Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2017, 23:32   #140
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Meksyk, baza SPdO, 10 marca 2017 roku, 13.14 czasu lokalnego
Na hali sportowej użytkowanej przez Obdarzonych panowała cisza. Smaug, Nadzorca Światła na Amerykę Północną w milczeniu obserwował Theo i górującą nad nimi Chezę w postaci zbroi.
Oboje byli bardzo skoncentrowani, mężczyzna o złotym krysztale na twarzy kobiety ze swojej przeszłości, a Jack nad tym by przełamać barierę, którą ktoś nałożył na jego wspomnienia. Mógł to być też sam Theo, ale to nie było zwykłe wyparcie wspomnień, tylko ich całkowita blokada.

Obdarzona naciskała coraz mocniej na drzwi, które symbolizowały owy brak przejścia. Nie można było tego złamać jak jakiś kod czy otworzyć przysłowiowym wytrychem. Trzeba było wyważyć.
Choć dobrze osadzone w zawiasach, była pewna swojej mocy, szczególnie teraz. Mogła po prostu wziąć rozbieg i wywalić z buta. Wtedy jednak umysł mógłby otrzymać bardzo poważne obrażenia. Była delikatna tylko ze względu na swojego “pacjenta”.
W końcu jednak zawiasy puściły i wepchnęła drzwi do środka, które rozwiały się na chwilę przed upadkiem.
Choć wspięła się na wyżyny swojej Mocy to nie uniknęła pobocznych obrażeń. Przy obu zawiasach pojawiły się pęknięcia, które popłynęły po ścianie w mrok umysłu Theo. Nie miała pojęcia jaki fragment umysłu uszkodziła, wyśledzenie tego mogło zająć miesiące.
Weszła wreszcie do pomieszczenia do którego się włamywała. Od razu zauważyła, że było ono podzielone na dwie przestrzenie. Ta bliższa sugerująca ostatnie wspomnienia i przemyślenia była w ciemnych i mrocznych kolorach, natomiast wcześniejsze wspomnienia prezentowały się w pozytywnych barwach.
Szybko skierowała się w jaśniejszą stronę pokoju. Poczuła ciepło piasku pod stopami i powiew świeżego powietrza od olbrzymiej rzeki. Patrzyła z góry na młodą, rezolutną i pełną wiary w świat dziewczynę, która składała niezbyt udany pokłon swemu Faraonowi, a ten wziął ją do siebie.
Została jego uczennicą, a on jej mentorem.
Wyjaśnił jakie czeka ją przeznaczenie i pomógł potęgę. Odnalazł i pomógł jej zdobyć kolejne moce.
Jednak wraz z upływem czasu jego uczucia wobec niej drastycznie się zmieniły. Ona także nie była ślepa wobec tego co się działo. Nagle stanęła przed nim jako dorosła kobieta i zrzuciła ubranie. Widział już ją nagą nie raz jak to zwykle bywało po powrocie do ludzkiej postaci.
Nigdy jednak nie zapłonął takim pożądaniem jak teraz. Wzrok spłynął na szary kryształ o prostym kształcie rombu, widniejący pomiędzy jej piersiami.
Później wydarzenia potoczyły się szybko. W dniu jej dwudziestej wiosny zdobyła jedną z Pierwszych mocy i nastał czas by zakończyć Cykl.
Kobieta pocałowała go w usta i uniosła się. Wypowiedział jej imię Atum po czym ona przemieniła się i dokonała swego przeznaczenia.

W tym momencie Jack zauważyła, że stoi na środku pokoju, na skraju jego ciemniejszej i jaśniejszej strony. Poczuła żal i smutek, które były przyczyną tego stanu rzeczy.
Nagle pokój zawirował a podmuch wiatru wyrzucił Jack na zewnątrz. Drzwi ponownie się zamknęły.
Zaskoczona takim obrotem sprawy wyskoczyła z umysłu Theo.
Blokada była silniejsza niż Dove przypuszczała. Ktoś kto to zrobił dysponował czymś potężniejszym od jej mocy.

- Cheza? - usłyszała głos Jacka i spojrzała na niego. Zorientowała się, że usiadła na podłodze hali. To pewnie był odruch związany z nagłym wyrwaniem się z podróży przez umysł.
Theo natomiast wreszcie przestał czuć to nieprzyjemne uczucie nacisku w głowie. Jakby ktoś chwycił dłonią mózg i ugniatał go jak gąbkę.
Miał przy tym wrażenie, jakby właśnie obudził się ze snu. Obrazy jakie mu się przyśniły bardzo szybko znikały jeden za drugim i po chwili pamiętał jedynie twarz swojej miłości. Na końcu języka miał jej imię, ale nie potrafił sobie tego przypomnieć.

Pakistan, K2, baza Światła, 4 lipca 2017 roku, 12.01 czasu lokalnego
Trudno było mu ocenić czas jaki minął od rozmowy z tym dziwnym starszym mężczyzną. Jednak po kilku kolejnych pobudkach nad którymi jak zwykle nie miał kontroli ocknął się w zupełnie innym miejscu.
Był w jakimś ciemnym miejscu, rozświetlanym jedynie kilkoma odległymi lampami. Pierwszą myślą było porównanie do jakiegoś hangaru lub hali magazynowej.
Nadal leżał na łóżku, ale odłączono go od kroplówek. Sprzęt utrzymujący go przy życiu nadal był podłączony, jednak ktoś przy nim majstrował.
Pomimo stanu w jakim był, poczuł narastającą panikę. Czuł, że jeśli go odłączą to umrze.
Słowa utknęły mu w gardle, kiedy lekarz w białym kitlu wyłączył sprzęt i popchnął go przed siebie.
Elliot został sam. I zaczął się dusić. Próbował się szarpać, ale prócz bólu niczego nie osiągnął. Odpływał w coraz większą ciemność…
Wtedy też przed jego oczami rozlał się blask. Tak wielki, że przebijał się nawet przez jego przymknięte powieki.
W tym blasku dostrzegł zarys postaci, ale bardzo niewyraźny.
Poczuł jak unosi się w górę, zostawiając łóżko i cały ból za sobą. Nawet przestało mu być zimno. Przyjemne ciepło jakie biło od źródła tego światła niosło ze sobą ulgę.
- Twoje życie dobiegło końca - usłyszał potwierdzenie swoich myśli. - Teraz rozpocznie się twoja pokuta - to akurat wcale nie zabrzmiało dobrze. - Stań się lepszy niż byłeś kiedykolwiek wcześniej… żeby już nikt nie musiał powtarzać twoich błędów.
Świetlista istota wyciągnęła w jego kierunku rękę, z której wystrzelił żółty snop pochłaniając White’a.
Poczuł jakby ktoś oblał go wrzątkiem. Piekła go skóra na całym ciele, płuca, nawet kości czaszki.
Wziął głęboki oddech i ryknął na całe gardło szarpiąc się. Coś mocno trzymało go za ręce i biodra. Pokręcił głową i zauważył, że trzymają go swego rodzaje taśmy czy może wstęgi, świecące jak jarzeniówki.
Wisiał kilkanaście metrów nad ziemią, zupełnie nagi. Wtedy zorientował się, że… Widzi na oboje oczu, jest w stanie poruszać wszystkimi kończynami i… sam oddycha. W końcu chwilę temu krzyknął.
Powiódł wzrokiem po świetlistych wstęgach i znalazł ich właściciela.
[media]https://us.v-cdn.net/5018289/uploads/editor/y1/dw0gjjv88mjs.jpg[/media]
Obdarzony mierzył jakieś osiemnaście metrów wysokości, a jego złota zbroja rozświetlała cały hangar.

Niemcy, Rammstein, baza SPdO, 17 luty 2017, 9.04 czasu lokalnego
Poranek był dla Eriki ciężki. Siostra kilkukrotnie dzwoniła do niej jeszcze poprzedniego wieczora i zasypała ją wiadomościami tekstowymi. Żądała w nich rozmowy oraz szybkiego spotkania się. Na szczęście młoda była na tyle inteligentna, że nie mieszała do tego ich rodziców.
W każdym razie sen nie wystarczył, by zregenerować jej siły. Musiała zebrać się rano, żeby ogarnąć ten natłok spraw, który na nią czekał, żeby mieć wolny weekend. O ile butelka wina pomogła jej zasnąć, to rano Lorencz obudziła się z kacem.
Gdy pokazała się w biurze, Vincent aż jęknął.
- Idź się przemień Erika… - zaproponował, co w istocie było słusznym krokiem.

Piętnaście minut później kobieta znacznie bardziej nadawała się do pracy i Boyard od razu to wykorzystał.
- Słuchaj, w sprawie tego niezarejetrowanego Polaka, którego przywiozłaś ze sobą… Dzwoniła jego prawnik i twierdzi, że on został przez ciebie porwany. Grozi sądem w Strasburgu. Co tam się stało? Raporty jeszcze nie są gotowe…

Wyglądało na to, że choć Lisicki sypnął grubo to zaplecze Drwala jeszcze o tym nie wiedziało i próbowało ugrać coś na drodze prawnej.

Polska, Stare Kiejkuty, tajny ośrodek SPdO, 27 lutego 2017 roku, 18.49 czasu lokalnegoi
Po wyjściu z samochodu lekko się wzdrygnął. Mróz był spory, w dodatku ciągnęło od pobliskiego jeziora. Rozejrzał się dookoła i widząc przykryte śniegiem drzewa mógł jedynie stwierdzić, że jest na jakimś zadupiu.
Praktycznie cały poprzedni tydzień spędził w towarzystwie dwóch psychologów, którzy zadawali mu dziesiątki pytań, często głupich i powtarzających się. Dzięki temu miał co robić, bo siedzenie w celi i oglądanie kanałów sportowych zawsze zaczynało się nudzić.
Zresztą po rozmowie z Kalipso, która zaproponowała mu pracę w SPdO jego sytuacja znacznie się poprawiła. Co prawda nadal nie był na wolności i nie zapowiadało, że to się na razie zmieni, ale miał dostęp do wszystkiego czego cywilizowany człowiek potrzebuje.
Tego dnia rano zapakowali go do cywilnego samochodu z zaciemnionymi szybami i wywieźli gdzieś daleko.
- Matthias Ly-szysky - usłyszał swoje imię i nazwisko wypowiedziane przez kobietę, która wyszła z jednego z dwóch niedużych budynków w jego kierunku. - Jesteś gotowy? - kontynuowała w języku angielskim.
Rozpoznał ją. To właśnie ona brała udział w jego zatrzymaniu i późniejszym przesłuchiwaniu.
Obdarzona ze Światła o kryptonimie “Nuke”. To ona będzie go szkolić.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline