Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2017, 20:33   #217
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Przystąpili do gorączkowych przygotowań. Każdy wziął po dwie buteleczki z magicznymi napojami. Venora pochwyciła w dłoń tarczę i uwolniła na siebie jej ochronną moc przed wszystkim co złe. Gritta zanuciła melodię inspirującą odwagę. To sprawiło, że stała się widoczna. W tym samym czasie Albrecht wyrycecytował jeden psalm i zaraz po nim drugi. Przyniosły one kapłanowi jasność umysłu, a paladynce jeszcze większą pewność siebie. Gritta na skinienie Venory wychyliła buteleczkę z miksturą żelaznej skóry. Albrecht i Venora dobyli swoich broni.
Pierwsze przygotowania mieli za sobą i kiedy elfka przełknęła ostatni łyk, wtedy cała trójka pochwyciła za mikstury półorczego szamana. Miały tak paskudny smak, że nikt nie chciał wiedzieć co w nich było zmieszane. Po kolei zaczęli znikać.
- Już - powiedziała panna Oakenfold i ruszyła pierwsza. Nie widzieli się, więc uprzednio ustalili kolejność jak będą iść i które kiedy ma się zatrzymać. Pierwsza była Venora, za nią na jej sygnał ruszył kapłan, a na końcu elfka, gdy Albrecht ją ponaglił. Szli w zupełnej ciszy, każde starając się jak najciszej stąpać, co dla odzianych w zbroje stanowiło wyzwanie.

Dotarli do drzwi i Venora zatrzymała się po ich lewej stronie, gdyż po prawej miał się zaraz znaleźć Albrecht. Gritta miała stać za jej plecami i nie podejmować żadnej akcji.
Paladynka wyciągnęła butelkę z miksturą żelaznej skóry co sprawiło, że stała się widoczna. To samo zrobił kapłan. Wypili duszkiem i po skinięcu głową do siebie, razem uderzyli barkami w drzwi.
Stare, sfatygowane wrota nie stanowiły dla nich żadnego wyzwania. Potężnie uderzyli razem w drzwi kompletnie je wyłamując. Tuman kurzu wzbił się w powietrze, a odrzwia upadły z łoskotem na podłogę. W wypełnionym skrzyniami i beczkami magazynie znajdowało się około dziesięciu osobników, odzianych w podobny sposób jak tamten łucznik w lesie, którego zabił Albrecht. Mężczyźni ogłupieli na krótką chwilę widząc tylko dwoje ludzi
-Brać ich! Na co czekacie!- krzyknął tajemniczy jegomość, którego Gritta dostrzegła podczas zwiadu. Wysoki i szczupły mężczyzna miał na sobie czarne szaty, a jego twarz przysłaniała biała maska.


Oprychy błyskawicznie dobyły broni. Kilku miało miecze, ktoś sięgnął po toporek, a kolejna dwójka zajęła się nakładaniem bełtów na kusze.
-Za Bane’a!- krzyknął młody chłopak, stojący najbliżej Helmitów. Mężczyzna doskoczył do Venory i natarł na nią mieczem. Miecz nie przebił pancerza, a rycerka wartko odpłaciła osobnikowi kontratakiem. Chłopak zasłonił się w panice i jakimś cudem udało mu się sparować uderzenie rycerki, lecz przed ciosem buzdygana Albrechta nie był w stanie się osłonić. Potężny cios w żebra powalił osobnika bez tchu na ziemię, a wszystkiemu towarzyszył paskudny dźwięk pękających kości. Kapłan uniósł ręce w górę trzymając w dłoniach buzdygan i komponent potrzebny do wymodlenia kolejnego zaklęcia.
-Helmie wesprzyj mnie swoim wysłannikiem, by pomógł nam stawić czoło tym złoczyńcom!- krzyknął na głos i wtedy za jego plecami pojawił się błękitny snop światła, w którym ukazał się anielski sługa Boga Strażnika. Niebianin był dobrze zbudowanym mężczyzną o psiej głowie. Venora słyszała niejedno o Archonach, lecz widziała go na oczy dopiero pierwszy raz w życiu.


Venora spojrzała na niebianina kątem oka. Virgo wspominał jej w trakcie wyprawy do Grumgish, że w jego buzdyganie była zaklęta magia, która potrafiła przywołać taką pomoc. Nie było jednak czasu i sensu teraz o tym rozmyślać. Paladynka skupiła się i natchnęła boską energią swą broń. Pożoga zajaśniała jeszcze większym blaskiem niż kiedykolwiek. Rycerka, ze skupieniem na twarzy ruszyła na przód atakując kolejnego, najbliższego jej przeciwnika, pilnując się jednocześnie by nie oddalić się za bardzo od kapłana, bo wtedy oboje będą mieli odsłonięte plecy.
Pierwszy do ataku ruszył przyzwany Archon. Niebianin - ogar doskoczył wielkim susem do najbliższego przeciwnika i natarł na niego bardzo agresywnie. Dwuręczny miecz istoty ranił bardzo dotkliwie pierś przeciwnika, ogar zrobił krok w tył i dźgnął z całej siły, przebijając oponenta na wylot. Człek plunął krwią i upadł na ziemię.
Tuż obok trwał bój Albrechta z przygarbionym półelfem, walczącym toporkiem. Kapłan huknął potężnie osobnika w bok. Półelf zamachnął się toporem, lecz ból dość go zdekoncentrował i cios minął nieznacznie kapłana.
Venora natarła zajadle na kolejnego z oponentów. Miecz świsnął w powietrzu i niespodziewanie poszybował gdzieś w głąb magazynu. Oprych uśmiechnął się szeroko widząc wypadek paladynki. Mężczyzna próbował pchnąć swoim mieczem Venorę, lecz panna Oakenfold wyczuła jego zamiary i odsunęła się w bok unikając ciosu.

Rycerka już miała dobyć zapasowego miecza, gdy poczuła ucisk w udzie. Gdy spojrzała w dół dostrzegła wystający z pancerza beł, który trafił ją nieopodal rany po strzale sprzed godziny. Kusznicy nie próżnowali, choć drugi nie trafił celu i jego pocisk wbił się w ścianę za plecami rycerki.
Tymora ewidentnie zdecydowała podłożyć Venorze kilka kłód pod nogi. Ale paladynka nie zamierzała tracić wiary we własne możliwości i pewnie pochwyciła Ślepy Los.
~ Na takie okazje noszę drugi miecz ~ pomyślała sarkastycznie, gdy zamachnęła się mocno i wyprowadziła cios od dołu wycelowany w podbrzusze swojego oponenta.
Venora już widziała jak jej zastępczy miecz rozpruwa brzuch przeciwnika gdy krzyk kapłana wyrwał ją z bitewnego amoku
-Venora padnij!- krzyknął i w ostatniej chwili dostrzegła pędzącą w ich kierunku płonącą kulkę wielkości dziecięcej pięści. Magiczny pocisk uderzył w samo serce toczącej się potyczki, ale zarówno Albrecht, jak i Venora zdążyli odskoczyć unikając potężnej eksplozji. Troje oprychów spłonęło na węgiel. Albrecht miał osmoloną twarz, a grymas bólu świadczył że ogień i tak zdołał go poparzyć, jednak zhentarimski mag wbrew własnej woli wspomógł helmitów tak po prawdzie.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline