Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2017, 20:58   #196
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rose nadal kręciła się samotnie po kuchni, kończąc przygotowywanie deseru. Zarówno Doc, jak i Darakanka zauważyli, iż jej spodenki nadal były niedopięte… “Gorreliański łamaniec kawowy” z kolei wyglądał dosyć apetycznie.



- Czekolada, krem, wanilia, no i ziarenka kawy - Wyjaśniła Rose, opierając się tyłkiem o kuchenne szafki, z założonymi rękami.
-Wygląda smakowicie…- stwierdził Doc zerkając na Vis, której to opinia się tu liczyła. Dave nie był wybredny jeśli chodzi o jedzenie.
Darakance zaś aż oczy się zaświeciły. Wystarczyło samo “czekolada” by zapragnęła spróbować tego tworu ich nowego nabytku.
- Uwielbiam słodycze - zdradziła, oblizując wargi. Ruda właśnie zyskała u niej dodatkowe punkty.
- Rose… cóż… Vis ma pewne problemy z garderobą. I pomyślałem, że mogłabyś jej w tym pomóc.- zapytał Bullit siadając i przyglądając się Darakance na zmianę z Rose.-Brakuje jej spódniczek i sukienek. Dotąd ich nie nosiła.
- Zgubiłaś bagaż? Albo Ci ukradli? Też mi się raz zdarzyło… podłe fiuty z obsługi naziemnej - Rudowłosa pokiwała do Vis głową - Spoko, mam tego sporo, jest w czym wybierać - Mrugnęła do niej.
Mhmm - mruknęła Vis, nie widząc powodu dla którego miałaby przerywać degustację pyszności. Skoro ruda chce wierzyć, że straciła bagaż to… Widać nie idzie jej zbyt dobrze słuchanie co kompletnie Darakance nie przeszkadzało. Pokiwała więc tylko głową, dalej pałaszując łamańca.
-Jeśli będą pasować.- Doc wędrował spojrzeniem po ich nowej kucharce, oceniając jej ciało. Nogi… były mniej więcej tego samego wzrostu, tyłeczek… tu też obie wydawały się takie same, pomijając oczywiście ogon, biust… tu Vis miała rację, natura albo zdolny chirurg plastyczny byli hojni dla Rose. Bullit zaczerwienił się na twarzy wyobrażając sobie obie dziewczyny nago. To była stanowczo za silnie stymulująca myśl.
Więc zabrał się za jedzenie.- Ponoć już się urządziłaś na statku? A ta broń z którą przybyłaś tooo?
Zmienił temat starając się zapanować nad mimowolnymi reakcjami swojego organizmu.
- No jak to co? Rekwizyty - Zdziwiła się panienka North, przyglądając się pałaszującej deser Vis - Powinny pasować… najwyżej użyjesz paseczka… to będziemy miały wspólną scenę? - Ucieszyła się, przyklaskując w dłonie.
- Wspólną co…? - Vis spojrzała na rudą ze zdziwieniem, odrywając na chwilę uwagę od pałaszowania. Jakoś nie brała do tej pory pod uwagę żadnych “scen” ze swoim udziałem. Miała być niby tą od spraw technicznych, prawda? Takie osoby zwykle trzymały się gdzieś w cieniu czyli tam gdzie akurat Vis było najlepiej. Sceny…? Nie, nie wydawało się jej żeby do jakichkolwiek doszło ale…
- Będziemy? - rzuciła drugie pytanie, tym razem kierując je ku doktorkowi.
- Eeee nieee… Jeśli nie chcesz, to nie.- zapewnił szybko Doc, po czym zwrócił się do Rose.- Vis nie jest aktorką. No i… choć może to wydawać się dziwne po tym co widziałaś przed chwilą, to Vis jest nieśmiała i… niekoniecznie gotowa, na nowe… doświadczenia.
- Ahaaa... - Zaczęła jakoś tak markotnie Rose - W korytarzu to wyglądało nieco inaczej - Dodała z odrobinkę wrednym uśmieszkiem - Wiesz szefie, czasem takie naturalne talenty znajduje się przez przypadek i w obsłudze. Słyszałam kiedyś o techniku, co zastąpił aktora, bo ten miał kaca, i się okazało, że ten technik ma taaakiego - Tu Rose pokazała dłońmi tak ze 30cm - No i go odkryli, i stał się sławny, i zarobił kupę kasy - Uśmiechnęła się już bardziej pogodnie - Bo Vis jest ładna, to myślałam... - Stanęła nagle obok Darakanki, po czym pogłaskała ją dłonią po ramieniu z wesołą miną - W końcu zarobki są niezłe, mogę się podzielić
- Cóż… Vis potrafi się odprężyć ze mną i przy mnie. - mruknął Doc zajadając się przekąską i przyglądając obu kobietom.-Nie każdy jest tak otwarty jak ty Rose.-
Choć wiedział, że Darakanka była taka... wcześniej i ten fakt bolał go trochę z powodu poczucia winy.
Jakby na potwierdzenie jego myśli, Vis spięła się gdy tylko dłoń kobiety musnęła jej skórę. Nie żeby miała coś przeciwko takim zabawom bo lubiła poznawać nowe rzeczy i uczyć się nowych doznań jakie oferował świat, jednak… Jednak wolała wpierw wyrazić na to zgodę.
- Zobaczymy jak wyjdzie ze scenariuszem - mruknęła, odsuwając się nieco od rudej i przysuwając bliżej doktorka.
- Vis nie lubi być zaskakiwana.- dłoń doktorka ujęła dłoń Vis w sposób czuły i delikatny. Zupełnie pozbawiony erotycznego podtekstu. - Może później się przekona do takich pomysłów, jeśli zechce się przekonać… bo ja naciskać na nią nie zamierzam. A ty… cóż… z pewnością nie będziesz się nudziła w oczekiwaniu na scenariusz. Tu jest całkiem rozrywkowa ekipa.
- To jakaś niezależna produkcja? Takich dziwów to jeszcze nigdy nie miałam - Uśmiechnęła się Rose, wzruszając ramionami - No dobra, to ja idę do swojej kajuty, no chyba, że jeszcze jest coś do obgadania? Aha, a kiedy w końcu startujemy?
- Na razie… mamy trochę spraw do załatwienia na miejscu. W tym kwestii finansowych. - podrapał się po karku Doc.- Spieszy ci się gdzieś? Masz jakieś inne zakontraktowane produkcje?

- Mooooooment! - Rose zatrzymała się nagle w pół kroku, po czym wbiła spojrzenie w Bullita - Jakie kwestie finansowe?? Jesteście wypłacalni, czy nie? Ja się nie dam tak po raz kolejny oszukiwać! - Zaczęła machać palcem w kierunku mężczyzny.
- Zapewniam, że nie opuścisz statku dopóki się nie rozliczymy finansowo. -... no chyba że dobrowolnie, ale o tym doktorek nie wspomniał. Poza tym liczył się z możliwością zapłacenia jakiejś gratyfikacji finansowej Rose po wykonaniu planu ze szpitalem. Ale nie wcześniej.
- No okej - Powiedziała panienka North, a na jej twarz wrócił uśmiech - To na razie! - Machnęła im dłonią, po czym opuściła kantynę.
Odprowadzona wzrokiem Vis, która na powrót zajęła się słodkościami, kończąc je w tempie stosunkowo szybkim.
- Chciałbyś żebym się przekonała do takich pomysłów? - zadała pytanie doktorkowi, to samo, które nie dawało jej spokoju od chwili w której taka sytuacja została zasugerowana. Nie była co do całej sprawy przekonana, ale Doc zrobił dla niej naprawdę wiele więc chciała się mu jakoś odwdzięczyć. No i lubiła gdy był zadowolony, a sądząc po jego spojrzeniach, którymi omiatał zarówno ją jak i rudą, to… Ale wolała zapytać, na wypadek gdyby źle zrozumiała jego zachowanie co przecież często się jej zdarzało z innymi.
- Vis nie podsuwaj mi takich wizji. Jestem tylko prostym człowiekiem. - jęknął zaczerwieniony Bullit. Uśmiechając się do Darakanki dodał. - Nie chcę byś zmuszała się do czegokolwiek. Pewne rzeczy najlepiej wychodzą bez zaplanowania. Tak jak to na korytarzu…
Dziewczyna w odpowiedzi wyszczerzyła radośnie ząbki.
- Czyli byś chciał - podsumowała, a jej oczy błyszczały niczym dwa rubiny. Drażnienie się z doktorkiem było zajęciem bardzo przyjemnym, a i… No cóż, na wspomnienie o zabawie w korytarzu od razu w myślach pojawiła się wersja, w której ruda dołączyła do nich. Bo i takie doświadczenie było jej nowe ale nie znaczyło, że nigdy takich zabaw nie widziała. - Najpierw zobaczmy czy te jej sukienki pasować będą na mnie. No bo… Muszą być też zdatne do noszenia w pracy bo nie lubię marnować czasu na przebieranie się. To takie… nielogiczne i zbędne zajęcie. I myślałam też… - tu urwała, między innymi po to by zaczerpnąć powietrza. - Myślałam że mogłabym wybrać się i poszukać tutejszego złomowiska. To nie powinno mi zająć dużo czasu, a nigdy nie wiadomo co się wyłapie. Może udałoby się dorwać części lub nawet całego tylko zepsutego drona z kamerą lub bez nawet… No wiesz, tak co by nie wzbudzał podejrzeń fakt, że nikt tu nic właściwie nie nagrywa. No i w klubie zwykle wykorzystywano też dodatkowe oświetlenie przy odgrywanych scenkach, chociaż jak to ma być produkcja improwizowana to pewnie tego nie będziemy musieli mieć no ale jakby coś takiego się znalazło i jakby też udało się zdobyć jakieś części do Archona i w ogóle, tooo - Urwała, wtłoczyła powietrze do płuc po czym wzruszyła ramionami i spojrzała na doktorka wyczekująco.
- Weźmiemy Bixa do dźwigania i pójdziemy we trójkę. Po drodze zajrzymy do paru miejsc i popytamy o te złomowisko.- Doc wpatrywał się intensywnie w Vis wyobrażając sobie ją w owych spódniczkach (kusych sądząc po guście Rose), a także…- Bikini… mogłabyś pracować w bikini przy naprawach i mnie…- wyrwało się z ust Dave’a, zanim zdążył ugryźć się w język.
- Super - ucieszyła się, bo Młoteczek z pewnością był w stanie zabrać więcej części niż ona sama. No i towarzystwo wiązało się z obstawą, a ta niekiedy bywała bardzo przydatna, szczególnie w sytuacjach gdy na złomowisku panował ścisk i duża konkurencja. Kolejne słowa doktorka całkiem wybiły ją z tych rozmyślań i planów.
- Bikini? Ale to takie… niepraktyczne… - nie bardzo wyobrażała sobie taki strój do pracy. - No ale jak będziesz chciał to mogę spróbować. Trzeba próbować nowych rzeczy, prawda? - puściła do niego oczko, oblizując palec, którym zebrała resztki deseru.
- Trzeba…- mruknął Doc obserwując ten palec jakby był zahipnotyzowany. Otrząsnął się z tego stanu i uśmiechając się lekko rzekł do Darakanki.-Ty mnie specjalnie… prowokujesz, co?
Pokręciła przecząco głową bowiem wciąż była zajęta oczyszczaniem palca z pokrywających go, słodkich resztek.
- To po prostu dobre było, szkoda żeby coś się zmarnowało - odparła w końcu, wycierając dłoń w kombinezon. - Po co miałabym cię prowokować? - Zapytała szczerząc przy tym ząbki.
- Vis… przy tobie ciężko mi utrzymać ręce przy sobie.- stwierdził ironicznie Doc przyglądając się dziewczynie. Po czym na dowód swych słów sięgnął do zapięcia jej kombinezonu powiększając jego dekolt.-No… i teraz możesz być pewna, że nawet ta Rose zwróci na nie uwagę.
- To źle? - chciała wiedzieć, jednocześnie spoglądając w dół, na piersi które wyłaniały się z powstałej szczeliny w sposób znacznie większy niż zazwyczaj. No, chyba że było gorąco, ale… - Tylko dlaczego miałaby na nie zwracać uwagę. Znaczy… Nie zależy mi na tym żeby zwracała - poprawiła się, chociaż suwaka nie ruszała by ponownie zakryć półkule.
-No… ale nie będziesz się już przejmowała że ma większe.- przypomniał jej doktorek i sięgnął palcem do odkrytych skarbów, by musnąć jej skórę opuszkami.
- Już mi przeszło - stwierdziła, wzruszając ramionami bo sprawa wielkości piersi Rose nie była na tyle istotna by utrzymać się w jej umyśle dłużej niż do chwili, w której temat przestał być poruszany.
- Poza tym ty je lubisz, więc mi to wystarcza - dodała, prostując się i dumnie wypinając wspomnianą część swojego ciała, po której sunęły palce Doc’a.
Rozsunął zamek bardziej zaczepiając palcem o niego i dłońmi rozchylił kostium w pełni uwalniając owe skarby Vis. Przyglądał im się z zachwytem i pożądaniem.- Jak tu ich nie lubić. Są śliczne.
Vis nie miała zwyczaju zachwycania się nad swoim ciałem więc tylko przytaknęła opinii doktorka, nie dorzucając w tej kwestii nic od siebie.
- No to postanowione - stwierdziła wesoło. - Trzeba będzie załatwić to bikini, tylko nie wiem co reszta na to powie. W sumie jednak to nawet nie bardzo mnie to chyba interesuje, no o ile nie będzie im to jakoś strasznie przeszkadzało. Tak, żeby mi nie truli nad głowami w trakcie pracy. - Było to nader istotne, bo jakby tak każdy co chwilę przychodził ze swoimi ale gdy ona dłubała by w takim Archonie czy tym dronie, którego chciała załatwić to chyba by oszalała.
-Tak szczerze… to by ci było potrzebne, tylko przy mnie… gdy ja cię bym pilnował, bo wiesz…- położył dłoń na jej piersi delikatnie masował i ugniatał.-Nie daję ci długo pracować, rozpraszam i próbuję… sprawić ochotę, byś zdjęła kombinezon. Taki ze mnie łobuz.
- No tak… Ciężko coś przy tobie naprawić - potwierdziła sięgając do suwaka wspomnianego kombinezonu. - Nie powinieneś czasem nawiązać kontaktu z resztą żeby im wytłumaczyć o co chodzi z tą ruda? - zapytała, chociaż schodząca powoli w dół dłoń i idący za nią suwak, przeczyły nieco dobrym intencjom przekazywanym przez słowa.
-Zrobię zebranie jak wrócą… zamiast napastować pojedynczo każdego przez Uni.- wymruczał Doc wodząc dłońmi po krągłych piersiach Vis i zerkając na jej działania. Ona też mogła dostrzec właściwą reakcję u Bullita poniżej pasa. Dave znowu był gotów sprawić jej przyjemność i czuć przyjemność jaką zamierzała sama mu dać.
- Ma to sens - poparła, powoli, żeby nie przerwać kontaktu, który dłonie doktorka nawiązały z jej piersiami, zsuwając kombinezon z ciała. Pewnie, w każdej chwili mogła wrócić ruda albo ktoś z załogi, ale to jak zwykle gdy Vis się na czymś skupiała, schodziło na dalszy plan. Nieistotne, dopóki nie stanie się istotne. W tej zaś chwili, znacznie pasjonującym tematem był jej towarzysz, który zdawał się nigdy nie tracić na nią ochoty co, nie dało się tego ukryć, było dla niej raczej nowym doświadczeniem mimo iż liczącym już parę dni. Testowanie limitów doktorka, było z kolei równie fascynujące co testowanie świeżo naprawionego robota. Jednemu i drugiemu zajęciu lubiła się oddawać z niemal tą samą przyjemnością.
- Czy ty czasem masz dość? - zapytała, jak zwykle wprost i bez zbędnych ozdobników, przy okazji sięgając dłonią w stronę wybrzuszenia w doktorkowych spodniach.
- Cóż… tak jakby nie. Wyższy poziom testosteronu niż normalny.- jęknął cicho Bullit czując dotyk palców Vis i delikatnie ścisnął piersi dziewczyny. - Jesteśmy bardzo twardzi na Axionie. To planeta… hodowców wielkiego bydła. Nie dla mięczaków.
- Ciekawa… planeta - zabawa przez materiał szybko się Vis znudziła więc zabrała się za jego pozbywanie. - Zdecydowanie ciekawsza od Darak, chociaż nie znam jej za dobrze - mówiła dalej, nie przerywając zajęcia i przybliżając się do doktorka by mieć większe pole działania. - Zbyt szybko musiałam zwiewać, a i w czasie pobytu głównie siedziałam na złomowiskach. te z kolei były fascynujące. Tak… bardzo fascynujące - powtórzyła, chociaż biorąc pod uwagę że akurat udało się jej dostać do skarbu który do tej pory skryty był pod ubraniem, mogło chodzić zarówno o wspomniane złomowiska, jak i o część doktorka, którą Vis właśnie na powrót zaczęła się zajmować.
-Nooo… a ja pomyślałem, co byś… nie wiem czy byś…- teraz Doc miał trudności z wyartykułowaniem czegokolwiek czując palce dziewczyny na tej twardej części swojego ciała, sam ciągle głaszcząc Darakankę po piersiach.
Piersiach, które przysunęły się bliżej, wraz z całym ciałem Darakanki, które zanurkowało pod stół by zająć wygodniejszą pozycję do czynności, której po chwili oddawały się nie tylko jej ręce, ale i usta. Z tego to powodu dalsza rozmowa została na pewien czas uniemożliwiona, chyba żeby doktorek miał ochotę prowadzić monolog, co po prawdzie dziewczynie znajdującej się przed nim na kolanach, wcale by nie przeszkadzało. Jak zwykle gdy znajdowała coś, co było w stanie skupić pełnię jej uwagi, Vis odcięła się od innych, przeszkadzających jej w zajęciu się pracą, bodźcach. Praca zaś, w tym konkretnym przypadku polegała na równomiernym przesuwaniu wargami po sztywnej, twardej powierzchni. Należało przy tym odpowiednio ową powierzchnię nawilżyć, którym to zajęciem zajmował się jej długi, cienki, rozdwojony języczek, jakby stworzony właśnie w takim celu przez przewrotną naturę. Języczek pracował nader sprawnie, podobnie jak i dłonie Darakanki, które z pomrukiem przyjemności jaki okazjonalnie wyrywał się na wolność, zaczęły dokładnie badać okolice ciała doktorka, które sąsiadowały z ową twardą powierzchnią. Aby określić, czy działanie te podobają się właścicielowi części, którą tak troskliwie się zajmowała, uniosła spojrzenie w górę, spojrzenie w którym bez wątpienia igrały psotne, wesołe ogniki, nadając jej szkarłatnym oczom iście diabelskiego wyrazu.
Doc starał się nad sobą panować zerkając z zakłopotaniem na Darakankę i z trudem ukrywanym pożądaniem. To co jednak muskała językiem nie próbowało udawać braku zainteresowania i prężyło się stanowczo pod jej pieszczotą, niczym wartownik na warcie.
-Vis… wygodnie ci… tam?- jęknął cicho Doc starając się stoicko wytrzymać jej pieszczoty, ale każdy kolejny ruch języka kochanki wyraźnie mu w tym przeszkadzał.
W odpowiedzi nastąpiło chwilowe przerwanie pieszczot, które zastąpił figlarny uśmieszek, jednak była to jedyna reakcja dziewczyny, która zaraz powróciła do swych działań. Za jej plecami ogon poruszał się żywo i wesoło, uderzając raz po raz to w blat stołu to w jego nogi, to znowu muskając uda doktorka, jakby nie mógł się zdecydować co ze sobą zrobić. W przeciwieństwie do Vis, która najwyraźniej wiedziała dokładnie co chce robić i robiła to z oddaniem oraz werwą. Dłonie poszerzyły zakres swych badań przechodząc na tors Doc’a, na którym zostawiały wyraźne, szybko podbiegające krwią ślady swej obecności. Tak, najwyraźniej Darakance było całkiem wygodnie tam gdzie się znajdowała i nie przejawiała ochoty na zmianę swej pozycji, za to przejawiała inną ochotę. Ochotę do tego by doprowadzić doktorka do utraty panowania nad sobą i zawiedzenia go na sam szczyt rozkoszy. Co się jej niewątpliwie udawało, pochwycił ją dłońmi za głowę i zaczął nadawać tempo pieszczotom. Drżąc narzucał coraz szybsze tempo, a sama dziewczyna czuła poprzez muśnięcia języka, zbliżającą się eksplozję i… w końcu jej posmakowała. Efektu swych działań.
Zadowolona odsunęła twarz i oblizując wargi spojrzała w górę.
- O czym pomyślałeś? - zapytała, jakby nigdy nic nawiązując do wcześniejszej rozmowy i wypowiedzi, której doktorkowi nie udało się dokończyć. Opadła przy tym tyłkiem na pięty, bo tak się jej wygodniej klęczało a jakoś nie miała szczególnej ochoty wypełzać spod stołu. Nie widziała też ku temu powodu, przynajmniej na obecną chwilę.
- O czym?- Doc zamyślił się jednocześnie głaszcząc dziewczynę po głowie, wodząc kciukiem po rogu. Oczywiście wiedział, że nie są wrażliwe na dotyk, ale jakoś lubił pieścić ją tak niczym ulubioną kotkę.-Wyleciało mi z głowy.
Zaśmiał się głośno dodając. -Umiesz przyciągać moją uwagę.- a konkretnie do odsłoniętych piersi dziewczyny, które kusiły jego wzrok. Zamyślił się po chwili dodając.-Jeśli ci to nie przeszkadza, możesz opowiedzieć o swoim domu, to znaczy o rodzinnej planecie.
Vis to oczywiście nie przeszkadzało. Ułożyła się wygodnie z głową na jego udzie, ustawiając ją tak by nie musiał przerywać głaskania, które się jej bardzo podobało, a jednocześnie by mogła na niego spoglądać.
- Nie bardzo wiem co by tu o niej opowiedzieć. W porównaniu do niektórych, które odwiedziłam, to jest mała, górzysta i raczej nieistotna. No ale to moja planeta, więc chyba nie może być taka znowu zła i nijaka - wyszczerzyła ząbki. - Nie mamy tam dnia i nocy bo oba słońca zawsze nieźle przyświecają. Większość miast znajduje się we wnętrzu gór lub w ich bezpośrednim otoczeniu bo jednak kopalnie są głównym źródłem bogactwa. Jakoś diamenty i złoto wciąż są popularne, a złoża na Darak są całkiem obfite. Ja jednak zawsze wolałam Krwiste Lasy bo tam zawsze jest cicho i spokojnie, w przeciwieństwie do miast. No ale najbardziej zawsze kochałam złomowiska. To na jednym z nich znalazł mnie Tas i się mną zaopiekował. To taki mój ojciec, chociaż oczywiście nim nie jest ale zawsze rozumiał mnie bardziej niż rodzina. No i to on namówił mnie na wyrobienie papierów i nawet pomógł finansowo. Chciałabym go kiedyś odwiedzić ale to pewnie nigdy się nie wydarzy bo raczej nie uda mi się przemknąć na planetę niezauważalnie. Chociaż z drugiej strony kłopotów narobiłam w stolicy, a nie na Myst, która jest dość oddalona od Turus, więc może by się udało - na chwilę na jej twarzy pojawił się wyraz tęsknoty. - Ale to takie tam plany, niezbyt ważne - zaraz dorzuciła, uśmiechając się. - Tas pewnie by się ucieszył, chociaż rodzinka raczej nie ale z nimi w sumie nigdy nie miałam jakiegoś dobrego kontaktu. Wiesz, niezbyt udany ze mnie twór. Nie narzekam jednak, nie nadaję się ani do kopalni ani do nauczania ani w sumie do żadnego z zajęć, które byłyby przez nich mile widziane. Nawet mechanik ze mnie marny na dłuższą metę, przez te moje problemy ze skupianiem uwagi na więcej niż jednej rzeczy. Dopiero tu, na Fenixie czuję się dobrze i nie sprawiam problemów, ale to nie moja zasługa tylko twoja, więc… - Wzruszyła ramionami, uśmiechnęła się ponownie i wsunęła sobie dłoń pod głowę, w najlepsze moszcząc między jego nogami. - Chyba jednak potrzebowałam kogoś organicznego, kto by korygował błędy mojego oprogramowania i dbał o właściwe funkcjonowanie systemu. Dzięki temu mogę funkcjonować w sposób pozwalający na współpracę z innymi i zachowanie kontroli nad przebiegiem procesów myślowych. Bez ciebie pewnie już bym się wpakowała w kłopoty.
- Obawiam się że ja też kiepsko sprawuję się jako twój piorunochron, ale cieszę że już czujesz się lepiej.- Doc spoglądał w dół Darakankę głaszcząc ją powoli i leniwymi ruchami. Starał się być… spokojny na dole, ale odsłonięte piersi dziewczyny, wcale w tym nie pomagały.- A co ze statkiem? W co powinniśmy zainwestować? Może w lepszą kuchnię, bo ruda kucharką jest całkiem całkiem… dobrą.- niestety wspomnienie Rose bardziej podniosło entuzjazm doktorka, choć efekt łatwiej było przypisać krągłościom Vis.
- Nie narzekam - stwierdziła pogodnie, myśląc od razu nad odpowiedzią na pytanie doktorka. - Kuchnia chyba wystarcza, do tej pory chyba nikt na nią nie narzekał, a jak ruda zacznie… No przecież nie będzie z nami latała na stałe, prawda? - W jej głosie zabrzmiała nutka nadziei, że tak się nie stanie. Nie żeby była nadal o tamtą zazdrosna ale jakoś początkowa animozja nie chciała przeminąć i tkwiła w jej głowie, nie pozwalając polubić intruza. - Chyba lepiej by było zainwestować w obronę statku, biorąc pod uwagę dotychczasowe przygody. No i może w lepszy system komunikacji? Usprawnić ambulatorium? Z pewnością jest więcej miejsc, które wymagają włożenia w nich pieniędzy niż kuchnia. Bez znaczenia jakie pyszności można w niej przygotować - dorzuciła w ramach argumentacji, oblizując przy tym usta.
- Masz rację…- zgodził się z nią Doc spoglądając na nią z wyraźnym apetytem.-A co planujesz robić… teraz? W najbliższej przyszłości. Zanim Bix przyjdzie i pójdziemy załatwiać sprawy w mieście i na złomowisku?
- Najpierw trzeba by się jakoś zebrać z podłogi i ogarnąć - poinformowała go o najbliższych planach, do których chyba jednak nie spieszyło się jej bardzo, sądząc po tym, że nawet nie drgnęła. - Później planuję poszukać tej rudej w sprawie garderoby, a następnie zerknąć na TRX’a, a później… Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Jeżeli mi starczy czasu to poszukam sobie jakiegoś zajęcia w ładowni lub warsztacie. Pasowałoby zrobić dokładną listę części które mamy i które by się nam koniecznie przydały. Tak na zaś i na wypadek gdyby się na któreś trafiło na złomowisku. Lepiej wiedzieć na początku czego się szuka, a później cieszyć z tego co się zgarnie przy okazji. - Plan wydawał się jej dobry bo uwzględniał przynajmniej w niewielkim stopniu spełnianie obowiązków do których spełniania została w końcu zatrudniona. To że ostatnio obijała się jak nigdy w życiu powoli zaczynało ciążyć umysłowi, który przyzwyczajony był do kontaktu głównie z materią nieożywioną. Jeszcze trochę i całkiem się przestawi, co wydawało się jej nienaturalne i nieco przerażało.
- Wychodź spod stołu i usiądź na nim…- uśmiechnął się łobuzersko Doc sięgając po jeden z deserów, który nie uległ jeszcze konsumpcji i przysuwając go sobie bliżej.
- Na nim? - brwi Vis powędrowały nieco w górę, a usta ułożyły się w figlarny uśmieszek gdy obrzuciła spojrzeniem nieco bliżej niż blat stołu znajdującą się rzecz, na której przecież też można było usiąść. Zaraz jednak, skuszona wizją deseru, spełniła życzenie doktorka, sadowiąc tyłek na stole. Poprawiła przy tym ubranie przez co sprzed oczu doktorka zniknęły obie półkule, chociaż nie całkiem, bowiem pomna na jego nauki nie zasunęła suwaka w pełni a jedynie częściowo.
- A ty jakie masz plany, kapitanie? - zapytała, wesoło machając nie tylko nogami ale i ogonem.
- Na początek… ciebie na deser.- Dave wstał i wpierw dał odrobinę deseru na łyżce do spróbowania. A potem… rozsunął szybko jej suwak i zaczął uwalniać od kombinezonu nie tylko jej piersi, ale całą górną część ciała Darakanki. Dopiero mając tak odsłonięte piersi dziewczyny, przyozdobił je słodką brązową masą na szczytach piersi i w ich okolicach.-Potem… szukanie jednego typka… z którym mam porachunki i szpitala na nasze przedstawienie. Wszystko w sieci. Czeka mnie więc dużo nudnego siedzenia przed monitorem.
- Nie jestem pewna czy tak powinno się jeść ten deser - skomentowała jego słowa ze śmiechem, odchylając się nieco do tyłu i podpierając na rękach. Nie miała nic przeciwko takiej zabawie, chociaż zżerała czas, który można było przeznaczyć na pracę. No ale wola kapitana statku to świętość… Czy jakoś tak.
- I chcesz się do tego nudnego zajęcia porządnie przygotować? Wiesz, zawsze mogę wpaść po wizycie u rudej żebyś ocenił efekty jej konsultacji - zaproponowała, wiedząc doskonale, że wtedy żadne z nich szybko do pracy nie powróci, ale… Ale jej to jakoś specjalnie nie ruszało. Tylko gdzieś tam, z tyłu głowy uwierała myśl, że przecież to nie w jej stylu odstawiać robotę na drugie tory. Ba! Na trzecie i dalej.
-To doskonały pomysł.- rzekł Doc biorąc się za konsumpcję i wiedząc że w sumie to nieprawda. To był zły pomysł. Wiedział że nie utrzyma rąk przy sobie gdy zobaczy Vis w kusym wdzianku i ona też wiedziała. Wiedzieli jak się to skończy… ale Bullit wodząc językiem i ustami po krągłych piersiach Darakanki nie był w stanie na tych myślach się skupić. Zamiast tego jego dłoń przejechała po brzuchu dziewczyny, wślizgnęła się pod kombinezon i dotarła między uda. Niczym złodziej używał swych palcy niczym wytrychów w bramie rozkoszy Vis.
Której owe włamanie jak najbardziej do gustu przypadło i która nie zamierzała złodzieja wstrzymywać w jego działaniach. Wręcz przeciwnie. Korzystając ze stołu niczym z łóżka, położyła się na nim by dać dłonią swobodę w poruszaniu się, z której to zaraz skorzystały wędrując po ciele kochanka. Uniesione stopy oparła o brzeg stołu rozsuwając uda na tyle, na ile pozwalał kombinezon, którego obecność była w tej chwili jak najbardziej kłopotliwa. Tak, zdecydowanie trzeba było popracować nad garderoba i to w tempie przyspieszonym. Póki co jednak, jej uwaga na powrót powróciła do przyjemniejszych spraw, które przyspieszały jej oddech i sprawiały że spomiędzy warg wyrywały się urywane jęki i ciche okrzyki, będące wyrazami doznawanej przez nią przyjemności.
Doc nachylił się bardziej i łapczywie wodził ustami po prężących się piersiach Darakanki, dłoń mężczyzny pod jej kombinezonem poruszała się gwałtownie i władczo, by jak najbardziej rozpalić ciało Vis. Delikatnie kąsał jej biust zębami, nagle przerywając zabawę bo zlizał już wszystko.
-Pomóc ci zdjąć ten.. kombinezon czy dokończyć dzieła… palcami?- wymruczał.
Jedna i druga opcja się jej podobała i nie bardzo radziła sobie z wyborem. Może gdyby była w stanie skupić myśli na tyle długo by się zastanowić? Te jednak ani myślały się słuchać, szalejąc w głowie pod wpływem kolejnych bodźców.
- Jak wolisz - udało się jej jęknąć w miarę zrozumiale, czym wyczerpała swoje możliwości artykułowania słów i jedynie spoglądała na niego z wyczekiwaniem na decyzję i ponagleniem w oczach.
Doc też się nad tym zastanawiał przez chwilę, po czym wrócił do drapieżnych pieszczot jej biustu i dłonią zabrał się za dalsze pieszczoty w jej intymnym zakątku. Bądź co bądź Vis sprawiła mu przyjemność… więc wypadało się odwdzięczyć. Przymknął nieco oczy, by skupić się na ruchach palców pod jej kombinezonem i wymacaniu tych obszarów jej ciała, które były szczególnie wrażliwe na dotyk. Chciał usłyszeć jak dociera na szczyt ekstazy.
Który to odgłos wydobył się z jej gardła w jakąś chwilę później, gdy rozpalone ciało osiągnęło punkt, z którego jedyna droga wiodła już tylko w dół. Rozkoszne rozleniwienie objęło w posiadanie jej ciało przez co sama myśl o tym by się poruszyć, wstać czy chociaż okryć zdawała się niezwykle odległa. Było jej dobrze i chciała w owym stanie pozostać jak najdłużej, ignorując jakiekolwiek szanse na to, że zostaną ponownie nakryci. Spod na wpół przymkniętych powiek obserwowała doktorka, uśmiechając się lekko, leniwie. W takim tempie żadne z ich planów nie wejdzie w życie ani nie ujrzy swej realizacji. To jednak, podobnie jak i ryzyko bycia nakrytym, wcale jej nie interesowało.
- Wyglądasz uroczo…- mruknął Bullit starając się ignorować swój maszt, który był efektem widoków jakie przed nim się rozpościerały. Przesunął obiema dłońmi po jej brzuchu i docierając do piersi delikatnie za nie chwycił masując je powoli palcami.-... niewinnie mimo swojej nagości. I kusisz… więc może trzeba będzie cię ubrać.
Spojrzał w dół.-Ale najpierw chyba sam się ubiorę.
- Mi twój strój nie przeszkadza - stwierdziła pogodnie, nadal niechętna do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Przecież się nie paliło, prawda? To po co się spieszyć…
- No ale skoro musisz to musisz - dodała, szczerząc ząbki bezczelnie, zadowolona z efektu jaki na doktorku wywierała.
- Mogę cię jeszcze bardziej rozebrać i wykorzystać twoje rozleniwienie do własnych egoistycznych celów.- odparł Doc siląc się na przesadnie złowieszczy i komiczny niemal śmiech. A sama Vis potrafiła się domyśleć owych celów zerkając poniżej pasa doktorka.
Które to zerknięcie posłała, po czym przeniosła wyżej, by spojrzeć wprost w oczy Doc’a. W jej głowie chęć powrotu do pracy walczyła z rozleniwieniem i byłą to walka nie lada, na śmierć i życie wręcz zakrawająca.
- Szkoda czasu - oświadczyła, unosząc nogi i zakładając je na barki kochanka. - Na rozbieranie - dodała, śmiejąc się wesoło i zachęcająco poruszając biodrami i ogonem, który próbował owinąć się wokół uda mężczyzny i przyciągnąć go bliżej.
Doc podciągnął wyżej kostium odsłaniając dolne partie ciała dziewczyny, co jedynie zwiększyło apetyt mężczyzna. Głaszcząc dziewczynę po ogonku, umieścił swój własny w jej norce rozkoszy między udami i delektując się doznaniami jakie mu miękkie ciało Vis dostarczało począł poruszać biodrami w leniwym kołysaniu.
Kołysaniu, które zostało przywitane z westchnieniem. Drakanka przesunęła się nieco w stronę doktorka, tak by ich połączenie z każdym kolejnym ruchem zyskiwało na głębi, a następnie oddała swoje ciało w pełnie we władanie kochanka. Jej dłonie wodziły leniwie do jej własnej skórze, pieszcząc piersi, brzuch i sunąc po bokach. Sama czuła się zaspokojona, jednak nie przeszkadzało jej to w dostarczaniu sobie kolejnych, przyjemnych bodźców w czasie, w którym doktorek zaspokajał swoje nie mające granic potrzeby. Było jej przy tym dobrze, leniwie. Śmiało też mogła rzec iż czuła się szczęśliwa, o którym to szczęściu świadczył chociażby roziskrzony wzrok którym wodziła po twarzy doktorka i uśmiech, w który układały się jej wargi.
A i Doc był szczęśliwy chłonąc kuszące widoki i jak i doznania które dostarczało mu miękkie ciało Vis. W tej chwili nie liczyło się nic poza tym, co się działo między nimi.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline