.- Muszę na osobności obgadać z Vis parę szczegółów technicznych.
- No jasne! - Odpowiedziała wesołym tonem ruda panienka - W końcu muszę garów pilnować! - Pokazała… obojgu język, niby to w złości, pretensji, ale tak napawdę, jako zabawną minę.

-Dzięki.- odparł z uśmiechem Doc i wyszedł z Vis na korytarz. Gdy był pewien, że Ruda ich nie słyszy rzekł.- Mam plan… od jakiegoś czasu planuję napad na szpital dla high-class obywateli. By zdobyć serce dla Isabell i specjalistów od tego typu operacji i kogoś dla Leeny. Nie możemy tam wpaść strzelając na prawo i lewo… więc myślałem o jakiejś bogatej pacjentce i nas jako jej obstawie. To znaczy byśmy ją udawali, by od wewnątrz zająć szpital i zabrać co nam potrzebne. A następnie zwiać.- wyjął papierosa i zapalił.-Wiem, to skomplikowane… tym bardziej że brak nam ludzi. No i nie wiedziałem, kto miałby być tą paniunią mającą przyciągać uwagę. Nie chciałem ciebie narażać na coś takiego, więc myślałem o Ryder, ale… teraz mamy szczęście. Ona ją zagra. Jest profesjonalną aktorką więc poradzi sobie w tej roli. No i żyje z przyciągania uwagi. Jest idealna.
Idealna, to jak dla Vis było nieco zbyt wygórowane określenie dla Rose. W porządku i mogąca się sprawdzić to bardziej. Cieszyła się jednak że wreszcie wie o co w tej całej maskaradzie doktorkowi chodzi bo jakby nie spojrzeć wziął ją z zaskoczenia, a tego typu niespodzianek akurat nie lubiła bo tylko podkreślały jej problemy radzenia sobie z innymi istotami organicznymi.
- Więc chcesz żeby wystąpiła w roli bogatej laluni, ściągnęła na siebie uwagę personelu i pozwoliła na przejęcie szpitala na czas wystarczający żeby zdobyć co najmniej dwóch specjalistów i serce dla Iss? - Zarówno w jej myślach jak i uszach brzmiało to niewykonalnie. Jak dobra misja samobójcza.
- Takie ośrodki pewnie mają całkiem dobrze rozwiniętą ochronę, do tego zabezpieczone systemy i… Wiesz chociaż który szpital? Kogo konkretnie szukamy? No i czy reszta wie już o planie. No i… Jest tyle rzeczy które mogą się nie udać że nawet nie mam siły ich wszystkich wymieniać - Vis dosłownie opadły ręce, a ogon zwisł smętnie. Dopiero co udało im się wymknąć z wyjątkowo groźnej sytuacji i teraz mieli się, tym razem dobrowolnie pakować w kolejną?
- Nie powiedziałem, że mam gotowy plan.- westchnął Doc zaciągając się dymkiem i pogłaskał Vis po czuprynie. - Na razie jestem na etapie namierzania szpitala. A potem zaczniemy opracowywać szczegóły całej misji. I… liczę na twą pomoc.
Uśmiechnął się do niej.- Nie martw się. Nie ruszymy z akcją, dopóki będziesz miała wątpliwości co do jej powodzenia. Wiem ile trudności przed nami, ale skoro trafił się nam ktoś, kto się nadaje do roli przynęty to cóż… niech zostanie. Na razie i tak nie przeszkadza. A może zdoła utrzymać chłopaków z dala od kłopotów.
Odpowiedziała mu uśmiechem no bo inaczej się nie dało.
- No skoro tak to pewnie - pokiwała wesoło głową, przechylając ją następnie nieco w bok, ciesząc się z dotyku jego dłoni. - Mogę się zająć systemami ochrony tak żeby nie zdołali powiadomić nikogo z zewnątrz. To powinno dać wystarczająco czasu jeżeli ta ruda poradzi sobie z zajęciem reszty ochrony. No a skoro ty w nią wierzysz to ja też. Tylko… Tylko do tego czasu trzeba ją jakoś utrzymać w przeświadczeniu że jest w ekipie kręcącej film. Ja się na tym kompletnie nie znam - rozłożyła bezradnie ręce. - No i chyba nie mamy odpowiedniego sprzętu, co nie? Skoro jest doświadczoną aktorką to szybko wyłapie fuszerkę. I… I wiesz że sobie nie radzę z interakcją z innymi. Co będzie gdy strzelę jakąś gafę. Niechcący oczywiście - zasępiła się bo ryzyko było i to spore. - No ale można by z nią poćwiczyć jakieś sceny przy wykorzystaniu Loli czy pozostałych - rzuciła, próbując znaleźć dla rudej jakieś zajęcie które, by nie wymagało rozmowy z nią.
- Skoro uważa że trafiła na właściwy statek, to zbyt lotna to ona nie jest. I wygląda na to, że sama umie sobie znaleźć zajęcie.- dłonie Doca objęły Vis w pasie. Palcami lewej głaskał ją po pośladku tuląc do siebie, a prawej wodził po podstawie ogona mówiąc.-Trzeba będzie przekazać reszcie jak się sprawy mają, a potem się zobaczy… Nie będziemy wokół niej skakać dopóki nie będę miał gotowego scenariusza... to znaczy planu. Jeżeli do tego czasu się zorientuje i się ulotni, to trudno… mamy jeszcze Beckę w zapasie. Jeśli nie… to ona się nada na odwrócenie uwagi. Zresztą sama zauważyłaś jaki z niej magnes na spojrzenia, tylko…- uśmiechnął się łobuzersko dodając żartobliwie.-... wygląda na to, że będę musiał cię bardziej rozpieszczać, bo chyba spodobałaś się jej, a jest ode mnie atrakcyjniejsza. Może spróbować się sobą zauroczyć. I jak ja przy niej wypadnę?
W odpowiedzi otrzymał delikatny cios piąstką w ramię.
- O to to chyba ja się powinnam martwić. Widziałeś jej piersi? - Było to głupie pytanie bo nawet ślepy by je zauważył, jednak Vis i tak musiała je zadać. - Bez wątpienia nadaje się na odwracanie uwagi - dodała z wyraźnie słyszalnym żalem nie pozbawionym ostrych nutek zazdrości. - Poza tym wcale nie jest noo… atrakcyjniejsza - zakończyła mruknięciem, wpatrując się w pierś doktorka bo jakoś tak ciężko jej było podnieść głowę by spojrzeć mu w oczy. Co do powiadamiania reszty to się w to wtrącać nie zamierzała skoro pomysł był Doc’a to i on powinien się z pozostałymi rozmówić.
- Od ciebie… na pewno nie jest atrakcyjniejsza od ciebie. No i widziałem twoje piersi. Też są ładne i kuszące i miękkie…- Doc nachylił się tuląc dziewczynę do siebie i szepcząc jej cicho do ucha nie przestając przy tym wodzić palcami po jej pupie i podstawie ogona Darakanki.
- Od ciebie też nie - Vis upierała się w najlepsze chociaż przy okazji jej usta ułożyły się w radosny uśmiech. - Są takie jakie powinny. Większe by przeszkadzały w robocie - dorzuciła nad wyraz rzeczowo i zgodnie z prawdą chociaż wciąż z nutką żalu. Była to jednak już ledwo słyszalna nutka. - Tooo… jak długo myślisz że trzeba ją tu będzie trzymać?
Powrót do głównego tematu wydał się Darakance najbezpieczniejszym wyjściem, biorąc pod uwagę to, że doktorka trzeba chyba było znowu naprowadzić na jakieś luźniejsze tematy bo w innym wypadku jak nic znowu zmarnowaliby całkiem sporo czasu robiąc wszystko tylko nie obmyślając planu wykradnięcia niezbędnych “części”.
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale nie będzie przeszkadzać. To duży statek…- wyjaśnił zamyślony Doc nie przestając czułych pieszczot ciała dziewczyny. -I myślę że jest ładniejsza ode mnie. Więęęc będę musiał się wykazywać, byś łaskawie o mnie nie zapomniała.
Jakoś nie wydawało się jej możliwe żeby zapomnieć o doktorku, którą to myśl zaraz wypowiedziała na głos, zwyczajowo nie będąc w stanie zatrzymać jej tylko dla siebie.
- To raczej niemożliwe. Przede wszystkim wolę twoje towarzystwo od jej. No i ona na pewno nie potrafiłaby tak o mnie zadbać i z pewnością jej łóżko nie jest tak wygodne jak twoje. No i nie ma tak pysznych zapasów i jestem pewna że nie potrafi tak dobrze głaskać - zakończyła wymienianie na tym, co aktualnie rozpraszało jej uwagę. - No i już tak na pewno nie rozprasza mnie tak jak ty. Skoro jednak umie gotować to może zna się też na pieczeniu? Jak myślisz? - zmieniła gładko temat idąc za kolejnymi przyjemnościami i planami, które oczekiwały na realizację.
- Myślę że potrafi piec i pewnie głaskać też. Ale nie przejmuj się tym. Dla mnie zawsze będziesz tą najważniejszą.- odparł z uśmiechem Doc nadal trzymając Vis oplecioną swymi rękami.- No już… czujesz się lepiej? Może i zerknąłem na jej biust, ale to nie zmienia faktu że twój mi się podoba. I to bardzo.
- Całkiem dobrze - oświadczyła wesoło, w pełni zadowolona z deklaracji doktorka której przecież wcale nie wymagała, no ale skoro sam z siebie… - W takim razie, skoro potrafi to mam pomysł na to jak jej zająć czas i na tym skorzystać. Tak co by nie szwędała się po statku i nie właziła gdzie nie powinna. Tylko chyba dobrze by było gdyby ktoś zajął się też wtedy, gdy ja będę zajęta czymś innym. Wciąż jest trochę roboty do zrobienia. - Taki Archon dla przykładu którym to nie zajmowała się już od jakiegoś czasu, a przecież nie mogła tak łatwo się poddać nawet jeżeli szanse na odbudowę robota były poniżej zera.
- Z pewnością znajdą się do tego ochotnicy na tym statku. - zaśmiał się cicho Doc i dodał.- No i tak się składa, że najbardziej w pracy to ja ci przeszkadzam.
- Jest przeszkadzanie i przeszkadzanie - stwierdziła pogodnie, bowiem to, które stosował doktorek, jakoś wcale jej na dobrą sprawę nie przeszkadzało. Wiedziała jednak, że prędzej czy później Leena się obudzi, a przynajmniej nie dopuszczała chwilowo do siebie innej opcji, więc wolała żeby pani kapitan nie przyłapała jej na obijaniu się. Biorąc jednak pod uwagę, że większość roboty została w mniejszym lub większym stopniu zrobiona, too…
- No i czy czasem nie jest tak że jak kapitan statku zdecyduje że ktoś z załogi ma robić coś innego niż to, co ma w kontrakcie to wszystko jest w porządku? Czy jakoś tak… W sumie to nie mam pojęcia jak to jest ale skoro ty teraz dowodzisz to takie niby przeszkadzanie można chyba uznać za… Bo ja wiem, testowanie możliwości załogi? - Głowa Vis uniosła się odsłaniając przed Doc’iem parę szkarłatnych roześmianych oczu i równie radośnie układające się usta.
- No cóż… mogę ci rzeczywiście zlecać zadania. I pozostałym też.. teoretycznie.- stwierdził Dave z uśmiechem. Teoretycznie… bo na statku pirackim dyscyplina nie należała do głównych zasad funkcjonowania załogi.
- Więc, tak teoretycznie, czym powinnam się teraz zająć? - Pytanie mogło być całkiem niewinne, tyle że iskierki w oczach dziewczyny wcale na niewinność nie wskazywały.
- No nie wiem… a czym ty chcesz się zająć?- jęknął cichutko Doc wpatrzony w jej oczy jak zahipnotyzowany. Jego dłoń na jej pośladku docisnęła ciało Vis mocniej do ciała mężczyzny.
- To zależy od tego jakie są szanse, że ktoś będzie tędy przechodził w ciągu najbliższych minut - wyjaśniła, zsuwając dłonie w dół i zatrzymując je na pasku spodni doktorka.
- Vis… ty łobuzico.- zamruczał doktorek zamykając oczy. Wiedział, że to co robiła to… szaleństwo, ale jakoś trudno mu było się skupić na tym fakcie.-Ruda czeka… no… w kuchni… a…- bo jego dłoń wodziła coraz bardziej żarliwie po jej pośladku.-.. co mi tam.
Nachylił się i zaczął całować zachłannie szyję Darakanki.
Która w odpowiedzi na jego zgodę, nie marnując cennego czasu, zajęła się aktywnym rozpinaniem wpierw paska, a następnie spodni. Korytarz miał to do siebie że dawał w obecnej sytuacji dość ograniczone możliwości, to jednak dziewczynie wcale nie przeszkadzało. Była w dobrym humorze, rozgrzana pieszczotami doktorka i… No miała ochotę na coś, co by na dobre odwróciło jego uwagę od ich nowego nabytku.
- Się robi, kapitanie - mruknęła mu do ucha, wsuwając w nie koniuszek języka i sunąc nim coraz niżej, umykając przy okazji jego wargom. Na przeciągnie zabawy nie mieli przecież czasu.
Doc z tego też dobrze zdawał sobie sprawę, bo dłońmi zaczął się szarpać z jej ubraniem by odsłonić dolne partie ciała Darakanki. Nie było tak łatwe jak w przypadku jego własnych spodni i bielizny, a Bullit nie chciał by Vis czuła, że tylko ona daje coś z siebie w tej szalonej chwili.
Vis zaś właśnie odkryła że zaczyna żywo interesować się własną garderobą.
- Spódniczka… Potrzebuję spódniczki - mruczała z ustami tuż przy skórze doktorka. Jej język badał doskonale mu znane rejony szyi i obojczyka. Ruchliwie dłonie zdołały już dobrać się do dumnie nabrzmiałego instrumentu Bullita, pocierając go i masując. Oddech dziewczyny przyspieszył, owiewając ciało doktorka za każdym razem gdy opuszczał jej usta, dostarczając kolejnych bodźców. To co robili było oczywistym szaleństwem, ale to akurat Vis kompletnie nie przeszkadzało. Tak jak nie przejmowała się konsekwencjami w przypadku zostania przyłapanym. Po co kłopotać się czymś co mogło wcale nie nastąpić? Znacznie przyjemniejszym wyjściem było korzystanie z chwili i temu właśnie się oddała.
Nie mogąc dobrać się od dołu…. do krągłości Vis, Doc przesunął dłońmi do góry i znalazłszy zamek stroju dziewczyny rozsunął go szybko, a potem władczo rozchylił jej kostium odsłaniając biust Vis uwięziony w staniku. Zwykle pewnie zająłby się badaniem odkrytych skarbów, ale pieszczota palców Vis popędzała go do dalszych działań. Zsunął więc z strój w dół, z pomocą Darakanki, a następnie zsunął bieliznę okrywającą jej podbrzusze.
- Możesz się no… odwrócić i oprzeć o ścianę.- zaproponował szybko, delikatnie ugniatając dłońmi uwięzione w biustonoszu piersi kochanki.
Nie trzeba jej było dwa razy powtarzać, chociaż pozostawienie zabawki, którą zajmowała dłonie wcale nie było łatwe, jednak obietnice nagrody za wyrzeczenie kusiło na tyle, że zostawiwszy na skórze doktorka jeszcze jeden ślad swojego języczka i zębów, odwróciła się opierając dłonie o ścianę korytarza i wypinając pośladki. Przytulając policzek do chłodnego metalu spojrzała na niego wyczekująco. Jej piersi unosiły się i opadały w rytm szybkiego oddechu, a wzrok zamglony był żądzą. Nawet gdyby ktoś im w tej chwili przeszkodził możliwym było że by tego nawet nie zauważyła, lub zwyczajnie zignorowała.
Także i Bullit zdawał sprawę sobie że to jest szaleństwo, ale uległ czarowi chwili w ogóle ignorując ten fakt. Chwycił drapieżne za pośladki Vis przytrzymując ją delikatnie acz stanowczo i… posiadł ją powoli. Gdy poczuł jak się jej ciało zaciska na jego orężu, przystąpił do gwałtownych szturmach popychając kochankę na ścianę o którą się opierała. Nie mieli czasu na delikatność, ani potrzeby… chcieli spełnienia.

- Heee... - Urwała w pół zdania, wychodząca nagle zza zakrętu korytarza Rose - Hej - Dodała już o wiele ciszej, gapiąc się na parkę inflagranti - Soooory - Podrapała się po głowie z rozbrajającym uśmieszkiem - Bo chciałam spytać, gdzie was wszystkich wywiało, bo jedzenie gotowe... - Zamrugała niewinnie oczkami, wciąż bezczelnie się w nich wpatrując, i zupełnie jak “z automatu” wsadziła łyżkę do buzi, i tam już ją zostawiła. Następnie w geście bezradności, rozłożyła ręce, wyczekując reakcji obojga…
Doc tylko zerknął na nią czując się nieco… głupio. Ale za daleko już z Vis zaszli by przerwać, więc kolejnymi ruchami bioder starał się jak najszybciej doprowadzić sprawę do końca, tym bardziej, że ogień jaki budziła w nim Vis nie gasnął tylko z powodu widowni.
-Eee.. poczekaj… w kuchni… zaraz… - wydusił z siebie.
Vis zaś tylko jęknęła zgodnie napierając na doktorka żeby przypadkiem nie wpadła mu do głowy myśl o wycofywaniu się. Nie gdy było jej tak dobrze, że tylko przygryzanie dolnej wargi powstrzymywało głośniejsze dźwięki, które usilnie próbowały jej się z ust wyrwac. To że ruda im się napatoczyła nie obeszło jej wcale. Wątpiła by ją zszokowali, skoro była profesjonalną aktorką. Vis widownia także nie przeszkadzała bowiem jej umysł skupiony był w pełni na doznaniach, a nie tym co ją otaczało.
Mocniej, silniej i gwałtowniej… drżąc coraz bardziej Doc naparł ciałem na kochankę i przylgnął do niej, by sięgnąć dłońmi pod jej stanik i zaborczo zacisnąć dłonie na jej poruszających się w rytm jego bioder piersiach. Zacisnąć i pieścić, co by Vis nie miała wątpliwości, że mu się podobają nie mniej niż efektowny biust Rose. A że przy tym mocniej przywarł ciałem do Darakanki i głębiej go ona czuła, to… dodatkowy zysk był.
Który został przywitany coraz to wyraźniej przebijającymi się przez przygryzione wargi jękami. Dłoń Darakanki oderwała się od ściany i powędrowała w tył, znacząc pazurkami swą obecność na plecach doktorka, dążąc do jego pośladków by dodatkowo przycisnąć go do jej własnych. Więcej i mocniej zdawało się być motywem przewodnim tego zbliżenia i nic innego się nie liczyło. Odchyliwszy głowę do tyłu, próbowała przynajmniej na krótką chwilę złączyć swe usta z wargami doktorka, jednak czynność ta okazała się być zbyt przeszkadzająca więc zaniechała. Czując zbliżający się wybuch przylgnęła do niego wyginając ciało w łuk. Mocniej i szybciej… zatraciwszy się w tym tempie, Doc doprowadził ich oboje do szczytu, rozkoszując się każdym doznaniem jakie drżące ciało Vis mu dostarczało. Dopiero po ekstazie zerknął w kierunku w którym stała Rose, nadal masując krągłe piersi Vis pod jej bielizną.

Dziewczyna stała tam, oparta o ścianę bokiem, z jedną dłonią w swych lekko rozpiętych spodenkach, a drugą ugniatającą własną, odkrytą pierś. Jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Bullita, a Rose z małymi rumieńcami na policzkach, uśmiechnęła się do niego zalotnie, nie przestając zabawy.

Darakanka także przeniosła wzrok na przeszkadzającą kobietę, próbując przy tym utrzymać się na nogach po doświadczeniach sprzed chwili.
- Mówiłaś coś o jedzeniu - sapnęła, nie zmieniając jednak pozycji ani nie starając się okryć bo jakby na to nie spojrzeć doktorek wciąż dostarczał jej kolejnych wrażeń, a tych jakoś nigdy nie miała dość. Całkiem jak słodyczy.
- O i… spódniczkę… Ja się nie znam na tym, a Vis potrzebuje bardziej rozbudowanej garderoby.- Doc pieścił nadal biust jedną dłonią Vis jednocześnie się prostując i przytrzymując drugą dłonią drżącą Darakankę.
- Po co wam jedzenie, skoro wy już przy deserze? - Powiedziała ruda, po czym wyciągnęła swoją dłoń ze spodenek, wzruszając przy tym ramionami. Po chwili zakryła również swoją pierś topem.
- Sorry, że przeszkodziłam, idę - Dodała z nieco markotną miną, po czym się odwróciła, by ich zostawić samych…
- W zasadzie to nie przeszkodziła. A my mamy jeszcze...coś do omówienia z nią.- Doc wymruczał do ucha Vis, głaszcząc ją delikatnie i czule po brzuchu.- Ona zna się na modzie. Ja nie wiem jakie sukienki czy spódniczki się teraz kupuje.
- Wygodne? - zasugerowała, wzdychając i wyswobadzając się by stanąć do doktorka przodem. - To skoro mamy omawiać sprawy to może byś się ubrał? - dorzuciła kolejną sugestię, szczerząc ząbki i opierając się plecami o ścianę korytarza. - Nie przeszkadzasz! - zawołała za rudą, sama najwyraźniej nie zamierzając się przejmować strojem. - To co jest na ten podwieczorek? Zgłodniałam…
- O podwieczorek, pytasz ją czy mnie ?- zażartował doktorek podciągając spodnie.- Zresztą sama jesteś nieubrana.
- O ile mi wiadomo to byłeś zajęty czymś innym niż gotowanie więc pytanie zostało skierowane do niej - Vis, nadal szczerząc ząbki przyglądała się ubierającemu się doktorkowi sama nie wykazując chęci do pójścia w jego ślady.

- Gorreliański łamaniec kawowy... - Dobiegło ich gdzieś już z innego korytarza.
- Chodźmy z nią pogadać na temat twojej garderoby…- westchnął Doc spoglądając na Vis i dodając.-Wiesz że takie twoje chodzenie na golasa działa na mnie pobudzająco? I chyba nie tylko na mnie… bo na nią też.
- W końcu jesteśmy ekipą kręcącą filmiki z minimalną ilością odzieży więc… - wzruszenie ramion pobudziło jej piersi do życia, o co chyba Vis chodziło bo jej minka wskazywała na to, że jest z siebie całkiem zadowolona. No ale sterczeć tak dłużej nie wydawało się rozsądne więc w końcu naciągnęła z powrotem na siebie ubranie, po raz kolejny dochodząc do wniosku że naprawdę będzie musiała popracować nad garderobą. To co wcześniej w zupełności wystarczało, teraz było zwyczajnie kłopotliwe. Z tą myślą ruszyła za rudą, wabiona zapachami.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline