Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2017, 12:53   #215
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Młodzieńcem nie kierowały złe intencje, jego dusza była czysta, ale żył w miejscu gdzie zbrodnia i występek to rzecz powszednia. Chłopak pokłonił się lekko Venorze -Każdy datek jest mile widziany- odparł bez większego wyrzutu sumienia.
- Jak zjecie to idźcie spać, ja chwilę sobie posiedzę - oznajmiła pomiędzy kęsami paladynka. Choć mieli w miarę bezpieczne schronienie na noc to nie zamierzała odstąpić od pełnienia wart, kiedy kilka domostw dalej znajdowała się kultyskta Bane'a.
-Możemy się zmienić- zaproponował uczciwie Albrecht.
Rycerka miała wielką ochotę na to się nie zgodzić. Dopiero rozsądek uzmysłowił jej, że i sama przecież potrzebuje chwilę by przymknąć oczy. Dlatego zdecydowała się na drobne ustępstwo.
- Dobrze, ale dopiero jak ty się wyśpisz - stwierdziła i spojrzała na Grittę. - Ale ty masz dobrze wypocząć - nakazała co oznaczało, że ona w wartach udziału ma nie brać. Venora wiedziała, że dzisiejszej nocy każdemu z jej towarzyszy będzie trudno zasnąć przy takich emocjach jakie zapewne wszystkim się udzielały.
Młodociany gospodarz nie miał żadnych problemów by usnąć. Chłopak pomodlił się do Lathandera krótko, zostawiając najważniejszą modlitwę do rana, jak ci klerycy mieli to w zwyczaju.

17 dzień Przypływu lata 1372 roku rachuby Dolin. Osada Donderderl

Obudzili się przed świtem. Lathanderyta krzątał się po chatce przygotowując kapłańskie narzędzie do prowadzenia modlitw w kaplicy. Nim wyszedł przygotował gościom śniadanie w postaci kromki chleba, gotowanego jajka i kawałka kiełbasy.
-Możecie zostawić chatę otwartą- zwrócił się do nich i pożegnał lekkim pokłonem.
-No to jeszcze raz…- burknął Albrecht siadając na ziemi z talerzem na kolanach -Czekamy za palisadą, Gritta zabiera eliksiry, wykrada chłopaka i dołącza do nas, po czym dajemy dyla do Okhe?- chciał się upewnić.
- A co z punktem, w którym zasadzamy się na nich w pobliskim zagajniku? - zapytała go Venora, zdobywając się na żartobliwy ton. Przytaknęła skinięciem głowy. - Zastanawiam się tylko czy nie lepiej poczekać na ciebie w osadzie mimo wszystko - spojrzała na elfkę pytająco. - Żeby przypadkiem nie zwołali alarmu i nie próbowali zamknąć bramy. Wtedy nie będziemy mieli jak przyjść ci z pomocą kiedy coś się pójdzie nie po naszej myśli.

-Racja… Słuszna uwaga - wtrącił Helmita. Gritta również mu przytaknęła -Dobrze. Poczekajcie w osadzie, tylko gdzie? Nasz gospodarz kazał nam się wynieść z rana- wzruszyła ramionami nie mając pojęcia jakie inne miejsce ustalić za miejsce zbiórki.
Paladynka zamyśliła się chwilę.
- Może pójdziemy do kowala, by zrobił przegląd podków naszych koni? - zasugerowała miejsce spotkania. - Młot nie cierpi kiedy ktokolwiek obcy go dotyka, więc może to trwać wieczność.
-Świetny pomysł- Gritta ucieszyła się, że tak szybko znaleźli bezpieczną alternatywę. -Ruszamy?- spytała układając flaszki z miksturą w swoim plecaku.
- Gdyby było bardzo źle, gonili cię gdy go odzyskasz, to wsiadasz na Młota i gnasz przed siebie - pouczyła Grittę. - My z Albrechtem nimi się zajmiemy, a ty nie czekasz na nas tylko jedziesz prosto do posiadłości. Zrozumiano? - dodała z naciskiem Venora.
-Oczywiście!- potwierdziła, zawiązała plecak i ruszyła w drogę.
-Chodźmy-
- Czas się odpowiednio do okazji ubrać - powiedziała panna Oakenfold i dogryzła ostatni kęs ze swojego talerza. Wstała i podeszła do zbroi by zacząć ją na siebie zakładać.

~***~

Wizyta u kowala trwała dość krótko. Młot nawet zbytnio tego dnia nie protestował i nie sprawiał problemów, lecz nim rzemieślnik zdążył go podkuć, w niewielkim warsztacie pojawiła się Gritta. Elfka była poważna i skonsternowana. Od razu gestem głowy poprosiła rycerkę na stronę. Kobiety odeszły kawałek od warsztatu by mieć pewność, że nikt nie usłyszy ich rozmowy.
-Wczoraj w południe wyjechali na wschód- oznajmiła. Udało mi się dowiedzieć, że ich celem jest stary młyn przy wyschniętym strumieniu, kilkanaście mil stąd. Zabrali dzieci ze sobą…[/i]-
Venora zaklęła siarczyście pod nosem. W pierwszej chwili była zła, że stracili mnóstwo czasu, ale zaraz się opanowała, bo i tak przecież nie mogliby po całej drodze ruszyć od razu do wspomnianego miejsca.
- Jedziemy - stwierdziła krótko i zaraz wróciła do warsztatu by zapłacić za usługę i czym prędzej ruszyć w drogę. Kowal skończył robotę niedługo później. Kompani opuścili Donderderl wschodnią bramą w palisadzie i od razu udali się gościńcem w kierunku młyna.

Okoliczna przyroda była tutaj bardzo malownicza i piękna, lecz oni nie mieli czasu na podziwianie widoków. W drodze milczeli. Z resztą rozmowa w galopie mijała się z celem. Zwolnili dopiero przy rozstaju dróg. Gritta rozejrzała się uważnie.
- Mamy po lewej minąć polanę z wyschniętym drzewem i cały czas prosto aż dotrzemy do wyschniętego bagna. Dopiero wtedy musimy skręcić na południe i jechać wzdłuż linii lasu aż znajdziemy młyn- dokładnie opisała drogę -Czujnie wypatrywałam drzewa, jeszcze go nie mijaliśmy- stwierdziła i ruszyli dalej. Podróż trwała niedługo ponad dwie godziny. Kiedy w końcu dotarli do wyschniętego bagniska, skierowali wierzchowce na południe.
-Cholera! Ktoś tam jest!- syknął kapłan wskazując palcem odzianego w czerń mężczyznę, włóczącego się pomiędzy drzewami. W tym samym momencie tajemniczy jegomość dostrzegł również trójkę podróżników i wartko schował się za krzakiem mając nadzieję, że pozostał niezauważony.
- Gritta zajdź go od tyłu - mruknęła do towarzyszki Venora, a sama prędko zeskoczyła z konia idąc w kierunku dostrzeżonej osoby. Paladynka nie miała zamiaru dać mu uciec. - Wyjdź stamtąd po dobroci a nic ci się nie stanie - powiedziała.
Mężczyzna usłuchał, lecz chyba nie miał zamiaru z Venorą pertraktować. Rycerka dostrzegła jak osobnik błyskawicznym ruchem ręki naciąga strzałę na cięciwę i strzela w jej kierunku. Pocisk świsnął między drzewami. Venora chciała skryć się za tarczą, lecz nie zdążyła. Grot przebił płytkę zbroi, raniąc ją lekko w nogę. Rycerka spojrzała gniewnie w jego kierunku. Chłopak zerwał się do ucieczki.
Licząc na to, że Gritta będzie w stanie go dopaść, Venora ruszyła w las, skupiona na wyczuwaniu zła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline