Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2017, 21:54   #26
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Dokumenty przyniesione przez śliczniutkiego belfra-żigolaka nie były kompletne. Nie było w nich ani wzmianki o matce, ani daty adopcji. To było poważne utrudnienie.

LePaige opadła z lekką irytacją w fotel rzucając jednocześnie dokumenty na szklany stolik stojący obok. Westchnęła głęboko i sięgnęła po leżące nieopodal proste, acz eleganckie drewniane pudełeczko z monogramem AL. Przesunęła powoli palcami prawej ręki po ozdobnych literach czule je gładząc. Znała na pamięć tę gładką i wypolerowaną powierzchnię. Powtórzyła ten ruch raz jeszcze i szybkim ruchem wyciągnęła z niej papieros. Umieściwszy go w cygarniczce odpaliła. Z lubością zaciągnęła się dymem by po chwili wypuścić niebiesko-szary obłok dymu. Przez dłuższą chwilę pani kustosz wpatrywała się fantastyczne wzory, które tworzył wypuszczany przez nią dym. To pozwalało oczyścić umysł.
Po wypaleniu papierosa Tamara ponownie przejrzała dokumenty i ponownie doszła do wniosku, że danych jest zbyt mało. Pozostało jej tylko śledzenie wytypowanej przez siebie pary.
Tamara śledziła państwa Burgessów przez trzy dni. Tyle jej wystarczyło by ustalić, że rodzina ta sprawiała wrażenie typowej klasy średniej. Mąż pracujący w handlu, konkretnie sklepie z ubraniami. Żona niepracująca, przynajmniej nie regularnie. Zajmowała się domem, robiła zakupy i w ogóle wpisywała się w model dobrej gospodyni.
Przez krótki czas śledztwa Le Paige nie widziała dziecka, ale gdy w mieszkaniu nie było męża ani żony, odwiedzała je jakaś nastolatka, pewnie opiekunka.
Jednakże państwo Burgessów czynili zakupy świadczące o tym iż w domu mają niemowlę - ubranka dla dziecka i artykuły pierwszej potrzeby w torbie z zakupami znalazły się.
Dopiero po trzech dniach pani Burgess wyszła na spacer z dzieckiem. I chociaż Tamara ekspertem od dzieci nie była, to wiedziała, że to nie jest normalna sytuacja. Sile uświadomiła bezdzietną panią kustosz w tym względzie. Te niedociągnięcia możnaby później wykorzystać.
Udało jej się nawet zajrzeć do wózka. Dumna jak paw pani Burgess prezentowała swoją pociechę wszystkim zainteresowanym łaknąwszy przy tym komplementy pod adresem dziecka jak i swoim jako matki. Tych drugich pragnęła najbardziej.
Jakież było zdziwienie LePagie go okazało się, że dziewczyna ma czarne włosy. Popow była blondynką. Oczywiście istniała szansa, że dziecko odziedziczyło kolor włosów po ojcu. Tego Tamara na oczy nie widziała. Dlatego musiała zapytać rodaczkę.
Odwiedziła ją w domu. Nachodzenie w “Ogrodzie Ewy” wydało się nieodpowiednie. A i inne powody miała aby się tam nie pojawiać ciągle.

-Katia, - Zaczęła bezceremonialnie i twardo Tamara. - Muszę wiedzieć kto jest ojcem dziecka.
- Już o tym mówiłyśmy. Inżynier z bożej łaski - odpowiedziała krótko, jakby temat był zamknięty.
- Chcę wiedzieć jak on wygląda. - Pani kustosz nie przyjęła do wiadomości owej informacji o zamkniętym temacie.
- Aryjsko - stwierdziła krótko.
- Pokaż zdjęcie. - Rozkazała.
- Nie mam - odparła już trochę grzeczniej, jakby przestraszona stanowczością Tamary.
- To podaj mi jego nazwisko. - LePaige wyciągnęła z torebki notatnik i pióro wieczne. Proste i funkcjonalne, ale zarazem małe dzieło sztuki.
-Stefan Schwartz - odparła Katia, cicho i niechętnie.
- Dziękuję. - Odparła uprzejmie kreśląc jednocześnie coś w notatniku. - Nie będę ci już zbierać czasu. - Wstała szykując się do wyjścia.
- Moment - poprosiła Popow. - Czego się pani dowiedziała?
- Naprawdę chcesz drążyć temat? - Tamara spojrzała jej w oczy.
- Tak - odparła bez wahania, choć wzrok jej uciekł na bok.
- Nie. - Poprawiła ją. - Nie chcesz. Nie chcesz domysłów i niepokoju. Ty chcesz usłyszeć tylko dobre wieści. A na to jeszcze za wcześnie. To wymaga czasu.
Kobieta zamilkła, nie mając na takie słowa żadnej odpowiedzi.
- Bardzo roztropnie. - Po tych słowach LePaige wyszła.

Inżyniera Stefana Schwartza LePaige odnalazła bez problemu w książce telefonicznej. Bez trudu też dowiedziała się gdzie pracuje. Fontaine Futuristic był jednym z najlepiej znanych budynków w mieście. Wejście do budynku nie było problemem, wszak firma ta zajmowała się wytwarzaniem urządzeń elektronicznych i mechanicznych. Do recepcji dojść można było, ale tylko umówione wcześniej osoby miały prawo przejść przez metalowe bramki, które znajdowały się w głębi lobby za recepcją.
Tamara szybko dostrzegła gdzie sekretarki wychodzą na papierosa. Pewna siebie i opanowana ruszyła za nimi. W tak dużym budynku i przy takiej rotacji personelu nie sposób było zapamiętać wszystkich, co pozwalało wtopić się w otoczenia. Wystarczyło rzucić kilka trafnych acz ogólnych uwag odnośnie męskiej części pracowników, zwłaszcza inżynierów i nić porozumienia została nawiązana.
- Nowa sekretarka? - Rzuciła brunetka w czerwonym kostiumie. - Tego gbura z piątego?
- Podobno. - Odpowiedziała Tamara. Mówiła swobodnie i pewnym siebie głosem.
- A wasi jak?Też gburowaci? - Zapytała z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Albo z lepkimi rękami. - Otrzymała odpowiedź od drobnej, rudowłosej kobiety ubranej w czarną sukienkę z zielonym żakietem.
- Oraz łysiną i grubymi żonami. - Dodała LePaige.
- O, to to. Ale ci też mają lepkie dłonie - Wtrąciła brunetka.
I tak rozmowa się rozkręciła. Tamara szybko załapała która u kogo biuro prowadzi. Poznała też gorące plotki. A gdy już zdobył ich zaufanie rzuciła nazwisko inżyniera.
- Pracuje przy kinematografach,​ taki blondyn? - Odparła któraś.
- Tak. - Potwierdziła Tamara.
- Trybik, jakby taki szedł z łapami, to by dostał w pysk. - Osadziła inna.
- Chociaż, jakby szedł z kwiatami, to mooooże.
I tak od słowa do słowa Tamara dowiedziała się, że Schwartz nie był żadnym tam dyrektorem ani kierownikiem. Grzebie przy jakichś nowoczesnych machinach, taki nawet przystojny, ale można w firmie można znaleźć znacznie lepsze partie. Blondyn, co pasowałoby do pobieżnego opisu Katii.

Mając już pewność, że dziecko nie może być ich Tamara postanowiła udać się do mecenasa Heegaarda. Szybko jednak zmodyfikowała swój plan. Lepszym źródłem informacji mógł być asystent prawnika, Carl Broderick.
Biednym, cierpiący na chorobę wieku dziecięcego Carl nie mógł spodziewać się ponownej wizyty pani LePaige.
- Witaj Carl, - Tamara uśmiechnęła się czarująco do mężczyzny gdy ten tylko otworzył drzwi. - porozmawiajmy o państwu Burgess.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 07-07-2017 o 12:00.
Efcia jest offline