Po nieudanej próbie zatrzymania księżniczki Draugdin tylko zaklął szpetnie, Ale to tak szpetnie, że niejednemu co wrażliwszemu aż uszy zwiędły. Dziewczyna miała trochę racji, ale też tyle samo racji co każda ze stron ma po swojej stronie, a szczególnie w trakcie konfliktu czy to politycznego, dyplomatycznego czy militarnego. Racja jest jak dupa. Każdy ma swoją.
Nagle nad wirem i odgłosami walki przebiło się nieludzkie wycie. Wyglądało na to , że to starcia dołączyła trzecia siła. Ta nieludzka, dzika i nieokiełznana.
Małpoludy gnały w dół zbocza na łeb na szyję opętańczo wyjąc.
Draugdin dobył obu swoich mieczy. Był gotów na walkę swojego życia, na walkę godną legendy. Zrobił równoczesne młynki ostrzami, a na jego usta wypłynął uśmiech. Uśmiech szaleńca.
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms. |