Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2017, 18:12   #28
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Śmierć bywa ślepa
Grota niedaleko wsi Szafranowego Ujścia
Region Miasta-Państwa Niezwyciężonego Suwerena


16 grudnia 4433 roku BCCC, czwartek, popołudnie

Zimny wiatr, śnieżyca

- Deodand - powiedzieli Amira i Katon jednym głosem, spoglądając na zamarznięte truchło, przypominające wysokiego, muskularnego mężczyznę o czarnej jak atrament skórze, skośnych, zupełnie białych oczach i ostrych zębach. Niektórzy czarodzieje spekulowali, że to doppelgangerzy pozbawieni zdolności zmiany kształtu. Inni upatrywali w nich mieszanki człowieka, bazyliszka i rosomaka. Wszyscy zaś zgadzali się co do ich siły, krwiożerczości i drapieżności. Ten, którego widzieliście, nie przeżył zimy na powierzchni. Zamarzł. Znaleźliście go w ciemnej grocie, której wejście znajdowało się pod lodowatymi wodami Stillring, niedaleko od miejsca zbrodni, w którym po raz pierwszy natknęliście się na charakterystyczne dla deodandów trójpalczaste ślady, odciśnięte w krwi zamordowanych. Klaustrofobicznie wąski tunel musiał prowadzić głęboko pod ziemię - tylko bogowie wiedzieli dokąd. Suszyliście swoje ubrania wyczarowanym ogniem, zastanawiając się nad kolejnym ruchem.

Amira spojrzała na towarzyszy:

- W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak tylko zawieźć truchło do Hetalana i wrócić tutaj ze wsparciem.

- Hmm, nie wiemy jeszcze wszystkiego… - Katon wyciągnął sztylet, zamierzając przeprowadzić małe badanie.

- Amiro, mogłabyć tak mniej więcej zerknąć po wiosce i sprawdzić, ile takich poczwar jeszcze tu leży? Shillen, mogłabyś zerknąć po obrzeżach wioski, w jakiej liczbie zaatakowali. Mniej więcej. Ja zaś sprawdzę, jak są zbudowane, i co powaliło na przykład tego tutaj - elf pochylił się nad ciałem, studiując elementy anatomiczne. Sprawdził dłonie potwora, oszacował wielkość szczęk, sprawdził kolor podniebienia i budowę zębów aby określić rodzaj pokarmu, którym bestia się żywiła.

Deodandy były ludojadami walczącymi za pomocą pazurów. Kły były za małe, by stanowić broń, ale wystarczające, by rozrywać ludzkie mięso. Ten, który tu padł zamarznięty, ubrany był ledwie w uprząż wykonaną ze skóry podziemnego jaszczura i przepaskę z jedwabiu tkanego przez największe z pająków - ubranie niewystarczające do przeżycia zimy na powierzchni. Pod fantastyczną tkaniną Katon nie znalazł genitaliów, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że deodandy były wynikiem magicznego eksperymentu.

- Tak... interesujące… stworzenia. Najpierw jednak, odrobina bezpieczeństwa - czarodziej wpierw inwokował magiczną zbroję, która przez chwilę otuliła ciało czarodzieja niebieskawą mgiełką aby po chwili stać się zwyczajowo niewidoczna. Przez chwilę przyglądał się ciemnej czeluści tunelu, który najpewniej prowadził wprost do legowiska owych potworów. Mag zamknął oczy i rozpoczął rytuał, mający na celu przywołanie mistycznego wzroku, mogącego podróżować przez wielkie przestrzenie. Oko, które dla każdego, niebędącego czarodziejem było niewidoczne, wkrótce otworzyło się, po czym ruszyło w głąb tunelu.

Mroczny i ponury korytarz wił się, rozgałęział, to podnosił, to opadał, a Katon wypatrywał w jego atramentowych ciemnościach oczu deodanda - bliźniaczych ogników płomiennej nienawiści i głodu. Elf musiał jednak zbłądzić w pogmatwanych labiryntach groty, bo nie znalazł niczego, co przypominałoby legowisko potworów. Jednak uświadomił sobie, że walka z hebanowoskórymi monstrami na ich własnym terenie byłoby proszeniem losu o wyrok śmierci.

- Zimno je zabija… a jednak coś było w stanie zmusić ich do wyjścia na powierzchnię. Tam jest dosyć głęboko a korytarze wiją się tak, że nie jestem w stanie połapać się za pomocą jasnowidzenia. Pomysły? - czarodziej spojrzał na obie kobiety., jednocześnie ściągając niezwykłe ubranie ze stwora.

Przypomniało wam się, że kapitan Tallman rozmawiał na dziedzińcu z kwatermistrzem o krasnoludzkich saperach. Teraz chyba wiecie, dlaczego.

- Dobra, zrobimy jak radzisz Amiro. Tylko nie bardzo chce mi się taszczyć całego ciała. Wydaje mi się, że jego najważniejszy kawałek w zupełności wystarczy - Katon odciął głowę za pomocą krótkiego miecza. Zamierzał przywołać wierzchowce z mgły i dymu jak tylko skończą w tym przeklętym przez bogów miejscu. Grota i tajemnicze tunele kusiły, a on miał już pewien wstępny pomysł, jak mogliby je zwiedzić.


 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 05-07-2017 o 18:29.
Asmodian jest offline